Czternastu polskich biskupów, członków Rady Stałej Konferencji Episkopatu Polski (KEP), odpisało na skierowany do nich przez osoby pokrzywdzone przestępstwami seksualnymi list. Hierarchowie zadeklarowali wolę dialogu i współpracy ze skrzywdzonymi, przeprosili za to, że dotąd nie byli z nimi dość blisko, by ich wspierać. Złożyli też obietnice spełnienia większości przedłożonych im postulatów. Jedną z ważniejszych jest deklaracja przedstawienia proponowanych przez skrzywdzonych zmian w prawie kanonicznym podczas kolejnej sesji Synodu Biskupów o synodalności, która odbędzie się w październiku. Biskupi piszą, że chcą aby głos skrzywdzonych „stał się ważną częścią postulatów, z którymi oficjalna delegacja Konferencji Episkopatu Polski” pojedzie do Rzymu.
Biskupi i skrzywdzeni. Najprościej będzie się spotkać
Z wielu stron pod adresem biskupów popłynęły pochwały – skądinąd słuszne. Chciałoby się powiedzieć: „Bogu niech będą dzięki! Amen”. Ale… Od deklaracji trzeba przejść do czynów. Obie strony muszą zakasać rękawy. Trzeba w tym miejscu ostudzić nieco zachwyty i euforię, by nie ulec rozczarowaniu. Po wymianie korespondencji obie strony muszą zabrać się ostro do roboty, bo spełnienie postulatów wcale nie będzie łatwe i – co istotne – nie do końca zależne od samych tylko biskupów. Sporo zależy też od samych skrzywdzonych.
Chciałoby się powiedzieć: „Bogu niech będą dzięki! Amen”. Ale… Od deklaracji trzeba przejść do czynów.
Z całej listy obietnic najprostsze do spełnienia wydaje się spotkanie wszystkich członków KEP z delegacją pokrzywdzonych (zapowiedziane na listopad), włączenie do kościelnych zespołów zajmujących się tematyką przestępstw seksualnych kobiet (do tego wystarczy wyłącznie dobra wola, a następnie dekret danego biskupa) oraz opracowanie katalogu dobrych praktyk w kontaktach ze skrzywdzonymi. W innych kwestiach mogą pojawić się trudności.
Niezależna komisja ds. pedofilii może napotkać opór
Zacznijmy od niezależnej komisji do zbadania zjawiska wykorzystywania seksualnego w polskim Kościele. Prace nad jej powstaniem trwają od marca 2023 roku. Początkowo miała to być wyłącznie komisja historyczna, ale w czerwcu 2023 biskupi zdecydowali, że chcą komisji interdyscyplinarnej, która zbada problem nie tylko w diecezjach (nad nimi mają władzę poszczególni biskupi), ale także w męskich i żeńskich zgromadzeniach zakonnych. Decyzja ze wszech miar słuszna, bo idzie o zbadanie problemu w całym Kościele. Zakony dostały zatem zaproszenie do udziału w pracach zespołu przygotowawczego i delegowały swoich przedstawicieli. Ale władza biskupa do zakonów nie sięga. Rządzą się one własnymi prawami i tak jak biskupi ważne decyzje podejmują w ramach Konferencji Episkopatu Polski, tak zakony męskie w Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów Męskich, a żeńskie w Konferencji Wyższych Przełożonych Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych. Żaden biskup nie ma realnego wpływu na to jakie decyzje na zebraniach plenarnych tych gremiów zapadną. Zebrania te – jak wynika z listu do pokrzywdzonych, jak i komunikatu po obradach KEP – mają się odbyć na jesieni. Tu mogą pojawić się schody, o których jak na razie nikt nie mówi. Ale wystarczy powiązać fakty.