Karol Pachnik, Grzegorz Prigan: Nowe nadzieje, stare problemy

Jeden z biegłych sądowych wystawił różnym organom rachunki za pracę całą dobę przez dziewięćset dni w roku.

Publikacja: 10.07.2024 04:30

Karol Pachnik, Grzegorz Prigan: Nowe nadzieje, stare problemy

Foto: Fotorzepa / Krzysztof Skłodowski

Powołanie przez nowego ministra sprawiedliwości pełnomocnika ds. biegłych sądowych, któryś już raz rozbudza nadzieję, że teraz uda się wprowadzić ustawę o biegłych. Pytanie, czy prof. Tomaszewski spełni pokładane w nim nadzieje.

Dowód z opinii biegłego to drugi najczęściej wykorzystywany (po zeznaniach świadków) środek dowodowy w procesach. W biegłych, niekiedy publicystycznie, mylnie nazywanych ekspertami, widzi się nieomylnych proroków objaśniających sędziom najtrudniejsze zagadnienia. Niejednokrotnie taka wiara jest mylna.

Czytaj więcej

Jacek Dubois: W walce o doskonałość

Biegli podwykonawcy

Nie ma szkół dla biegłych.Żeby zostać wpisanym na listę biegłych sądowych, wystarczy kurs, czasem wyższe wykształcenie na mało elitarnych w dobie powszechnego studiowania kierunkach, jak np. ekonomia. Przed wpisem nikt wiedzy kandydata na biegłego nie weryfikuje, poprzestając na uznaniu kwalifikacji na podstawie przedstawionych dokumentów.

Kurs kursowi nierówny, a i dyplom MBA można zdobyć na zupełnie odmiennych uczelniach. Są biegli z najwyższej półki, jak wspomniany już Tadeusz Tomaszewski zajmujący się badaniem pisma, i pseudobiegli, zarabiający bardzo godziwie na wróżeniu z fusów.

W Warszawie jest biegły „od wszystkiego” – i wypowie się co do narkotyków, i zrekonstruuje wypadek. Zleceń ma pod korek,więc uprawia klasyczny outsourcing, podzlecając wykonanie opinii innym, samemu tylko je podpisując i nie ukrywając, że kto inny bez jego udziału wykonał ekspertyzę. Sędziowie przymykają oczy, bo chcą mieć opinię w rozsądnym terminie, a tu „biegły” nie zawodzi.

Inny „biegły” zarabia krocie na zleceniach z różnych prokuratur. Poczuł się tak swobodnie w naciąganiu Skarbu Państwa, że w rok wystawił różnym organom rachunki na tyle roboczogodzin, że musiałby pracować przez 24h na dobę przez … 900 dni w roku.

Naciąganie na godziny jest tajemnicą publiczną. Najczęstszą metodą jest przepisywanie do opinii opasłych fragmentów zeznań czy innych treści z akt, a następnie… niebranie ich w ogóle pod uwagę, nieodnoszenie się do nich w opinii.

Furda opinia, liczą się wnioski

Kolejnym przejawem patologii są rekonstruktorzy wypadków. Ludzie o skrajnie różnym wykształceniu, w najlepszym wypadku w okolicy inżyniera budowy maszyn rolniczych, zarabiający na sporządzeniu kolorowego wydruku z systemu komputerowego do rekonstrukcji wypadków, który np. zapewnia im do innych celów pracodawca. Przedstawiają je, nie umiejąc wyjaśnić, dlaczego system podstawił takie to a takie zmienne.

Niestety wszystkie te ułomności są akceptowane przez sędziów i tu jest największa bolączka opinii biegłych. Dla sędziego opinia nie jest ważna, liczą się wnioski. Najlepiej kategoryczne, mogą też dotyczyć oceny prawnej, spostrzeżeń biegłych, kto jest winny, albo czy powództwo jest zasadne.

Sam sposób dochodzenia do wniosków – często ułomny, niewyjaśniony, wskazujący na brak kompetencji biegłego – jest pomijany, zarzuty w tym zakresie są umniejszane. Sprzyja temu orzecznictwo sądów wyższych instancji z SN na czele, w którym zamieszczane są frazesy sprowadzające się do niepodważania opinii, niedociekania sposobów dojścia przez biegłego do prezentowanych wniosków.

Zaletą i wadą prof. Tomaszewskiego jest to, że sam pochodzi „ze środowiska”. Zaletą, bo zna bolączki i widzi, że opinie bywają nierzetelne, a biegli słabo przygotowani do swojej funkcji. I z całą pewnością takich opinii i takich biegłych nie chce.

Oni tylko wykonują polecenia

Wadą natomiast może być swoista środowiskowa solidarność. Kiedy bez mała piętnaście lat temu wybuchał spór, czy biegli to „święte krowy” czy też powinni ponosić odpowiedzialność za nierzetelną opinię, nowy pełnomocnik ds. biegłych opowiedział się jednoznacznie za brakiem jakiejkolwiek ich odpowiedzialności. Dodajmy, że „spór o odpowiedzialność” to był tak naprawdę „spór o kasę”.

Pewna grupa biegłych zarabiała na wydawaniu opinii na tyle godnie, że przekraczali próg zwolnienia od bycia płatnikiem VAT, a stając się płatnikami VAT, otrzymywali wynagrodzenie za opinie sporządzane dla sądu, które nie było powiększane o stawkę VAT, bo nie było ku temu podstawy prawnej. W uproszczeniu, najbardziej wzięci biegli zaczęli zarabiać ponad 20 proc. mniej niż dotychczas. Furtką do zachowania statusu quo było przekonanie organów skarbowych, że biegli wykonują tylko polecenia sądów, za które nie ponoszą odpowiedzialności – to dałoby na powrót wyższe wynagrodzenia.

Tymczasem nierzetelnych biegłych ścigał Jerzy Szwedka ze Śląska, który przez nierzetelną opinię biegłej stracił kilkaset tysięcy złotych. Zarówno sąd apelacyjny, jak i Sąd Najwyższy potwierdziły zasadność jego pretensji. Zwycięstwo Jerzego Szwedki cieszy, niemniej problematyka biegłych nie została dotychczas – mimo prób i kilku projektów ustaw – uregulowana. Zobaczymy, jak sobie z nią poradzi aktualne kierownictwo Ministerstwa Sprawiedliwości.

Autorzy są adwokatami

Powołanie przez nowego ministra sprawiedliwości pełnomocnika ds. biegłych sądowych, któryś już raz rozbudza nadzieję, że teraz uda się wprowadzić ustawę o biegłych. Pytanie, czy prof. Tomaszewski spełni pokładane w nim nadzieje.

Dowód z opinii biegłego to drugi najczęściej wykorzystywany (po zeznaniach świadków) środek dowodowy w procesach. W biegłych, niekiedy publicystycznie, mylnie nazywanych ekspertami, widzi się nieomylnych proroków objaśniających sędziom najtrudniejsze zagadnienia. Niejednokrotnie taka wiara jest mylna.

Pozostało 90% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Szef stajni Augiasza
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Premier, komuna, prezes Manowska i elegancja słów
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Konstytucyjne credo zamiast czynnego żalu
Rzecz o prawie
Witold Daniłowicz: Myśliwi nie grasują. Wykonują zlecenia państwa
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Wybory okazją do zmian