Anna Nowacka-Isaksson: Kefija i zaskroniec w Riksdagu

Polityków obowiązuje wiele kodów, ale czy ich przestrzegają?

Publikacja: 12.06.2024 04:30

Anna Nowacka-Isaksson: Kefija i zaskroniec w Riksdagu

Foto: Adobe Stock

W szwedzkim Riksdagu podobnie jak w innych parlamentach obowiązuje ścisły kod ubioru. Zakazuje się noszenia strojów i używania rekwizytów z politycznym przesłaniem. Wyjątek stanowi tylko znaczek partyjny w klapach marynarki czy żakietu. Dozwolone są także znaczki ze szwedzką, ukraińską i tęczową flagą. Okazją do zmiany garderoby może być także uroczystość otwarcia nowej sesji parlamentu, bo wtedy politycy mogą wystąpić w stroju ludowym.Ostatnimi czasy z rygorystycznych zasad wyłamała się jednak posłanka Lewicy, Lorena Delgado Varas. Weszła do izby plenarnej w zarzuconej na ramiona palestyńskiej chuście (białej w czerwone wzory, zwanej kefiją), na znak wsparcia Palestyny. Choć marszałkowie parlamentu już wcześniej zwracali jej wielokrotnie uwagę, że atrybut ten koliduje z regułami, co do których porozumieli się liderzy klubów poselskich, ale Lorena Delgado Varas z chusty nie zrezygnowała. Upomnienie ze strony dwóch naważniejszych po premierze osób w państwie zripostowała słowami: „Dobrze że panują reguły, ale zawsze będzie szara strefa. Zakaz chusty to taka strefa”. Wskazała jednocześnie, że nadrzędną kwestią jest ludobójstwo palestyńskiego narodu. Gdy jednak dwaj marszałkowie parlamentu wzięli ją na dywanik polityk w końcu się poddała. Zgodnie z wytycznymi, marszałek Riksdagu miał prawo pozbawić posłankę prawa głosu w debacie w izbie plenarnej, ale z takiej możliwości jednak nie skorzystał. Zresztą nieprzejęcie się uwagą marszałka nie ma na ogół żadnych konsekwencji.

W sprawie zawarto ostatecznie kompromis i Delgado Varas pozwolono na noszenie znaczka z symbolem arbuza i palestyńskiej flagi. Kefiję polityk może nadal nosić, ale poza parlamentem, np. na manifestacjach. Kazus z palestyńskim atrybutem oporu nie należy rzecz jasna do spraw bez precedensu. Posłanka Lewicy Rossana Dinamarca miała na sobie koszulkę z przesłąniem „Szwedzcy Demokraci równa się rasiści”. Napis stanowił protest przeciwko temu, że na drugiego wicemarszałka Riksdagu wybrano członka populistycznego ugrupowania Szwedzkich Demokratów. Wówczas to marszałkini parlamentu zwóciła posłance uwagę, że rekwizyty nie są w izbie dozwolone. "Obowiązuje tu ustny przekaz" - upomniała. Z kolei Birger Schlauger z Partii Zielonych wkładał na parlamentarne posiedzenia sweter. W końcu marszałek wydał zgodę na to by nosił tę część garderoby, ale z klapami. Dlatego powstało pojęcie pochodzące od nazwiska deputowanego - sweter ze Schlaugiem. Inny poseł, Patrik Lundqvist (socjaldemokrata) pewnego razu przyszedł do izby plenarnej w wojskowym mundurze.

Czytaj więcej

Anna Nowacka-Isaksson: Skazanych za gwałt jest więcej

Nie po to by próbować przeprowadzić zamach militarny, jak żartowali z niecodziennego stroju dziennikarze. Po prostu uczestniczył wcześniej w ćwiczeniach wojskowych. Są też inne przykłady. Liberałka Camilla Lindberg miała koszulkę reklamującą spółkę hazardową, Ladbrokes, a poseł ugrupowania Lewica, Egon Frid powiesił na oparciu krzesła T- shirt z napisem: "stowarzyszenie obrony praw lokatorów". Zabronionym, jak się okazało, rekwizytem posłużył się ostatnio także lider Partii Centrum, Muharrem Demirok. Na mównicy machał długopisem z trollem, który stanowił aluzję do skandalu z fabryką trolli Szwedzkich Demokratów. Szwedzka telewizja ujawniła, że partia rozprzestrzenia za pomocą fikcyjnych kont proputinowską dezinformację oraz rasistowskie i świadczące o mizoginii wpisy. Niedozwolone rekwizyty wykorzystywano jednak znacznie częściej.Posłanka Zielonych, Helena Leander, wyróżniła się przyjściem do parlamentu z pogrzebowym wieńcem na znak protestu, że urząd zajmujący się ochroną zwierząt, a prowadzony przez deputowanego Zielonych, musiał zakończyć swoją działalność.

