Zerowa stawka VAT na żywność, gaz i nawozy oraz obniżone stawki VAT na energię elektryczną i ciepło systemowe – to główne elementy tzw. tarczy antyinflacyjnej 2.0 ogłoszonej we wtorek przez rząd.
Takie radykalne zmiany podatkowe rzeczywiście mogą zahamować galopadę cen. Za litr paliwa na stacjach powinniśmy płacić, wedle rządowych szacunków, nawet o 70–80 gr mniej, a za chleb czy mięso – o ok. 5 proc. mniej. Premier Mateusz Morawiecki wyliczał, że dzięki tej tarczy antyinflacyjnej w kieszeniach Polaków zostanie 15 mld zł, a łącznie z dotychczasowymi rozwiązaniami (w tym dodatkami osłonowymi dla mniej zamożnych) – ok. 25 mld zł.
Czytaj więcej
Działając zdecydowanie i szybko, rząd chce przykryć katastrofę Polskiego Ładu. Tarcza 2.0 zapewne pozwoli obniżyć ceny paliw, choć już żywności niekoniecznie. Może też mieć pewien wizerunkowo kłopotliwy dla rządzących skutek.
– Zapowiedziane obniżki VAT przyniosą ulgę konsumentom, ale tylko chwilową – ocenia Mariusz Zielonka, ekspert ekonomiczny Konfederacji Lewiatan. Jak szacuje, rzeczywiście obniżka VAT na żywność to oszczędność około 40–50 zł w skali miesiąca dla gospodarstwa domowego, ale poziom cen w sklepach w lutym może wrócić raptem do poziomu z listopada (bo ceny w kategorii żywność rosną szybciej niż zapowiadana obniżka VAT). Z kolei paliwa, zdaniem ekonomistów, mogą stanieć tylko o ok. 40 gr, bo ropa naftowa ponownie zdrożała – do 80 dolarów za baryłkę.
– Nowa tarcza antyinflacyjna skuteczniej wpłynie na obniżenie inflacji niż pierwsza – komentuje też ekonomista Paweł Wojciechowski, były minister finansów, doradzający Polsce 2050. Wedle jego szacunków tarcza 2.0 zbije inflację o ok. 1,6 pkt proc. (wobec 0,3 pkt proc. dotychczas). – Będzie ona jednak kosztowała prawie dwa razy więcej niż tarcza pierwsza. Poza tym głównym problemem jest to, że obniżki VAT są przejściowe – mówi Wojciechowski.