„Chrzciny” Jakuba Skoczenia: film o podzielonej Polsce

Debiutanckie „Chrzciny” Jakuba Skoczenia z kreacją Katarzyny Figury pokazują, że Polacy skłóceni byli też w dobie pierwszej Solidarności.

Publikacja: 18.11.2022 03:00

Katarzyna Figura stworzyła w filmie wielowymiarową kreację matki próbującej zjednoczyć rodzinę

Katarzyna Figura stworzyła w filmie wielowymiarową kreację matki próbującej zjednoczyć rodzinę

Foto: Mat. Pras.

Każdy, kto ten dzień przeżył, na pewno zachował go w pamięci. Mroźny poranek. Milczący telefon. Czasem za oknem wojskowy wóz pancerny. Czasem w drzwiach ktoś, kto mówi: „W nocy zabrali mojego męża”. A potem zamiast „Teleranka” generał z kamienną twarzą, w czarnych okularach. „Ojczyzna nasza znalazła się nad przepaścią” – to początek jego przemówienia. Koniec: „Rada Państwa, w zgodzie z postanowieniami konstytucji, wprowadziła dziś o północy stan wojenny na obszarze całego kraju”. I nasza nadzieja spalona w koksownikach, przy których na każdym rogu ulicy grzali ręce uzbrojeni żołnierze.

Zgoda i miłość

Pamiętam „Wigilię” – film Leszka Wosiewicza z czarno-białymi zdjęciami Krzysztofa Ptaka i muzyką Zygmunta Koniecznego, nakręcony na przełomie stycznia i lutego 1982. Opowieść o trzech kobietach z różnych pokoleń inteligenckiej rodziny: babce, matce i młodej żonie, czekających w Wigilię 1981 roku na powrót kogoś, kto w dniu wybuchu stanu wojennego zniknął. 50-minutowy film Wosiewicza sprawiał wrażenie dokumentu. Dzisiaj jest ważnym zapisem klimatu tamtych chwil. Rozpaczy, niepewności, szoku, pytań o przyszłość.

Jakub Skoczeń sportretował prowincjonalną Polskę rozpiętą między Kościołem a komunizmem, pełną zakłamania, obłudy, wzajemnych niechęci.

Skoczeń wrócił do 13 grudnia 1981 roku po 40 latach. Portretuje podhalańską wieś. Dom, w którym na ścianie wisi makatka: „Gdzie zgoda i miłość panuje, tam szczęście swe gniazdko buduje”. Kilkupokoleniowa rodzina. Liczna, bo Marianna ma sześcioro dzieci. Właśnie tego dnia, 13 grudnia, są chrzciny wnuka, dziecka jej najmłodszej córki. Ale nikt nie wie, kto jest jego ojcem. Wstyd, więc nawet ksiądz namawia, by dziewczyna wyszła za mąż za miejscowego fotografa. Bo może to on, a jak nie – nieważne. Ważne, żeby było „po bożemu”.

Dzień chrzcin ma być pojednaniem rodziny, podzielonej przez życie i politykę. Ale jeden syn jest sympatykiem Solidarności, drugi – działaczem partyjnym. Jedna córka, zamężna, ma dwoje dzieci, druga rzuciła miejscowego chłopaka, by związać się z bogatym „biznesmenem”, przedsiębiorczym na miarę socjalizmu. A jeszcze jest najmłodszy chłopak, pijaczyna z rozbuchanymi marzeniami.

Chrzciny mają rodzinę połączyć. Ale ksiądz rano mówi Mariannie coś o wojnie. W radiu słychać hymn polski i beznamiętny głos Jaruzelskiego. Na ekranie telewizora przemawia generał w czarnych okularach. Marianna chowa radio, przecina sznur od telewizora. Odcina dom od informacji, bo chrzciny muszą się odbyć.

