W chwili, gdy ks. Marcin zgłosił się do prymasa i jego biura, w polskim Kodeksie karnym był już zapisany obowiązek prawny zawiadamiania organów ścigania o podejrzeniach popełnienia przestępstwa seksualnego na szkodę osoby małoletniej. Przepis wprowadzono w 2017 r. Za niezgłoszenie przestępstwa grozi do trzech lat więzienia. Czy poinformowano organa ścigania?
„Podświadomie założyłem, że sprawa była już znana państwowym organom ścigania”
ks. dr Piotr Studnicki
– Nie – przyznaje ks. Studnicki. – Zupełnie nie byłem świadomy, że w tamtym okresie sprawa nie była jeszcze zgłoszona władzom świeckim. Ani z ks. Marcinem, ani z kanonistami, u których konsultowałem sprawę, w ogóle nie rozmawialiśmy na temat państwowego postępowania karnego, a jedynie o kwestii nieprawidłowości, jakie ksiądz zgłaszał odnośnie do kościelnego postępowania ordynariuszy. Chyba brak tego tematu w rozmowach sprawił, że podświadomie założyłem, że sprawa była już znana państwowym organom ścigania – mówi mi ks. Studnicki.
Zawiadomienia do prokuratury nie złożył też abp Józef Michalik. Gdy w 2014 r. przyjmował zgłoszenie od ks. Marcina nie musiał, bo nie było takiego obowiązku. Zapewnia mnie jednak, że w pierwszej rozmowie z ks. Marcinem zachęcał go, by sprawę przekazał do prokuratury. – Stanowczo odmówił, domagając się dyskrecji – mówi hierarcha, ale przyznaje, że gdy po kilku latach obowiązek zgłaszania pojawił się w prawie, nie miał pewności, czy dotyczy to także wiedzy pozyskanej przed wprowadzeniem nowych przepisów.
Czy sprawę do prokuratury zgłosiły obecne władze archidiecezji przemyskiej? – Na to pytanie, ze względu na dobro osób jak i inne dobra chronione prawem, powstrzymam się od odpowiedzi. Mogę jedynie wskazać, że wszelkie postępowania (czynności) były prowadzone zgodnie z przepisami – odpowiada abp Adam Szal.
Jak kardynał Karol Wojtyła kontrolował pedofila
W ostatnich dniach rozpętała się spora burza wokół Jana Pawła II. W telewizyjnym reportażu oraz wychodzącej właśnie książce – w oparciu o cztery przypadki – postawiona została mocna teza, że Karol Wojtyła doskonale wiedział o pedofilii duchownych i nic z tym nie robił.
Kto poinformował prokuraturę o wykorzystaniu ks. Marcina w latach 90., kto o zaniechaniu biskupów przemyskich
Sprawa ewentualnych zaniedbań biskupów przemyskich trafiła ostatecznie do Watykanu. Według moich ustaleń wiosną 2024 r. zawiadomienie w tej sprawie przesłano do Nuncjatury Apostolskiej, a następnie do Rzymu. Tam zdecydowano, by postępowanie wyjaśniające w oparciu o znowelizowane w 2023 r. przez Franciszka przepisy „Vos estis lux mundi” przeprowadził jeden z polskich biskupów. Kto zgłosił? Mój watykański informator nie powie.
Informacja o tym, że sprawa została przedłożona Watykanowi, dotarła również do prymasa. List z wiadomością o złożeniu zawiadomienia przesłał mu 25 lipca 2024 r. drogą elektroniczną poprzez biuro w Warszawie ks. Marcin. – Zostałem w nim poinformowany o przekazaniu do nuncjatury zawiadomienia o sprawie, którą ksiądz przedstawił mi pod koniec 2022 r. w Gnieźnie. Przyjąłem to jako realizację ustalenia, które było wynikiem naszej rozmowy – mówi mi prymas. Kto powiadomił nuncjaturę?
W połowie 2024 r. Watykan zdecydował, aby postępowanie wyjaśniające przeprowadził jeden z polskich biskupów
– Trudno powiedzieć – stwierdza ks. Studnicki. – Wiadomość, którą dostaliśmy, jest tylko suchą, lakoniczną informacją, że zawiadomienie złożono. Trudno z niej wywnioskować, kto to zrobił.
