Staże i praca w instytucjach Unii Europejskiej – można aplikować wiele razy

Nie wolno zrażać się pierwszym niepowodzeniem. Nie wiem, czy znam kogokolwiek, kto zdał egzamin za pierwszym razem. Jest on trudny, ale jeśli się już go zda, ma się otwartą ścieżkę do ciekawej pracy – o stażach i pracy w instytucjach UE mówi Filip Skawiński, zastępca szefa Działu Politycznego z Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce.

Publikacja: 18.06.2024 04:30

Parlament Europejski

Parlament Europejski

Foto: Adobe Stock

- Ilu Polaków pracuje w instytucjach Unii Europejskiej?

Trudno o zbiorcze dane dla wszystkich instytucji, ale w największej z nich – Komisji Europejskiej jest to około 1600 osób. I to jest za mało. Obsada stanowisk w Unii Europejskiej powinna być reprezentatywna, czyli oddawać proporcję liczby mieszkańców danego kraju do liczby mieszkańców Unii Europejskiej. W przypadku Polski liczba ta wynosi 8,2 proc. i tylu Polaków powinno być zatrudnionych w instytucjach UE na różnych stanowiskach. Najgorzej wypadamy w middle management (średnie stanowiska kierownicze) – zajmujemy tylko 3,8 proc. stanowisk; senior management (wyższe stanowiska kierownicze) - zajmuje 5,3 proc.; ogółem wśród administrators – pracowników merytorycznych o statusie mianowanych urzędników jest 6,4 proc. Polaków. Bardzo kiepsko jest też ze stażystami – w ostatnich latach Polacy stanowi wśród nich tylko 4–5 proc.

Czytaj więcej

Teresa Siudem: Ciekawa ścieżka kariery dla wytrwałych

- Co oznaczają te liczby?

Jeżeli reprezentacji jakiejś nacji jest mniej niż 20 proc., a w przypadku Polski liczonych od 8,2 proc., czyli mniej niż 6,6 proc., to oznacza, że jest problem. W takiej sytuacji Komisja Europejska jest zobowiązana do współpracy z rządem danego państwa w celu podjęcia działań zmierzających do zmiany tej sytuacji.

- Co Komisja może w takiej sytuacji zrobić? Czy istnieją jakieś procedury?

Większość z obecnie zaplanowanych działań w Polsce, odnosi się do bardziej powszechnego i interesującego informowania potencjalnych kandydatów o tej drodze kariery. To ważne, choć obawiam się, że nie wystarczy.

- Jak wyglądamy na tle innych krajów?

Ogólna zasada jest taka, że im kraj gorzej radzi sobie gospodarczo, tym więcej jego obywateli stara się o pracę w instytucjach UE. To pewnie tłumaczy, że są kraje bardziej niedoreprezentowane niż nasz, np. skandynawskie i to, że mocno nadreprezentowana jest choćby Rumunia czy kraje południa Europy jak Włochy czy Grecja. Wyjątkiem jest Belgia, której obywateli jest najwięcej, ale to przez to, że „stolica UE” mieści się u nich. Oczywiście inne czynniki, takie jak dostęp do profesjonalnych kursów, które przygotowują do egzaminów, też na pewno gra rolę.

- Z jakiego powodu pana zdaniem Polaków w Unii jest za mało?

Mam wrażenie, że u nas największym problemem jest deficyt wiedzy o możliwościach zatrudnienia w instytucjach Unii Europejskiej, a wśród tych, którzy o tej drodze usłyszą, nie ma dość wiedzy, jak się dobrze przygotować do egzaminów.

- Jak wyglądało to w pana przypadku? Skąd pan się dowiedział, że jest taka możliwość?

Na pięciomiesiączny płatny staż w Brukseli trafiłem dzięki temu, że podczas studiów we Francji wszyscy studenci byli bardzo mocno zachęcani, by o te staże się strać. Wcześniej skończyłem w 2002 r. politologię na Uniwersytecie Jagiellońskim a w czasie tych studiów zaliczyłem już wyjazd na Erasmusa do Francji. Francuski w Polsce jest mało popularny, więc nie było trudno załapać się na taki wyjazd. Zanim skończyłem politologię, zacząłem studiować też prawo na UJ. Wtedy zacząłem się starać o stypendium rządu francuskiego na studia tym kraju. Udało się za drugim razem. Trafiłem na roczne studia z prawa Unii Europejskiej do Bretanii. Mimo, że większość moich francuskich kolegów i koleżanek nie wiązała planów kariery z Unią, nasi nauczycie mówili nam: obojętnie, co zamierzacie w życiu robić, idźcie na staże do instytucji unijnych, bo to się wam bardzo przyda w życiu. To jest ciekawe doświadczenie i dobry punkt w CV. I nie tylko nas namawiali, ale też uczelnia – z pomocą stowarzyszenia absolwentów – zorganizowała nam wyjazd do Brukseli, w czasie którego umówiła nam przynajmniej jedno spotkanie z jakimś urzędnikiem unijnym pod kątem pracy magisterskiej.

