Andrzej Bryk: Brexit - stary świat traci wiarygodność

Brexit nie był prośbą do KE o pozwolenie na wyjście.

Publikacja: 01.09.2020 12:49

Andrzej Bryk: Brexit - stary świat traci wiarygodność

Foto: Adobe Stock

Brexit postawił w centrum debaty unijnej pytanie, kto jest suwerenem w liberalnej demokracji, kto naprawdę rządzi. To istota sporu między kosmopolitycznym projektem zarządzania a państwem narodowym, z pytaniem o najlepszą gwarancję dobrobytu i solidarności klas czy zróżnicowanych kulturowo społeczeństw.

Problem suwerenności i państwa narodowego wiąże się w UE z procesem, jak ujął to amerykański dziennikarz Christopher Caldwell, stopniowej zmiany ustroju, gdy nie jest ona dla większości jasna, a wręcz przed nią maskowana. Destabilizuje to bowiem decyzje instytucji unijnych, np. orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości UE, są interpretowane sprzecznie bądź mętnie, w zależności od ich celu.

Czytaj także: Andrzej Bryk: Dogmat strachem podszyty

Proces ten, widoczny we wszystkich krajach Unii, ujawnił się w trakcie blokowania brexitu przez elity brytyjskie działające w jej interesie. Negocjatorzy brytyjscy odrabiali pańszczyznę, której nienawidzili, w imię ludu, którym gardzili. Dla nich najważniejsze było podtrzymywanie dobrych relacji z establishmentem unijnym. To można było przewidzieć. W miarę integracji przychodzi moment przesilenia, kiedy lojalność poddanych jest przeniesiona z instytucji narodowych na europejskie. Dla elit brytyjskich, którym Unia oferuje wielką rolę, ten moment już nadszedł. Unia, nie Brytania jest ich ojczyzną. Postrzegały brexit nie jako święte powstanie starożytnego ludu przeciwko uzurpatorowi. Postrzegały go jako niedogodność lokalnej polityki kustosza długoterminowych interesów brytyjskich – Unii Europejskiej.

Cwane elity blokowały

Wierzyli oni, że można honorować patriotyczne emocje, które doprowadziły do narodowej furii, jednocześnie chroniąc Brytyjczyków przed głupimi konsekwencjami takich emocji.

Dlatego negocjacje w porozumieniu z establishmentem unijnym zmierzały do złapania Brytanii w pułapkę podtrzymywania miękkiej granicy z Irlandią, co skończyłoby się skonstytucjonalizowaniem więzów unijnych pozbawiającym Brytanię jakiegokolwiek głosu w swoich sprawach. Odrzucenie tego rozwiązania oznaczało wyjście bez umowy, co jego przeciwnicy próbowali zablokować wszelkimi środkami, wpędzając Wielką Brytanię w kryzys konstytucyjny i chaos walki o władzę przeciwstawiającą nieudolnej większości cwaną elitę, używającą wszelkich administracyjnych, sądowych, ekonomicznych, medialnych, politycznych i parlamentarnych środków, by brexit zablokować.

Lojalność ponad wszystko

Część elit brytyjskich uznała ten sabotaż liberalnego establishmentu liberalnego po obu stronach kanału za jawną zdradę. Na przykład Robin Harris, niegdyś doradca Margaret Thatcher, żądał od premiera Johnsona „pokojowego, ale rewolucyjnego przejęcia władzy przez Brytyjczyków z rąk ponadnarodowych władz i domorosłej, lecz wykorzenionej, kolaboracjonistycznej elity". Brexit nie był bowiem irracjonalnością ani prośbą do Komisji Europejskiej o pozwolenie na wyjści, lecz odmówieniem dalszego uznawania legalnego mandatu, w imię którego Bruksela rządziła, czyniąc władzę Unii Europejskiej nad Wielką Brytanią nielegalną.

Duża część elit europejskich, beneficjentów procesów federalizacji, także w Europie Środkowowschodniej, przyjęła, iż de facto zmiana ustroju w Unii w kierunku nieodwołalnej federalizacji już nastąpiła, dlatego należy go wszelkimi sposobami realizować. Nie tolerują one kwestionujących prawomocność tego podejścia. Definiują ich w zależności od kontekstu i politycznej użyteczności jako „populistów" czy „nacjonalistów" w niepodrabialnych, a jakże, Niemczech, głównie „populistycznych nacjonalistów" w obecnej Polsce. Starają się wyłączać najważniejsze decyzje polityczne spod kontroli demokratycznej. Wykorzystują do tego także sądy, decyzje administracyjnie czy pozaprawne dzialania NGO'sow. Kiedy dochodzi do owej zmiany ustroju politycznego najpierw w sferze mentalnej i ekonomicznej, stary świat tradycyjnych instytucji, nawyków, symboli i emocji powoli traci wiarygodność.

Ten nadchodzący zaczyna ogniskować lojalność jako jedyny legitymowany punkt odniesienia. Nawet jeśli kształt ustrojowy Nowego Świata nie jest jeszcze jasny, a droga do niego usiana błędami, to nie są one już zdolne zachwiać wiary w jego istnienie ani wymusić zmian. Każda oznaczałaby odstępstwo od ideologicznej czystości projektu, który stał się quasi- religią. Dla armii ponad 35 tys. urzędników w Unii, z potężnymi przywilejami i mnożących nowe programy i instytucje, to ona jest punktem odniesienia ich lojalności w sieci ogólnoeuropejskich powiązań, a oni sami jako grupa nacisku i władzy narzucają język dyskusji, stygmatyzują przeciwników i nagradzają zwolenników. Atakują każdego, kto podważa zdefiniowaną przez nich ortodoksję.

Zamknięci w bańce

Ale kwestionowanie liberalnego modelu obecnie to nie tylko kwestionowanie jego skuteczności technokratycznej, lecz także rebelia wobec bezradności, nudy i pustki. W obliczu tego wyzwania bezradna ekonomiczna i kulturowa liberalna elita reaguje zamknięciem się w bańce swoich przekonań i walką z krytykami, którym odmawia się legitymacji, nawet jeśli stoi za nimi demokratyczny mandat.

Autor jest profesorem na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersyetu Jagiellońskiego

Brexit postawił w centrum debaty unijnej pytanie, kto jest suwerenem w liberalnej demokracji, kto naprawdę rządzi. To istota sporu między kosmopolitycznym projektem zarządzania a państwem narodowym, z pytaniem o najlepszą gwarancję dobrobytu i solidarności klas czy zróżnicowanych kulturowo społeczeństw.

Problem suwerenności i państwa narodowego wiąże się w UE z procesem, jak ujął to amerykański dziennikarz Christopher Caldwell, stopniowej zmiany ustroju, gdy nie jest ona dla większości jasna, a wręcz przed nią maskowana. Destabilizuje to bowiem decyzje instytucji unijnych, np. orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości UE, są interpretowane sprzecznie bądź mętnie, w zależności od ich celu.

Pozostało 86% artykułu
Opinie Prawne
Dawid Kulpa, Mikołaj Kozak: „Trial” po polsku?
Opinie Prawne
Leszek Kieliszewski: Schemat Ponziego, czyli co łączy przypadek Palikota z kłopotami Cinkciarza
Opinie Prawne
Marek Isański: Bezprawie to nie prawo, III RP to nie PRL. Przynajmniej tak miało być
Opinie Prawne
Prof. Michał Jackowski: Alkoholowe tubki i zakazane systemy AI
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędzia pijak albo złodziej czy czas trwania procesów? Co bardziej szokuje?