Tylko w "Rzeczpospolitej": Zaktualizowana lista księży podejrzanych i skazanych za przestępstwa seksualne w czasach PRL

Ponad tysiąc osób wykorzystanych seksualnie przez duchownych w okresie PRL. Lista została zaktualizowana 7 grudnia.

Aktualizacja: 07.12.2023 09:02 Publikacja: 07.12.2023 03:00

Na publikowanej przez nas liście znajduje się 129 księży i dwie osoby świeckie

Na publikowanej przez nas liście znajduje się 129 księży i dwie osoby świeckie

Foto: Adobe Stock

Czytaj więcej

Raport specjalny. Skrzywdzeni w Kościele w czasach PRL

W czasach Polski Ludowej (1944–1989) władze państwowe zajmowały się co najmniej 135 przypadkami, w których doszło lub mogło dojść do wykorzystania seksualnego małoletnich przez osoby związane z Kościołem – wynika z pionierskiej kwerendy archiwalnej, którą przeprowadzili dziennikarze „Rzeczpospolitej”.

Kiedy w maju 2023 r. publikowaliśmy pierwsze ustalenia, trwających od sierpnia 2022 r. badań, przypadków tych było łącznie 121. W lipcu – gdy zrobiliśmy aktualizację listy – dopisaliśmy dziewięć nowych przypadków. Teraz dorzucamy kolejnych pięć.  Za 135 przypadkami tymi kryje się w sumie 129 księży i dwie osoby świeckie (organista i kościelny). W odniesieniu do kilku osób mamy do czynienia z recydywą – ich sprawy opisujemy oddzielnie, bo były to odrębne postępowania, stąd ogólna liczba przypadków jest wyższa.

Aż 76 spraw zakończyło się wyrokami skazującymi, w 35 doszło do wątpliwych umorzeń, bo np. wszystkie ofiary wycofały zeznania; ksiądz w zamian za zatuszowanie sprawy podjął współpracę z komunistyczną bezpieką; zmarł w czasie postępowania. Tylko w 12 sprawach podejrzani zostali uwolnieni od zarzutów, w 12 nie udało nam się znaleźć informacji o zakończeniu postępowania.

Od kilku lat dane statystyczne zbiera też Episkopat Polski. Wynika z nich, że aż 177 przypadków wykorzystania seksualnego małoletnich miało miejsce przed rokiem 1990 (to razem z danymi uzyskanymi w naszej kwerendzie 312 przypadków). Z danych KEP nie da się jednak wyodrębnić liczby skrzywdzonych. W naszej kwerendzie – po drobiazgowym przestudiowaniu dostępnych dokumentów 135 przypadków – ich liczbę szacujemy obecnie na co najmniej  650 osób. Na jedną sprawę (123 – wyłączyliśmy 12 zakończonych bezdyskusyjnym umorzeniem lub uniewinnieniem) przypada zatem średnio około pięciu osób skrzywdzonych. Zestawiając te dane z danymi KEP i uwzględniając ewentualne błędy zaniżamy tę liczbę do czterech (wbrew opiniom specjalistów, którzy każą ją zawyżać). Można zatem powiedzieć, że między 1944 a 1989 r. duchowni i osoby związane z Kościołem skrzywdziły co najmniej 1200 osób. I jest to naszym zdaniem liczba minimalna. Faktyczna liczba skrzywdzonych może być nawet kilkukrotnie wyższa, bo ujawniany lub wykrywany jest niewielki procent tego typu przestępstw.

Cenieni rekolekcjoniści, tłumacze książek z zakresu nauk teologicznych lub historii Kościoła, tłumacze i badacze ksiąg Pisma Świętego, autorzy śpiewników kościelnych, budowniczowie znanych – nie tylko w Polsce – sanktuariów, duchowi przewodnicy pielgrzymek pieszych na Jasną Górę, działacze społeczni, kolekcjonerzy starych druków. To zidentyfikowani przez nas sprawcy oraz potencjalni sprawcy wykorzystania seksualnego małoletnich.

Nasz kwerenda objęła sprawy, którymi w jakiś sposób zajmowały się władze państwowe. Były to oficjalne dochodzenia wydziałów śledczych Milicji Obywatelskiej, postępowania prokuratorskie, procesy sądowe. Informacji o nich szukaliśmy w zasobie Instytutu Pamięci Narodowej oraz Archiwum Akt Nowych, do którego trafiła m.in. spuścizna po Urzędzie do spraw Wyznań. Sięgaliśmy także do prasy, która informowała opinię publiczną o śledztwach i rozprawach sądowych, często podając przy tym personalia i adresy ofiar. W kilku sprawach, pośrednio, sięgnęliśmy też do archiwów kościelnych oraz do ogólnie dostępnych periodyków diecezjalnych, które pomogły nam w odtworzeniu losów konkretnych duchownych.

Oto ich historie. Z szacunku dla osób pokrzywdzonych nie podajemy nazwisk podejrzewanych oraz skazanych. Podajemy personalia tych, którzy znaleźli się w leksykonach duchowieństwa represjonowanego lub publikowano je w ostatnich latach w mediach (z wyłączeniem prasy z okresu PRL).

Od autorów:

Listę podzieliliśmy na cztery części. W pierwszej znajdują się sprawy dotyczące wykorzystywania seksualnego zakończone wyrokami sądowymi (w sumie 76) – również te, które zapadły w procesach politycznych oraz dotyczące krzywd wobec osób dorosłych. W drugiej umieściliśmy te sprawy, w których do przestępstw doszło, ale je umorzono (35), bo: a) wszystkie ofiary wycofały zeznania lub nikt nie złożył oficjalnego zawiadomienia o przestępstwie; b) duchowny zgodził się na współpracę z SB; c) organa śledcze nie podjęły sprawy; d) zastosowano amnestię lub sprawca zmarł. W trzeciej znajdują się sprawy umorzone z braku dowodów lub zakończone uniewinnieniem w sądzie (12). W czwartej są przypadki, w których nie znamy ostatecznego rozstrzygnięcia (12) – wiemy, że śledztwo lub proces się rozpoczęły, ale nie wiemy, jak się zakończyły. Uszeregowaliśmy te przypadki chronologicznie. W biogramach podajemy diecezję inkardynacji duchownego i jego funkcję w chwili popełnienia czynów, wymiar kary, liczbę skrzywdzonych osób (jeśli udało się ją ustalić), podajemy różne okoliczności dotyczące sprawy, odnotowujemy reakcję władz kościelnych (jeśli udało się ją odnaleźć w dokumentach), opierając się na spisach duchowieństwa, odtworzyliśmy też dalsze losy księży (brak wiedzy co do tych losów odnotowujemy, a brak adnotacji oznacza, że osoba żyje). Zaznaczamy także to, czy ksiądz był tajnym współpracownikiem UB/SB i jaki przebieg miała ta współpraca.

Czego dotyczą zmiany na liście? – aktualizacja 7 grudnia 2023

Na liście skazanych na poz. 17 pojawił się nowy przypadek. H.G. był najprawdopodobniej cystersem - bratem zakonnym, na pewno mieszkał na terenie opactwa i był w nim zatrudniony jako kierownik pralni. W październiku 1953 r. został skazany na dwa lata więzienia i dwa lata pozbawienia praw publicznych za czterokrotne wykorzystanie seksualne 12-letniego chłopca. Czynów tych miał się dopuszczać m.in. na terenie klasztoru. Do lutego 1955 r. odbywał karę w Ośrodku Pracy Więźniów w Brzeszczach, pracował w kopalni. Nie mamy stuprocentowej pewności co do tego, że był zakonnikiem. Jego nazwiska nie ma np. w katalogu zakonników w domu generalnym cystersów w Rzymie z roku 1949 (jedyny z tamtych czasów). Z drugiej strony w zachowanej dokumentacji procesowej kilkukrotnie pojawia się sformułowanie „przełożeni klasztorni”, co może sugerować, że G. zakonnikiem był. Po odbyciu kary mieszkał nieopodal klasztoru, w którym krzywdził chłopca.

Na listę skazanych z grupy przypadków, w których nie znamy zakończenia, przesunęliśmy kleryka T.O., salezjanina aresztowanego na Pomorzu w czerwcu 1953 r. (poz. 16). Udało nam się odnaleźć dokumenty, z których wynika, że w tym samym roku został skazany na rok więzienia „za to, że jako wychowawca Domu Dziecka dopuszczał się czynów nierządnych”. Wedle lakonicznych informacji miało to trwać ok. dwóch lat. Wydalony z zakonu.

Trzy nowe przypadki pojawiły się na liście spraw, które zakończyły się budzącymi wątpliwości umorzeniami lub wcale nie zostały przez organa ścigania podjęte. W listopadzie 1948 r. milicja obywatelska w W. prowadziła dochodzenie dotyczące ucieczki z zakładu poprawczego nieletniej sieroty, która wcześniej mieszkała w prowadzonym przez siostry zakonne domu dziecka. I choć z zeznań dziewczyny, innych wychowanek tego domu oraz świeckich pracownic wynikało, że kapelan zakładu ks. J. K. (orionista, poz. 4) całuje oraz napastuje podopieczne, to jednak milicja nie podjęła w ogóle tego wątku i nie wszczęła żadnego dochodzenia. Prawdopodobnie dlatego, że od września 1948 r. ksiądz był tajnym współpracownikiem Urzędu Bezpieczeństwa. Z bezpieką współpracował aż do roku 1987. Z dokumentów wynika, że o tym co działo się w domu dziecka pod koniec lat 40. wiedziały władze zakonne orionistów. Być może dlatego kapłan nigdy nie pracował w żadnej prowadzonej przez zgromadzenie parafii, przez całe życie pełnił posługę kapelana sióstr zakonnych.

Sprawy karnej nie miał też nigdy o. K.K. z zakonu franciszkanów (poz. 7 na liście spraw wątpliwie umarzanych), który w 1953 r. miał podjąć próbę zgwałcenia nieletniej. W zamian za zatuszowanie sprawy zgodził się zostać tajnym współpracownikiem. Z dokumentów wynika, że zaraz potem wystąpił z zakonu. Po pewnym czasie wrócił do zgromadzenia. W latach 60. wymieniany był jako kapłan. Na tej samej liście (poz. 8) widnieje brat F.B., również franciszkanin, ale reformata. W 1959 r. został zatrzymany nad rzeką podczas robienia zdjęć. Podejrzewano go o szpiegostwo, bo z miejsca, w którym robił zdjęcia widać było obiekty strategiczne. Okazało się jednak, że zakonnik fotografował kąpiących się nad rzeką. Milicja z W. odebrała mu „cały szereg zdjęć i rysunków przedstawiających nagie kobiety, dzieci i mężczyzn”. W dokumentach zachowały się liczne fotografie nagich dzieci. Według ówczesnego Kodeksu karnego penalizowane były produkcja i rozpowszechnianie pornografii. Również Kodeks Prawa Kanonicznego pedopornografii nie uznawał wtedy za przestępstwo. Zakonnika przeniesiono po pewnym czasie do innego klasztoru.

Na tą listę - z grupy przypadków, w których nie mieliśmy pełnych danych - przenieśliśmy też ks. J. P. z diecezji płockiej (poz. 3). Duchowny, pełniący funkcję wikariusza oraz katechety, w połowie 1959 r. został oskarżony o wykorzystanie 9-latki. Sprawę umorzono z braku dostatecznych dowodów winy. W materiałach ze śledztwa zachował się odręczny szkic postanowienia o umorzeniu dochodzenia. Osoba sporządzająca pismo zauważyła, że dwie kobiety, które miały być tego dnia u księdza, i w tym czasie, gdy wedle dziewczynki została przez duchownego skrzywdzona, przebywały w drugim pokoju, w miarę spójnie odtworzyły jego rozmowę z dzieckiem, ale… „milicja nie zdołała ustalić” czy „były krytycznego dnia w wikariacie”! Fragment ten ostatecznie przekreślono i nie ma go w oficjalnym dokumencie o umorzeniu. Znalazło się tam za to stwierdzenie, że kobiety przedstawiły przebieg rozmowy inaczej niż dziewczynka oraz osoby, którym opowiedziała o tym co ją u księdza spotkało. Duchowny w późniejszym czasie był tajnym współpracownikiem SB.

Z grupy „brak bliższych danych” na listę przypadków, które zostały umorzone i nie ma raczej wątpliwości, że stało się tak dlatego, że nie stwierdzono przestępstwa, przenieśliśmy z kolei ks. W.G z diecezji lubelskiej (obecnie archidiecezja). Był on proboszczem i wiosną 1965 r. był podejrzany o to, że wykorzystując stosunek zależności doprowadził „inną osobę do poddania się czynowi nierządnemu”. Duchowny został oskarżony przez 18-letnią kobietę, którą zatrudniał jako pomoc domową o kilkukrotne zgwałcenie jej w sierpniu i wrześniu 1964 r. Nie przyznał się do winy. Umarzając we wrześniu 1965 r. postępowanie w sprawie prokurator uznał, że doniesienie nie jest wiarygodne, bo kobieta zgłosiła przestępstwo dopiero po tym jak ksiądz zwolnił ją z pracy (marzec 1965). Zauważył, że dziwnym wydaje się fakt, iż po zwolnieniu z pracy, będąc „w okresie najbardziej dla niej krytycznym” nie przyjęła od księdza 30 tys. zł, które jak twierdziła miał jej oferować za milczenie. Dodatkowo biegli z Zakładu Medycy Sądowej wykluczyli, by kobieta padła ofiarą gwałtu. Z ich ekspertyzy wynikało, że kobieta nie utrzymywała wcześniej żadnych stosunków płciowych.

W grupie, w której brakuje nam danych na poz. 9 pojawił się z kolei ks. J.B., wikariusz jednej z podwarszawskich parafii. W 1962 r. bezpieka odnotowała, że miał „utrzymywać bliższe kontakty z uczennicami szkoły ogólnokształcącej”. W związku z tym do kurii miała jeździć delegacja parafian z żądaniem jego przeniesienia. Faktycznie ksiądz parafię zmienił.

 Wszystkie uzupełnienia zaznaczyliśmy. Drobniejsze czerwoną (aktualizacja 18 lipca) lub zieloną (aktualizacja 7 grudnia) czcionką w biogramie, istotniejszym poświęciliśmy więcej miejsca wyraźnie zaznaczając, że jest to aktualizacja.

Czego dotyczyły zmiany z 18 lipca? (w nawiasie obecna pozycja na liście)

Na liście skazanych uzupełniliśmy wtedy notę dotyczącą ks. Ludwika Ostaszewskiego (poz. 8), który w 1949 r. został skazany na sześć lat więzienia za wykorzystanie 30 chłopców. Z odnalezionych materiałów wynika bowiem, że po opuszczeniu więzienia w parafiach, w których pracował mógł dopuszczać się podobnych czynów. Nowe informacje pojawiły się także w odniesieniu do ks. Władysława Mazurkiewicza (poz. 18), skazanego w 1954 r. na pięć lat więzienia i dwa lata utraty praw publicznych za utrzymywanie kontaktów intymnych z 14-letnią dziewczyną. Udało się także ustalić wyrok sądu I instancji jaki zapadł w odniesieniu do brata W.Z (publikując pierwszą wersję listy znaliśmy jedynie wyrok II instancji – poz. 45). Do grona skazanych z listy przypadków, w których nie mieliśmy pełnych danych, przesunęliśmy ks. A.G. z ówczesnej archidiecezji gnieźnieńskiej (poz. 75 - dziś ksiądz jest inkardynowany do diecezji bydgoskiej). Publikując listę wiedzieliśmy, że prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia, zarzucając mu, że od 1983 do maja 1985 r. wykorzystał dziesięć dziewczynek w wieku 9–13 lat. Obecnie wiemy, że duchowny został skazany na półtora roku więzienia w I instancji, a w II wyrok zmniejszono do dziewięciu miesięcy więzienia. Na listę skazanych ze spraw zakończonych wątpliwymi umorzeniami przesunęliśmy ks. K.B. z archidiecezji katowickiej (poz. 46). Jego sprawa z uwagi na to, że się ukrywał została w roku 1965 umorzona. Okazuje się, że dwa lata później wznowiono ją i duchowny za onanizowanie się w obecności dzieci został skazany na 10 miesięcy aresztu w zawieszeniu na cztery lata. Spore zmiany dotyczą przypadków, w których bądź stwierdzono przestępstwo, ale je umorzono, bo duchowny zgodził się na współpracę z SB, lub umorzenie nastąpiło w wyniku amnestii, lub prokurator mimo posiadania obciążających materiałów uznał, że są one niewystarczające do postawienia zarzutów. Tu ze spraw, w których nie znaliśmy zakończenia, przesunęliśmy ks. A.B. z archidiecezji warszawskiej (poz. 33). W połowie lat 80. XX w. prokuratura uznała, że wkładanie dziewięcioletnim dziewczynkom ręki w majtki i przytulanie ich do siebie nie jest czynem lubieżnym – brak wystarczających dowodów na zaistnienie przestępstwa był powodem umorzenia tego dochodzenia. W tej kategorii pojawia się aż pięć nowych przypadków. Dwa dotyczą opisywanego już przez nas ks. J.P. z diecezji siedleckiej, którego w 1968 r. skazano na sześć lat więzienia (poz. 51 na liście skazanych). Udało nam się odnaleźć pełne akta dochodzeń w odniesieniu do tego duchownego. Wynika z nich, że był on kilkukrotnym recydywistą, którego przestępczą działalnością organa ścigana zajmowały się aż trzy razy. Za pierwszym razem uniknął kary, bo zgodził się na współpracę z UB (poz. 1 na liście wątpliwych umorzeń), za drugim skorzystał z dobrodziejstw amnestii (poz. 2 na tej samej liście), za kraty trafił dopiero za trzecim razem. Duchowny ten był seksoholikiem – krzywdził zarówno osoby małoletnie, jak i dorosłe. Najważniejsze było zaspokojenie popędu seksualnego. To jeden z najdrastyczniejszych przypadków, z jakim zetknęliśmy się w naszej kwerendzie. Po raz pierwszy w naszych badaniach spotkaliśmy się z przypadkiem, gdy nie podjęto żadnych działań, ale nie dlatego, że duchowny został zwerbowany, ale w wyniku świadomego działania funkcjonariusza. Sprawa dotyczyła ks. J.S. z archidiecezji warszawskiej (poz. 16). W roku 1961 milicja, mimo posiadania zeznania dziewczyny, którą ksiądz miał skrzywdzić, nie uruchomiła śledztwa. Oficer, który miał tą sprawę prowadzić, zamknął dokumenty w szufladzie. Sprawa wyszła na jaw dopiero rok później, gdy nastolatka popełniła samobójstwo, a śledczy zaczęli badać czy jej kontakty z księdzem S. mogły mieć wpływ na jej dramatyczny krok. W 1961 r. SB dysponowała dokumentami, z których wynikało, że ksiądz E.R. z archidiecezji gnieźnieńskiej (poz. 12) utrzymywał kontakty seksualne z dziewczyną poniżej 15 lat. Nie podjęto jej, bo duchowny – mimo tego, że zaprzeczał takowym kontaktom – zgodził się na współpracę z bezpieką. W zamian za podjęcie współpracy z SB kary uniknął też ks. A.E z diecezji opolskiej (po 1992 r. w kaliskiej, poz. 22), którego w 1964 r. oskarżono o usiłowanie gwałtu na dziewczynce poniżej 15. roku życia. „Względy operacyjne” były też powodem umorzenia w roku 1968 śledztwa w odniesieniu do ks. S.C. z obecnej archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej (poz. 25). Uzupełnień dokonaliśmy w przypadku ks. J.S. z archidiecezji wrocławskiej, któremu w 1964 r. postawiono zarzut zgwałcenia nastolatki (poz. 20). Dziewczyna wycofała co prawda obciążające zeznanie, ale sprawę procedowano. Umorzono ją na zasadzie amnestii. Z kolei w odniesieniu do ks. E.U., salezjanina, który wyjechał do Niemiec (poz. 6) odnaleźliśmy informacje, z których wynika, że w RFN dopuścił się czynów nierządnych wobec małoletnich za co został skazany na trzy lata więzienia. Nie udało nam się tej informacji potwierdzić – stąd też pozostawiamy go w gronie wątpliwych umorzeń. Na listę spraw, w których mieliśmy niejasności trafił z kolei ks. J.P., z diecezji płockiej, któremu w 1959 r. zarzucono czyn nierządny na szkodę osoby poniżej 15. roku życia (obecnie na poz. 3 na liście wątpliwych umorzeń). Nowy przypadek dotyczył też ks. H.H. z archidiecezji krakowskiej (poz. 4). Wiosną 1960 r. wszczęto śledztwo w sprawie dopuszczania się przez niego czynów nierządnych wobec małoletnich dziewcząt. Duchowny miał je krzywdzić podczas lekcji religii oraz swoim mieszkaniu. W lipcu 1960 r. prokuratura postawiła mu zarzuty, ale w październiku 1960 r. dochodzenie zostało umorzone. Nie wiadomo z jakich przyczyn. Nieznane były nam także bliższe przyczyny umorzenia śledztwa w odniesieniu do ks. W. G. z diecezji lubelskiej (dziś archidiecezja), którego w 1965 r. podejrzewano o to, że wykorzystując stosunek zależności doprowadził „inną osobę do poddania się czynowi nierządnemu”. Obecnie duchowny jest na poz. 8 wśród spraw, które zakończyły się uniewinnieniem bądź zarzuty oddalono.