Z kolei socjaldemokratka Ylva Johansson, obecna komisarz UE, zawsze nosiła naszyjnik z pokaźnym feministycznym symbolem z zaciśniętą pięścią. To nie budziło jednak żadnej dezaprobaty. W izbie plenarnej pojawiły się też bardziej egzotyczne rekwizyty: narzędzie z kolcami służące do łapania węgorzy, straszne pułapki na większą zwierzynę oraz ryby, którego wzięła ze sobą na debatę posłanka Lewicy, Annika Amberg. Wiele dekad temu James Dickson zabrał do parlamentu swoje zwierzę domowe - zaskrońca. Z parlamentarnych zasad wynika też, że podczas politycznych debat posłowie i posłanki nie mają prawa się wzajemnie obrażać i muszą mówić tylko po szwedzku (a wielu z nich ma obce korzenie). Ciekawe są też antykorupcyjne regulacje. Politycy nie mogą pokusić się o przyjęcie różnego rodzaju rabatów, biletów na eventy, ofert służbowych podróży i zaproszeń na posiłki. Zgodnie z kodem zachowania deputowany nie może bowiem narazić się na podejrzenia o przyjęcie łapówki. Może natomiast przyjąć podarunki o nieznacznej wartości, np. długopisy. Jeśli politykowi oferuje się jakiś prezent, to trzeba ocenić, czy nie chodzi tu o korupcję i w przypadku wątpliwości nie przyjmować podarunku.

Autorka jest dziennikarką, wieloletnią korespondentką „Rzeczpospolitej” w Szwecji

W szwedzkim Riksdagu podobnie jak w innych parlamentach obowiązuje ścisły kod ubioru. Zakazuje się noszenia strojów i używania rekwizytów z politycznym przesłaniem. Wyjątek stanowi tylko znaczek partyjny w klapach marynarki czy żakietu. Dozwolone są także znaczki ze szwedzką, ukraińską i tęczową flagą. Okazją do zmiany garderoby może być także uroczystość otwarcia nowej sesji parlamentu, bo wtedy politycy mogą wystąpić w stroju ludowym.Ostatnimi czasy z rygorystycznych zasad wyłamała się jednak posłanka Lewicy, Lorena Delgado Varas. Weszła do izby plenarnej w zarzuconej na ramiona palestyńskiej chuście (białej w czerwone wzory, zwanej kefiją), na znak wsparcia Palestyny. Choć marszałkowie parlamentu już wcześniej zwracali jej wielokrotnie uwagę, że atrybut ten koliduje z regułami, co do których porozumieli się liderzy klubów poselskich, ale Lorena Delgado Varas z chusty nie zrezygnowała. Upomnienie ze strony dwóch naważniejszych po premierze osób w państwie zripostowała słowami: „Dobrze że panują reguły, ale zawsze będzie szara strefa. Zakaz chusty to taka strefa”. Wskazała jednocześnie, że nadrzędną kwestią jest ludobójstwo palestyńskiego narodu. Gdy jednak dwaj marszałkowie parlamentu wzięli ją na dywanik polityk w końcu się poddała. Zgodnie z wytycznymi, marszałek Riksdagu miał prawo pozbawić posłankę prawa głosu w debacie w izbie plenarnej, ale z takiej możliwości jednak nie skorzystał. Zresztą nieprzejęcie się uwagą marszałka nie ma na ogół żadnych konsekwencji.

Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Pragmatyczna krótka pamięć
Rzecz o prawie
Łukasz Wydra: Teoria salda lepsza od dwóch kondykcji
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe tylko z nazwy
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Aplikacja rozczarowuje
Rzecz o prawie
Konrad Burdziak: Czy lekarze mogą zaufać wytycznym w sprawach aborcji?