Pojawiają się opinie, że w marcu, gdy jako Konferencja Episkopatu Polski zdecydowaliście o powołaniu zespołu historycznego, zrobiliście to niejako pod przymusem, że było to następstwem filmu Marcina Gutowskiego i książki Ekke Overbeeka oraz wątpliwości co do postawy Jana Pawła II wobec przestępstw pedofilii.
Przymus, to chyba za dużo powiedziane. Choć materiały dziennikarskie, także te, które na przełomie listopada i grudnia ubiegłego roku ukazały się na łamach „Rzeczpospolitej”, były pewnym impulsem do dyskusji i konkretnej decyzji, która za nią poszła. Ale już wcześniej podejmowaliśmy rozmowy w gronie biskupów na temat potrzeby zbadania naszej historii i przeglądnięcia archiwów kościelnych. Rozmawialiśmy o różnych kontekstach wykorzystywania osób małoletnich przez niektórych duchownych. Pojawiały się sugestie, żeby sięgać do akt historycznych i sprawdzać czy nie jest konieczne wszczęcie jakiegoś postępowania. Co do skali zjawiska, mamy pewien obraz dzięki corocznym kwerendom, które prowadzimy w oparciu o ankiety wysłane do diecezji i męskich zgromadzeń zakonnych. To wszystko doprowadziło nas do przekonania, że potrzebne jest nam spojrzenie całościowe. Badania dziennikarzy, zarówno te mniej udane, jak wspomniane przez pana książka i film, jak i te bardziej udane opublikowane na łamach „Rzeczpospolitej, trochę działania przyspieszyły.
Czytaj więcej
Na opłacenie m.in. składek emerytalnych księży po raz pierwszy wydaliśmy więcej niż 200 mln zł. A to i tak dużo mniej niż zaplanowano na obecny rok.
Ale wizja chyba się zmieniła. Po czerwcowym spotkaniu biskupów w Lidzbarku Warmińskim już nie mówimy o komisji historycznej lecz interdyscyplinarnej.
To prawda. W marcu biskupi podjęli decyzję o rozpoczęciu prac nad powołaniem komisji historycznej. Praca koncepcyjna i konsultacje, którą potem podjęliśmy w gronie moich współpracowników, doprowadziła nas do wniosku, że nie wystarczy kwerenda archiwalna, ale trzeba zrobić badania interdyscyplinarne. I taką koncepcję przedstawiliśmy biskupom w Lidzbarku. (…) Zbadanie akt historycznych może skutkować odnalezieniem osób skrzywdzonych, które żyją i potrzebują naszej pomocy. Może też wymagać podjęcia działań prawnokanonicznych wobec księży lub zakonników, którzy popełnili przestępstwa przed laty, ale do tej pory ich sprawy nie były procedowane przez Kościół. Stąd decyzja biskupów o tym, że komisja będzie badała okres od roku 1945 aż do momentu jej utworzenia. Powołanie komisji, która zajęłaby się tylko przeszłością, bez uwzględnienia ostatnich lat, wprowadziłoby podział w środowisku osób skrzywdzonych, bo jedni poczuliby się zauważeni, a drudzy zignorowani. Komisja nie powinna więc mieć charakteru wyłącznie historycznego. Powinna umożliwić wysłuchanie tym osobom, które chciałyby o swojej krzywdzie opowiedzieć. Zarówno tym, które będą o niej mówić pierwszy raz jak i tym, które już zgłaszały przestępstwo. Ponadto, by lepiej reagować, pomagać i przeciwdziałać, potrzebujemy nie tylko badań historyków i archiwistów, ale także analiz socjologów, prawników, kanonistów, psychologów, czy seksuologów.