Skoro już jednak osiągnęliśmy ekologiczne mistrzostwo świata, teraz zacznijmy uczyć się od innych, jak wydaje się pieniądze. Nigdzie w Europie – także w znacznie bardziej dbających o środowisko Holandii czy Niemczech – przy drogach nie stoi tyle ekranów akustycznych, co w Polsce.

Oczywiście możemy przyjąć, że wiemy lepiej, co jest mądre, a co nie, ale powinniśmy wziąć pod uwagę, że te kraje mają znacznie gęstszą od nas sieć autostrad, a tamtejsi ekolodzy są znacznie bardziej radykalni niż nasi. Jeśli więc tam nie chroni się przed hałasem pszenicy i żyta, to i pewnie odrobinę więcej decybeli zniosłoby polskie zboże. Od szumu pędzących samochodów chleb nie straci smaku.

Jeśli więc nie chodzi o interes rolników, to zyskać musiał ktoś inny. Mechanizm tworzenia prawa pozwalającego szybko zarobić duże pieniądze poznaliśmy przy okazji afer Rywina czy hazardowej. W przypadku ekranów akustycznych nie było taśm, więc skandal do tej pory nie trafił na czołówki gazet. Wiadomo jednak, że państwo straciło setki milionów, a obywatele mogą pożegnać się z kilometrami nowych dróg. Te nie powstaną, bo ktoś wcześniej wydał pieniądze na ekrany.

Takich przykładów jest więcej. W poprzedniej kadencji znowelizowano prawo geologiczne. Nowe rozwiązania miały być odpowiedzią na wyzwania związane z wydobywaniem gazu łupkowego. W rzeczywistości doprowadziły do tego, że koncesje na poszukiwanie węglowodorów mógł dostać właściwie każdy, kto chciał. Potem mógł nimi handlować i zarabiać miliony, bez angażowania prawie żadnych środków. A państwu pozostawało tylko bezradnie przyglądać się, jak kilku biznesmenów kasuje dziesiątki milionów.

Wprowadzanie do ustaw i rozporządzeń znamiennych słów „lub czasopisma" stało się powszechne. Oczywiście dzieje się to zwykle pod płaszczykiem szczytnych – na przykład ekologicznych – celów.