W uzasadnieniu projektu ustawy o jawności życia publicznego deklaruje się, że celem nowego aktu jest m.in. uporządkowanie obecnie istniejących przepisów dotyczących przejrzystości zarządzania państwem i jego majątkiem, w tym ujęcie w jednym akcie prawnym dotychczasowych przepisów ustawy z 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej, ustawy z 21 sierpnia 1997 r. o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne oraz ustawy z 7 lipca 2005 r. o działalności lobbingowej w procesie stanowienia prawa. Jednak w tym samym uzasadnieniu potwierdza się, że w przypadku dostępu do informacji publicznej uporządkowanie ma polegać przede wszystkim na powieleniu w nowej ustawie dotychczasowych rozwiązań z uchylanej ustawy o dostępie do informacji publicznej. Dodajmy że zachowana pozostaje nie tylko treść przepisów, ale również struktura aktu. Dodatkowo przedmiot przepisów o dostępie do informacji publicznej tylko częściowo pokrywa się z innymi zmienianymi ustawami, tj. w zakresie dotyczącym ujawniania informacji. Powstaje więc naturalne pytanie, czy występuje wystarczająca przyczyna przyjmowania nowego aktu prawnego, tym bardziej że według zasad techniki prawodawczej każdą decyzję o przygotowaniu projektu ustawy powinna poprzedzać wieloaspektowa analiza, czy występuje potrzeba interwencji ustawodawcy. Jednak główny sprzeciw budzą nowe rozwiązania dotyczące ograniczania prawa do informacji publicznej.
Pozbawienie prawa do prywatności
W projekcie powiela się dotychczasowe rozwiązanie, według którego ograniczeniami prawa dostępu do informacji publicznej są: ochrona prywatności osoby fizycznej oraz tajemnica przedsiębiorcy, ale jednocześnie wskazuje się, że ograniczenia te nie dotyczą postępowań administracyjnych.
W projekcie w ogóle nie posłużono się kategorią ochrony danych osobowych. Tak samo jak w obecnej ustawie o dostępie do informacji według projektu ochrona danych osobowych nie jest więc odrębną podstawą ograniczenia prawa do informacji, a zatem dane osobowe podlegają ochronie jedynie w ramach prywatności osoby fizycznej. W związku z tym zaproponowane rozwiązanie może pozbawić obywateli gwarancji poufności danych osobowych na ich temat znajdujących się w aktach indywidualnej sprawy administracyjnej. Dotyczy to sytuacji, gdy obywatel jest stroną lub innym uczestnikiem postępowania, czy też z jakiejkolwiek innej przyczyny informacje o nim znalazły się w dokumentach w postępowaniu administracyjnym. Prawo do informacji publicznej przysługuje każdemu, a w zatem przypadku realizacji tego prawa projekt wyłącza możliwość powołania się na prywatność osoby fizycznej, jednocześnie nie przewidując innych całościowych mechanizmów ochrony danych osobowych zgromadzonych w postępowaniu. Jedynie w przypadku funkcjonowania szczególnych ustawowych tajemnic (np. tajemnica skarbowa) dojdzie do ochrony informacji o osobach fizycznych zgromadzonych w określonym postępowaniu.
Przedstawione rozwiązanie nieproporcjonalnie wkracza w wyrażone w Konstytucji RP: gwarancję prawnej ochrony życia prywatnego (art. 47) oraz zakaz udostępniania przez władze publiczne innych informacji o obywatelach niż niezbędne w demokratycznym państwie prawnym (art. 51 ust. 2). W projekcie w ogóle nie pozwala się bowiem na powoływanie się na ochronę prywatności czy ochronę danych osobowych w sprawach powszechnego dostępu do informacji zgromadzonych w każdym toczonym lub zakończonym postępowaniu administracyjnym.
Zbliżony problem mają przedsiębiorcy, o których gromadzone są informacje w postępowaniu administracyjnym, w szczególności w drodze jednostronnych czynności organu prowadzącego postępowanie. W projekcie wyłącza się skuteczność działań przedsiębiorcy w celu zapewnienia ochrony tajemnicy informacji mających dla niego wartość gospodarczą w obrocie konkurencyjnym. Zresztą o jakości projektu świadczy odwołanie się w nim do przepisów o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Projekt nakazuje przyjąć rozumienie pojęcia „tajemnica przedsiębiorcy" zgodnego z tymi przepisami, podczas gdy ustawa o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji w ogóle nie posługuje się tym zwrotem, ale konstrukcją „tajemnicy przedsiębiorstwa".