I. Sprawy zakończone wyrokami skazującymi

1. brat Florian (imię świeckie Marian) Juszkowski, albertyn, skazany w lipcu 1948 r. na cztery lata więzienia. Materiały ze śledztwa i procesu się nie zachowały. Z informacji Centralnego Więzienia w Warszawie dla Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego wynika, że został skazany za „przestępstwa pospolite /art. 205 KK/ (…)”. Z zachowanych materiałów śledztwa wynika, że do wykorzystywania małoletnich miało dochodzić latem 1946 r. podczas kolonii letnich w Suchej, potem też w zakładzie dla chłopców, które zgromadzenie prowadziło w Warszawie przy ul. Grochowskiej. Zakonnik przyznał się do zarzucanych mu czynów. Zeznający w prokuraturze przełożony domu zakonnego w Warszawie – brat Anioł – mówił, że o zachowaniach Juszkowskiego informował władze zakonne, które „prowadziły śledztwo w tej sprawie, jednakże bez rezultatu”. Po wyjściu z więzienia zwerbowany na tajnego współpracownika SB, opuścił zgromadzenie. Posiada biogram w „Suplemencie do Leksykonu duchowieństwa represjonowanego w PRL w latach 1945–1989” (dalej: Suplement).

2. brat Cyryl (imię świeckie Wacław) Kołoniakowski, albertyn, sądzony wraz z Juszkowskim. Był kierownikiem sanatorium w Zakopanem. Skazany za dwukrotne wykorzystanie seksualne wychowanków – po dwa lata za każde przestępstwo, wyrok łączny trzy lata. Podczas tego samego procesu sądzony był także Władysław Misiak (też albertyn), który miał gwałcić mężczyznę pracującego w klasztornej kuchni. W czasie rozprawy mężczyzna ten wycofał zeznania i został aresztowany za składanie fałszywych zeznań. Misiaka uniewinniono. Kołoniakowski ma biogram w „Suplemencie”.

3. ojciec Aleksander (imię świeckie Kazimierz) Żuchowski, franciszkanin konwentualny, skazany w listopadzie 1948 r. za seksualne wykorzystywanie uczniów przyklasztornego gimnazjum w Niepokalanowie na sześć lat więzienia. Podczas procesu sąd „uwzględnił szczere przyznanie się oskarżonego do winy”. Podczas pobytu w więzieniu podjęto próbę zwerbowania go w charakterze tajnego współpracownika. Współpracę nawiązano jednak dopiero w 1956 r. „na podstawie materiałów kompromitujących”. Zakonnik podpisał zobowiązanie do współpracy. Donosił głównie na współbraci zakonnych. UB/SB odnotowuje w swoich raportach, że w kolejnych latach dalej dopuszczał się wykorzystywania seksualnego, był czynnym homoseksualistą. Po wyjściu z więzienia pracował w kilku franciszkańskich klasztorach w Polsce. W 1966 r. został wysłany do USA, potem Kanady. Według informacji z akt IPN do Polski wrócił w 1971 r. „na skutek zdyskredytowania w oczach Polonii w Montrealu z powodu trybu życia /orgie homoseksualne i pijaństwo/”. Prawdopodobnie został wówczas usunięty z zakonu (franciszkańskie roczniki wymieniają go jako byłego członka zgromadzenia). Wrócił do Kanady, a w 1979 r. watykańska Kongregacja ds. Zakonów zwolniła go ze ślubów zakonnych, co umożliwiło mu podjęcie pracy w charakterze księdza diecezjalnego w jednej z kanadyjskich diecezji. Nie żyje. Biogram w „Suplemencie”.

4. ksiądz Jarosław Klenowski, diecezja opolska, skazany w listopadzie 1948 r. na pięć lat więzienia oraz utratę praw publicznych za wykorzystanie ośmiu chłopców. Wyrokiem sądu apelacyjnego w czerwcu 1949 r. wyrok zmniejszono do trzech lat. Karę odbył. Po wyjściu z więzienia zwerbowany jako tajny współpracownik. Był regularnie wynagradzany. Biogram w „Suplemencie”. Zmarł.

Czytaj więcej

Spór o Jana Pawła II: Co o sprawie pisaliśmy w "Rzeczpospolitej"?

5. ksiądz Adolf Żółczyński, archidiecezja wrocławska (przyjechał po wojnie z archidiecezji lwowskiej), skazany pod koniec 1948 r. za czyny nierządne w odniesieniu do chłopców w wieku 14–16 lat. Wysokość kary nieznana. Z informacji naczelnika więzienia w Raciborzu wynika, że w 1951 r. przybywał w szpitalu psychiatrycznym, w 1952 r. był już na wolności. Po wyjściu z więzienia wrócił do pracy w duszpasterstwie, był administratorem i proboszczem w kilku parafiach. Zmarł. Ma biogram w „Suplemencie”.

6. ksiądz W.D., archidiecezja warszawska, skazany w styczniu 1949 r. na 10 lat więzienia za skrzywdzenie co najmniej ośmiu małoletnich dziewcząt. Udowodniono mu wielokrotne gwałty oraz zmuszanie jednej z ofiar do usunięcia ciąży. Z artykułów prasowych na temat procesu wynika, że matka jednej z ofiar informowała o sprawie kurię w Warszawie. Od biskupa Wacława Majewskiego usłyszała, że „nie interesuje go ten problem”. Ten sam biskup w styczniu 1955 r. zabiegał o przedterminowe zwolnienie duchownego. Ksiądz W.D. wyszedł na wolność w maju 1955 r. Wrócił do duszpasterstwa, pracował jako proboszcz. Zwerbowany przez SB. Nie żyje.

7. ksiądz P.S., administracja gorzowska (pochodził z archidiecezji lwowskiej), w styczniu 1949 r. skazany na cztery lata za gwałt na dziewięcioletniej dziewczynce. Wyszedł z więzienia prawdopodobnie w 1951 r. – w tym roku odnotowywany jest jako wikariusz w Szczecinie, a potem proboszcz jednej z parafii w ordynariacie gorzowskim. Przeszedł na emeryturę w 1954 r. Zmarł.

8. ksiądz Ludwik Ostaszewski, diecezja płocka, skazany w 1949 r. na sześć lat więzienia za „uprawianie czynów nierządnych z nieletnimi chłopcami”. Jego ofiarami miało być 30 ministrantów i uczniów gimnazjum. Według naczelnika więzienia, w którym przebywał, „karę uważał za słuszną”. W więzieniu został zwerbowany na TW. Po wyjściu z więzienia proboszcz w kilku parafiach, po przejściu na emeryturę pełnił posługę spowiednika w jednym z warszawskich kościołów. Zmarł. Posiada biogram w „Suplemencie”.

Aktualizacja (18 lipca 2023 r.):

Z materiałów, do których dotarliśmy po publikacji pierwszej wersji listy (18 maja) wynika, że duchowny po wyjściu z więzienia w dalszym ciągu mógł wykorzystywać seksualnie małoletnich chłopców. Na początku 1962 r., będąc proboszczem w S. dwukrotnie – w odstępie miesiąca - otrzymał anonimowe listy z żądaniem pieniędzy w zamian za milczenie w sprawie jego czynów. Za pierwszym razem nie powiadomił milicji o próbie szantażu, za drugim razem milicję zawiadomił organista. Funkcjonariusze z Wydziału Śledczego Komendy Wojewódzkiej w Warszawie ustalili, że księdza szantażowali czterej 17-letni wówczas chłopcy, którzy potrzebowali pieniędzy na wycieczkę. Z milicyjnego meldunku: „[…] wiedzieli, że ks. Ostaszewski jest homoseksualistą, gdyż niektórych z nich usiłował zgwałcić. Również wiadomym im było [że] w ubiegłych latach ks. Ostaszewski był karany sądownie za gwałty i deprawowanie młodzieży”. Na dokumencie znajduje się także odręczna notatka oficera MO: „Wydział III będzie pobierał oświadczenia od dzieci o dopuszczaniu się czynów nierządnych”. Nie ma informacji o tym, by ksiądz poniósł wówczas jakieś konsekwencje. Dwa lata po tym zdarzeniu przeszedł na emeryturę, jako rezydent zamieszkał przy jednym z klasztorów w Warszawie.

9. brat Wincenty Florczak, bonifrater, w styczniu 1950 r. w pokazowym procesie politycznym skazany na siedem lat więzienia i trzy lata utraty praw publicznych za niegospodarność i działanie na szkodę Specjalnego Zakładu Leczniczego dla Młodocianych Epileptyków w Namysłowie, znęcanie się nad podopiecznymi placówki i seksualne wykorzystanie trzech chłopców poniżej 15. roku życia. Początkowo przyznał się do wykorzystania czterech wychowanków, potem zeznanie to odwołał. Nie ma jego biogramów w leksykonach księży represjonowanych w Polsce Ludowej.

10. ksiądz Antoni Wisz, michalita, skazany w lutym 1950 r. na pięć lat za deprawację małoletnich wychowanków zakładu w Strudze k. Marek (archidiecezja warszawska). Z informacji naczelnika więzienia, w którym odbywał karę: „Wyrok swój uważa za słuszny co do przestępstwa”. Biogram w „Leksykonie duchowieństwa represjonowanego w PRL w latach 1945–1989” (dalej: Leksykon). Jego autor uważa, że proces był elementem „przygotowania michalickiego ośrodka wychowawczego do upaństwowienia”. W licznych zachowanych w IPN materiałach nie ma śladu po tym, by proces był polityczny. Po wyjściu z więzienia krótko był kapelanem w jednym z klasztorów żeńskich, potem wrócił do pracy w duszpasterstwie. Zmarł.

11. ksiądz Franciszek Gzik, diecezja lubelska (od 1992 r. archidiecezja), wikary, administrator parafii, aresztowany w lutym 1949 r. za to, że od 1945 r. w Urzędowie, Tarnogórze, Komarowie „dopuścił się czynów nierządnych wobec [czterech] nieletnich uczennic szkoły podstawowej i średniej”. Skazany na 10 lat więzienia w lutym 1950 r. Wyrok nie zachował się. Po aresztowaniu więziony na Zamku w Lublinie oraz więzieniu w Raciborzu. Tam zmarł. Pośmiertnie odznaczony Krzyżem Narodowego Czynu Zbrojnego. W kilku publikacjach, a także na stronach internetowych wymieniany jako ofiara komunistycznego reżimu (miał być sądzony za przynależność do WiN), choć brakuje na to dostatecznych dowodów. W żadnych materiałach archiwalnych nie odnaleźliśmy informacji o tym, by proces dotyczył działalności niepodległościowej. Akta jego sprawy zniszczono w 1973 r. Zachowały się wzmianki w spisach skazanych oraz zapisach ewidencyjnych. Posiada biogram w „Leksykonie”.

Czytaj więcej

Skompromitować kardynała Sapiehę. Dokumenty bezpieki prawdopodobnie sfałszowano

12. brat Wacław Romanowski, karmelita bosy, skazany w marcu 1950 r. na pięć lat więzienia (na mocy amnestii karę zmniejszono do dwóch lat i dziewięciu miesięcy) za wielokrotne wykorzystanie seksualne 27-letniej wówczas kobiety, służącej w majątku karmelitów w Lipinach, którym zarządzał. Po tym jak kobieta zaszła w ciążę, miał ją najpierw namawiać do aborcji, a potem do zabójstwa noworodka. Zarzuty obejmowały też udzielanie pomocy członkom organizacji Wolność i Niezawisłość, która usiłowała „zmienić ustrój Polski Ludowej”. Sąd Wojewódzki uchylił wyrok dotyczący wykorzystania seksualnego oraz namawiania do zabójstwa dziecka i nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy. W lipcu 1951 r. sąd powiatowy uniewinnił go od tych zarzutów. Nieuwzględniany w publikacjach dotyczących duchownych represjonowanych w okresie PRL.

13. ksiądz Tadeusz Morawski, diecezja sandomiersko-radomska (obecnie sandomierska), skazany w 1952 r. na dziewięć lat więzienia za inspirowanie młodzieży do czynnego wystąpienia przeciwko ustrojowi oraz czyny nierządne w odniesieniu do 14-letniego chłopaka. Na mocy amnestii wyrok zmniejszono do sześciu lat. Po odbyciu połowy kary, w kwietniu 1955 r., wyszedł na wolność. W maju 1955 r. Sąd Najwyższy polecił ponownie rozpoznać sprawę dotyczącą czynu nierządnego. Na rozprawie sąd przesłuchał (wówczas już 21-letniego) pokrzywdzonego, który odwołał wcześniejsze, obciążające księdza, zeznanie. Twierdził, że „zeznania takie wymuszono na nim” w zamian za łagodniejszą karę lub wypuszczenie na wolność. Księdza uniewinniono od zarzucanego mu czynu wykorzystania seksualnego. We wrześniu 1956 r. prokuratura oskarżyła pokrzywdzonego o złożenie nieprawdziwego zeznania podczas rozprawy uniewinniającej księdza. W lutym 1957 r. został on za to skazany na pół roku więzienia. Następnie prokurator oskarżył ks. Morawskiego o nakłanianie pokrzywdzonego do złożenia fałszywego zeznania. Rozpoznający w maju 1961 r. sprawę sąd powiatowy uniewinnił duchownego od tego zarzutu, ale w styczniu 1963 r. sąd II instancji uznał, że mężczyzna był wykorzystany seksualnie, a ksiądz jednak namawiał go do zmiany zeznań, co ten uczynił. Skazał go za to na rok więzienia. Karę odbył. Wyszedł na wolność w lipcu 1964 r. Posiada biogram w „Leksykonie”. Jego autor pominął drugi wyrok skazujący duchownego za nakłanianie świadka do składania fałszywych zeznań. W 1991 r. ksiądz uzyskał w Sądzie Wojewódzkim w Radomiu zaświadczenie, że od 20 marca 1952 do 13 kwietnia 1955 r. siedział w więzieniu z przyczyn politycznych i było to związane „z walką o suwerenność i niepodległość”. Wstąpił w szeregi Związku Więźniów Politycznych Okresu Stalinowskiego. Choć w jego biogramie w „Leksykonie” o drugim wyroku nie ma ani słowa, to nie można wykluczyć, że ponowny proces był represją w odniesieniu do jego osoby. Był proboszczem wielu parafii diecezji sandomierskiej. Zmarł.

14. ksiądz Augustyn Zając, diecezja katowicka (od 1992 r. archidiecezja), administrator parafii, skazany w 1952 r. na dwa lata więzienia za wykorzystanie dziewięciolatki. Na podstawie amnestii karę obniżono o połowę. W maju 1953 r. Sąd Najwyższy sprawę umorzył. Po wyjściu z więzienia pozostawał kilka miesięcy bez pracy, potem był administratorem w kilku parafiach. W 1965 r. podjął współpracę z SB. Donosił m.in. na biskupa gorzowskiego Wilhelma Plutę oraz jego rodzinę, zamieszkującą na terenie jego parafii. Prócz tego na księży z dekanatów, w których pracował. Był wynagradzany (zachowały się pokwitowania odbioru pieniędzy). Z oficerami SB spotykał się do 1980 r., gdy współpracę zawieszono z uwagi na jego stan zdrowia. Zdjęty z ewidencji kilka miesięcy przed śmiercią. Biogram w „Leksykonie”.

15. ksiądz Andrzej Zachuta, diecezja częstochowska (po 1992 r. archidiecezja), wikariusz, skazany w 1952 r. za usiłowanie gwałtu na nieletniej na dwa i pół roku więzienia. W 1953 r. Sąd Najwyższy podniósł karę do czterech lat. Brak danych o karach kanonicznych. Po wyjściu z więzienia proboszcz, wicedziekan, dziekan. W 1964 r. za znieważenie poborców podatkowych skazany na sześć miesięcy w zawieszeniu na trzy lata. Zmarł. W „Suplemencie” nota z adnotacją o braku bliższych danych dotyczących skazania w roku 1952.

16. kleryk T.O., salezjanin, aresztowany w czerwcu 1953 r., w tym samym roku skazany przez sąd wojewódzki w G. na rok więzienia „za to, że jako wychowawca Domu Dziecka dopuszczał się czynów nierządnych”. Wydalony z zakonu. Z odnalezionych przez nas dokumentów wynika, że w późniejszych latach podejmował pracę w miejscach, w których często przebywały dzieci – m.in. jako referent ds. gospodarczych w dziecięcej przychodni zdrowia. Karany m.in. za próbę nielegalnego opuszczenia PRL. aktualizacja (7 grudnia 2023) – przeniesiony z grupy „brak bliższych danych

17. H. G., prawdopodobnie brat zakonny - cysters, pracował w klasztornej pralni. Mieszkał w konwikcie na terenie archidiecezji krakowskiej. W październiku 1953 r. skazany na dwa lata więzienia i dwa lata pozbawienia praw publicznych za czterokrotne wykorzystanie seksualne 12-letniego chłopca. Czynów przestępczych miał się dopuszczać m.in. na terenie klasztoru. Wydając wyrok sąd zauważył, że oskarżony „(…) przyznał się do zarzucanego mu czynu wyjaśniając, że dokonanie [tak w oryginale] takich czynów nierządnych nauczył się w klasztorach, gdzie przebywa od lat dziecinnych jako sierota, widział jak je wykonują przełożeni (…).” Przyznanie się do winy, dotychczasowa niekaralność oraz „ciężkie przeżycia oskarżonego po utracie rodziców i demoralizujący wpływ życia przez przełożonych klasztornych” sąd uznał za okoliczność łagodzącą. Za obciążającą uznano użycie przez H. G. przemocy oraz młody wiek pokrzywdzonego. H.G. do lutego 1955 r. odbywał karę w Ośrodku Pracy Więźniów w Brzeszczach, pracował w kopalni. Według dokumentów z OPW po zwolnieniu miał udać się do wcześniejszego miejsca zamieszkania w klasztorze w M. Najprawdopodobniej został ze zgromadzenia wydalony. Chociaż nie mamy stuprocentowej pewności co do tego, że był zakonnikiem. Jego nazwiska nie ma np. w katalogu zakonników w domu generalnym cystersów w Rzymie z roku 1949 (jedyny z tamtych czasów). Z drugiej strony w zachowanej dokumentacji procesowej kilkukrotnie pojawia się sformułowanie „przełożeni klasztorni”, co może sugerować, że G. zakonnikiem jednak był. Z dokumentów, do których dotarliśmy wnika, że kilka lat po odbyciu kary pracował przedsiębiorstwie energetyki cieplnej w jednym z miast na południu Polski. Mieszkał kilkaset metrów od klasztoru i miejsca zamieszkania chłopca, którego skrzywdził. aktualizacja (7 grudnia 2023) – nowy przypadek

18. ksiądz Władysław Mazurkiewicz, diecezja lubelska (od 1992 r. archidiecezja), wikariusz, skazany w 1954 r. na pięć lat więzienia i dwa lata utraty praw publicznych za utrzymywanie kontaktów intymnych z 14-letnią dziewczyną. Przyznał się do zarzutów. Przed oddaniem sprawy do sądu UB badała, czy ksiądz nadawałby się na tajnego współpracownika. Z opracowania zrezygnowano. W dokumentach informacje o tym, że ordynariusz lubelski, bp Piotr Kałwa, na konferencji dziekanów potępił księdza i „przestrzegł dziekanów by ci pilnowali swoich podwładnych by nie dopuścić do podobnych spraw”. Po wyjściu z więzienia wrócił do pracy. Był wikariuszem, proboszczem. W „Suplemencie” adnotacja o braku bliższych danych o powodach skazania. Zmarł kilka lat temu.

Aktualizacja (18 lipca 2023 r.):

Po opublikowaniu listy, ks. dr hab. Krzysztof Grzesiak z archidiecezji lubelskiej napisał na FB, że widział dokumenty, z których wynika, że poszkodowana oraz jej matka w roku 1957 odwołały oskarżenia „i ujawniły, że były do ich złożenia brutalnie zmuszane przez UB”. Poprosiliśmy duchownego o wskazanie archiwum, w którym znajdują się materiały, o których wspomniał - w IPN takowych bowiem nie odnaleźliśmy. Okazało się, że są one w teczce personalnej księdza przechowywanej w Archiwum Archidiecezjalnym w Lublinie. Zwróciliśmy się z prośbą do metropolity lubelskiego, ks. abp. Stanisława Budzika, o weryfikację tej informacji i dzięki jego uprzejmości dostaliśmy skan, wzmiankowanego przez ks. Grzesiaka, dokumentu.

Jest to jednostronicowe oświadczenie pokrzywdzonej z maja 1957 r. [miała wtedy 17 lat] złożone w obecności matki oraz świadka przed proboszczem parafii, w której miała zostać skrzywdzona przez ks. Mazurkiewicza. Znajduje się na nim pieczęć parafii oraz podpis proboszcza, podpisów pozostałych osób – w tym pokrzywdzonej – brak.

Kobieta oświadcza, że jej zeznanie złożone podczas przesłuchania na UB „w 1952 r. nie jest zgodne z prawdą” [omawiane zdarzenia miały miejsce w roku 1954, nie wiadomo czy pomyłka w dacie rocznej wynikała z błędu kobiety, czy też przyjmującego oświadczenie proboszcza – aut.]. Wskazuje, że zeznania, które składała bez obecności matki, trwały od godziny 20 do pierwszej w nocy i zostały na niej wymuszone. Przesłuchiwania dokonywało pięciu lub sześciu urzędników w formie krzyżowych pytań. Podkreśla, że była zmęczona, zastraszona i było jej wszystko jedno jaki będzie wynik badania, chciała, „by tylko jak najprędzej się zakończyło”. Zaznaczyła także, że pytania były krępujące, wielu z nich nie rozumiała. „Na badaniu opanował mnie lęk, nie wiedziałam, co się ze mną stanie, strasznie się bałam, NIE MOGŁAM normalnie myśleć, nie pamiętam nawet, co zeznawałam, wiem tylko tyle, że wiele rzeczy było tam nieprawdziwych” – stwierdziła i dodała też, że dopiero potem zrozumiała, że zeznania tak konstruowano „żeby można było jak najwięcej obciążyć księdza”. Podkreśliła także, że badania lekarskie stwierdzały, że „nie dopuściła się czynu nierządnego”. „Zeznanie to w tym celu składam, bo chcę odzyskać należną mi opinie dla siebie, mojej matki i księdza, bo nam wszystkim stała się krzywda, a wiem, że teraz jest okres naprawy wyrządzonych krzywd w okresie stalinizmu” – zakończyła.