Jakub Skoczeń sportretował prowincjonalną Polskę rozpiętą między Kościołem a komunizmem, pełną zakłamania, obłudy, wzajemnych niechęci. Rodzinę kryjącą animozje, ale też mroczne tajemnice przeszłości. Świadomie pomieszał tony poważne z niemal komediowymi. Niestety, chwilami się w tych konwencjach pogubił. Są w jego „Chrzcinach” sekwencje świetne, są też zdecydowanie słabsze.

Ale debiutujący w fabule reżyser ma też w filmie skarb. Są nim aktorzy. To przede wszystkim rewelacyjna Katarzyna Figura. Aktorka, która uchodziła w latach 80. za seksbombę polskiego kina, 20 lat temu w „Żurku” Ryszarda Brylskiego zagrała już podobną rolę – wiejskiej matki, która szuka ojca dla dziecka jej 15-letniej córki. Była tam kobietą dzielną, ale przywaloną nieszczęściami, które na nią spadają.

Pokazała całą gamę uczuć – była inna w scenie, gdy na cmentarzu rozmawiała ze zmarłym mężem, inna, gdy łykała wstyd, wmawiając kolejnym mężczyznom ojcostwo swojego wnuka. Inna, gdy odkrywała sekret córki i w jednej chwili walił się cały jej świat.

Wyraziste role

Teraz, w „Chrzcinach”, o 20 lat starsza, znów jest tamtą matką. Jeszcze bardziej zdeterminowaną, niosącą w sobie straszne tajemnice przeszłości, świadomie, w imię „wyższych celów” gotową na każde oszustwo. Rozmodloną, jakby Bóg mógł jej w czymkolwiek pomóc. I twardo dążącą do celu – do chrzcin, które miały sklecić na nowo rodzinę.

Spotkałam Katarzynę Figurę kilka dni temu. Wyglądała świetnie. W filmie pozwoliła sobie przytyć, na brak makijażu i rozczochrane włosy, chropowatość w zachowaniu. Zbudowała Mariannę z prostoty, wręcz pewnego prymitywizmu, ale też z lęków, miłości, siły. Niewielu aktorkom udałoby się tę postać obronić. Figura kolejny raz udowodniła, że jest „aktorzycą”, która nie boi się ani pobrzydzenia, ani dogrzebywania do najtrudniejszych uczuć i namiętności. Stworzyła wspaniałą kreację. W kinie amerykańskim przyniosłaby jej ona nominację do Oscara.

A w „Chrzcinach” świetnie partnerują jej inni – od wyrazistego i złamanego w roli partyjnego działacza Tomasza Schuchardta aż do Macieja Musiałowskiego, który potwierdził talent, jaki zaprezentował w „Sali samobójców. Hejterze”. Dla nich wszystkich też warto „Chrzciny” obejrzeć.

Każdy, kto ten dzień przeżył, na pewno zachował go w pamięci. Mroźny poranek. Milczący telefon. Czasem za oknem wojskowy wóz pancerny. Czasem w drzwiach ktoś, kto mówi: „W nocy zabrali mojego męża”. A potem zamiast „Teleranka” generał z kamienną twarzą, w czarnych okularach. „Ojczyzna nasza znalazła się nad przepaścią” – to początek jego przemówienia. Koniec: „Rada Państwa, w zgodzie z postanowieniami konstytucji, wprowadziła dziś o północy stan wojenny na obszarze całego kraju”. I nasza nadzieja spalona w koksownikach, przy których na każdym rogu ulicy grzali ręce uzbrojeni żołnierze.

Pozostało 86% artykułu
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Film
Hołd dla Halyny Hutchins, która zginęła tragicznie na planie filmu „Rust”
Film
„Dom dobry sen zły”. O czym opowie nowy film Wojciecha Smarzowskiego?
Film
Rekomendacje filmowe: Czas Jokera i Diplodoka
Film
Joker zrzuca maskę. Film mocniejszy niż poprzedni