- Ale czas panu sprzyjał, Polska wchodziła wtedy do Unii Europejskiej…

To prawda, bo to był 2004 rok. Ale podobnie sprzyjał innym Polakom, czy szerzej obywatelom innych państw, które wtedy wchodziły do Unii. Moja przewaga polegała na tym, że ja o tych stażach nie tylko się dowiedziałem, ale bardzo chciałem się tam dostać. Tymczasem polski student politologii czy europeistyki nawet teraz, po 20 latach, często nie wie, że takie staże istnieją i dlaczego warto się o niego starać.

- Może wie o stażach, ale nie aplikuje, bo uważna są dla niego nieosiągalne. Nie zna żadnego polityka w Brukseli.

Muszę podkreślić, że znajomości nie grają roli, jeśli chodzi o zdawanie egzaminów albo dostawanie się na staże. W ogromnej większości przypadków dostaje się punkty za to, co do tej pory się w życiu robiło i co można wykazać, przedstawić, jako interesujące. Na koniec ktoś zupełnie nieznajomy dzwoni do nas, rozmawia o odbyciu stażu w konkretnym wydziale i na końcu wybiera nas lub nie. Samo aplikowanie na staż nie jest zbyt czasochłonne, przygotowanie takiej aplikacji zajmuje najwyżej jeden dzień i to jeśli ktoś to robi starannie. Trzeba przy tym pamiętać, że mało, komu udaje się za pierwszym razem dostać na staż. Nie wolno się zniechęcać w przypadku porażki.

- Pan dostał się na staż za pierwszym razem?

Nie, chociaż byłem przekonany, że dostanę ten staż. Był to idealny moment, 2004 rok, byłem obywatelem największego kraju, który dopiero wstąpił do Unii, znałem angielski i francuski. Miałem dwa dyplomy, oba przydatne z punktu widzenia tego zajęcia. No i jeszcze byłem na wizycie w Brukseli, gdzie poznałem ludzi, którzy potencjalnie mogli mnie wybrać, jako stażystę. Jednak za pierwszym razem nie udało się. Byłem rozczarowany i nieszczęśliwy. Pamiętam, jak przychodziły do mnie odmowne odpowiedzi. Jednak po pierwszej z nich, przypomniałem sobie, co mówili nam we Francji wykładowcy: aplikujcie i pamiętajcie, prawie nigdy nie udaje się za pierwszym razem. Więc aplikowałem drugi raz. Między tym pierwszym a drugim podejściem nic się nie wydarzyło w moim życiu, co mógłbym wpisać do CV, ale się udało. Za drugim razem wybrano mnie do dwóch instytucji, a jeszcze z listy rezerwowej proponowano mi trzecią. Miałem kłopot z wyborem. Co świadczy o tym, że oprócz mocnych stron miałem trochę szczęścia. Ale żeby temu szczęściu pomóc, trzeba było ponownie aplikować, zamiast się zniechęcać.

- Do jakiej instytucji unijnej można trafić na staż?

Każda z instytucji Unii Europejskiej posiada program płatnych staży. W Komisji Europejskiej organizowane są dwie pięciomiesięczne sesje stażowe – jedna rozpoczyna się w marcu, a druga w październiku. By aplikować o stanowisko stażysty trzeba być absolwentem (wystarczy licencjat). Ponadto, jeśli kandydat jest obywatelem jednego z krajów UE, musi znać dobrze dwa języki UE (jednym z nich jest polski, drugim może być np. angielski). W innych instytucjach UE wygląda to bardzo podobnie.

- Czym zajmuje się stażysta?