Wydaje się, że faktycznym motywem złożenia tego oświadczenia była chęć oczyszczenia swojego, a także księdza, dobrego imienia. Miejscowość, w której się to wydarzyło jest stosunkowo niewielka, więc zarówno pokrzywdzona, jak i jej matka żyły z pewnym piętnem. Z oświadczenia wynika jednak, że kobiety nie rozumiały sformułowania „czyn nierządny”. Ich myślenie koncentrowało się na tym, że jest to współżycie seksualne. Wskazują na to przywoływane opinie lekarzy, którzy nie stwierdzili, by nastolatka dopuściła się czynu nierządnego. Opinie te znajdują się w materiałach ze śledztwa, które są w IPN. Faktycznie wynika z nich, że błona dziewicza poszkodowanej nie była naruszona, a więc do współżycia nie doszło. Wskazywał na to zresztą podczas przesłuchania sam oskarżony, który zaznaczył, że nie wkładał członka do pochwy dziewczyny, a jedynie dotykał nim jej narządów rodnych i wówczas osiągał orgazm. Tak też zostało to ujęte w akcie oskarżenia. Podczas jednego z przesłuchań ksiądz mówił: „utrzymując stosunki płciowe z […] kierowałem się głębokim uczuciem, które przysłaniało mi zdrowy rozsądek”.

W aktach śledztwa znajdują się ponadto listy pisane przez ks. Mazurkiewicza do pokrzywdzonej znalezione w czasie rewizji w jego mieszkaniu. Duchowny twierdził, że pisał je pod wpływem „napływu uczuć” jakie żywił do dziewczyny i nigdy ich nie wysłał, ale są one jakąś poszlaką wskazującą na to, że do uwiedzenia nastolatki doszło i, że jakaś forma kontaktów seksualnych była. W jednym z listów pisał: „Fizycznie posiedliśmy się, może jestem brutalny dla Ciebie, myśląc tylko o sobie, zapominając o Tobie. Obawiam się, czy nie zanudzę Cię może i obrzydzę do życia płciowego, nie doznajesz żadnych przyjemności z rozkoszy płciowej. Będę się starał poprawić i dam Ci to co jest szczytem każdej zdrowej kobiety, bez obawy jakiś niepożądanych konsekwencji /zapłodnienia/. […] Chciałbym, by orgazm tj. najwyższy punkt podniecenia i najsłodszej rozkoszy był i Twoim udziałem, czy zezwalasz mi, czy będziesz współpracować ze mną w akcie spółkowania, by było rozluźnienie nóg i szerokie rozstawienie biódr [tak w oryginale – aut.], by łono było swobodne? […] przyrzekasz mi dopomóc dla osiągnięcia rozkoszy? Powiedz”.

Oświadczenia kobiety, które złożyła w 1957 r., nie wykorzystano do tego, by oczyścić dobre imię duchownego. Złożono je w jego teczce personalnej w kurialnym archiwum z odręczną adnotacją; „ad acta”. Potraktowano zatem sprawę jako zamkniętą. Warto przy tym zauważyć, że ksiądz Mazurkiewicz zmarł w latach dwutysięcznych. Istniała wówczas możliwość rewizji wyroku wydanego w czasach PRL.

19. ksiądz Eugeniusz Ryszka, archidiecezja gnieźnieńska, wikariusz. W październiku 1958 r. za dwukrotne wykorzystanie małoletniej skazany na trzy lata więzienia oraz pozbawienie praw obywatelskich i honorowych na lat pięć. Przyznał się do winy. Po opuszczeniu więzienia został skierowany na trzy miesiące na Jasną Górę. Był to – jak wynika z kwerendy w archiwaliach w archidiecezji gnieźnieńskiej – „czas na rekolekcje zamknięte, pokutę i modlitwę oraz studium teologii, zwłaszcza dotyczącej Kościoła i kapłaństwa”. Pokutę odbył, bo zachowała się opinia ówczesnego przeora Jasnej Góry dotycząca jego osoby. Opinia pozytywna. Żadnych innych kar kanonicznych w teczce księdza nie odnotowano. Natomiast w odnalezionym w IPN spisie duchownych przebywających w tamtym czasie w polskich więzieniach przy jego nazwisku adnotacja: „Ordynariusz diecezji gnieźnieńskiej udzielił mu 3 lata suspensy”. Po powrocie z Jasnej Góry do archidiecezji gnieźnieńskiej pracuje jako wikary, potem przez wiele lat jako proboszcz. Nie ma żadnych informacji o tym, by w innych parafiach wykorzystywał małoletnich. Zmarł.

Czytaj więcej

Pedofil, któremu zaufał kardynał Wyszyński

20. ksiądz J.P., diecezja opolska, wikariusz, skazany w 1958 r. na siedem miesięcy więzienia za usiłowanie gwałtu na 13-letniej dziewczynce. Karę odbywał od lipca 1958 do lutego 1959 r. Po wyjściu z więzienia skierowany jako pomoc duszpasterska do jednej z parafii, gdzie m.in. bił dzieci na lekcjach. W marcu 1960 r. został za to skazany na osiem miesięcy więzienia, sąd II instancji obniżył karę do sześciu miesięcy. Z dokumentów w IPN wynika, że będąc wikarym – pomiędzy pierwszym a drugim pobytem w więzieniu – dopuszczał się czynów lubieżnych wobec nieletnich dziewcząt (skargi w tej sprawie miały być kierowane m.in. do kurii, bezpieka tematu nie podejmowała, bo w odniesieniu do księdza prowadzone było inne postępowanie). W marcu 1961 r. został zatrzymany po skardze 17-letniej dziewczyny, którą namawiał, by poszła z nim do mieszkania. Fakt ten wykorzystano do szantażu i werbunku księdza na tajnego współpracownika. Z dokumentów wynika, że skarżył się SB, że po odbyciu drugiej kary bp Franciszek Jop nie chciał dać mu żadnej pracy w diecezji, dopiero w grudniu 1960 r. przydzielił go do pomocy w jednej z parafii. Stracił ją po tym, jak biskup dowiedział się o zatrzymaniu w marcu 1961 r. W charakterystyce jego osoby z września 1961 r. czytamy, że przebywał wtedy w domu rodzinnym, nigdzie nie pracuje i jest w zawieszeniu, bo biskup Jop oświadczył mu, „że w diecezji opolskiej pracy już nie dostanie”. Miał mu doradzać, by postarał się o pracę w innej diecezji, napisał mu list polecający, z którym ksiądz udał się do Wrocławia. „Tam usłyszał od bpa Kominka, że ten ma sporo problemów z własnymi księżmi, że ks. P. jest zbyt »uczuciowy« i powinien fizycznie pracować i rąbać drzewo” – zapisał funkcjonariusz SB. W takim zawieszeniu ksiądz trwał do marca 1962 r., gdy podjął pracę w diecezji gorzowskiej. W marcu 1964 r. pojawia się kolejna notatka, że przeprowadza się do matki, bo nie ma pracy – a sprawcą tego ponownie jest bp Jop, który „przeszkadza mu w uzyskaniu stałej pracy”. Jest zdecydowany na wyjazd do Niemiec, bo „matka nie zezwala mu na rezygnację ze [stanu] duchownego z uwagi na otoczenie”. Jako TW donosił na księży i biskupów w diecezji opolskiej, potem także gorzowskiej. Pobierał regularne wynagrodzenie. Współpraca ta trwała do roku 1964.

W 1968 r. bez pozwolenia biskupa Jopa wyjeżdża do Niemiec. Otrzymał tam pracę w jednej z diecezji. Z jego nekrologu w niemieckim roczniku kościelnym wynika, że zanim się to stało, biskupi niemiecki i polski wymienili się informacjami co do jego osoby. W Niemczech pełnił funkcje wikariusza, administratora. Autor wspomnienia o nim zapisał, że w 1975 r. pojawiły się jakieś „trudności, które nie zostały wyszczególnione w aktach” i na kilka miesięcy został zawieszony. W czerwcu 1980 r. został inkardynowany do niemieckiej diecezji. Na kolejnych placówkach popadał w konflikty z wiernymi i pod koniec lat 80. został przeniesiony do ośrodka opieki jako duszpasterz osób starszych. Pozostał tam do emerytury. Autor nekrologu zapisał, że biskup wykazywał się w odniesieniu do jego osoby „dużą cierpliwością”. Zmarł w Niemczech, pochowany jest w Polsce.

21. ksiądz S.K., archidiecezja wrocławska, wikariusz, w 1959 r. skazany na dwa lata za wykorzystanie seksualne trzech dziewczynek oraz usiłowanie gwałtu. Brak danych o karach kanonicznych. W dokumentach kościelnych odnotowano, że w 1959 r. przebywał poza diecezją. Potem był w niej wikariuszem, administratorem kilku parafii, proboszczem, otrzymał godność kanonika EC. Zmarł.

22. ksiądz J.K., redemptorysta, nauczyciel w niższym seminarium w diecezji chełmińskiej (obecnie toruńska), w 1959 r. skazany na cztery miesiące aresztu w zawieszeniu na dwa lata „za publiczne obnażanie się i sianie demoralizacji”. W dokumentach w IPN informacja, że na rok został przez prowincjała zawieszony w czynnościach duchownych. Potem pracował w różnych placówkach redemptorystów w Polsce, był spowiednikiem sióstr, rekolekcjonistą. Autor wspomnienia o nim na jednej ze stron internetowych zapisał, że został aresztowany, bo „w kazaniach odważnie piętnował nadużycia stalinowskiego systemu”. Zmarł.

23. ksiądz Z.R., salezjanin, proboszcz parafii w ówczesnym ordynariacie gorzowskim (obecnie diecezja pelplińska), w 1959 r. skazany na cztery lata za czyny nierządne wobec czterech małoletnich dziewczynek. Sąd wojewódzki zmniejszył wyrok do dwóch lat. W więzieniu przebywał ok. roku. Brak informacji o karach kanonicznych. Po wyjściu z więzienia pracował w kilku placówkach salezjańskich na terenie Polski. Zmarł.

24. ksiądz W.M., diecezja częstochowska (po 1992 r. archidiecezja), wikariusz, skazany w 1959 r. na pięć lat za współżycie z 13-letnią dziewczynką, która „po drugim [prawd. długim] porodzie zmarła”. Według dokumentów w IPN po skazaniu duchownego kuria wystosowała do księży list, przestrzegając ich przed podobnymi praktykami. Brak informacji o karach kanonicznych. W 1961 r. Wojewódzkie Koło Księży „Caritas” (tzw. księża-patrioci) starało się w Prokuraturze Generalnej o jego przedterminowe zwolnienie. Argumentowano, że „był młodym kapłanem, jednakże był księdzem poglądów współczesnych". Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Katowicach poparło te starania. Kierownik tamtejszego Wydziału do spraw Wyznań uważał, że zwolnienie ks. M. z więzienia byłoby wskazane i podniosłoby „prestiż i autorytet tut. Koła Księży »Caritas« wśród miejscowego kleru”. Wicedyrektor Wydziału do spraw Wyznań w Warszawie odpisał jednak, że „nie będzie interweniował w tej sprawie z uwagi na jej rodzaj i charakter nierządnego czynu popełnionego przez ks. M. w stosunku do małoletniej”. Uznał też, że zwolnienie księdza może „przynieść szkodę ruchowi księży społecznie postępowych”. Przypomniał, że sam ksiądz może po odbyciu 2/3 kary sam starać się o zwolnienie. Duchowny po wyjściu z więzienia wrócił do pracy duszpasterskiej. Pracował jako wikariusz w różnych parafiach. Nie żyje.

25. ksiądz J.K., administracja apostolska w Białymstoku (obecnie archidiecezja białostocka), proboszcz, wikariusz, w 1959 r. skazany na dwa lata za wykorzystanie małoletniej, brak informacji o karach kanonicznych. W artykule prasowym na temat procesu napisano, że kuria miała być zawiadamiana o niestosownych zachowaniach duchownego w odniesieniu do dziewcząt, gdy pełnił urząd proboszcza w poprzedniej parafii. Z tego powodu miał zostać przeniesiony na inną placówkę, ale jako wikariusz. Po wyjściu z więzienia wrócił do duszpasterstwa. Został zwerbowany w charakterze TW. W 1978 r. odmówił współpracy.

26. ksiądz J.K., diecezja tarnowska, wikariusz, skazany w 1960 r. na dwa lata i sześć miesięcy więzienia, pięć lat utraty praw publicznych oraz pięcioletni zakaz wykonywania zawodu nauczyciela za trwające co najmniej dwa lata wykorzystywanie na lekcjach religii dziewięciu dziewczynek. Brak informacji o karach kanonicznych, wrócił do pracy w duszpasterstwie. W 1978 r. zwerbowany na tajnego współpracownika. Nie żyje.

27. ksiądz Józef Grzywaczewski, salezjanin, wikariusz parafii w ordynariacie gorzowskim (obecnie diecezja koszalińsko-kołobrzeska), skazany w styczniu 1960 r. na dwa i pół roku więzienia za czyn nierządny w odniesieniu do 13-latki oraz usiłowanie gwałtu innej. W czerwcu 1960 r. wyrok zmniejszono do dwóch lat z zaliczeniem czasu aresztowania. O jego procesie pisała prasa, odnotowano m.in. protesty wiernych. Wyszedł na wolność na początku 1961 r., przez kilka miesięcy pracował jako kapelan w jednym z zakonów męskich, potem krótko w jednej parafii, a w końcu lat 60. skierowano go do jednego z domów zgromadzenia, w którym przebywał do końca życia. Posiada biogram w „Leksykonie”.

28. ksiądz W.C., administracja apostolska w Białymstoku (archidiecezja białostocka), w 1960 r. skazany na dwa lata za wykorzystanie 13-letniej dziewczynki. Odnotowano protesty wiernych podczas procesu. Brak informacji o karach kanonicznych. Po wyjściu na wolność wikariusz w parafiach archidiecezji, nigdy nie został proboszczem, ale otrzymał godność kanonika extra numerum. Zmarł.

29. ksiądz S.L., archidiecezja wrocławska, administrator parafii, skazany w czerwcu 1960 r. na rok i sześć miesięcy więzienia za współżycie z dziewczynką poniżej 15. roku życia (zaszła w ciążę). Z artykułu w jednej z gazet wynika, że rodzice poszkodowanej, zanim zawiadomili milicję, szukali sprawiedliwości w opolskiej kurii. Brak informacji o karach kanonicznych. Po wyjściu z więzienia przeniesiony do ordynariatu gorzowskiego (dziś terytorium archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej), gdzie pracował w kilku parafiach. Po przejściu na emeryturę wrócił do archidiecezji wrocławskiej.

30. ksiądz J.Ż., diecezja kielecka, proboszcz, we wrześniu 1960 r. oskarżony o wykorzystywanie seksualne w latach 1958–1960 czterech dziewczynek. Choć biegła psycholog twierdziła, że „zeznaniom dziewczyn należy dać wiarę, ponieważ nie mają zdolności do fantazjowania”, sąd I instancji w listopadzie 1960 r. uniewinnił księdza. Stwierdził, że dowody są za słabe, a pokrzywdzone, które są upośledzone umysłowo, uległy autosugestii. Wziął też pod uwagę fakt, że ksiądz nie przyznał się do zarzutów. Sąd wojewódzki nakazał sprawę rozpatrzyć po raz drugi. Podniósł, że choć dziewczynki na pierwszej rozprawie nie obciążyły księdza wprost, to jednak uznał – powołując się na biegłych – że był to lęk przed ujawnieniem ich zeznań przed rodzicami. Uznał też, że niepełnosprawność umysłowa pokrzywdzonych „nie wyklucza wiarygodności zeznań, stanowi natomiast dodatkową okoliczność utrudniającą uzyskiwanie dowodów”. „Sąd Powiatowy poszedł po linii najmniejszego oporu i uprościł sobie proces logicznego rozumowania” – argumentował. W kwietniu 1962 r. sprawę rozpatrzono po raz drugi. Duchowny został skazany na cztery lata więzienia. W styczniu 1963 r. sąd II instancji utrzymał ten wyrok w mocy. Z dokumentów wynika, że podczas procesu na sali byli przedstawiciele kurii kieleckiej, brak danych o karach kanonicznych. Po wyroku ksiądz był wikarym w dwóch parafiach, potem proboszczem, wicedziekanem, członkiem Kapituły Kolegiackiej.

31. ksiądz A.J., archidiecezja wrocławska, proboszcz, wicedziekan, skazany w 1961 r. na trzy lata więzienia i trzy lata wykonywania zawodu pedagoga za wykorzystanie 15 chłopców poniżej 15. roku życia. Sąd Najwyższy w 1962 r. utrzymał wyrok w mocy. Z zachowanych dokumentów wynika, że władze diecezji kilka miesięcy przed zatrzymaniem były informowane o jego czynach. Z informacji bezpieki wynikało, że biskupa Bolesława Kominka [ordynariusz wrocławski – aut.] „podane fakty mocno oburzyły, oświadczył, że pokrzywdzonych musi ratować (...) najbardziej interesował go fakt niemoralnego trybu życia jakie prowadzi ks. J. (...) Kominek był oburzony tym wszystkim (...)”. Z kolei biskup Andrzej Wronka [biskup pomocniczy – aut.] miał oświadczyć, że „sprawą się bliżej zajmie", i że „J. spotka zasłużona kara”. Duchowny opuścił zakład karny jesienią 1963 r., przez pewien czas był kapelanem sióstr zakonnych, w kolejnym roku mianowany administratorem parafii, obdarzony godnością kanonika EC. Zmarł.

32. ksiądz B.W., werbista, student KUL, skazany w 1961 r. na trzy lata za próby gwałtów na nieletnich dziewczętach. Wyszedł z więzienia w 1963 r. W późniejszych latach wychowawca kleryków, wykładowca akademicki, tłumacz ksiąg biblijnych, rekolekcjonista. W 1970 r. pozyskany jako tajny współpracownik. Wyrejestrowany w styczniu 1990 r. Zmarł.

33. ksiądz J.S., diecezja łódzka (obecnie archidiecezja), w 1961 r. skazany na osiem lat więzienia za wielokrotne stosunki płciowe oraz gwałty na 13-letniej uczennicy, której udzielał korepetycji z matematyki. Wręczał jej pieniądze i prosił o dyskrecję. Z materiałów śledztwa wynika, że obiecywał jej, że zrzuci sutannę i się z nią ożeni. Dziewczyna uciekła z domu i zamieszkała z duchownym, który przedstawiał ją jako swoją siostrę. Po tym jak dziewczyna zaszła w ciążę, matka była w kurii, ale ją zlekceważono. Interweniował ojciec. Rozmawiał z biskupem Janem Kulikiem (biskup pomocniczy łódzki) w obecności księdza, który do niczego się nie przyznał. Podczas procesu także nie przyznawał się, twierdził, że dziewczyna utrzymywała stosunki z innymi księżmi, a przeciwko niemu została zorganizowana zmowa. Po wyjściu z więzienia wikariusz, następnie proboszcz w kilku parafiach. Był tajnym współpracownikiem SB. Wyeliminowany z powodu przeprowadzki na inny teren, tam nie podjęto z nim współpracy. Zmarł.

34. ksiądz L.J., archidiecezja gnieźnieńska, skazany w 1961 r. na rok więzienia za „demoralizację nieletnich chłopców na tle homoseksualnym”. Zwolniony w marcu 1962 r. Do czerwca 1962 r. na urlopie, potem od sierpnia administrator, a następnie proboszcz. Na stronie jednej z parafii, w której pracował, można przeczytać, że aresztowanie i uwięzienie było elementem prześladowania Kościoła. W 1963 r. podpisał zobowiązanie do współpracy z SB. Zdjęty z ewidencji w 1989 r. Nie żyje.

35. ksiądz W.M., salezjanin, wikariusz w parafii na terenie ówczesnej archidiecezji wrocławskiej (obecnie parafia w diecezji legnickiej), skazany w 1962 r. na pięć lat więzienia za wykorzystanie ośmiu małoletnich dziewczynek. Duchowny przyznał się do zarzucanych mu czynów – wielokrotnych stosunków płciowych z nieletnimi (z niektórymi nawet 30 razy). Przesłuchiwany w śledztwie proboszcz parafii przyznał, że rodzice poszkodowanych dziewcząt mówili mu o zachowaniach wikarego. Ks. W.M. był tajnym współpracownikiem SB. Prawdopodobnie został wydalony lub sam wystąpił ze stanu duchownego. W 1972 r. pracował w zakładzie energetycznym w jednym z miast w południowo-zachodniej Polsce.

36. ksiądz L.W., archidiecezja warszawska, wikariusz, skazany w czerwcu 1962 r. na pięć lat więzienia za czyn lubieżny wobec 14-latki i zgwałcenie innej. Sąd wojewódzki obniżył karę o połowę. Początkowo księdza oskarżyło pięć dziewcząt, ale dwie wycofały zeznania, a jedna miała skończone 15 lat. Z meldunku o wszczęciu śledztwa: „Kurii Warszawskiej, a szczególnie b-powi Choromańskiemu i ks. Piotrowskiemu postępowanie ks. W. było wcześniej znane. W związku z tym w m-cu wrześniu 1961 r. Kuria Warszawska skierowała ks. W. na pokutę do klasztoru”. Brak danych dotyczących kar po opuszczeniu więzienia. Brak danych o dalszych losach duchownego.

37. ksiądz N.N., woj. wrocławskie, skazany w 1962 r. – brak bliższych danych.

38. ksiądz N.N., woj. zielonogórskie, skazany w 1963 r. – brak bliższych danych.

