Polityczne pytania, zauważa brytyjski filozof Roger Scruton, dotyczą tego, jak dana społeczność powinna być rządzona i kwestii tożsamościowych. Na te pierwsze odpowiadają wybory, te drugie dotykają ideałów, fundamentalnych moralnych i symbolicznych punktów odniesienia, kwestii „kim jesteśmy".
Niedemokratyczny liberalizm i nieliberalna demokracja
Dyskusja np. o imigracji, prowadzona jest w Unii Europejskiej w kategoriach ekonomicznych i solidarności z prześladowanymi, podczas gdy chodzi w niej o pozatraktatową zmianę społeczną. Stabilność demokracji zależy od zaufania między elitami a obywatelami, od lojalności chroniącej w czas niebezpieczeństwa. To zaufanie oparte jest na dobrach takich jak język, zwyczaje czy szacunek dla własnej kultury i historii, czy też rządzący tradycyjnie związani z państwami narodowymi. To nazywane jest w języku liberałów wyklętym słowem ojczyzna czy patriotyzm.
Czytaj także: Andrzej Bryk: jakby przed nami nie było niczego
Globalna elita dysponująca siłą pieniądza, wiedzy i instytucjonalnym umocowaniem w sieciach wzajemnego zabezpieczenia rozbija te dobra, dewastując przy tym najsłabszych, niezdolnych finansowo, prawnie, kulturowo. Uznanie, że nie ma alternatywy dla liberalnej globalizacji, likwidowało demokrację, ponieważ przestał istnieć demos, a weszła polityka na rzecz technokratycznego zarządzania społeczeństwami przez instytucje międzynarodowe, korporacje i NGO'sy. Niedemokratyczny liberalizm zdefiniował się w opozycji do nieliberalnej demokracji.
Obie strony w sporze o brexit miały poczucie egzystencjalnego, a nie politycznego starcia, ponieważ istotą społeczności jest minimum poczucia, iż istnieje coś takiego jak „wspólnota". Liberalna kultura emancypacji nie ma języka, by zrozumieć ten bunt przeciw wykorzenianiu dokonywanemu w imię wolności – istoty społeczeństwa „otwartego".