Można trafić bardzo różnie i dostać mniej lub bardziej odpowiedzialną pracę. W tym drugim przypadku można wykonywać pracę, jaką wykonuje urzędnik, jeśli jest taka potrzeba i widać, że stażysta sobie poradzi. Tak było w moim przypadku. Trafiłem na staż do Komitetu Regionów. Byłem w jednostce, która się zajmowała analizowaniem propozycji Komisji Europejskiej pod kątem tego, czy nie naruszana jest zasada pomocniczości, inaczej subsydiarności, a mówiąc prościej, to jest taka ważna zasada prawna w UE, która mówi o tym, żeby działania podejmować najbliżej obywatela, jak się da, czyli jeżeli coś można zrobić na szczeblu państwa, to nie powinna się tym zajmować Unia Europejska. Komitet Regionów był zainteresowany tym, żeby sugerować, że jeżeli coś można zrobić na szczeblu regionu, czy władz samorządowych, to Komisja nie powinna się do tego wtrącać, bo samorządy zrobią to lepiej. Opiniowaliśmy te akty prawne pod tym względem.

- Na jakie wynagrodzenie może liczyć stażysta?

Teraz wynagrodzenie stażysty w KE wynosi ok. 1220 euro miesięcznie, co wystarcza na dość skromne utrzymanie w Brukseli, ale nie trzeba dokładać. No i nie o pieniądze tu chodzi. Staż to bardzo dobry pomysł na pierwszy kontakt z instytucją unijną. Pozwala wyrobić sobie opinię, czy to jest właściwe miejsce dla danego człowieka.

- Ile wynosi wynagrodzenie unijnego urzędnika?

Przykładowo, w przypadku stanowisk urzędniczych, początkujący administrator zarabia ok. 5,5 tys. euro – pensji podstawowej, z kolei na najwyższych stanowiskach pensja sięga nawet 20 tys. euro. Pracownik kontraktowy, zatrudniany na określony czas (nie dłuższy niż 6 lat) otrzymuje ok. 75 proc. pensji urzędnika mianowanego pełniącego porównywalną funkcję.

- Jak wygląda ścieżka awansu w unijnych instytucjach?

Większość urzędników unijnych dochodzi do wysokich stanowisk przez żmudną drogę awansu. To trwa wiele lat. Jeśli nie ma ludzi na niższych stanowiskach, to nie ma szans, by awansowali oni na wyższe stanowiska. Dlatego trzeba zachęcić Polaków, by aplikowali i podejmowali pracę na niższych stanowiskach, a później awansowali.

Czytaj więcej

Jak znaleźć pracę w instytucjach UE?

- Francja jest dobrym przykładem?

Tak, francuską kuźnią kadr jest ENA, czyli École Nationale d’Administration, w której kształcą się elity polityczne kraju. Na jej wzór stworzyliśmy Krajową Szkołę Administracji Publicznej, która kształciła bardzo solidnych absolwentów, ale w ostatnich latach jakoś niewiele się o niej słyszy.

- Jakie są zalety kariery w instytucjach UE

Zaletą jest możliwość pracy w różnych ciekawych miejscach na świecie, nie tylko w krajach UE, nie tylko w Brukseli. W naszym zespole mamy koleżankę, która pracowała dla UE w Afganistanie, w Kabulu. Przeniosła się, kiedy życie stało się tam niebezpieczne.

To jest doskonała praca dla kogoś, kto widzi siebie w administracji publicznej. Administracje publiczne są różne, ale ta unijna jest na swój sposób elitarna jak w każdej organizacji międzynarodowej. Mam na myśli to, że trudno się dostać, a przy tym jest dobrze płatna, z innymi bonusami, jak osobny system podatkowy, ubezpieczeniowy czy emerytalny.

Jeszcze raz podkreślam: nie są konieczne tak zwane znajomości. System jest wyjątkowo otwarty, przejrzysty, jeśli chodzi o procedurę naboru na szeregowe stanowiska. Ogromna większość ludzi, którzy pracują w tej instytucji przechodzi „zwykłą” drogę awansów, zaczynają, jako szeregowi pracownicy i powoli, uzyskując dobrą opinię od swoich przełożonych, zdobywają wyższe stopnie. To jest też system uporządkowany, gdzie od razu wiadomo, na jakim szczeblu zaczynamy, ile mniej więcej trwa okres między jednym a kolejnym awansem, ile razy musimy awansować, żeby zostać szefem jednostki. Na każdym etapie wiadomo, ile, kto zarabia. Nie ma systemu premii i uznaniowości. Same wynagrodzenia są na tyle dobre, że bez premii i tak jest komfortowo.

