Wostatnich miesiącach cały literacki świat dyskutuje o przypadku Alice Munro, nieżyjącej już kanadyjskiej noblistki, na której dorobek rzuciła cień jej rodzinna historia z molestowaniem seksualnym w tle. Okazało się, że pisarka miała przez lata wiedzieć o krzywdzeniu swojej córki przez ojczyma, ale wiedzę tę skrzętnie zamiatała pod dywan. Rzeczywistość jednak nie uznaje próżni i podczas gdy jedna gwiazda z Ontario na naszych oczach przygasa, już rośnie kolejna, choć rodem z Manitoby. Nad Wisłą poznajemy ją dopiero od niedawna, ale za to bardzo intensywnie, bo w przeciągu dwóch lat ukazały się polskie przekłady aż trzech książek Miriam Toews. Najnowsza z nich to powieść „Z ogniem” przetłumaczona przez Rafała Lisowskiego.
Przygodę z prozą Toews mogą urozmaicić ekranizacje jej książek. Najnowsza i najgłośniejsza – „Głosy kobiet”, pojawiła się właśnie w streamingu na platformie MAX. Za ten film Sarah Polley została nagrodzona Oscarem w marcu 2023 r. w kategorii scenariusz adaptowany, co można potraktować jako wyróżnienie także dla samej pisarki. Wcześniej, w 2021 r., były też „Wszystkie me daremne żale” w reżyserii Michaela McGowana. Do tego kinomani być może jeszcze pamiętają „Ciche światło” Carlosa Reygadasa, wyróżnione nagrodą jury w Cannes w 2007 r. To akurat nie była adaptacja prozy Toews, ale do nakręcenia tego dramatu z akcją osadzoną w odciętej od świata wspólnocie mennonitów kanadyjska pisarka zainspirowała Meksykanina swoją biografią i twórczością. Mało tego, sama w tym filmie zagrała.
Czytaj więcej
„Litwa po litewsku” Dominika Wilczewskiego to solidnie odrobiona praca o historii najnowszej naszych sąsiadów. Trochę reportaż historyczny, a trochę esej i publicystyka o ciężarze gatunkowym bliższym podręcznikowi niż książce podróżniczej.
Miriam Toews dorastała wśród mennonitów. Była zbyt niepokorna, by tam zostać
Miriam Toews (rocznik 1964) dorastała w niewielkim mieście Steinbach w prowincji Manitoba, niecałą godzinę jazdy od stolicy regionu – Winnipeg. „Na zachodnim krańcu skalistej Tarczy Kanadyjskiej, pośrodku niebieskich i żółtych pól”, jak czytamy we „Wszystkich mych daremnych żalach” (przeł. Mariusz Gądek).
Steinbach założyli w drugiej połowie XIX wieku mennonici, którzy wyemigrowali z terenów dzisiejszej Ukrainy nad Morzem Czarnym, i do dziś ta wspólnota w Manitobie jest silna. Wyznawców tego odłamu protestantyzmu charakteryzuje udzielanie chrztu członkom swojego Kościoła w wieku 14 lat, surowy pacyfizm, literalne trzymanie się słowa Biblii, a przede wszystkim życie w zamkniętych na świat zewnętrzny wspólnotach. Najistotniejsza jest praktyka religijna i praca na roli, wszystko inne tylko rozprasza i wodzi na pokuszenie, nawet muzyka. Na dalszym planie stoi edukacja i wiedza o świecie. W wielu wspólnotach mennonici wciąż posługują się językiem plautdietsch, wariantem języka staroniemieckiego, i zdarza się, że nie znają nawet pierwszego języka kraju, w którym żyją. Co ważne, są to silnie patriarchalne społeczności, gdzie kobietom przypisane są ultratradycyjne role.