Ks. Marcin jest wyraźnie zdziwiony moimi ustaleniami. Próbuje dowiedzieć się, skąd wiem o złożeniu zawiadomienia i kto to zrobił. Jest mocno przestraszony. W końcu potwierdza, że kilka tygodni temu składał w tej sprawie zeznania przed wyznaczonym przez Stolicą Apostolską hierarchą, a potem wysłał list do prymasa. Co się ze sprawą dzieje teraz, nie wie.
Z moich informacji wynika jednak, że prowadzący postępowanie biskup o możliwości popełnienia przestępstwa wykorzystania seksualnego małoletniego przez ks. Stanisława zawiadomił prokuraturę w miejscu swojego zamieszania, ta zaś przekazała je do jednostki, na terenie której doszło do wykorzystania. – Materiały w przedmiotowej sprawie zostały przekazane do Prokuratury Rejonowej w […] zgodnie z właściwością miejscową za pośrednictwem Prokuratury Rejonowej w […] i obejmowały zawiadomienie Kurii Diecezjalnej w […] z dnia 18 czerwca 2024 r. oraz protokół przesłuchania zawiadamiającego w sprawie o przestępstwo z art. 200 § 1 k.k., których treści zawierają informacje o mających mieć miejsce w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku zachowaniach o charakterze molestowania seksualnego proboszcza jednej z parafii powiatu […] względem ówczesnego ministranta poniżej 15. roku życia – potwierdza moje ustalenia prok. Małgorzata Taciuch-Kurasiewicz, p.o. rzecznika prasowego Prokuratury Okręgowej w Przemyślu.
Śledztwo prokuratury w sprawie molestowania zostało we wrześniu 2024 r. umorzone, bo czyny te przedawniły się dwadzieścia lat temu
– Po przeprowadzeniu w początkowym etapie czynności sprawdzających, wobec uzasadnionego podejrzenia popełnienia przestępstwa, jak też w związku z koniecznością wykonania w sprawie czynności procesowych, w dniu 3 września w niniejszej sprawie wszczęto śledztwo – dodaje.
Śledztwo w sprawie „co najmniej trzykrotnego doprowadzenia małoletniego poniżej 15 roku życia […] do poddania się innym czynnościom seksualnym” po przesłuchaniach świadków i analizie prawnej zostało pod koniec września umorzone. Czyny ks. Stanisława przedawniły się bowiem w 2004 r., a wcześniej nikt nie złożył zawiadomienia, nie wszczęto śledztwa i nie przedstawiono zarzutu.
Inne śledztwo prowadzi jednak prokuratura w Przemyślu, która została poinformowana o możliwości popełnienia przestępstwa przez biskupów przemyskich. Prokurator Taciuch-Kurasiewicz wskazuje, że „14 sierpnia 2024 r. wszczęto śledztwo w sprawie niezawiadomienia organów ścigania przez prowadzących proces kanoniczny, a posiadających wiedzę o popełnieniu czynu zabronionego określonego w art. 200 § 1 k.k.polegającego na wykorzystaniu seksualnym małoletniego”.
Również to doniesienie złożył biskup wyjaśniający na polecenie Watykanu ewentualne nieprawidłowości w postępowaniu kanonicznym. Jak informuje prokuratura, śledztwo znajduje się „w fazie początkowej”. Nikomu na razie nie postawiono zarzutów.
W ostatnich latach Watykan ukarał 13 polskich biskupów za zaniechania w sprawie pedofilii. Ile było spraw w prokuraturze?
W jaki sposób może zakończyć się procedura Watykanu? – Jeśli Stolica Apostolska dopatrzy się zaniedbań w działaniach hierarchów, to arcybiskupowi Szalowi grozi nawet usunięcie z urzędu, a arcybiskupowi Michalikowi pewnie jakieś ograniczenie posługi – mówi jeden kanonistów, z którym konsultowałem sprawę.
I przytacza stosowne zapisy z papieskiego dokumentu na ten temat: „Biskup diecezjalny (…) może być w sposób prawny usunięty ze swego urzędu, jeśli wskutek zaniedbania dokonał lub zaniechał czynów, które wyrządziły poważne krzywdy innym, czy to osobom fizycznym, czy całej wspólnocie. Może to być krzywda fizyczna, moralna, duchowa lub majątkowa”.
