Jak podał w piątek GUS, wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI), główna miara inflacji w Polsce, wzrósł w marcu o 16,1 proc. rok do roku po 18,4 proc. w lutym. Wyhamowanie wzrostu tego wskaźnika wynikało jednak głównie z efektu wysokiej bazy odniesienia sprzed roku w przypadku cen paliw i nośników energii. Rzeczywista presja inflacyjna w polskiej gospodarce pozostaje silna. Na to wskazuje zachowanie tzw. inflacji bazowej.
Z opublikowanych w poniedziałek przez NBP danych wynika, że CPI po wyłączeniu cen żywności i energii wzrósł w marcu o 12,3 proc. rok do roku, po 12 proc. w lutym i 11,7 proc. w styczniu. W ujęciu miesiąc do miesiąca główna miara inflacji bazowej wzrosła o 1,3 proc., tak jak miesiąc wcześniej. Dwóch z rzędu tak dużych miesięcznych zwyżek tego wskaźnika w ostatnich latach nie było, co pokazuje, że rozpęd inflacji jest wciąż bardzo duży.
Czytaj więcej
Ceny w marcu były o 16,1 proc. wyższe niż rok temu i o prawie 44 proc. wyższe niż sześć lat temu. Deficyt sektora rządowego i samorządowego wyniósł w zeszłym roku ponad 111 mld zł, czyli 3,6 proc. PKB.
Spośród trzech innych miar inflacji bazowych, które oblicza NBP, zwyżkę w marcu odnotowała jeszcze jedna: CPI po wyłączeniu cen najbardziej zmiennych (z 15,5 do 16 proc. rok do roku). Dwie pozostałe miary – CPI po wyłączeniu cen administrowanych oraz tzw. 15 proc. średnia odcięta – zmalały.
Zanim GUS podał dane o CPI w marcu, ankietowani przez „Rzeczpospolitą” ekonomiści przeciętnie szacowali, że inflacja bazowa ustabilizowała się w minionym miesiącu na lutowym poziomie. Dlaczego tak się nie stało?