Podczas wtorkowej debaty telewizyjnej kandydatów na wiceprezydenta USA zarówno senator James David Vance, jak i gubernator Tim Walz pokazali najwyższy kunszt polityczny. W przeciwieństwie do telewizyjnego starcia Donalda Trumpa z Joe Bidenem, a później z Kamalą Harris, ich dyskusja sprawiała wrażenie cywilizowanej. Obaj kandydaci powstrzymali się od wzajemnych ataków personalnych, a nawet momentami odnosili się do siebie z godną podziwu uprzejmością. Ich krytyka dotyczyła wyłącznie kandydatów na prezydenta i ich programów wyborczych. Nie było żadnych wycieczek osobistych, żadnego wypominania sobie wpadek, kłamstw, pomyłek czy udziału w aferach.
To była szermierka słowna w najlepszym amerykańskim stylu, który zdawał się od pewnego czasu być jedynie wspomnieniem wspaniałej przeszłości. Obaj kandydaci na wiceprezydenta byli znakomicie przygotowani do dyskusji pod względem merytorycznym. Ich odpowiedzi były spontaniczne, pozbawione wyuczonych formułek i sloganów wyborczych. Oni naprawdę debatowali nad problemami ważnymi dla wyborców.
Czytaj więcej
To była pierwsza debata kandydatów na wiceprezydenta USA - J.D. Vance'a i Tima Walza - i prawdopodobnie ostatnia debata rywali w tych wyborach prezydenckich. Przebiegła w pokojowej atmosferze, a kandydaci skupili się na merytorycznej dyskusji oraz krytykowali oponentów ubiegających się o stanowisko prezydenta, a nie siebie nawzajem.
Przez 90 minut nie tylko nie zanudzili słuchaczy sztampowymi deklaracjami, ale odnosiło się wręcz wrażenie, że ta debata mogłaby trwać znacznie dłużej, a niektóre tematy być znacznie bardziej rozwinięte.
Początkowo wydawało się, że na scenie istotnie lepiej wypada i dominuje senator James D. Vance. Gubernator Tim Walz często opuszczał głowę, przeglądając swoje notatki. Sprawiał wrażenie zdenerwowanego i lekko pogubionego. Mimo to jego riposty były błyskawiczne i bardzo merytoryczne. Obaj kandydaci wykazali się dużą elokwencją i wiedzą. Zaskakująca dla większości widzów musiała być kurtuazja, z jaką panowie się do siebie odnosili. Gubernator Walz nie krył wzruszenia, kiedy senator J.D. Vance oświadczył, że w przypadku wygranej demokratów w tegorocznych wyborach będzie wspierał potencjalnego wiceprezydenta Walza modlitwą i radą.