39. ksiądz J.K., diecezja łódzka (obecnie archidiecezja), administrator parafii, skazany w 1964 r. na siedem lat pozbawienia wolności za czyn nierządny na szkodę 13-letniego chłopca oraz łapówki. Duchowny miał dopuścić się przestępstwa po lekcji religii. Chłopiec po powrocie do domu opowiedział o zajściu matce. Kobieta poszła do księdza, ten przyznał się. Oferował pieniądze za milczenie. Kobieta zgłosiła sprawę milicji. Brak informacji na temat kar kanonicznych. Po wyjściu z więzienia duchowny wrócił do pracy w duszpasterstwie, był proboszczem w kilku parafiach. W 1979 r. zapisał się do sekcji ochrony przyrody Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej. W rubryce zawód wpisał: „kierownik kancelarii w parafii w (…)”. Nie żyje.

40. ksiądz K.B., diecezja przemyska (obecnie archidiecezja), administrator parafii, skazany w 1965 r. za wykorzystanie uczennicy VI klasy podstawówki. Obciążające zeznania złożyło sześć dziewcząt. Podczas pierwszego przesłuchania duchowny częściowo przyznał się do stawianych mu zarzutów. Potem im zaprzeczał. Powołani przez prokuraturę dwaj biegli psychiatrzy oraz neurolog stwierdzili, że ksiądz jest „psychopatą seksualnym”. Po obserwacji w szpitalu psychiatrycznym kolejni biegli orzekli, że jest „osobnikiem psychopatycznym umysłowo ociężałym”, ale w chwili popełnienia czynów „miał świadomość rozumienia” ich znaczenia. W akcie oskarżenia postawiono zarzut czynu lubieżnego wobec jednej uczennicy, która została wykorzystana fizycznie (w obecności pozostałych ksiądz się onanizował). Brak informacji o karach kanonicznych, ksiądz wrócił do duszpasterstwa, był proboszczem kilku parafii w archidiecezji przemyskiej. Zmarł.

41. ksiądz J.K., archidiecezja wrocławska, proboszcz, skazany na trzy lata więzienia w kwietniu 1966 r. za wykorzystywanie trzech chłopców, sąd II instancji utrzymał wyrok w mocy. Jednym z pokrzywdzonych był 17-latek, będący pod opieką księdza i mieszkający z nim na plebanii. Duchowny wielokrotnie zmuszał go do stosunków seksualnych – prokuratura postawiła mu za to zarzut doprowadzenia chłopaka do poddania się czynowi nierządnemu przy nadużyciu stosunku zależności. Dodatkowo postawiono mu także zarzut nakłaniania świadków do złożenia fałszywych zeznań. Przed sądem duchowny się nie przyznał. Od zarzutu wykorzystania jednego z chłopców został uniewinniony. Brak danych o karach kanonicznych. W 1969 r. został proboszczem. Od 1972 r. – po reformie struktur administracyjnych Kościoła w Polsce – ksiądz przynależał do diecezji gorzowskiej. Zmarł.

42. ksiądz C.M., diecezja sandomiersko-radomska (obecnie sandomierska), proboszcz, skazany w 1966 r. na trzy lata więzienia, dwa lata pozbawienia praw publicznych oraz grzywnę 11 tys. zł za wykorzystanie czterech uczennic klas III i IV szkoły podstawowej. W II instancji wyrok zmniejszono do dwóch lat. O przestępczych czynach księdza zawiadomiła Urząd do spraw Wyznań szkoła, a milicję rodzice poszkodowanych. Z ich zeznań wynikało, że niektórzy rozmawiali z księdzem na temat jego zachowań wcześniej i grozili doniesieniem na milicję, jeśli się nie opamięta. Ksiądz miał prosić ojca jednej z dziewczynek, by nikomu o sprawie nie mówił. Z innego zeznania wynika, że „babcia zbiła dziewczynkę, dlatego że według niej grzech jest gadać na księdza”. Ksiądz nie przyznał się do winy, twierdził, że oskarżenia są wynikiem spisku części parafian. Sąd wojewódzki, zmniejszając wymiar kary do dwóch lat, powołał się na opinię psychiatrów, którzy po pięciotygodniowej obserwacji duchownego orzekli, że jest on „dotknięty charakteropatią na podłożu zaniku mózgu, co powoduje, że zdolność kierowania swoim postępowaniem w chwili czynów była ograniczona w znacznym stopniu”. Z tego powodu zastosowano nadzwyczajne złagodzenie kary. Po wyjściu z więzienia ksiądz został wysłany do pracy na tereny obecnej diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Pracował jako wikariusz, proboszcz kilku parafii. Zmarł.

43. ksiądz M.G., diecezja częstochowska (obecnie archidiecezja), wikariusz, w 1966 r. skazany na 15 miesięcy więzienia za wielokrotne zgwałcenie 13-letniej dziewczynki. Brak danych o karach kanonicznych, z artykułu prasowego na temat sprawy wynika, że proboszcz parafii oraz inny wikariusz wiedzieli o czynach księdza, prosili rodziców, by nic nie rozgłaszać. Ksiądz miał także nagle zniknąć z parafii. W spisach duchownych z lat 70. – bez przydziału. Wg spisu z 1985 r. zamieszkiwał na terenie archidiecezji przemyskiej. Przed zatrzymaniem duchowny był tajnym współpracownikiem SB, pozyskany jesienią 1961 r. – podstawą były „materiały etyczno-moralne”. Współpraca została rozwiązana jesienią 1964 r. Nie żyje.

44. ksiądz J.K., archidiecezja wrocławska, proboszcz, w 1966 r. oskarżony o uprowadzenie oraz współżycie z dziewczynką poniżej 15. roku życia. Skazany na rok i sześć miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata za uprowadzenie. Z materiałów śledztwa wynika, że ojciec pokrzywdzonej interweniował kilka razy w kurii w związku z przebywaniem jego córki na plebanii, skargi miały być lekceważone, stąd doniesienie na milicję. Śledztwo początkowo prowadzono w kierunku uprowadzenia, w czasie procesu pokrzywdzona wyznała, że zawarła z księdzem ślub (!) i wiele razy doszło do współżycia. Sąd odesłał materiały do prokuratury w celu uzupełnienia zarzutów. Ostatecznie duchowny został ukarany za uprowadzenie. Sąd uznał zeznania pokrzywdzonej dotyczące stosunków seksualnych z księdzem za niewiarygodne – głównie z powodu tego, że nie mówiła o nich w śledztwie. Nie powoływano biegłych psychologów. Brak informacji o karach kanonicznych po procesie. W późniejszych latach proboszcz kilku parafii, kanonik, autor kilku książek, działacz społeczny. Przed pójściem do seminarium duchownego przez dwa lata pracował w Milicji Obywatelskiej jako śledczy. Nie żyje.

45. brat W.Z., franciszkanin konwentualny (pracował w klasztorze na terenie archidiecezji gnieźnieńskiej), skazany w 1966 r. za „dopuszczanie się czynów nierządnych wobec dziewcząt poniżej lat 15” na dwa lata więzienia i utratę praw publicznych i honorowych – również na dwa lata. Sąd II instancji zmniejszył wysokość kary do jednego roku i sześciu miesięcy więzienia. Brak informacji o karach kanonicznych. Nie udało nam się ustalić dalszych losów zakonnika. (aktualizacja 18 lipca 2023)

46. ksiądz K.B., diecezja katowicka (obecnie archidiecezja), wikary. W maju 1963 r. uzyskano informację o tym, że ksiądz onanizował się w obecności trzech małoletnich dziewczynek, które bawiły się na łące obok jednego z osiedli w T. Został przyłapany na gorącym uczynku przez matkę jednej z ofiar, która powiadomiła proboszcza. W czerwcu ruszyło oficjalne śledztwo, w lipcu była zgoda na postawienie zarzutów, ale ksiądz zniknął. Z informacji informatora SB wynikało, że „ks. B. został przez Kurię ukarany karą kościelną i przebywa w nieustalonym domu zakonnym”. W październiku 1963 r. zawieszono postępowanie z uwagi na ukrywanie się podejrzanego, a 7 kwietnia 1965 r. prokuratura wojewódzka na podstawie ustawy o amnestii z 1964 r. umorzyła postępowanie karne w sprawie dopuszczenia się czynów nierządnych z nieletnimi. W styczniu 1965 r. SB odnotowała, że nie prowadzi żadnej pracy duszpasterskiej, bo jest zawieszony do odwołania, miał być wówczas zatrudniony w jednej z parafii jako pracownik fizyczny. W tym samym roku miał zaś przebywać w klasztorze jezuitów na Śląsku (prawdopodobnie w ramach kary kościelnej). W kolejnym roku odnotowano, że z dniem 1 września „wystąpił ze stanu duchownego”. Faktycznie w styczniu 1968 r. złożył podanie o przyjęcie do pracy w bibliotece wojewódzkiej. Argumentował, że „popadł w konflikt z władzami duchownymi i wystąpił ze stanu duchownego”. Z powodu tego konfliktu przez pewien czas zamieszkiwał w klasztorze cystersów w Mogile.

W 1967 r. sprawę z 1963 r. wznowiono. Duchowny został skazany na 10 miesięcy aresztu w zawieszeniu na cztery lata z art. 213 ówczesnego Kodeksu Karnego. Przepis ten mówił, że kto „dopuszcza się czynu nierządnego publicznie lub w obecności nieletniego poniżej lat 15 podlega karze aresztu do roku”. Po jakimś czasie powrócił do kapłaństwa, pracował potem w kilku parafiach na terenie archidiecezji. Zachowały się szczątkowe informacje o podjętej przez księdza w latach 60. XX w. współpracy z SB. Zmarł jako kapłan archidiecezji katowickiej. (aktualizacja 18 lipca 2023) – przeniesiony z listy wątpliwych umorzeń

47. ksiądz B.K., archidiecezja wrocławska, administrator parafii, skazany w 1967 r. na cztery lata za wykorzystanie ośmiu ministrantów, których wywoził m.in. do pensjonatu nad morzem. Ksiądz nie przyznawał się do zarzutów – twierdził, że zarzuty są sfabrykowane przez jego wrogów (jego ojciec wskazywał np. na pewnego księdza, z którym miał być skłócony). W procesie przesłuchano 38 świadków, brało w nim udział dwóch biegłych psychologów, dwóch psychiatrów oraz seksuolog. W 1968 r. wyrok sądu I instancji został utrzymany. W dokumentach informacja, że w procesie uczestniczyli przedstawiciele kurii, brak informacji o karach kanonicznych. Po wyjściu z więzienia był administratorem i proboszczem kilku parafii, potem wyjechał do RFN. Zmarł.

48. ksiądz L.L., diecezja opolska, proboszcz, w 1967 r. skazany na trzy lata więzienia za wykorzystanie pięciu chłopców w dwóch parafiach, w których pracował (w latach 1963–1966). Nie przyznawał się do zarzutów. W trakcie śledztwa jeden chłopiec odwołał zeznania, w aktach zachowały się listy księdza do dwóch chłopców z prośbą, by zeznawali, że jak odwiedzali go na plebanii, to do niczego złego nie doszło. W materiałach informacje (pochodzące od osadzonego z duchownym w jednej celi) o tym, że ksiądz informował o swoim zatrzymaniu kurię. Brak danych o karach kanonicznych. Po wyjściu z więzienia wikariusz, potem proboszcz, kanonik honorowy. Nie żyje.

49. ksiądz W.L., diecezja przemyska (obecnie archidiecezja), administrator, skazany w 1967 r. na dwa lata więzienia za wykorzystanie 12 dziewczynek. Do czynów dochodziło w latach 1964–1977 podczas lekcji religii w punkcie katechetycznym oraz na plebanii. Duchowny obmacywał dziewczynki, a na plebanii niektóre usiłował gwałcić. Przyznał się – wyjaśniał, że normalnych stosunków seksualnych z nimi nie odbywał, a obmacując dzieci, „załatwiał swoje potrzeby seksualne”. Dzieci były przesłuchiwane w obecności biegłego psychologa. Sąd II instancji podwyższył wyrok do trzech lat. Brak danych o karach kanonicznych. Po wyroku wrócił do pracy, był wikariuszem, potem proboszczem. Zmarł.

50. ksiądz W.K., księża misjonarze, proboszcz parafii na terenie administracji gorzowskiej, skazany w 1967 r. na rok i sześć miesięcy więzienia za skrzywdzenie siedmioletniej dziewczynki. W 1968 r. sąd II instancji nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy – brak danych o rozstrzygnięciu. Pracował w parafiach prowadzonych przez księży misjonarzy.

51. ksiądz J.P., diecezja podlaska (siedlecka), wikariusz, postawiono mu zarzuty wielokrotnego wykorzystania seksualnego (w latach 1965–1967) jednej dziewczynki. W chwili jego aresztowania ciężarna 13-latka przebywała w szpitalu, w 1968 r. skazany na sześć lat więzienia. Z materiałów dotyczących duchownego wynika, że od połowy lat 50. zasuspendowany (zawieszony w czynnościach kapłańskich) „za niemoralne prowadzenie się” i odmowę pójścia do klasztoru na dwa lata pokuty. Po wyjściu z więzienia (1973) aż do wiosny 1976 r. odbywał karę kościelną w jednym z klasztorów. Jesienią 1976 r. przeniesiony do pracy w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Przez dwa lata pracował aż w trzech parafiach. W 1978 r. został z diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej zwolniony. Spis duchowieństwa z roku 1979 odnotowuje go jako kapelana w diecezji opolskiej. Był tajnym współpracownikiem SB. Zmarł.

Zob. także poz. 1 oraz 2 na liście spraw wątpliwie umorzonych.

Aktualizacja 18 lipca 2023 r.

Po publikacji pierwszej wersji listy odnaleźliśmy w IPN komplet materiałów ze śledztwa w sprawie ks. J.P. (ponad 400 stron dokumentów). Wynika z nich, że duchowny był – nie boimy się tego powiedzieć – seksoholikiem, który wykorzystywał każdą okazję do tego, by zaspokoić swój popęd seksualny. Nie istotny był dla niego wiek ofiary. Z dostępnych nam danych wynika, że najmłodsza skrzywdzona przez niego miała osiem lat, najstarsza 34. Dokładna liczba jego ofiar trudna jest do ustalenia – w dokumentach ze śledztwa znajduje się 10 nazwisk, ale dwukrotnie większa jest lista potencjalnych ofiar, o których wspominały śledczym pokrzywdzone. Dwie zgwałcone przez niego kobiety zaszły w ciążę i urodziły dzieci. Ciążę trzynastolatki (za jej wykorzystanie został ostatecznie skazany) przerwano w piątym miesiącu. Ofiary zwabiał do swojego mieszkania pod pretekstem wykonania fotografii, niektórym dawał pieniądze, innym jedzenie. Władze państwowe co najmniej trzy razy zajmowały się przestępstwami, które popełnił (odnotowujemy je na liście przypadków umorzonych lub zamkniętych z innych powodów).

Z dokumentów wynika, że od dnia przyjęcia święceń kapłańskich w żadnej parafii nie przepracował dłużej niż dwa lata, w większości był to rok, czasem jedynie kilka miesięcy. O jego przestępczej działalności wiedziały też władze kościelne. Ubecy pisali w raportach: „przez władze kościelne był wielokrotnie zawieszany w czynnościach kapłańskich i kierowany na pokuty do klasztorów”. W czynnościach kapłańskich miał być zawieszony jeszcze przed wojną – w roku 1939, a karę zdjęto w 1941. W kilku dokumentach funkcjonariusze SB – powołując się na doniesienia od księży-tajnych współpracowników – wspominają, że gwałtu na nieletniej ks. J.P. miał się dopuścić już w czasach okupacji. Sprawę badało gestapo, a kapłan w 1942 r. miał trafić do niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz-Birkenau, w którym przebywał do zakończenia wojny. Tej informacji nie udało nam się jednak na razie zweryfikować.

Po wojnie miał przebywać poza diecezją, m.in. w Łodzi, na Opolszczyźnie, Pomorzu oraz rodzinnej miejscowości na Mazowszu. Ok. roku 1949 powrócił do diecezji inkardynacji. W tym czasie także był zasuspendowany i odbywał pokutę w jednym z klasztorów. Najprawdopodobniej stało się to po tym, gdy rodzice 8-letniej, zgwałconej przez niego, dziewczynki zawiadomili o sprawie proboszcza parafii, a ten obiecał, że ksiądz zostanie ukarany. Duchowny faktycznie został wtedy z parafii usunięty. O sprawie wiedziały też organa ścigania, ale z uwagi na to, że był TW, nie podejmowały żadnych działań.

W roku 1955, gdy do kurii zgłosiła się matka jednego z dzieci ks. J.P. (zgwałcona przez niego w drugiej połowie 1949) przeprowadzono proces kanoniczny, po którym – jak sam przyznał w śledztwie – został bezterminowo zawieszony. Zamieszkał na plebanii u znajomego proboszcza w S., który na początku lat 60. wystarał się o przywrócenie mu prawa do nauczania religii. Dorabiał handlując obrazkami z wizerunkami świętych. Zajmował się także fotografowaniem – m.in. uroczystości pierwszokomunijnych, wykonywał także zdjęcia osobom indywidualnym w tym dzieciom. Zdjęcia potem sprzedawał. W marcu 1968 r. biskup siedlecki (trwało już wówczas dochodzenie w sprawie wspomnianego wyżej przestępstwa duchownego) przyznał mu comiesięczną zapomogę w wysokości 600 zł.

Sprawa dziewczynki, za którą w 1968 roku został skazany, jest szczególnie drastyczna. Dziecko, pochodzące z patologicznej rodziny, było wykorzystywane seksualnie przez kilka lat nie tylko przez księdza, ale także ojczyma oraz dwóch sąsiadów. Biegła psycholog orzekła, że dziewczynka była „na pograniczu debilizmu i normy”, zaniedbana społecznie, ujmowała „rzeczywistość realnie” i ufała wszystkim wokół. Wszyscy jej krzywdziciele zasiedli na ławie oskarżonych. Księdza skazano na sześć lat, ojczyma na pięć, sąsiedzi dostali po dwa lata. W roku 1969 sąd II instancji na mocy amnestii zmniejszył te kary. Księdzu do lat czterech, ojczymowi do dwóch i pół roku, a w odniesieniu do dwóch pozostałych mężczyzn kary darowano.

Jak wynika z dokumentów SB sprawa ta od początku znana była kurii biskupiej. Funkcjonariusze zapisali w jednym z raportów: „Ze źródeł operacyjnych wiadomo nam, że kler tak w samym S. jak i w diecezji siedleckiej potępia postępowanie ks. P. Nawet kuria biskupia w Siedlcach zadowolona jest z tego, że obecnie wyszło na jaw uprawianie nierządu przez ks. P. Ponieważ ks. P. rzekomo odwołał się w sprawie swej suspensji (tak w oryginale – aut.) do kurii Rzymskiej, która miała wymienionemu księdzu zdjąć karę i wkrótce miał otrzymać samodzielną małą parafijkę w diecezji siedleckiej. Wobec powyższego kuria biskupia w Siedlcach uważa, że sprawa ks. P. wcześniej czy później wyszłaby na jaw gdyby ks. P. był pełnoprawnym księdzem o wiele większe wyrządziłby zgorszenie wśród wiernych oraz samych księży. Ponadto władze państwowe miałyby argumenty wobec hierarchii kościelnej i społeczeństwa do skompromitowania kleru”.

52. ksiądz M.M., gorzowska administracja apostolska, diecezja koszalińsko-kołobrzeska, proboszcz, skazany w 1968 r. na cztery lata więzienia i utratę praw publicznych na pięć lat za wielokrotne wykorzystanie seksualne uczennicy VIII klasy (stosunki i gwałty od połowy 1966 do stycznia 1968 r.) oraz bezprawne pozbawienie wolności. Sąd II instancji zmniejszył wyrok do trzech lat. Brak informacji o karach kanonicznych. Po odbyciu kary wrócił do pracy, był proboszczem w kilku parafiach. Po przejściu na emeryturę zamieszkał w parafii na terenie archidiecezji gdańskiej, był tam m.in. opiekunem wspólnoty Kościoła domowego. Zmarł.

53. ksiądz S.N., diecezja płocka, samodzielny wikariat, skazany pod koniec 1968 r. na trzy lata więzienia za wykorzystywanie małoletnich poniżej 15 lat w kilku parafiach, w których pracował. Śledztwo rozpoczęło się od skarg pokrzywdzonych kierowanych do dyrekcji szkoły. Dyrektor zebrał ich oświadczenia i przekazał organom ścigania. Prowadzący śledztwo zapisał: „większość dzieci została zbita przez rodziców, a wszystkie skarcone i pouczone, aby nic złego nie mówiły na temat księdza. Miał nawet miejsce fakt, że jedna z matek przyniosła do mieszkania sznurek, gwóźdź i młotek, grożąc córce, że powiesi ją w wypadku, gdy będzie zeznawała na jego niekorzyść”. W procesie zeznawało 60 świadków, uczestniczyli w nich przedstawiciele kurii. Po odbyciu kary wikariusz, potem proboszcz. Na wniosek władz PRL odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi w 1979 r. We wniosku pisano, że „jest księdzem lojalnym, postępowym, popiera rozwój społeczno-gospodarczy kraju”. Nie żyje.

54. ksiądz M.S., archidiecezja poznańska, wikariusz, w 1969 r. skazany na trzy i pół roku więzienia, utratę praw publicznych i obywatelskich na trzy lata. Ksiądz przyznał się do popełnienia czynu. Sąd II instancji utrzymał wyrok w mocy. Sprawa wyszła na jaw, gdy 14-letnia dziewczynka z zaburzeniami psychicznymi trafiła do szpitala. Tam o wykorzystywaniu jej przez księdza opowiedziała lekarzowi, a ten powiadomił rodziców. Za polubowne załatwienie sprawy ojciec zażądał od duchownego 20 tys. zł. Ksiądz wypłacił 6,5 tys. z obietnicą uiszczenia pozostałej kwoty w późniejszym czasie. O sprawie dowiedziała się też milicja, księdza zatrzymano, w czasie rewizji w jego mieszkaniu znaleziono zeszyty z pismem poszkodowanej oraz przygotowaną dla jej ojca kopertę z pieniędzmi. Został wydalony ze stanu duchownego. Zamieszkał na terenie archidiecezji gdańskiej, gdzie był m.in. inicjatorem powołania jednego z duszpasterstw stanowych. Zmarł.