Poza czysto materialną stroną, ta praca jest dla wszystkich, którzy uważają, że polityka międzynarodowa, Unia Europejska, jest dla nich interesująca. To jest uczestniczenie w tworzeniu wspólnej rzeczywistości Europejczyków i wielu z nas, nawet po latach pracy, ma to poczucie. Wielu ludzi wybiera swoje miejsca pracy wewnątrz instytucji unijnych zgodnie z zainteresowaniami. Są tacy, którzy uważają, że bardzo ciekawy jest handel międzynarodowy. I są tacy, którzy wolą ochronę środowiska, czy nowe technologie.

- Czy w każdym przypadku trzeba przejść procedurę konkursową?

Są różne sposoby naboru, w zależności od stanowiska. Urzędnicy muszą przejść ścieżkę konkursową - 2 egzaminy. Według zasad obowiązujących od roku, nawet jeśli pozytywnie zakończą konkurs, nie są zatrudniani bezpośrednio na konkretnych stanowiskach - trafiają na listę rezerwową. Ofertę zatrudnienia otrzymują wybrane osoby z list rezerwowych w miarę potrzeb rekrutacyjnych instytucji UE. W wyniku konkursu powstaje, więc pula kandydatów, z której w miarę potrzeb rekrutuje się nowych urzędników. Jednostka, która w danym momencie szuka pracownika, zaprasza na rozmowę o pracę kilku kandydatów „z listy”. Ci, którym się nie powiedzie wracają na listę i pozostaje im czekać na zaproszenie na kolejną rozmowę.

Pracownicy kontraktowi rekrutowani są w inny sposób. Ogłaszane są postępowania rekrutacyjne na poszczególne stanowiska np. księgowego i jeśli dana osoba przejdzie pozytywnie sito rekrutacyjne otrzymuje pracę.

Są też pracownicy tymczasowi (temporary staff), zatrudnieni za pośrednictwem agencji pracy tymczasowej (interim staff), asystenci parlamentarni, oddelegowani eksperci narodowi i stażyści, o których już rozbawialiśmy.

- Pan też przeszedł procedury konkursowe?

Tak, startowałem równocześnie w kilku konkursach, ale dopiero czwarty czy piąty, był tym, który zakończył się sukcesem. Dlatego zachęcam do aplikowania. I nie zrażania się porażką. Można aplikować wiele razy, pierwsze niepowodzenia nie stoją na przeszkodzie w karierze. Za którymś, kolejnym razem może się udać. Nie wiem, czy znam kogokolwiek, kto zdał za pierwszym razem. Egzamin jest trudny, ale jeśli się go zda, to ma otwartą ścieżkę do ciekawej pracy, potencjalnie na całe życie, dającej lepsze zarobki niż niejedna korporacja, ale bez strachu, że nagle się okażemy za mało opłacalni dla firmy i stracimy pracę.

Rozmawiała Teresa Siudem

- Ilu Polaków pracuje w instytucjach Unii Europejskiej?

Trudno o zbiorcze dane dla wszystkich instytucji, ale w największej z nich – Komisji Europejskiej jest to około 1600 osób. I to jest za mało. Obsada stanowisk w Unii Europejskiej powinna być reprezentatywna, czyli oddawać proporcję liczby mieszkańców danego kraju do liczby mieszkańców Unii Europejskiej. W przypadku Polski liczba ta wynosi 8,2 proc. i tylu Polaków powinno być zatrudnionych w instytucjach UE na różnych stanowiskach. Najgorzej wypadamy w middle management (średnie stanowiska kierownicze) – zajmujemy tylko 3,8 proc. stanowisk; senior management (wyższe stanowiska kierownicze) - zajmuje 5,3 proc.; ogółem wśród administrators – pracowników merytorycznych o statusie mianowanych urzędników jest 6,4 proc. Polaków. Bardzo kiepsko jest też ze stażystami – w ostatnich latach Polacy stanowi wśród nich tylko 4–5 proc.

Pozostało 94% artykułu
W sądzie i w urzędzie
Sprawy frankowiczów w sądach – wszystko co musisz wiedzieć
Praca, Emerytury i renty
Krem z filtrem, walizka i autoresponder – co o urlopie powinien wiedzieć pracownik
Praca, Emerytury i renty
Wakacyjne wyjazdy do pracy za granicę. Jak się przygotować?
Prawo pracy
Co przysługuje pracownikom w upały? Czy rodzi to obowiązki podatkowe i składkowe?
Materiał Promocyjny
Mazda CX-5 – wszystko, co dobre, ma swój koniec
Za granicą
Wakacje 2024 z biurem podróży. Jakie mam prawa podczas wyjazdu wakacyjnego?
Materiał Promocyjny
Jak Lidl Polska wspiera polskich producentów i eksport ich produktów?