Genua, rodzinne miasto Nicolo Paganiniego, szczyci się posiadaniem dwóch instrumentów, które należały do tego genialnego skrzypka. Na jednym z nich, zwanym skrzypcami Sivoriego, które mają prawie 190 lat, zagra pan w Warszawie i Krakowie. Miał pan je w ręku wcześniej?
Tylko trzymałem, a nigdy nie grałem. Natomiast ponad 20 lat temu drugie skrzypce, zwane Il Cannone, zostały mi użyczone na tournée. Nie są w najlepszym stanie, teraz podlegają remontowi, ale to było ogromne wyróżnienie dostać je na pięć koncertów. Teraz do Polski przyjeżdżają skrzypce, nazywane imieniem ucznia Paganiniego Camillo Sivoriego, któremu on je podarował. Oba instrumenty są pieczołowicie strzeżone, rzadko użyczane i starannie dobiera się tych, którym się ich powierza.
Vadim Brodski zagra na skrzypcach Sivoriego 24 lutego w Warszawie w Teatrze Wielkim z towarzyszeniem orkiestry Opery Narodowej, którą poprowadzi jej dyrektor Patrick Fournillier. A 26 lutego wystąpi w Filharmonii Krakowskiej z jej orkiestrą pod batutą Waltera Atanasiego.
A pan przy tym ma dobre kontakty z Włochami.
Jedną nogą mieszkam w Warszawie, drugą w Rzymie. Moja rodzina jest włoska, dzieci też. Kocham ten kraj.