55. ksiądz H.N., diecezja gdańska (od 1992 r. archidiecezja), administrator parafii, w 1969 r. skazany na dziewięć lat więzienia i osiem lat pozbawienia praw publicznych za skrzywdzenie siedmiu dziewcząt. Sąd zasądził także wypłatę 30 tys. zł odszkodowania na rzecz jednej z pokrzywdzonych. Śledztwo ruszyło po zawiadomieniu milicji przez ojca poszkodowanej, która zaszła w ciążę i dopiero będąc w szpitalu, wyznała, kto jest ojcem. Duchowny w rozmowie z ojcem przyznał się, proponował sfinansowanie aborcji lub umieszczenie dziewczyny w ośrodku dla samotnych matek. Ojciec się nie zgodził. Następnego dnia ksiądz uciekł z parafii, na drzwiach kościoła pozostawił list do parafian, w których informował, że zamówione msze odprawił, a inne intencje przekazał dziekanowi. Pisał też, że nie jest godzien być dalej proboszczem, i prosił o modlitwę. Wyjechał do rodziny, a potem sam zgłosił się na milicję. Został zasuspendowany. Po wyjściu z więzienia przeniesiony do diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, kilka miesięcy był wikarym, potem administratorem i proboszczem. Po kilku latach zwolnił się i wyjechał do Niemiec. Został inkardynowany do jednej z tamtejszych diecezji, pracował jako proboszcz. Po przejściu na emeryturę wrócił do Polski, mieszka w północnej części kraju. Z racji formalnej przynależności do Kościoła w Niemczech nie figuruje w żadnym spisie duchownych w Polsce. Od 1967 r. był tajnym współpracownikiem SB. Zdjęty z ewidencji w 1987 r. po wyjeździe za granicę.

56. ksiądz, J.O., chrystusowiec, pracował w parafii na terenie administracji gorzowskiej (od 1972 r. parafia w diecezji szczecińsko-kamieńskiej), wikariusz, pierwsze śledztwo w jego sprawie ruszyło w marcu 1969 r., w maju zostało umorzone „wobec braku cech przestępstwa”. Podjęto je ponownie w czerwcu tego samego roku w oparciu o materiały wyłączone z pierwszego śledztwa. Za wielokrotne wykorzystanie w latach 1963–1965 dwóch dziewczynek został skazany w grudniu 1969 r. na trzy lata więzienia, 600 zł opłat sądowych i zwrot kosztów sądowych. W kwietniu 1970 r. wyrok został utrzymany przez sąd wyższej instancji. Brak informacji o karach kanonicznych, z dokumentów śledztwa wynika, że kuria w Gorzowie otrzymywała wcześniej anonimowe listy, których autorzy opisywali czyny księdza. Po wyjściu z więzienia wrócił do pracy. Nie żyje.

56. ksiądz B.M., diecezja częstochowska (obecnie archidiecezja), wikariusz, skazany w 1970 r. na trzy lata więzienia i trzy lata pozbawienia praw obywatelskich za gwałt na 27-letniej kobiecie. Sąd Najwyższy utrzymał wyrok w mocy. Po wyjściu na wolność inkardynowany do diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Jako wikariusz pracował w trzech parafiach. Zmarł.

57. ksiądz Józef Loranc, archidiecezja krakowska, we wrześniu 1970 r. skazany na dwa lata więzienia oraz grzywnę w wysokości 500 zł za skrzywdzenie dziewięciu dziewczynek. Sprawa wyszła na jaw, gdy matki pokrzywdzonych zawiadomiły proboszcza o czynach księdza. Ten przyznał się do wszystkiego przed proboszczem oraz kard. Karolem Wojtyłą. Natychmiast został odwołany z parafii, zasuspendowany i umieszczony w klasztorze (tam został aresztowany). Po wyjściu z więzienia Trybunał Metropolitalny w Krakowie – z uwagi na to, że ksiądz został ukarany przez sąd świecki – odstąpił od wymierzenia kary kościelnej (skorzystał z prawa łaski), Wojtyła zdjął suspensę i skierował duchownego do klasztoru albertynów w Zakopanem, ksiądz nie miał prawa do nauczania religii oraz spowiadania, po dwóch latach w ograniczonym zakresie (pomoc) wrócił do duszpasterstwa. W 1976 r. przeniesiony jako kapelan do szpitala w Chrzanowie. Po pięciu latach przeszedł na rentę i zamieszkał w domu księży emerytów. Zmarł.

Czytaj więcej

Wojtyła do księdza-pedofila: Każde przestępstwo winno być ukarane

58. ksiądz C.G., administracja gorzowska (od 1972 r. diecezja szczecińsko-kamieńska), wikariusz, we wrześniu 1971 r. skazany na trzy lata i sześć miesięcy więzienia za wykorzystanie w latach 1968–1970 ośmiu uczennic z klas I–IV i usiłowanie gwałtu. Przyznał się do zarzutów. W 1972 r. sąd II instancji utrzymał wyrok. Brak informacji o karach kanonicznych. Po wyjściu z więzienia wikariusz, proboszcz w dwóch parafiach. W 1973 r. zwerbowany przez SB na tajnego współpracownika. Zmarł.

59. ksiądz H.S., diecezja opolska, proboszcz, dziekan, w 1971 r. skazany za wykorzystanie trzech małoletnich chłopców na 14 miesięcy więzienia z zaliczeniem czasu aresztu oraz pokrycie kosztów sądowych w wysokości 500 zł, w II instancji wyrok podwyższono do dwóch lat i orzeczono utratę praw publicznych na pięć lat. Ani w śledztwie, ani w czasie procesu ksiądz nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Z dokumentów w IPN wynika, że biskup opolski Franciszek Jop oraz duchowieństwo diecezji opolskiej aresztowanie i uwięzienie księdza uznali za szykany wobec Kościoła. Potwierdzenie tego znaleźliśmy także, dzięki uprzejmości obecnego biskupa opolskiego, w teczce personalnej księdza, w której znajduje się m.in. list bp. Jopa do kard. Wyszyńskiego, w którym przedstawia swój punkt widzenia na sprawę. Po opuszczeniu zakładu karnego wrócił na urząd proboszcza i dziekana. Brak informacji o karach kanonicznych. Zmarł.

60. ksiądz M.D., diecezja przemyska (obecnie archidiecezja), w lutym 1972 r. skazany na trzy lata więzienia oraz podanie wyroku do wiadomości publicznej za próbę zgwałcenia dwóch studentek. Zwolniony z więzienia z powodu choroby w 1973 r. Brak informacji o karach kanonicznych. Po wyroku przeniesiony do diecezji szczecińsko-kamieńskiej, w której pracował dziesięć lat. W kilku publikacjach odnaleźliśmy informację, że biskup Ignacy Tokarczuk przeniósł go do innej diecezji, bo „mocno podpadł władzom komunistycznym”. Tymczasem duchowny był zarejestrowany jako tajny współpracownik SB. W 1986 r. wyjechał na misje do Afryki. Na emeryturę powrócił do Polski.

61. ksiądz Eugeniusz Surgent, archidiecezja lubaczowska, archidiecezja krakowska, wikariusz, w 1973 r. skazany na trzy lata więzienia za skrzywdzenie kilku małoletnich chłopców. Według dokumentów w IPN pierwsze informacje o wykorzystaniu małoletniego dotarły do kurii w Krakowie w 1969 r., powiadomiono biskupa lubaczowskiego, który udzielił księdzu nagany, ograniczono mu posługę duszpasterską i skierowano na badania psychiatryczne. W 1971 r. duchowny został przeniesiony na inną parafię, w czerwcu 1973 r. informacje o wykorzystywaniu dotarły do kurii ponownie. Duchowny został odwołany z parafii, zwolniony z pracy w diecezji i oddany do dyspozycji biskupa lubaczowskiego. W międzyczasie trafił do więzienia. Wyszedł na wolność prawdopodobnie w roku 1974. Nie wiadomo, gdzie przebywał. Pod koniec 1978 r. otrzymał pozwolenie na pracę w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej (został do niej formalnie przyjęty w 1981 r.), pracował jako wikariusz w czterech parafiach, jako proboszcz w trzech – w 1992 r. po reformie struktur administracyjnych Kościoła ostatnia parafia przeszła do diecezji pelplińskiej. Dwukrotnie rejestrowany jako TW. W 1969 r. na podstawie materiałów kompromitujących w Krakowie – zerwał współpracę po kilku miesiącach. Ponownie rejestrowany po przejściu do diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. SB miała informacje o tym, że jest homoseksualistą oraz że wykorzystuje dzieci. Do ponownego śledztwa i procesu nie doszło. Skrzywdził co najmniej 30 osób – taka liczba wyłania się z akt w IPN oraz relacji jego ofiar, które zgłosiły się do redakcji „Rzeczpospolitej”.

Czytaj więcej

Wiedział Wojtyła, wiedziała SB. Ksiądz-pedofil latami krzywdził chłopców

62. brat J.O., franciszkanin kapucyn, kucharz. Mieszkał w klasztorze na terenie diecezji chełmińskiej (obecnie toruńska). W lesie nad jeziorem obnażał się przed małoletnimi chłopcami, zmuszał ich do samogwałtu, niekiedy sam ich onanizował. Złapany w kwietniu 1973 r. przez przypadkowego mężczyznę na gorącym uczynku i doprowadzony na milicję. Przyznał się. W śledztwie ustalono, że pokrzywdzonych było sześciu chłopców od 10 do 14 lat. W czasie śledztwa poddany obserwacji w szpitalu psychiatrycznym. Biegli uznali, że ma „zespół psychoorganiczny otępiony dający podstawę do przyjęcia, że w chwili dokonywania tych czynów zdolność kierowania nimi była znacznie obniżona”. W październiku 1973 r. został skazany na dwa lata i miesiąc więzienia. Wyrok w grudniu tego samego roku wyrok utrzymał sąd II instancji. W sierpniu 1974 r. na mocy amnestii złagodzono karę do roku i 15 dni więzienia. W aktach sprawy notatka informująca o tym, że przełożony jego klasztoru poinformował prokuraturę, iż O. „dekretem kardynała Stefana Wyszyńskiego został skreślony z listy ich zakonu”. Nie udało nam się ustalić jego dalszych losów.

63. ksiądz W.B., diecezja warmińska (obecnie archidiecezja), proboszcz, skazany w 1974 r. na cztery lata więzienia i trzy lata pozbawienia praw wykonywania zawodu duchownego za czyny nierządne o charakterze homoseksualnym w odniesieniu do 13-letniego chłopca. Brak danych o karach kanonicznych – w spisie duchownych z 1975 r. informacja, że jest bez stanowiska i pozostaje do dyspozycji kurii w Olsztynie. Potem wikariusz w kilku parafiach, przez ponad 25 lat proboszcz, obdarzony godnością kanonika honorowego kapituły kolegiackiej. Od 1966 do 1973 r. tajny współpracownik SB – wyeliminowany „z powodu dwulicowości i skierowania mat. do sądu”. Ponownie rejestrowany w 1975 r., współpracował do 1984, materiały zniszczono. Nie żyje.

64. ksiądz B.S., diecezja lubelska (archidiecezja), wikariusz, skazany w 1976 r. za czyn nierządny w odniesieniu do 9-letniej dziewczynki na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata, 6 tys. zł grzywny oraz 3 tys. zł na rzecz Skarbu Państwa i 1 tys. zł kosztów, w drugiej instancji wyrok został utrzymany. Duchowny przyznał się, odpowiadał z wolnej stopy. Brak danych o karach kanonicznych. Po wyroku był wikariuszem, proboszczem, kapelanem w szpitalu. Obecnie rezydent.

65. R.W., osoba świecka, organista w jednej z parafii ówczesnej diecezji katowickiej, w 1976 r. skazany na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata za seksualne wykorzystywanie małoletnich chłopców.

66. ksiądz J.H., diecezja katowicka (po 1992 r. diecezja bielsko-żywiecka), skazany w grudniu 1978 r. na dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć, grzywnę 30 tys. zł, zakaz pracy z dziećmi do 15. roku życia przez 10 lat za wykorzystywanie seksualne oraz rozpijanie małoletnich. Duchowny przyznał się do zarzutów, odpowiadał z wolnej stopy. Po postawieniu mu zarzutów zabroniono księdzu nauczania religii – pismo dostarczono proboszczowi. W czasie procesu duchowny zeznał, że został zawieszony przez biskupa w czynnościach kapłańskich do czasu wyjaśnienia sprawy, nakazano mu ośmiodniowe rekolekcje, dwa tygodnie pracy fizycznej w gospodarstwie rolnym należącym do diecezji – nie wiadomo, czy były inne kary kanoniczne już po ogłoszeniu wyroku. Pracował potem jako wikary i proboszcz. Nie żyje.

O metodologii:

Podając przynależność diecezjalną danego duchownego, odnotowujemy tę, którą miał w chwili popełnienia czynu – stąd czytelnik znajdzie tu nazwy nieistniejących już dziś jednostek administracyjnych Kościoła (w nawiasach podajemy obecne nazewnictwo). Wyjątek zrobiliśmy w odniesieniu do archidiecezji wrocławskiej, diecezji warmińskiej oraz diecezji opolskiej. Po II wojnie światowej miały one status administracji apostolskich. Nie stosujemy tego nazewnictwa, bo prawie w całości ich terytoria weszły w granice Polski. Inaczej rzecz miała się z ordynariatem gorzowskim, potem administracją apostolską gorzowską. Powstała ona z terenów dawnych ziem archidiecezji berlińskiej oraz samodzielnej prałatury pilskiej. W 1972 r. administrację podzielono na trzy odrębne diecezje: gorzowską, szczecińsko-kamieńską oraz koszalińsko-kołobrzeską. W wyniku tego podziału część odnotowanych przez nas duchownych w sposób naturalny zmieniła przynależność diecezjalną (staraliśmy się to zaznaczyć). Wyraźnie zaznaczyliśmy też te przypadki, gdy ksiądz został na te tereny przeniesiony już po opuszczeniu więzienia. W 1992 r. Kościół w Polsce przeszedł kolejną dużą reformę administracyjną i część żyjących wówczas duchownych z naszej listy po raz kolejny zmieniła przynależność do diecezji. Z diecezji do diecezji przechodziły też oczywiście parafie, w których dochodziło do przestępstw. Staraliśmy się to odnotować. W przypadku zakonników podajemy nazwę zgromadzenia oraz diecezję, w której pracował on w chwili popełnienia przestępstwa.

67. ksiądz L.Ś., diecezja opolska, proboszcz, skazany w 1979 r. za współżycie z uczennicą VIII klasy podstawówki, która zaszła w ciążę i urodziła dziecko. Ksiądz – jeszcze przed procesem – wypłacił rodzinie jednorazowo 10 tys. zł i zobowiązał się do comiesięcznych wpłat na utrzymanie dziecka. Brak danych o karach kanonicznych, pracował potem jako proboszcz w dwóch parafiach, obdarzony tytułem dziekana honorowego. Zmarł.

68. R.W., osoba świecka, organista w jednej z parafii diecezji katowickiej, skazany w maju 1980 r. na dwa lata więzienia za to, że przez kilka miesięcy w mieszkaniu znajomej wykorzystał czterech uczniów z klas III i V szkoły podstawowej. Przestępstwo popełnił w czasie warunkowego zawieszenia kary (zob. pkt. 63) Po ujawnieniu sprawy zwolniony z pracy w parafii. Kobieta udostępniająca mężczyźnie mieszkanie została skazana na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata.

69. ksiądz J.M., archidiecezja krakowska, wikariusz, skazany w 1981 r. na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery lata za obnażanie się przed dziećmi, które okazyjnie podwoził do szkoły. Duchowny w trakcie śledztwa przyznał się. Podczas przesłuchania mówił: „Zdaję sobie sprawę z tego że mój popęd płciowy jest niewłaściwie ukierunkowany i że mam <odchyły od normy>. Zjawisko takie zaobserwowałem u siebie od ponad roku czasu. Stwierdziłem wówczas, że odczuwam potrzebę obnażania się i odczuwam wtedy satysfakcję erotyczną. Nad popędem tym chciałem zapanować. Nie rozmawiałem jednak na ten temat z nikim ani nie leczyłem się. (…) Mimo, że zdawałem sobie sprawę z tego, że zachowuję się niewłaściwie, a konkretnie mam niewłaściwe skłonności, nie myślałem o wystąpieniu ze stanu duchownego. Wydawało mi się, że poprzez pracę nad sobą będę w stanie zapanować nad swymi odruchami. Nie myślałem nigdy o tym, aby skorzystać z pomocy psychologa, psychiatry czy seksuologa. Myślałem, że uda mi się samemu <wyleczyć z tego>. Obecnie mam zamiar porozmawiać z moimi przełożonymi na ten temat, gdyż zdaję sobie sprawę z tego, że powinienem zrezygnować między innymi z zajęć katechetycznych z dziećmi”. Wcześniej (w roku 1976) w odniesieniu do duchownego prowadzono dochodzenie w sprawie ew. narkotyzowania młodzieży oraz współżycia z dziewczyną poniżej 15. roku życia. Prowadzone postępowanie nie doprowadziło jednak do postawienia księdzu zarzutów, bo – jak czytamy w jednym zachowanych dokumentów – „zebrane dotychczas informacje nie stanowią podstawy do wszczęcia dochodzenia”. Materiałów tych nie wykorzystano w procesie. Zwolniony z parafii zaraz po rozpoczęciu śledztwa. Po wyroku pozostawał bez przydziału, mieszkał jako rezydent w jednej z parafii na terenie archidiecezji, potem wikariusz w kilku parafiach, proboszcz. Zmarł.

Czytaj więcej

Ksiądz ekshibicjonista na przystanku. Historia Jerzego M.

70. kleryk E.S., chrystusowiec, alumn III roku, skazany w 1982 r. na rok i sześć miesięcy więzienia za wykorzystanie pięcioletniej dziewczynki. Początkowo nie przyznawał się do czynu, twierdził, że ktoś go wrobił, potem szczegółowo opowiedział okoliczności zajścia. Wydalony z seminarium.

71. ksiądz H.J., archidiecezja gnieźnieńska, wikariusz, w marcu 1983 r. sąd uznał go za winnego napaści i czynu lubieżnego w odniesieniu do siedmiolatki. Przyznał się do przestępstwa. Skazany na dwa lata pozbawienia wolności, orzeczono też zakaz zajmowania stanowiska nauczyciela młodzieży na okres pięciu lat. Po wyjściu z więzienia otrzymał kilkumiesięczny urlop, ale już od lutego 1984 r. skierowany do parafii, początkowo bez prawa katechizacji, ale od września tegoż roku – wbrew sądowemu zakazowi – powierzono mu nauczanie religii w klasach ósmych szkoły podstawowej. W 1985 r. wyjechał na misje. W 2014 r. – już jako emeryt – wrócił do Polski. W 2019 r. po informacji dotyczącej przeszłości księdza, która dotarła do kurii, sprawdzono archiwa i potwierdzono fakt jego ukarania przed laty przez władze państwowe. Metropolita gnieźnieński, abp Wojciech Polak w lipcu 2019 r. uruchomił dochodzenie wstępne, wydał dekret ograniczający posługę księdza. Dekret zakazywał: pracy duszpasterskiej z dziećmi i młodzieżą, spowiedzi dzieci i młodzieży (organizowanej i okazjonalnej), przyjmowania małoletnich w swoim mieszkaniu oraz spotkań z nimi w budynkach parafialnych. Kongregacja Nauki Wiary uchyliła w tej sprawie przedawnienie i nakazała przeprowadzenie procesu administracyjno-karnego. Po jego zakończeniu podtrzymano wcześniejsze decyzje ograniczające posługę księdza.

W kwietniu 1977 r. został przez SB pozyskany jako tajny współpracownik do rozpracowania struktur duszpasterstwa akademickiego. Współpracę rozwiązano po jego aresztowaniu w 1983 r. Emeryt.

Czytaj więcej

Polski Kościół ukarał księdza za pedofilię po 37 latach

72. ks. J.K., diecezja płocka, od marca 1981 r. w koszalińsko-kołobrzeskiej, wikariusz. W styczniu 1984 r. skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć oraz 70 tys. zł grzywny za wykorzystanie jednego chłopca. Pokrzywdzonych było trzech, ale rodzice pozostałych nie złożyli wniosku o ściganie. Apelacji nie wniesiono. Z oficjalnego biogramu księdza zamieszczonego w jednej z publikacji diecezji płockiej dowiadujemy się, że już w 1980 r. „ze względu na wynikłe trudności musiał opuścić parafię w B. i przez jakiś czas nie spełniał żadnych posług kapłańskich”. Po kilku miesiącach biskup Bogdan Sikorski zgodził się na to, by podjął pracę w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Po skazaniu dalej pracował w duszpasterstwie parafialnym. Zmarł.

73. ks. M.K., diecezja częstochowska (obecnie archidiecezja), od 1981 r. w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, wikariusz, w listopadzie 1985 r. za wykorzystanie ośmiu dziewczynek skazany na rok i osiem miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata oraz 30 tys. zł grzywny. Po aresztowaniu, w styczniu 1985 r., zwolniony z pracy w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, w połowie 1986 r. – a więc w okresie warunkowego zawieszenia kary – został przyjęty do Kościoła polskokatolickiego. Ożenił się. Z zachowanych w IPN materiałów wynika, że od 1976 r. był tajnym współpracownikiem SB.

