Wielu polityków jest przekonanych, że twarda polityka wobec migrantów przyniesie im sukces wyborczy. Tak myślał premier Włoch Matteo Renzi i Premier Holandii Mark Rutte. Obaj przegrali wybory, podobnie zresztą jak premier Mateusz Morawiecki. Wytłumaczenie jest proste. Migracja jest tylko jednym z wielu tematów trapiących wyborców, a polityka uszczelniania granic ma stosunkowo mały wpływ na poziom migracji.
Migracje są bowiem napędzane przez wojny, zmiany klimatyczne i biedę. Jeśli nie mamy skutecznych pomysłów, jak te czynniki łagodzić, to ludzie będą migrować bez względu na ryzyka z tym związane. Historia Polski i Polaków jest tego przykładem. Jesteśmy przecież narodem migrantów rozrzuconych po całym świecie.
Granice Polski i UE nigdy nie były otwarte dla każdego
Zastanawia więc retoryka niektórych środowisk chadeckich i liberalnych o potrzebie jeszcze większego wzmocnienia naszych granic nawet z pogwałceniem zasad głoszonych w Ewangelii i międzynarodowych prawach człowieka. Argument, że polityka otwartych granic jest zgubna, stanowi przykład politycznej demagogii.
Granice Polski i UE nigdy nie były otwarte dla każdego. Jak otwarto granice wewnątrz Unii na przepływ kapitału, dóbr, usług i pracowników, to wzmocniono zewnętrzne granice Schengen
Na dodatek otwarcie wewnętrznych granic było kluczem do naszego sukcesu gospodarczego. Zamknięcie zewnętrznych granic mogło być tylko połowicznym sukcesem, bo zaniedbaliśmy czynniki napędzające migracje, a nie dlatego, że UE uważa pushbacki i tortury za nielegalne.