Większość czytelników i kinomanów dowiedziała się o przełomowej książce Virginii Woolf przy okazji „Godzin” Michaela Cunninghama z 1998 r., które otrzymały powieściowego Pulitzera, a w 2002 r. zostały zekranizowane z udziałem trzech fenomenalnych aktorek: Nicole Kidman, Julianne Moore i Meryl Streep. Wszystkie stworzyły poruszające kreacje.
Cunningham w „Godzinach” skonfrontował życie kobiet z różnych dekad XX w. Łączy je podobny los, zdominowany zasadami patriarchalnego społeczeństwa, które narzucało bohaterkom służebne role, w związku z czym wyrzekają się swoich marzeń i szczęścia. Taki motyw Cunningham zaczerpnął właśnie z powieści „Pani Dalloway”, zaś jej autorka Virginia Woolf, grana w filmie Stephena Daldry’ego przez Nicole Kidman, jest tu kluczową postacią.
Odzyskana klasyka
Woolf, co jest zgodne z jej biografią, zaczyna pisać w Londynie lat 20. minionego wieku swoją powieść „Pani Dalloway”, ale na jej przyszłości cieniem kładzie się depresja. Druga bohaterka, grana w filmie przez Julianne Moore, osadzona w realiach Los Angeles tuż po II wojnie światowej, tylko z pozoru jest szczęśliwą gospodynią domu, żoną i matką, z czego zdaje sobie sprawę pod wpływem lektury „Pani Dalloway”.
Czytaj więcej
Virginia Woolf zachwyca formą, przenikliwością oraz ciekawością życia.
Z kolei Clarissa Vaugham (w tej roli Meryl Streep) mieszka w Nowym Jorku, i podobnie jak bohaterka powieści Woolf planuje przyjęcie – jednak nie dla siebie, tylko honorując literacki sukces umierającego na AIDS byłego kochanka, który od lat nazywa ją Panią Dalloway. Wszystkie trzy bohaterki żyją cudzym życiem, czas na przełom, czas na feminizm – tak można było spointować powieść i film.