74. ksiądz A.G., św. 1965, archidiecezja gnieźnieńska, proboszcz, prokuratura postawiła mu zarzuty wykorzystywania od 1983 do maja 1985 r. dziesięciu dziewczynek w wieku 9–13 lat. Wniesiono do sądu akt oskarżenia. W I instancji skazany na 1,5 roku więzienia, w II instancji karę obniżono do 9 miesięcy – w 1986 r. objęła go amnestia. Był później proboszczem, po powstaniu diecezji bydgoskiej (2004) inkardynowany do tej diecezji. Obecnie na emeryturze. (aktualizacja 18 lipca 2023 – przeniesiony z grupy „brak bliższych danych”)

75. ksiądz W.R., diecezja warmińska (archidiecezja), wikariusz, w kwietniu 1987 r. uznany za winnego wielokrotnego dopuszczenia się „czynów lubieżnych” (czyny ciągłe w latach 1978–1986), biegli orzekli, że miał ograniczoną poczytalność, skazano go na dwa lata w zawieszeniu na pięć, grzywnę 75 tys. zł, zakaz nauczania religii na 10 lat. Odpowiadał z wolnej stopy. Po wszczęciu śledztwa odwołany przez biskupa z parafii i przeniesiony do domu księży emerytów, w którym przebywał do śmierci.

II. Sprawy, w których przestępstwo zostało stwierdzone, ale zostały umorzone, bo duchowny np. zobowiązał się do współpracy z SB

1. ksiądz J.P., diecezja podlaska (siedlecka), wikariusz, po II wojnie światowej pracował w parafiach na Opolszczyźnie oraz Pomorzu, w pierwszej połowie 1947 śledczy z miasta powiatowego na Pomorzu Zachodnim prowadzili śledztwo w sprawie czynów nierządnych, których duchowny miał dopuszczać się wobec małoletnich dziewcząt, a także próby zgwałcenia 20-latki. Na pierwszym przesłuchaniu (26 czerwca 1947 r.) przyznał się do usiłowania gwałtu i został pozyskany przez Urząd Bezpieczeństwa jako tajny współpracownik. Wyeliminowany w roku 1963. Po tej sprawie przeniósł się na Pomorze Środkowe, gdzie pracował w duszpasterstwie. Dalej krzywdził dzieci. Z dokumentów wynika, że jeszcze przed II wojną światową za podobne czyny miał być zawieszony w czynnościach kapłańskich. Nie żyje. (aktualizacja 18 lipca 2023 – nowy przypadek)
Zob. także poz. 2 oraz poz. 51 na liście skazanych.

2. ksiądz J.P., diecezja podlaska (siedlecka), wikariusz, w latach 1947-48 prokuratura w jednym z miast na Pomorzu Środkowym prowadziła postępowanie w sprawie dopuszczenia się w roku 1946 przez duchownego czynu nierządnego wobec nieletniej oraz zgwałcenia 19-latki (dziewczyna zaszła w ciążę i urodziła dziecko). Księdzu postawiono zarzuty, jednak 6 marca 1948 r. na mocy amnestii z 1947 r. sprawa została umorzona. Śledczy nie wiedzieli o pozyskaniu go kilka miesięcy wcześniej jako tajnego współpracownika w innej części kraju. Krótko po tej sprawie wyjechał na Śląsk Opolski, gdzie był m.in. proboszczem, po kilku miesiącach wrócił do diecezji siedleckiej i... został skierowany do klasztoru – najpewniej w ramach pokuty. W aktach dotyczących jego sprawy znajdują się zeznania kilku poszkodowanych przez niego dziewcząt i młodych kobiet z lat 1949-1955, które nigdy nie stały się podstawą do wszczęcia śledztwa. W latach 60. funkcjonariusze bezpieki zapisali: „Tym więc [pozyskaniem jako tw – aut.] należy tłumaczyć fakt późniejszego nie wykorzystywania informacji, świadczących o dopuszczaniu się przez księdza P. czynów nierządnych względem nieletnich dziewcząt”. Nie żyje. (aktualizacja 18 lipca 2023 – nowy przypadek)
Zob. także poz. 1 oraz poz. 51 na liście lista skazanych.

Czytaj więcej

Ziemie Zachodnie były po wojnie miejscem zsyłki wykolejonych księży

3. ksiądz J.P., diecezja płocka, wikariusz, w połowie 1959 r. prokuratura prowadziła śledztwo w sprawie dopuszczenia się przez niego czynu nierządnego na osobie małoletniej. Do wykorzystania miało dojść w ostatni dzień roku szkolnego. Ksiądz zawołał 9-letnią dziewczynkę do swojego mieszkania, miał ją wziąć na kolana, następnie wsadzić rękę w majtki i dotykać jej narządów płciowych. Dziewczynka uciekła z płaczem. Po dwóch dniach opowiedziała o sprawie matce, która następnie o zachowaniach księdza opowiadała klientom sklepu, w którym pracowała. Duchowny nie przyznawał się, twierdził, że zawołał dziewczynkę do mieszkania, by zwrócić jej uwagę na złe zachowanie, które zaobserwował w szkole, przedstawił dwóch świadków – kobiety, które w tym czasie były u niego, by zamówić mszę i przez uchylone drzwi miały słyszeć jego rozmowę z dzieckiem. W sprawie przesłuchano wielu świadków. Badająca dziewczynkę psycholog orzekła, „że rozwój intelektualny badanej jest normalny i wydaje się, iż zeznania dziewczynki są zgodne z jej przekonaniem”. Ostatecznie prokuratura umorzyła postępowanie z powodu braku dostatecznych dowodów winy. W materiałach prokuratury zachował się odręczny szkic postanowienia o umorzeniu dochodzenia. Osoba sporządzająca pismo zauważyła, że dwie kobiety, które miały być tego dnia u księdza w miarę spójnie odtworzyły jego rozmowę z dzieckiem, ale… „milicja nie zdołała ustalić” czy „były krytycznego dnia w wikariacie”! Fragment ten ostatecznie przekreślono i nie ma go w oficjalnym dokumencie o umorzeniu śledztwa. Znalazło się tam za to stwierdzenie, że kobiety przedstawiły przebieg rozmowy inaczej niż dziewczynka oraz osoby, którym opowiedziała o tym co ją u księdza spotkało. Po tej sprawie duchowny pracował w kilku parafiach jako wikariusz i proboszcz. Został zwerbowany na tajnego współpracownika SB. Współpracował co najmniej do połowy lat 70. Materiały dot. tej współpracy nie zachowały się. Nie żyje. aktualizacja (7 grudnia 2023) – przeniesiony z grupy „brak danych”

4. ksiądz J.K., orionista, kapelan sióstr zakonnych. W listopadzie 1948 r. milicja obywatelska otrzymała informacje, z których wynikało, że duchowny całuje oraz napastuje podopieczne prowadzonego przez siostry zakonne domu dziecka w W. Z dokumentów wynika, że o zachowaniach księdza informowany był proboszcz oraz przełożona placówki, która miała oznajmić, że „na ten temat pomówi z proboszczem i nastąpią zmiany”. Jedna z ofiar duchownego została przez zakonnice umieszczona w zakładzie poprawczym. Była przekonana, że „zostaje tam wysłana za rozgłaszanie wypadku z ks. K.”. Podobnie uważały też inne wychowanki placówki. Milicja, choć przesłuchała w sprawie kilka osób, nie wszczęła dochodzenia. Prawdopodobnie dlatego, że od września 1948 r. ksiądz był tajnym współpracownikiem Urzędu Bezpieczeństwa. Z bezpieką współpracował aż do roku 1987. W jednej z jego charakterystyk zapisano, że jego „postawa moralna jako księdza zakonnego budziła pewne zastrzeżenia w oczach jego przełożonych. Utrzymywał bliższe kontakty z kobietami i zdradzał skłonności do życia świeckiego”. Być może dlatego ks. K. nigdy nie pracował w żadnej prowadzonej przez jego zgromadzenie parafii, przez całe życie pełnił posługę kapelana sióstr zakonnych. Nie żyje. aktualizacja (7 grudnia 2023) – nowy przypadek

5. ojciec S.B. vel L., franciszkanin, pracował na terenie archidiecezji warszawskiej, potem chełmińskiej (dziś terytorium diecezji pelplińskiej). Śledztwo w sprawie posługiwania się fikcyjnym dowodem osobistym oraz czynów nierządnych wobec małoletnich dziewczynek w latach 1944–1946 ruszyło w lipcu 1961 r. Do wykorzystywania miało dochodzić w zakładzie wychowawczym sióstr Rodziny Maryi w M. W grudniu 1948 r. zostały przesłuchane pokrzywdzone (sześć), a w styczniu 1949 r. prokurator nakazał aresztowanie duchownego. Nie doszło do tego, bo zakonnik zaczął się ukrywać pod fałszywym nazwiskiem. Wyjechał z Warszawy, w kurii w Pelplinie złożył oświadczenie, że jest księdzem, i został skierowany najpierw do klasztoru sióstr franciszkanek, a potem do parafii w S. W maju 1961 r. milicja ustaliła miejsce jego pobytu, 26 sierpnia 1961 r. postawiono mu zarzuty. Podczas przesłuchania mówił, że ukrywał się, bo w „okresie stalinowskim chciano mu wmówić” niewłaściwe zachowania w odniesieniu do małoletnich. Odmówił podjęcia współpracy z bezpieką. Prokuratura zdecydowała, że nie będzie ponownie przesłuchiwała pokrzywdzonych, bo „nie byłoby to humanitarne”, a zarzuty uległy już przedawnieniu. 31 sierpnia 1961 r. sprawę umorzono. Nie żyje.

6. ksiądz E.U., salezjanin (pracował na terenie diecezji częstochowskiej). Sprawa wyszła w marcu 1950 r., dotyczyła zdarzeń o rok wcześniejszych. Urząd Bezpieczeństwa ustalił, że ksiądz wykorzystał seksualnie czterech chłopców w wieku 14–16 lat, którzy następnie go szantażowali. Przesłuchano pokrzywdzonych, ale śledztwa nie przeprowadzono. W kwietniu 1950 r. UB uznał, że materiał nie nadaje się na sprawę sądową, ale należy go wykorzystać operacyjnie do werbunku duchownego na TW. Pracował potem w archidiecezji wrocławskiej, później wyjechał do Niemiec. W 1968 r. jeden z TW, salezjanin, dobry znajomy ks. U., który zapraszał go do Niemiec, informował SB, że wyjechał on z Polski z obawy przed aresztowaniem. Relacjonował: „Mówiono »po cichu« o jakiś sprawach z chłopcami. (…) W Niemczech Zachodnich (…) też miał jakieś sprawy z chłopcami. Po rozprawie sądowej otrzymał trzy lata kary więzienia. Wyszedł po krótszym czasie”. Pracował na terenie archidiecezji Monachium i Freising. Nie żyje. (aktualizacja 18 lipca 2023) - nie przenosimy tego przypadku na listę skazanych, bo na razie nie udało nam się potwierdzić skazania księdza w Niemczech

7. ksiądz W.K. (archidiecezja poznańska). Według notatki KWMO w Poznaniu z marca 1960 r. ksiądz podczas religii „wzywa za katedrę bardziej rozwinięte uczennice, sadza je sobie na kolanach i wkłada rękę pod sukienki w różny sposób łaskocąc je po udach”. Niektóre dziewczynki miał też wzywać na plebanię i tam postępować w identyczny sposób. Zeznania od pokrzywdzonych (dwóch) zostały zebrane, ale śledztwa nie było. Doprowadzono jedynie do pozbawienia księdza prawa do nauczania religii. Nie żyje.

8. ksiądz Z.Z. (diecezja sandomiersko-radomska, potem radomska). Jako katecheta w szkole miał w 1960 r. demoralizować dziewczynki z klas VI i VII podczas lekcji religii. Ofiar było osiem. Urząd do spraw Wyznań odebrał mu prawo do nauczania. Milicja jednak nie podjęła śledztwa. Pracował potem w kilku parafiach. Z TEOK (Teczki Ewidencji Operacyjnej Księdza) pochodzi notatka z grudnia 1971 r., w której czytamy, że „odwołany został z O. przez b-pa. [Ks.] Z. pozostaje bez przydziału. Przyczyną było demoralizowanie dziewcząt szkolnych. Info. KPMO [w] O.”. Zwerbowany na tajnego współpracownika w 1984 r. Nie żyje.

9. ojciec K.K., franciszkanie bernardyni, w 1953 r. miał podjąć próbę zgwałcenia nieletniej, nigdy nie miał sprawy karnej, bo w zamian za zatuszowanie sprawy zgodził się zostać tajnym współpracownikiem. Z dokumentów wynika, że zaraz po tym jak zgodził się na współpracę z SB wystąpił z zakonu. Po pewnym czasie wrócił do zgromadzenia. W latach 60. wymieniany jest jako kapłan. Nie żyje. aktualizacja (7 grudnia 2023 r.) – nowy przypadek

10. brat F.B., franciszkanie reformaci, w 1959 r. milicja z W. odebrała mu „cały szereg zdjęć i rysunków przedstawiających nagie kobiety, dzieci i mężczyzn”. Został zatrzymany nad rzeką podczas robienia zdjęć. Podejrzewano go o szpiegostwo, bo z miejsca, w którym robił zdjęcia widać było obiekty strategiczne. Okazało się jednak, że zakonnik fotografował kąpiących się nad rzeką. Próbowano go pozyskać na tajnego współpracownika – odmówił. Szantażowany przez funkcjonariuszy UB, że o sprawie powiadomią jego przełożonych miał stwierdzić, że „niech się stanie co chce”. Wezwany przez UB na rozmowę gwardian klasztoru „był bardzo zdziwiony, gdyż uważał B. za bardzo spokojnego zakonnika i nigdy nie podejrzewałby go o podobne sprawy”. Nie wiadomo czy w odniesieniu do B. zostały wyciągnięte jakieś konsekwencje. Kilka lat po tej sprawie przeniesiono go do innego klasztoru zgromadzenia. Nie żyje. aktualizacja (7 grudnia 2023 r.) – nowy przypadek

11. ksiądz Michał Czajkowski, archidiecezja wrocławska, student KUL. W lipcu 1960 r. duchownemu zarzucono seksualne wykorzystanie dwóch małoletnich chłopców. Miał dotykać ich narządów płciowych i rozbierać się przed nimi za co im zapłacił. Chłopcy opowiedzieli o tym co ich spotkało rodzicom, a ci zgłosili sprawę milicji. Funkcjonariusze pobrali oświadczenia od chłopców, ich rodziców, a także dwóch świadków. Postępowania nie wszczęto. Powiadomiono bezpiekę. Ta zaś postanowiła odnowić kontakty z księdzem, który już w 1956 r. na podstawie materiałów kompromitujących (związek z licealistką) został współpracownikiem UB, ale współpracę tą zerwał. W sierpniu 1960 r. podczas rozmowy z funkcjonariuszem bezpieki przyznał się do wykorzystania chłopców i potwierdził to pisemnym oświadczeniem (zachowało się w materiałach archiwalnych IPN). W zamian za zatuszowanie sprawy zgodził się na współpracę i przyjął pseudonim „Jankowski”. Współpracował z SB do 1984 r. (choć w wypisach ewidencyjnych pojawia się też końcówka roku 1986). Pobierał regularne wynagrodzenie.

Po 1960 r. duchowny studiował w Rzymie i Jerozolimie. Był m.in. wykładowcą we wrocławskim seminarium duchownym, w Warszawie pracował na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego (wcześniej ATK), współpracował z KUL, PAT. Przez wiele lat był także asystentem kościelnym miesięcznika „Więź”. Profesor zwyczajny. Ceniony biblista, działacz ekumeniczny. Był m.in. współprzewodniczącym Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów, członkiem Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej. Wieloletni współpracownik „Tygodnika Powszechnego”.

W 2006 r. „Życie Warszawy” poinformowało, że był tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie „Jankowski”. Duchowny przyznał się do współpracy i za nią przeprosił, ale nie mówił nic na temat przyczyn werbunku. Środowisko „Więzi” powołało wówczas specjalną komisję do zbadania dokumentów ks. Czajkowskiego w IPN. Dysponowano wówczas teczkami pracy Czajkowskiego, ale teczki personalnej badacze nie mieli w rękach – pisali, że albo nie zachowała się albo jeszcze nie została odnaleziona. Nie znając zatem szczegółów werbunku w raporcie napisali tylko, że był to szantaż na tle obyczajowym. Teczkę personalną Czajkowskiego odnaleźli teraz dziennikarze „Rzeczpospolitej”. Znajdują się w niej (łącznie z oświadczeniami pokrzywdzonych) wszystkie szczegóły dotyczące werbunku. Ksiądz żyje.

12. ksiądz E.R., archidiecezja gnieźnieńska, administrator. W 1960 roku Służba Bezpieczeństwa pozyskała materiały, z których wynikało, że „utrzymywał stosunki intymne z nieletnią ob. S.R.”. Funkcjonariusze dysponowali trzema pisemnymi oświadczeniami, w których opisywała ona swoje kontakty z księdzem. Podjęto próbę werbunku, duchowny zdecydowanie zaprzeczył, ale zgodził się na spotykania z funkcjonariuszem SB. Z dokumentów wynika, że o próbie werbunku zawiadomił kurię. Z dużego miasta został przeniesiony na wiejską parafię. Funkcjonariusze zapisali, że była to kara za prowadzenie niemoralnego trybu życia. Odchodził z opinią dobrego duszpasterza, ale prowadzącego świecki tryb życia, miał też posiadać skłonności do nadużywania alkoholu oraz do kobiet. Odnotowano też, że potem utrzymywał kontakty intymne z krewną jednego z duchownych, a inna kobieta zaszła z nim w ciążę. Nową parafię traktował jako „zesłanie”, funkcjonariuszom mówił, że remontuje kościół i plebanię, by „przypodobać się biskupowi i odbudować nadwątlone zaufanie”. W 1973 r. kard. Wyszyński zdecydował o przeniesieniu go na inną placówkę. Według informatora SB napisał wówczas list do prymasa, by sam objął tą parafię „i wzbogacił się na niej na stare lata”. Pisał też do kardynała prośbę o audiencję na co prymas miał „odpowiedzieć, że przyjmie go dopiero kiedy przestanie »chlać«”. Ostatecznie wyjechał do Austrii, gdzie wstąpił do zakonu. Z powodu wyjazdu współpracę w 1975 r. zawieszono. Zmarł za granicą. (aktualizacja 18 lipca 2023 – nowy przypadek)

13. ksiądz K.F. (diecezja płocka i łomżyńska), proboszcz. Ksiądz został zatrzymany 13 stycznia 1961 r. po tym, jak na milicję zgłosiła się kobieta, która oskarżyła go o wielokrotne gwałty. Mając niespełna 15 lat, w kwietniu 1959 r. za namową księdza przerwała naukę i zatrudniła się na plebanii jako pomoc domowa. W listopadzie 1959 r., wykorzystując jej zależność, duchowny miał ją zmusić do odbycia stosunku. Potem jeszcze trzykrotnie. W styczniu 1961 r. złożyła wniosek o ściganie. Kilka dni po złożeniu pierwszych zeznań składała kolejne w prokuraturze wojewódzkiej. Stwierdziła wtedy, że poprzednie złożyła pod dyktando funkcjonariusza SB, podtrzymała jednak wcześniejsze oświadczenie dotyczące zmuszania jej przez księdza do kilkukrotnego odbycia stosunku. Stwierdziła, że „nie jest zainteresowana, aby z jej powodu pociągnięty on był do odpowiedzialności karnej”, i wycofała wniosek o ściganie. Duchowny został zwolniony z aresztu. Sprawę umorzono. Ksiądz nie żyje.

Czytaj więcej

Tomasz Krzyżak: Sapieha, Wojtyła i inni. Za wcześnie ogłoszony upadek

14. ksiądz S.G., diecezja przemyska (obecnie archidiecezja), proboszcz. W kwietniu 1961 r. został zatrzymany na dworcu PKP w dużym mieście, gdzie w umywalni odbył stosunek z 18-letnim mężczyzną. W zamian za wyciszenie sprawy zgodził się wówczas na współpracę z SB. Kilka dni później – już w miejscu zamieszkania – wykręcił się i odmówił współpracy. 1 sierpnia 1961 r. szef komisariatu MO w K. powiadomił o zajściu kurię biskupią w P. Oficjalnego śledztwa nie było, bo świadkowie zajścia, gdy tylko dowiedzieli się, że podejrzanym jest ksiądz, wycofali zeznania. SB zainspirowała jedynie artykuł w gazecie na temat księdza. Wynika z niego, że podobną sprawę miał w roku 1958. Podczas podróży miał wykorzystać małoletniego chłopca. Osoba, która była świadkiem tego zdarzenia, wraz z dwiema innymi, usiłowała wyłudzić od księdza pieniądze w zamian za milczenie. Nie zgodził się. Sprawa była przedmiotem postępowania sądowego. Skazano szantażystów, księdza uniewinniono. Sąd uznał, że szantaż obniża wagę zarzutów.

Po zdarzeniu z 1961 r. kuria wszczęła postępowanie wyjaśniające. W piśmie do Wydziału ds. Wyznań podnoszono, że na księdza nigdy nie było żadnych skarg i że cieszy się on dobrą opinią. Jednak po otrzymaniu pisma z zeznaniami pokrzywdzonego duchowny został odwołany z parafii. Otrzymał od biskupa nakaz odprawienia 10-dniowych rekolekcji. Delegacja z parafii jeździła do przemyskiej kurii z petycjami o pozostawienie księdza. Biskup Barda oświadczył, że decyzji nie zmieni. Inna delegacja wstawiała się za księdzem w Warszawie u biskupa Choromańskiego. Bezskutecznie. Kapłan nie żyje.