Od wejścia w 2016 r. w życie przepisów o odpowiedzialności biskupów za zaniedbania w postępowaniach wyjaśniających, Watykan nałożył sankcje na kilkunastu polskich hierarchów
– W innym paragrafie tego dokumentu czytamy zaś, że „w przypadku nadużyć wobec nieletnich lub bezbronnych dorosłych wystarczy, że był to poważny brak sumienności” – stwierdza mój rozmówca, ale dodaje, że przed podjęciem decyzji o usunięciu biskupa z urzędu daje mu się możliwość ustąpienia. – To takie dyplomatyczne usunięcie – mówi.
Od wejścia w 2016 r. w życie przepisów dotyczących odpowiedzialności biskupów za zaniedbania – w tym możliwości usunięcia z urzędu – oraz wydania w 2019 r. norm, wedle których należy prowadzić postępowania wyjaśniające, zostało nimi objętych co najmniej 15 polskich hierarchów. Tylko w dwóch sprawach zarzuty zostały oddalone.
Siedem spraw, w których zarzuty potwierdzono, dotyczyło biskupów seniorów. Nałożono na nich rozmaite sankcje – zakazy uczestnictwa w publicznych celebracjach, nakazy zamieszkania w innej diecezji, prowadzenia życia w odosobnieniu oraz wpłaty pieniędzy na rzecz Fundacji Świętego Józefa. Kolejne sześć spraw dotyczyło biskupów diecezjalnych czynnych w momencie rozpoczynania sprawy. Wszystkie zakończyły się ich rezygnacją z urzędów.
Obecnie Watykan proceduje jeszcze przypadek abp. Tadeusza Wojdy, metropolity gdańskiego i przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski, któremu w maju tego roku zarzucono zaniedbania – hierarcha sam zadeklarował, że podda się watykańskim procedurom wyjaśniającym.
Niezgłoszenie przez biskupów organom ścigania przestępstw seksualnych księży na szkodę małoletnich, o których wiedzieli przed nowelizacją Kodeksu karnego w 2017 r. i nie zgłosili ich po zmianie przepisów, było przedmiotem kilku postępowań prokuratorskich. W zdecydowanej większości prokuratury odmówiły wszczęcia śledztwa uznając, że prawo nie może działać wstecz. W kilku przypadkach śledztwa uruchomiono, lecz z tych samych powodów je umorzono. W roku 2022 r. Sąd Najwyższy uznał jednak, że obowiązek zgłaszania przestępstw spoczywa także na osobach, które wiedzę o ich zaistnieniu posiadały przed nowelizacją prawa. W kwietniu 2024 r. o niezgłoszenie przestępstwa wykorzystania seksualnego prokuratura oskarżyła biskupa tarnowskiego Andrzeja Jeża. Akt oskarżenia trafił do Sądu Rejonowego w Tarnowie.
Koniec
Danych personalnych księdza Marcina, nazwy parafii, w której jako dziecko został skrzywdzony ani innych danych, które pozwoliłyby na jego identyfikację nie podaję, by chronić jego prywatność. Jego imię jest fikcyjne.
Przestępstwa ks. Stanisława zostały udowodnione tylko na forum kościelnym. Nigdy jednak nie odpowiadał za swoje czyny przed sądem państwowym. Nie był podejrzanym ani oskarżonym – stąd również jego personaliów nie ujawniam i zmieniam jego imię.
Środowisko polskich kanonistów – szczególnie zajmujących się prawem karnym – jest niewielkie. Stąd też, by eksperci czuli się swobodnie w komentowaniu sprawy, otrzymali jedynie opis faktów i zanonimizowane odpowiedzi hierarchów. Ich tożsamość w związku z tym także ukryłem.
Biskup Stanisław Jamrozek, biskup pomocniczy archidiecezji przemyskiej, który od początku sprawy był w nią wtajemniczony i później występował też w roli pośrednika/mediatora między ks. Marcinem a metropolitami przemyskimi z uwagi na to, że był w pewnym momencie kierownikiem duchowym ks. Marcina poprosił o zwolnienie go z udzielania odpowiedzi na pytania tłumacząc, że mógłby „niechcący pomieszać forum wewnętrzne i zewnętrzne”.
Nazwisko hierarchy, który na polecenie Watykanu wyjaśnia możliwe zaniedbania biskupów przemyskich, jest mi znane. Nie podaję go z uwagi na ochronę źródeł informacji.