15. ksiądz L.S., archidiecezja krakowska, od 1947 r. w archidiecezji warszawskiej, potem archidiecezji wrocławskiej i diecezji siedleckiej, wikariusz. Jesienią 1961 r. wszczęto śledztwo w sprawie dopuszczania się przez duchownego „czynów nierządnych względem chłopców poniżej lat 15”. W notatce o rozpoczęciu postępowania czytamy: „Z zebranych materiałów wynika, że wymieniony jest homoseksualistą i w latach 1948/51 Prokuratura Powiatowa w (…) prowadziła dochodzenie p-ko ks. S. jako podejrzanemu o uprawianie pederastii z nieletnimi. Przez okres czterech lat ukrywał się on, a po ogłoszeniu amnestii ujawnił się i nie był pociągnięty do odpowiedzialności karnej”.

Z zebranych przez nas informacji wynika, że ksiądz przed II wojną światową pracował w kilku parafiach archidiecezji krakowskiej, był działaczem Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Męskiej Archidiecezji Krakowskiej, obronił też doktorat na Uniwersytecie Jagiellońskim, w 1947 r. w „Wiadomościach Archidiecezji Warszawskiej” zapisano, że został mianowany kapelanem jednego ze stołecznych szpitali, potem był wikariuszem w archidiecezji wrocławskiej, a na początku lat 60. pojawił się w diecezji siedleckiej. Zamieszkał w domu po rodzicach razem z rodziną brata. Początkowo nie pełnił żadnej funkcji, z czasem przydzielony do pomocy miejscowemu proboszczowi. Zeznania obciążające duchownego złożyło trzech chłopców, którzy utrzymywali, że łapie ich często po mszy, całuje i ociera się o nich. Ksiądz twierdził, że chłopców całował „po ojcowsku”, do czynów nierządnych się nie przyznawał. Twierdził, że plotki o tym, że „lubi chłopców”, rozsiewa jego brat, z którym jest w sporze o majątek po rodzicach. W aktach śledztwa jest zeznanie mężczyzny, którego miał namawiać do stosunków homoseksualnych w Warszawie. Po ujawnieniu sprawy duchowny został odsunięty od obowiązków, kuria nakazała przeprowadzenie dochodzenia proboszczowi sąsiedniej parafii. Według jego zeznania spotkał się z pokrzywdzonymi, którzy powiedzieli mu o dziwnych zachowaniach księdza. Poinformował o tym biskupa, który wezwał ks. L.S. na rozmowę, a potem przeniósł do innej parafii.

Dwóch chłopców podczas przesłuchania w prokuraturze wycofało pierwotne zeznania. Ojciec trzeciego był znajomym brata księdza, więc prokurator uznał, że wersja duchownego o zemście brata może być prawdopodobna, i postępowanie umorzył.

Parafia, w której miało dochodzić do czynów przestępczych obecnie znajduje się na terenie diecezji drohiczyńskiej. Po roku 1961 r. ksiądz publikował w czasopismach teologicznych. Zmarł.

16. ksiądz J.S., archidiecezja warszawska, proboszcz. W lutym 1962 r. milicja badała czy znajomość duchownego z 15-letnią dziewczyną, która popełniła samobójstwo miała jakikolwiek wpływ na jej desperacki krok. Dziewczyna bywała bowiem częstym gościem w domu księdza w czasach, gdy pracował w parafii O. Z powodu braku materiału dowodowego uznano, że samobójczej śmierci dziewczyny nie można łączyć z jej znajomością z księdzem, który rok wcześniej zmienił miejsce pracy – przeniesiono go na drugi kraniec diecezji do miejscowości K. (obie miejscowości dzieli odległość ok. 150 km). Jednak podczas badania przeszłości denatki w materiałach milicyjnych znaleziono jej zeznanie z roku 1961, które złożyła po tym jak milicja odnalazła ją po ucieczce z domu. Dziewczyna zeznawała wtedy, że uciekła do ks. S., u którego w K. mieszkała przez kilka dni, „spała z nim w jednym pokoju, całowali się”. Po kilku dniach opuściła K. i z poznanym w Warszawie mężczyzną pojechała do Radomia. Z mężczyzną tym miała stosunki płciowe. W badaniu ginekologicznym stwierdzono „dawne” zniekształcenie błony dziewiczej, co mogło wskazywać na to, że od dłuższego czasu współżyła z mężczyznami. Omawiający w 1962 r. sprawę funkcjonariusz zapisał, że na dokumencie z roku 1961 znajdowało się pisemne polecenie szefa komendy MO w O., by w sprawie wszcząć dochodzenie dot. czynów nierządnych na szkodę osoby poniżej 15. roku życia. Oficer zapisał: „Pomimo posiadania materiałów świadczących bezspornie o zaistniałym przestępstwie i pomimo wyrażonego polecenia w sprawie niniejszej nic nie zrobiono. Oświadczenie schowano do szuflady, […] nie przesłuchano, postępowania przygotowawczego nie wszczęto. […] Karygodne niedopełnienie obowiązków służbowych przez ppor. B[…] i jego przełożonych [spowodowało], że przestępstwo z art. 203 /bezsporne w odniesieniu do S. S. i bardzo prawdopodobne w odniesieniu do ks. S./ nie może być w chwili obecnej przedmiotem dochodzenia”. Ksiądz był potem proboszczem w kilku parafiach archidiecezji warszawskiej (m.in. na terenach obecnej diecezji łowickiej). Nie żyje. (aktualizacja 18 lipca 2023 – nowy przypadek)

17. ksiądz R.P., misjonarz CM, pracował na terenie administracji gorzowskiej. We wrześniu 1963 r. w Krakowie rozpoczęto dochodzenie w sprawie usiłowania doprowadzenia 13-letniego chłopca do czynu nierządnego. Z informacji na temat tego zdarzenia wynika, że duchowny przebywał w Małopolsce na wakacjach, został złapany na gorącym uczynku przez matkę chłopca i przy pomocy innych osób doprowadzony na milicję. Wydział Śledczy SB z (…) nie stawiał „przeszkód do odpowiedzialności karnej”. Nie odnaleźliśmy informacji na temat ewentualnego procesu karnego. Duchowny zmarł kilka miesięcy po wszczęciu dochodzenia. (aktualizacja 18 lipca 2023) – przeniesiony z listy „brak danych”)

18. ksiądz J.D., diecezja włocławska, wikariusz. W grudniu 1963 r. skazany na dwa miesiące więzienia w zawieszeniu na dwa lata za bicie dzieci na lekcjach religii. W materiałach ze śledztwa przewija się wątek wykorzystywania seksualnego małoletnich dziewcząt – uczennic szkoły podstawowej. Dzieci zeznawały, że ksiądz „pytał się dziewczynek jakie mają majteczki i co pod nimi”. Jedna z dziewcząt zeznawała też, że była przez księdza całowana na plebanii, a raz leżała z nim w łóżku. Ten wątek nie został jednak przez prokuraturę podjęty. W późniejszych meldunkach pisano, że demoralizował nieletnie dziewczynki. Z materiałów dotyczących postępowania wynika, że proboszcz parafii interweniował w kurii, by zabrać księdza z parafii. Ten nie chciał się podporządkować. Tłumaczył: „Ja teraz nie wyjadę (…), gdyż muszę pouczyć jak mają [dzieci] na rozprawie zeznawać, a dziewczyny temu wszystkiemu co powiedziały, muszą zaprzeczyć”. W lutym 1963 r. milicja otrzymała oświadczenie matki jednej z dziewcząt (tej, którą ks. D. miał całować w łóżku na plebanii), że córka odwołuje swoje oświadczenie i nie będzie zeznawała przeciwko kapłanowi. Z innych informacji milicji wynikało, że przed rozprawą duchowny odwiedzał rodziny dzieci, które go oskarżały, i namawiał do wycofania zeznań. W 1968 r. ksiądz został zwerbowany przez SB. Był regularnie wynagradzany. Współpracę rozwiązano w 1990 r. po likwidacji SB. Zmarł.

Czytaj więcej

Czy ksiądz Saduś na pewno był pedofilem?

19. ksiądz Eugeniusz Makulski, marianin, student historii Kościoła na KUL. W grudniu 1963 r. został złapany na gorącym uczynku w łaźni miejskiej przez przebywającego tam milicjanta. 14-letniego chłopca namówił, by w zamian za pieniądze na kino onanizował go. Duchowny tłumaczył, że tylko pomagał małoletniemu w myciu. Świadkowie zeznawali, że wcześniej próbował „dobierać” się też do innych chłopców. Z dokumentów wynika, że zanim rozpoczęto śledztwo, planowano go zwerbować – zrezygnowano z tych zamiarów, bo oficer uznał, że jest osobą niepoważną. Zarzuty postawiono w kwietniu 1964 r., w maju sprawę wniesiono do sądu w Lublinie, dwa miesiące później sąd na posiedzeniu niejawnym umorzył sprawę na mocy dekretu o amnestii z 21 lipca 1964 r. Z dokumentów wynika, że w kolejnych latach Makulski utrzymywał jakieś kontakty seksualne z żołnierzem z Warszawy. We wrześniu 1967 r. został zwerbowany jako tajny współpracownik. Od 1966 do 2004 r. Makulski był kustoszem sanktuarium maryjnego w Licheniu. W 2019 r. w filmie braci Sekielskich „Tylko nie mów nikomu” przedstawiono historię małoletniego, który miał być przez księdza skrzywdzony w latach 80. XX w. Władze zakonne informowały wówczas, że duchowny został ukarany. Brak danych o konsekwencjach kanonicznych w 1964 r. Nie żyje.

20. ksiądz J.S., archidiecezja wrocławska, administrator. Aresztowany w kwietniu 1964 r. Podejrzany o to, że w czerwcu 1962 r. przy użyciu przemocy doprowadził nieletnią (miała skończone 15 lat) do poddania się czynowi nierządnemu. Prócz tego postawiono mu zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej chłopca uczęszczającego na religię. Nie przyznawał się do winy. W czasie śledztwa nastolatka wycofała oskarżenie. Prokurator postawił jej zarzut składania fałszywych zeznań. 28 sierpnia 1964 r. sąd uniewinnił księdza od zarzutu pobicia ucznia, sprawę dot. czynów nierządnych umorzył na mocy ustawy o amnestii. We wrześniu 1964 r. w oparciu o tą samą podstawę prawną umorzono sprawę oskarżającej księdza nastolatki. W sierpniu 1970 r. zarejestrowany przez SB. Wyeliminowany w październiku 1972 r. z powodu odmowy współpracy. Rejestrowany ponownie przez SB w innym mieście jako kandydat na TW. Wykreślony w 1989 r. Nie żyje. (aktualizacja 18 lipca 2023)

21. ksiądz S.W., archidiecezja wrocławska, administrator. Śledztwo wszczęto w czerwcu 1964 r. Ksiądz miał wykorzystywać seksualnie trzech chłopców. W lipcu został aresztowany. We wrześniu sprawę umorzono. Dwaj poszkodowani w chwili popełnienia przestępstwa mieli skończone 15 lat (ale mniej niż 16), rodzice trzeciego chłopca – poniżej 15 lat - nie złożyli wniosku o ściganie. Z dokumentów wynika, że duchowny na wieść o wszczęciu postępowania wezwał chłopców na plebanię i kazał im przysięgać na krzyż, że nikomu nie powiedzą, co o nim wiedzą. W późniejszych latach był proboszczem w kilku parafiach archidiecezji. Zmarł.

22. ksiądz A.E., diecezja opolska, po 1992 r. diecezja kaliska, proboszcz, we wrześniu 1964 r. wszczęto śledztwo w sprawie usiłowania dokonania gwałtu na nieletniej poniżej 15. roku życia. 21 stycznia 1965 r. ksiądz został zarejestrowany jako tajny współpracownik SB. Jako podstawę rejestracji wpisano „materiały obciążające”. Nieco ponad dwa tygodnie później (9 lutego 1965 r.) śledztwo zostało umorzone. Ksiądz pracował w parafiach diecezji opolskiej, po reformie struktur administracyjnych Kościoła w roku 1992 z mocy prawa inkardynowany do diecezji kaliskiej, w której pełnił m.in. posługę proboszcza. Zmarł. (aktualizacja 18 lipca 2023 – nowy przypadek)

23. ksiądz A.N., archidiecezja poznańska, proboszcz. W 1968 r. w postępowaniu przygotowawczym ustalono, że pokrzywdzona miała skończone 15 lat, i je umorzono. Ksiądz nie żyje.

24. ksiądz J.A., diecezja lubelska (obecnie archidiecezja), wikariusz. Śledztwo z zawiadomienia matki 12-latki, którą ksiądz miał wykorzystać w czasie kolędy, gdy rodziców nie było w domu, rozpoczęto w styczniu 1968 r., a 12 kwietnia 1968 r. duchownemu postawiono zarzuty. Śledztwo postanowieniem prokuratury wojewódzkiej w maju zostało umorzone „wobec braku dostatecznych dowodów winy”. W 1976 r. na podstawie materiałów kompromitujących (kontakty seksualne z kobietami) ksiądz został zwerbowany jako tajny współpracownik. W 1978 r. współpracę rozwiązano. Z zachowanych zapisów w TEOK wynika, że w 1987 r. wystąpił ze stanu kapłańskiego.

25. ksiądz S.C., diecezja szczecińsko-kamieńska (obecnie archidiecezja), proboszcz. W 1968 r. wszczęto śledztwo w sprawie zgwałcenia przez duchownego w roku 1962 piętnastoletniej wówczas dziewczyny. Sprawa została wyodrębniona z dochodzenia dotyczącego napadu na plebanię i gwałtu na gospodyni ks. C. Przestępstwa tego miał się dopuścić z zemsty mąż pokrzywdzonej przez niego kobiety. Zeznała ona w śledztwie, że w 1962 r. ksiądz poczęstował ją na plebanii alkoholem, a następnie zgwałcił. Podczas kolejnego przesłuchania zeznanie to wycofała. Duchownemu nie przedstawiono ostatecznie zarzutu i w lipcu 1968 r. śledztwo umorzono. W notatce milicji zapisano: „Śledztwo w sprawie dokonania gwałtu zostało umorzone z powodu braku cech przestępstwa. Jednak faktycznym powodem umorzenia śledztwa były względy operacyjne Wydz. IV-go Sł. Bezp. tut. Komendy Wojew. MO”. Nie udało nam się ustalić z jakich powodów ksiądz C. był w zainteresowaniu SB. Krótko po tych wydarzeniach duchowny przestał być proboszczem i został kapelanem w jednym ze zgromadzeń zakonnych. Nie żyje. (aktualizacja 18 lipca 2023 – nowy przypadek)

26. ksiądz W.M., diecezja gdańska (obecnie archidiecezja), proboszcz. Postępowanie rozpoczęto na początku kwietnia 1972 r. Przesłuchano w obecności psychologa 12 małoletnich (dziewczynki i chłopców), którzy zeznali, że w latach 1969–1972 ksiądz wykorzystywał ich seksualnie. Duchowny miał odpowiadać z wolnej stopy. Jeszcze zanim postawiono mu zarzuty, popełnił samobójstwo. Sprawa została umorzona.

27. ojciec S.K., franciszkanin konwentualny, pracował na terenie archidiecezji wrocławskiej, katecheta. Sprawa ruszyła w końcu marca 1972 r. po oficjalnym zawiadomieniu matek siedmiorga dzieci (dziewczynek i chłopców), które duchowny miał wykorzystać seksualnie. Śledztwo rozpoczęto 3 maja 1972 r., stwierdzono w nim m.in., że jedna z pokrzywdzonych wykazuje tendencje do koloryzowania i ma duży wpływ na inne dzieci. Śledztwo – bez przesłuchania podejrzanego – umorzono w lipcu 1972 r. z powodu braku „materiału dowodowego”. Z duchownym planowano przeprowadzić rozmowę ostrzegawczą. Z materiałów śledztwa wynika, że o zachowaniach księdza matki informowały proboszcza, który obiecał sprawę załatwić i umówić się z nimi na spotkanie. Prawdopodobnie nigdy do niego nie doszło.

28. ksiądz S.C., archidiecezja warszawska, wikariusz. W połowie lipca 1974 r. stołeczna Służba Bezpieczeństwa otrzymuje informację o zatrzymaniu w miejscowości K. księdza, który miał się dopuścić czynu lubieżnego. Jego ofiarą była pięcioletnia dziewczynka, którą w parku wciągnął w krzaki. Księdza zatrzymano na 48 godzin i zwolniono. Kilka dni później funkcjonariusze SB podjęli próbę jego werbunku w zamian za wyciszenie sprawy – we wnioskach o zgodę na pozyskanie go jako współpracownika wprost pisali, że jeśli się zgodzi, to trzeba mu załatwić umorzenie sprawy. Spotkali się z księdzem jeszcze dwa razy. Na początku września sam zadzwonił i poprosił o rozmowę, podpisał zobowiązanie do współpracy z SB, a 12 dni później prokuratura w K. umarza postępowanie z powodu braku dostatecznych dowodów winy. W lipcu 1978 r. współpracę zakończono z powodu odmowy ze strony duchownego. W kolejnych latach był m.in. proboszczem. Zmarł.

29. ksiądz W.C., diecezja lubelska (obecnie archidiecezja). W marcu 1973 r. podejrzany o czyny lubieżne wobec nieletniej. Nie przyznawał się, twierdził, że to oskarżenie fałszywe z inspiracji byłego wikariusza, który po jego usunięciu zajął stanowisko administratora parafii. Prokuratura postawiła mu zarzuty, ale „z uwagi na znikomy stopień społecznego niebezpieczeństwa postępowanie postanowiono umorzyć”. Ksiądz zmarł.

30. ksiądz J.K., diecezja gorzowska (przed rokiem 1972 pracował w archidiecezji wrocławskiej), proboszcz. W 1985 r. postawiono mu zarzuty, że od 1979 r. do czerwca 1984 r., „w warunkach przestępstwa ciągłego, dopuszczał się czynów lubieżnych oraz odbywał stosunki płciowe z chłopcami poniżej lat 15 (...)”. Ze względu na to, że do przestępstwa doszło przed 21 lipca 1984 r., prokuratura rejonowa (w lipcu 1985 r.) umorzyła śledztwo na podstawie amnestii z 1984 r. Duchowny był recydywistą (zob. poz. 39 na liście skazanych). W 1966 r. został skazany na trzy lata więzienia (w 1967 r. prawomocnie w II instancji) za czyny lubieżne. W 1984 r., gdy został złapany po raz drugi, tamta kara uległa już zatarciu (10 lat od momentu odbycia kary). Po umorzeniu postępowania duchowny pełnił urząd proboszcza w tej samej parafii. Zmarł.

31. ksiądz J.W., diecezja warmińska (obecnie archidiecezja), administrator parafii. Jesienią 1982 r. rozpoczęto dochodzenie w sprawie wykorzystywania seksualnego uczennic klasy III. Zeznania obciążające duchownego złożyły cztery dziewczynki. Ksiądz na lekcjach religii miał brać je na kolana, głaskać po udach i dotykać narządów rodnych. Dzieci opowiedziały o tym rodzicom. Matki dwóch poszkodowanych przeprowadziły w obecności siostry zakonnej rozmowę z księdzem, który miał się przyznać do niestosownych zachowań. Przepraszał i prosił o zachowanie tajemnicy. Matka trzeciej dziewczynki zawiadomiła milicję, która wszczęła śledztwo. Ksiądz odpowiadał z wolnej stopy. Zaprzeczał relacjom dzieci, które przysłuchiwano w obecności biegłego psychologa. Duchownemu postawiono zarzuty, w lutym 1983 r. sporządzono akt oskarżenia i przesłano do Prokuratury Generalnej. W listopadzie 1983 r. sprawę umorzono z braku dostatecznych dowodów winy. Prokurator powołał się na opinię biegłej, która stwierdziła, że dwie dziewczynki mają skłonności do konfabulacji, u dwóch pozostałych tego nie zaobserwowano – uznała, że mówią prawdę. Prokurator nie wziął tego pod uwagę i sprawę umorzył. W meldunku do Wydziału Inspekcji Biura Śledczego MSW w Warszawie szef wydziału śledczego w O. zapisał, że umorzeniem śledztwa „zainteresowany był miejscowy Wydział IV”. Duchowny od maja 1969 r. był tajnym współpracownikiem SB, pozyskano go na zasadzie dobrowolności. Zmarł.

32. ksiądz A.W., salezjanin, pracował w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Pod koniec stycznia 1983 r. zeznania dotyczące wykorzystania seksualnego złożyło siedem dziewczynek w wieku od 11 do 13 lat, które chodziły do księdza na lekcje muzyki. Duchowny twierdził, że oskarżenie jest pomówieniem ze strony nauczycielki muzyki, która wcześniej je uczyła. W połowie marca dzieci wycofały zeznania obciążające księdza. Sprawę umorzono. Biegła psycholog, która przesłuchiwała poszkodowane po tym, jak wycofały swoje oświadczenia, zeznała: „Odnosiłam wrażenie, że wszystkie dziewczynki działały pod presją najbliższego otoczenia, któremu fakty opisane przez dziewczynki w oświadczeniach nie godzą się z kulturowym wzorem postępowania i obyczajowością. Sądzę, że nacisk najbliższego otoczenia na dziewczynki wywołał u nich reakcję negacji tego co uprzednio podały w oświadczeniu”. Prokurator umarzający postępowanie, powołując się na tę opinię, stwierdził jednak, że wycofując oświadczenia, nie były one poddawane presji zewnętrznej, za to wcześniejsze zeznania złożyły pod dyktando przesłuchujących je funkcjonariuszy. Duchowny nie żyje.

33. ksiądz A.B., archidiecezja warszawska, wikariusz. We wrześniu 1985 r. prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie czynów lubieżnych na szkodę czterech dziewczynek w wieku 9–14 lat. Ksiądz na lekcjach religii miał wkładać im ręce w majtki i dotykać narządów płciowych. Rodzice dziewczynek interweniowali u proboszcza parafii już w lutym 1985 i wtedy ksiądz błyskawicznie został przeniesiony na inną placówkę. W trakcie śledztwa milicja ustaliła, że ksiądz mógł skrzywdzić pięć dziewczynek. Dwie, w obecności psychologa, zeznały, że ksiądz wkładał im ręce w majtki (psycholog nie stwierdził u nich skłonności do mitomanii), rodzice dwóch kolejnych potwierdzili, że córki opowiadały o niestosownych zachowaniach księdza, ale nie zgodzili się na ich przesłuchanie. Argumentowali, że może się to niekorzystnie odbić na ich psychice. Dodatkowo ojciec jednej z poszkodowanych był oficerem Wojska Polskiego, a z materiałów śledztwa wynika, że rodzice złożyli oświadczenie, że córka nie będzie uczęszczała na religię. Niewykluczone zatem, że odmowa złożenia zeznań wynikała z obawy o ewentualne konsekwencje. Matka piątej dziewczynki wyjaśniła, że rozmawiała z córką, która nie potwierdziła, by coś złego spotkało ją ze strony księdza. Duchownego w śledztwie nie przesłuchiwano. W maju 1986 r. prokuratura uznała, że wkładanie rąk w majtki i przyciskanie dzieci do siebie nie miało „charakteru czynu lubieżnego”, postępowanie umorzono „z uwagi na brak dostatecznych dowodów zaistnienia przestępstwa”. W latach 70. jeszcze przed wstąpieniem do seminarium ksiądz był opracowywany jako kandydat na tajnego współpracownika, zdjęto go z ewidencji „z powodu nieprzydatności operacyjnej”. Parafia, w której miało dochodzić do czynów, obecnie znajduje się na terenie diecezji łowickiej. Duchowny pracuje w duszpasterstwie. (aktualizacja 18 lipca 2023 – przeniesiony z listy „brak bliższych danych”)

34. ksiądz A.M. (diecezja tarnowska, obecnie rzeszowska), proboszcz. We wrześniu 1985 r. SB w G. uzyskała od Milicji Obywatelskiej informację, że duchowny „dopuszcza się czynów lubieżnych” w odniesieniu do uczniów szkoły podstawowej. Sprawę prowadzono przez trzy lata. Informacje potwierdzały się, ale nikt nie złożył oficjalnego zawiadomienia o przestępstwie. Prowadzący sprawę, zamykając ją w grudniu 1988 r., zapisał: „Osoby posiadające interesującą nas informację nie chcą ujawniać swoich personali [tak w oryginale – aut.]. Chcą być anonimowi, obawiają się presji środowiska. Wiedzą, że mogą popaść w konflikt z klerem i środowiskiem. Zebranych materiałów nie można wykorzystać procesowo. Materiał będzie gromadzony w TEOK dla celów operacyjnych”. W 2020 r. po publikacjach medialnych, w których pojawiły się opisy zachowań duchownego w odniesieniu do małoletnich, biskup rzeszowski zawiesił go w czynnościach kapłańskich i zgłosił sprawę do Stolicy Apostolskiej. Ksiądz jest na emeryturze.

35. ksiądz J.G., diecezja warmińska (obecnie archidiecezja), administrator. Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa złożył pod koniec 1986 r. ojciec poszkodowanego chłopca. Próbę gwałtu potwierdził pokrzywdzony. Ksiądz nie przyznawał się. W lipcu 1987 r. prokuratura wojewódzka uznała, że duchowny dopuścił się czynu nierządnego oraz próby gwałtu. Prokurator doszedł jednak do wniosku, że kara za czyn nie przekroczyłaby jednego roku pozbawienia wolności, dlatego na podstawie ustawy o amnestii z 1986 r. zastosował prawo łaski i postępowanie umorzył. Z dokumentów wynika, że w lutym 1987 r. prokurator miał o postawieniu duchownemu zarzutów powiadomić kurię w Olsztynie. Z kolei w meldunku o zakończeniu postępowania napisano, że kopia decyzji o umorzeniu śledztwa ma być przesłana do Wydziału ds. Wyznań, który z kolei miał powiadomić kurię. Nie wiadomo, czy to zrobiono. Po sprawie duchowny dalej pracował w tej samej parafii. Zmarł.

III. Uniewinnienia i umorzenia niebudzące wątpliwości

1. ksiądz Wacław Karłowicz, archidiecezja warszawska, proboszcz, były kapelan powstania warszawskiego, przewodniczący nieformalnego związku kapelanów z czasów wojny pn. Księża-byli duszpasterze Polski Walczącej. W sierpniu 1953 r. został oskarżony o wykorzystanie seksualne w kwietniu tegoż roku 15-letniej dziewczyny. Do czynów miało dochodzić w starej kaplicy po lekcjach religii, gdy zostawał z nią sam na sam. Śledztwo prowadziła prokuratura wojewódzka pod nadzorem Urzędu Bezpieczeństwa. W styczniu 1954 r. zostało umorzone wobec „braku podstaw do wszczęcia postępowania sądowego”. Dopatrzono się wielu sprzeczności w zeznaniach pokrzywdzonej oraz jej matki. Zmarł.

2. ksiądz B.J., diecezja katowicka (archidiecezja). Pomiędzy 1 września 1957 a 1 września 1958 r. prowadzono dochodzenie w sprawie demoralizowania „młodych dziewczynek w czasie nauki religii” w parafii I. Prokuratura sprawę umorzyła z braku potwierdzenia winy. W informacji na ten temat z roku 1959 czytamy: „Na skutek wniosku Wydz. ds. Wyznań kuria przeniosła go dyscyplinarnie na inny teren”. W parafii I. ksiądz pracował od września 1957 do września 1958 r. Potem był proboszczem w wielu parafiach.

3. ksiądz N.N., woj. gdańskie. W 1962 r. sprawę dotyczącą wykorzystywania osób małoletnich umorzono, nie stwierdzono przestępstwa – brak bliższych danych.

4. ksiądz N.N., woj. warszawskie. W 1962 r. uniewinniony – brak bliższych danych.

5. ksiądz N.N., woj. warszawskie. W 1962 r. sprawę umorzono z braku dowodów winy – brak danych.

6. ksiądz N.N., woj. rzeszowskie. W 1962 r. sprawę umorzono z braku dowodów winy – brak danych.

7. ksiądz A.B., michalita, pracował na terenie archidiecezji gnieźnieńskiej. W grudniu 1964 r. wszczęto śledztwo w sprawie wykorzystania przez duchownego w jego mieszkaniu 12-letniej dziewczynki. Dziewczynka chwaliła się w szkole sporymi sumami pieniędzy, które miała uzyskiwać od księdza, „z którym śpi w łóżku”. Potwierdziła to w rozmowie z nauczycielką, potem wycofała się z tych twierdzeń, mówiąc, że wyciągnęła te pieniądze z kieszeni księdza. Przesłuchiwana kolejny raz w obecności ojca zeznała, że spała raz – za zgodą rodziców – u księdza. W nocy miał on wkładać palce do jej pochwy. Podobne zarzuty sformułowała także w odniesieniu do mężczyzny, który udzielał jej korepetycji. Ani ksiądz, ani korepetytor nie przyznali się do zarzutów. Powołani do sprawy biegli orzekli, że dziewczynka „wykazuje cechy osobowości patologicznej i ma szczególne skłonności do subiektywnego przedstawiania faktów”. W maju 1965 r. prokuratura umorzyła śledztwo „z braku dostatecznych dowodów winy”.

8. ksiądz W.G., diecezja lubelska (obecnie archidiecezja), proboszcz, wiosną 1965 r. był podejrzany o to, że wykorzystując stosunek zależności doprowadził „inną osobę do poddania się czynowi nierządnemu”. Duchowny został oskarżony przez 18-letnią kobietę, którą zatrudniał jako pomoc domową o kilkukrotne zgwałcenie jej w sierpniu i wrześniu 1964 r. Nie przyznał się do winy. Umarzając we wrześniu 1965 r. postępowanie w sprawie prokurator uznał, że doniesienie nie jest wiarygodne, bo kobieta zgłosiła przestępstwo dopiero po tym jak ksiądz zwolnił ją z pracy (marzec 1965). Zauważył, że dziwnym wydaje się fakt, iż po zwolnieniu z pracy, będąc „w okresie najbardziej dla niej krytycznym” nie przyjęła od księdza 30 tys. zł, które miał jej oferować za milczenie. Dodatkowo biegli z Zakładu Medycy Sądowej wykluczyli, by kobieta padła ofiarą gwałtu. Z ich ekspertyzy wynikało, że kobieta nie utrzymywała wcześniej żadnych stosunków płciowych. Śledztwo umorzono z braku dowodów winy.

W latach 50. ksiądz G. uznawany był za reakcjonistę, wrogo ustosunkowanego do PRL. Założono na niego sprawę ewidencyjno-operacyjną. Funkcjonariusze UB podkreślali, że „był znany z napastliwego głoszenia kazań z pozycji dyskryminowania polityki partii i rządu”. Był zatem osobą, którą ludowa władza chętnie umieściłaby za kratami, a jednak wydaje się, że śledztwo przeprowadzono uczciwie. Nie żyje. aktualizacja (7 grudnia 2023) – przeniesiony z grupy „brak bliższych danych”

9. ksiądz T.W., diecezja włocławska, po 1992 r. w diecezji kaliskiej. W sierpniu 1966 r. wszczęto śledztwo w sprawie gwałtu, którego miał się dopuścić na osobie dorosłej. Odpowiadał z wolnej stopy, akt oskarżenia skierowano do sądu w grudniu. Ksiądz został uniewinniony. Wyrok został podtrzymany przez Sąd Najwyższy.

10. ksiądz J.K., chrystusowiec, proboszcz, pracował na terenie administracji gorzowskiej (dziś archidiecezja szczecińsko-kamieńska). W marcu 1970 r. został oskarżony o współżycie z 13-letnią dziewczyną, która zaszła w ciążę i w maju 1969 r. urodziła dziewczynkę, badania krwi wykluczyły ojcostwo. W śledztwie pojawiały się wątki niestosownych zachowań księdza w odniesieniu do innych dziewcząt w latach 1968–1969. Przesłuchano 60 świadków, większość z nich nie czuła się w jakikolwiek sposób przez duchownego skrzywdzona. W październiku 1970 r. śledztwo umorzono wobec braku dostatecznych dowodów winy.

11. ksiądz S.Ł., salezjanin, diecezja kielecka, katecheta, opiekun ministrantów. We wrześniu 1975 r. oskarżony o to, że od 1968 do 1971 r. w dwóch parafiach, w których pracował, dopuszczał się czynów nierządnych w odniesieniu do chłopców: 10- i 11-latka. Odpowiadał z wolnej stopy. W lutym 1976 r. dochodzenie zostało umorzone z braku dostatecznych dowodów winy.

12. ksiądz J.Ż., kamilianin, pracował w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. W lutym 1982 r. 70-letni mężczyzna zgłosił napaść i gwałt. Sprawcą miał być ksiądz. W kwietniu 1982 r. sprawę umorzono. Mężczyzna, którego miał zgwałcić duchowny, leczył się wcześniej psychicznie. Zaraz po rozpoczęciu sprawy biskup Ignacy Jeż zwolnił księdza z obowiązków wikariusza. Z zachowanych dokumentów sprawy wynika, że duchowny krążył wcześniej po Polsce i pracował w rożnych diecezjach, m.in. w szczecińsko-kamieńskiej, płockiej, łomżyńskiej – w 1979 r. ordynariusz łomżyński bp Mikołaj Sasinowski nie pozwolił mu na dalszą pracę w diecezji i wtedy przeniósł się do diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej.

Diecezja do zsyłek

Wielokrotnie przywoływaliśmy w tekście diecezję koszalińsko-kołobrzeską. Powstała ona w 1972 r. po podpisaniu przez PRL i RFN w roku 1970 porozumienia dotyczącego regulacji granic. Pozwoliło ono Kościołowi na likwidację powstałych po II wojnie światowej administratur apostolskich (na zachodzie Polski miały one swoje siedziby we Wrocławiu, Opolu oraz Gorzowie Wielkopolskim). Administracja gorzowska – wcześniej do 1967 r. ordynariat gorzowski – zajmowała znaczącą część północno-zachodniej Polski. Tworzyły ją ziemie należące przed II wojną światową do archidiecezji berlińskiej i niezależnej prałatury pilskiej, ciągnęły się na zachodzie od Zielonej Góry po Szczecin, na północy obejmowały  Koszalin, Kołobrzeg, Słupsk z granicą za Lęborkiem, jej granice wcinały się też w głąb kraju i obejmowały m.in. Piłę. W 1972 r. z jej terytorium wykrojono trzy diecezje: gorzowską, szczecińsko-kamieńską oraz koszalińsko-kołobrzeską. W okolice Gorzowa i Szczecina już po wojnie trafili księża wygnani z dawnej archidiecezji lwowskiej, ale i tak ich liczba na tamtych terenach była niewystarczająca. Mający problemy z księżmi we własnych diecezjach biskupi wysyłali ich właśnie tam. Tak stało się np. z S.L. i J.P. z diecezji opolskiej, C.M. z sandomierskiej, czy o. Kazimierzem Żuchowskim. Po 1972 r. miejscem zsyłki „kłopotliwych” stała się właściwie jedynie diecezja koszalińsko-kołobrzeska. Trafiali do niej także ci, którzy dopuścili się przestępstw seksualnych. To nie tylko ks. Eugeniusz Surgent, ksiądz archidiecezji lubaczowskiej, który przed pójściem za kratki pracował w Krakowie, a po wyjściu z więzienia znalazł się właśnie na północy. Do diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej trafili m.in. ks. J.P. z diecezji siedleckiej, J.K. z płockiej, M.K. i B.M. z częstochowskiej, H.N. z gdańskiej…

IV. Brak bliższych danych

1. brat A.K., redemptorysta, umieszczony w 1950 r. na liście spraw do realizacji z adnotacją: „ściąga młodzież do siebie i dopuszcza się na nich czynów homoseksualnych”. Wykaz sporządzony przez ówczesne Ministerstwo Sprawiedliwości i przekazany do Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Nazwiska brak w wykazach osadzonych, w 1950 r. zakonnik pracował na terenie archidiecezji krakowskiej, potem w wielu domach redemptorystów w Polsce. Nie żyje.

2. ojciec B.K., pijar, umieszczony w 1950 r. na liście spraw do realizacji z adnotacją: „jest nałogowym homoseksualistą, utrzymuje kontakt z młodzieżą i osobnikami tego samego pokroju co on”. Pracował na terenie archidiecezji krakowskiej. Nie występuje w spisach osadzonych po roku 1950. Zmarł.

3. ksiądz T.D., archidiecezja wrocławska. W 1950 r. był oskarżony o dopuszczenie się czynów nierządnych z art. 203 KK, sprawa trafiła do sądu. Brak danych o rozstrzygnięciu. Sprawa miała miejsce przed święceniami kapłańskimi T.D. Po święceniach duchowny pracował w archidiecezji wrocławskiej. Nie żyje.

4. ksiądz H.H., archidiecezja krakowska, wikariusz. Wiosną 1960 r. wszczęto śledztwo w sprawie dopuszczania się przez księdza czynów nierządnych wobec małoletnich dziewcząt. Duchowny w czasie religii miał siadać w ławce obok dziewczynek i wkładać im ręce pod sukienki oraz w majtki. Niektóre miał krzywdzić także w swoim mieszkaniu. W lipcu 1960 r. prokuratura postawiła mu zarzuty, odpowiadał z wolnej stopy. W październiku 1960 r. dochodzenie zostało umorzone. Nie wiadomo z jakich przyczyn. Ksiądz pracował w kilku parafiach na terenie obecnej diecezji bielsko-żywieckiej jako katecheta, nigdy nie był proboszczem. Nie żyje. (aktualizacja 18 lipca 2023 – nowy przypadek)

5. ksiądz A.W., przed aresztowaniem zamieszkiwał na terenie obecnej archidiecezji częstochowskiej. W 1952 r. przebywał w jednym z więzień śledczych z adnotacją, że pozostaje do dyspozycji sądu. Naczelnik zakładu karnego pisał: „Zachowanie jest jego nienaganne, ustosunkowanie do przełożonych jest dobre, wszelkie rozkazy przełożonych wykonuje, jest więź. zdyscyplinowanym, pożycie jego z współwięźniami jest nienaganne, jest koleżeńskim, grzecznym. Wrogich wypowiedzi pod adresem Polski Ludowej u niego nie stwierdzono”. W wykazie osadzonych w więzieniach z 1959 r. jest informacja, że został skazany z art. 203 i 213 KK. Art. 203 mówił o czynach nierządnych względem osób poniżej lat 15, art. 213 o dopuszczaniu się czynu nierządnego publicznie lub w obecności nieletniego poniżej 15. roku życia. Brak bliższych danych.

6. ksiądz S.S., diecezja kielecka, proboszcz. W połowie lat 50. XX w. „usiłował dokonać gwałtu na nieletniej dziewczynie”. Brak bliższych danych dotyczących sprawy.

7. ksiądz F.W., archidiecezja gnieźnieńska, katecheta. W informacji dotyczącej łamania „praworządności przez kler” z roku 1964 r. zapisano: „na przestrzeni 1957/58 demoralizował nieletnie dziewczynki”. Brak informacji o jakimkolwiek postępowaniu karnym. Po 1958 r. ksiądz pracował w duszpasterstwie, był także wykładowcą akademickim. Nie żyje.

8. ksiądz J.B., archidiecezja warszawska, wikariusz. W roku 1962 bezpieka odnotowała, że miał „utrzymywać bliższe kontakty z uczennicami szkoły ogólnokształcącej”. W związku z tym do kurii miała jeździć delegacja parafian z żądaniem jego przeniesienia. Tak też się stało. Ksiądz był figurantem sprawy operacyjnej obserwacji. Przeprowadzano z nim rozmowy ostrzegawcze. Nie żyje. aktualizacja (7 grudnia 2023) – nowy przypadek

9. P.B., osoba świecka, kościelny w jednej z parafii w ówczesnej diecezji katowickiej, pracował też jako stróż na budowie. Od lipca do grudnia 1962 r. miał wykorzystać seksualnie co najmniej 10 dziewczynek. Zwabiał je do stróżówki „wizerunkami świętych, dewocjonaliami i dokonywał czynów lubieżnych”. Ze względu na podeszły wiek – miał 70 lat – prokuratura zrezygnowała z aresztowania. W piśmie informującym o sprawie znalazła się sugestia opracowania i przekazania prasie notatki na ten temat. Brak danych dotyczących postępowania karnego.

10. ojciec A.N., bernardyn. Z informacji na temat łamania praworządności przez kler diecezjalny i zakonny z roku 1964: „uznany został przez Sąd Pow. (…) ojcem dziecka swej byłej uczennicy oraz zażądano od niego płacenia alimentów”. Pracował wówczas w diecezji łódzkiej. Brak bliższych danych.

11. ksiądz J.F., diecezja lubelska (obecnie archidiecezja), administrator. W 1966 r. prowadzono dochodzenie dotyczące czynów lubieżnych wobec chłopców w szkole podstawowej, w której pracował duchowny. Brak bliższych danych. W teczce osobowej księdza znajduje się list do kurii w Lublinie z roku 1962 z prośbą o jego przeniesienie w związku z bliżej nieokreślonymi krzywdami wobec chłopców. Ksiądz pozostawał w tej parafii co najmniej do roku 1975. Zmarł.

12. ksiądz W.G., diecezja gdańska (obecnie archidiecezja), administrator. We wrześniu 1975 r. prokuratura wniosła do sądu akt oskarżenia w sprawie usiłowania gwałtu na osobie dorosłej. Duchowny odpowiadał z wolnej stopy, podczas kwerendy znaleźliśmy informację o terminie rozprawy, ale nie mamy danych dotyczących jej przebiegu i rozstrzygnięcia. Po 1975 r. ksiądz pracował w tej samej parafii. Nie żyje.

Czytaj więcej

Sondaż: Polacy uważają, że Kościół nie pomaga wystarczająco ofiarom pedofilii

W czasach Polski Ludowej (1944–1989) władze państwowe zajmowały się co najmniej 135 przypadkami, w których doszło lub mogło dojść do wykorzystania seksualnego małoletnich przez osoby związane z Kościołem – wynika z pionierskiej kwerendy archiwalnej, którą przeprowadzili dziennikarze „Rzeczpospolitej”.

Kiedy w maju 2023 r. publikowaliśmy pierwsze ustalenia, trwających od sierpnia 2022 r. badań, przypadków tych było łącznie 121. W lipcu – gdy zrobiliśmy aktualizację listy – dopisaliśmy dziewięć nowych przypadków. Teraz dorzucamy kolejnych pięć.  Za 135 przypadkami tymi kryje się w sumie 129 księży i dwie osoby świeckie (organista i kościelny). W odniesieniu do kilku osób mamy do czynienia z recydywą – ich sprawy opisujemy oddzielnie, bo były to odrębne postępowania, stąd ogólna liczba przypadków jest wyższa.

Pozostało 99% artykułu
Kościół
Kapelan Solidarności wyrzucony z kapłaństwa. Był oskarżony o pedofilię
Kościół
Polski biskup rezygnuje z urzędu. Prosi o modlitwę w intencji wyboru następcy
Kościół
Podcast. Grzech w parafii na Podkarpaciu
"Rzecz w tym"
Ofiara, sprawca, hierarchowie. Czy biskupi przemyscy dopuścili się zaniedbań w sprawie pedofilii?
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Kościół
Tomasz Krzyżak: Abp Adrian Galbas do Warszawy to dobry ruch, ale widać przy okazji słabość polskiego Kościoła