Filip Wyszyński: Obywatel jako „akcjonariusz” państwa

Mija 75 lat od wejścia w życie niemieckiej ustawy zasadniczej. Stała się katalizatorem konfliktów, integratorem dobrobytu gospodarczego oraz barierą przed wykluczeniem społecznym.

Publikacja: 05.06.2024 04:30

Filip Wyszyński: Obywatel jako „akcjonariusz” państwa

Foto: Adobe Stock

Na 23 i 24 maja przypadają kolejno rocznice: obwieszczenia przez Radę Parlamentarną (Parlamentarischer Rat) oraz wejścia w życie Ustawy Zasadniczej Republiki Federalnej Niemiec z 1949 roku. O ile akt konstytucyjny pomyślany był na początku jako prowizoryczny, czy wręcz w nawiązaniu do art. 146 UZ - blankietowy, stosunkowo szybko został w duchu społeczno-politycznego konsensu uznany za regulację przyszłościowo-dyrektywną i docelową. Owa docelowość nie oznaczała oczywiście, że procesy prawne, polityczne, społeczne, czy gospodarcze wstępują w fazę klarownie zamykającą pewien etap w sensie separatywnego istnienia RFN i NRD. Przeciwnie – UZ z 1949 roku stała się prawnym prologiem i punktem odniesienia dla wielu wyzwań przeobrażeniowych w modernizowanym RFN i postkomunistycznym NRD.

Akt konstytucyjny i dekodujący jego normy Federalny Sąd Konstytucyjny (określany w Polsce błędnie „trybunałem”) mają być „raz silnikiem, a raz hamulcem” dla owej dynamiki społecznej (określenie za W. Janisch w „SZ” z 23.05.2022 r.). Tak czy inaczej, UZ z 1949 roku w kształcie zaproponowanym przez Radę Parlamentarną złożoną z 11 landów, która zbierała się w Bonn od września 1948 roku do czerwca 1949 roku, i która opracowywała tekst aktu konstytucyjnego w imieniu trzech mocarstw okupacyjnych, okazała się aktem trwalszym, niż sądzono.

Czytaj więcej

Łukasz Guza: 35 lat wolności. Dbamy o nią?

„Model referencyjny”

Nie jest to jednak wyłącznie kwestia wysoko rozwiniętej kultury legislacyjnej i stabilności ustrojodawczej współczesnych Niemiec, gdyż UZ nabrała charakteru figuratywnego, zatem aktu konstytucyjnego, który przedstawia nastawienie społeczne w pełnym świetle. Jak stwierdził prof. Thomas von Danwitz, niemiecki sędzia w TSUE, „UZ z 1949 roku jest szczęśliwym przypadkiem nie tylko dla RFN, gdyż UZ przez 70 lat stała się światowym modelem referencyjnym” („FAZ” z 21 stycznia 2019 r.). W istocie, UZ składająca się ze 146 artykułów wiąże się w Niemczech z mitem założycielskim państwa, które po tragedii II wojny światowej ma stworzyć modelowy ustrój demokratycznego państwa prawnego, przy czym godność ludzka oraz możliwość samorealizacji we wszelkich sferach życia społecznego (freie Entfaltung) stają się fundamentami spójności społecznej (art. 1 i 2 UZ). Przywiązanie do norm UZ stało się współcześnie przejawem patriotyzmu konstytucyjnego (Verfassungspariotismus) oraz czymś wysoce cenionym. UZ stała się katalizatorem konfliktów społecznych, integratorem dobrobytu gospodarczego oraz barierą przed wykluczeniem społecznym.

Marzenia i roszczenia

Ustawa zasadnicza nie jest jednak impregnowana na współczesne wyzwania, zwłaszcza w tak turbulentnych czasach - jej wykładnia nie może ostać się jako niedynamiczna względem wciąż rosnących aspiracji niemieckiego społeczeństwa obywatelskiego. Przed kilkoma laty podczas programu stypendialnego na Universität Leipzig odbyłem ze swoim niemieckim kolegą specjalizującym się w zagadnieniach konstytucyjnych interesującą rozmowę o społecznym, pozaprawno-doktrynalnym postrzeganiu konstytucji. Przekonywał mnie, że co prawda UZ jest „listą życzeń” (Wunschliste), jednak listą życzeń szczególnego rodzaju – chodzi o ambicje „egzekwowalne”, „wykonalne” (erzwingbar, vollstreckbar).

Określenie to, choć potoczne, wydaje się dalece trafne. Społeczeństwo ustawicznie rzuca wyzwania państwu. Przykładami mogą być: wzrastający poziom urbanizacji przy rosnącym problemie dostępu do mieszkań oraz problem pustoszenia obszarów wiejskich, napływ migrantów i konieczność inkluzji społecznej, wyzwania gospodarcze (szczególnie w zakresie Energiewende przy jednoczesnej progresji świadczeń socjalnych – ostatnio choćby bilet miesięczny za 49 euro), miejsce mediów w debacie (afera w Axel Springer), czy pozycja społeczeństwa na tle wojny w Ukrainie i koniec polityki Wandel duch Handel w obliczu deglobalizacji.

Tematem dyskutowanym w wyjątkowo szeroki sposób jest kwestia klimatu i ochrony środowiska. Nie bez znaczenia pozostaje problematyka doboru środków w dyskusji na ten ostatni temat – aktywna w Niemczech grupa „letzte Generation” („ostatnie pokolenie”) coraz częściej w ramach strajków klimatycznych blokuje kluczowe węzły komunikacyjne, zwłaszcza autostrady. O ile w Niemczech większość obywatelek i obywateli popiera walkę ze zmianami klimatycznymi (godząc się nawet z obniżeniem standardów życia wobec budżetowych kosztów w tym obszarze, szacowanych w Niemczech nawet na 900 mld euro do 2050 roku), o tyle uciążliwości związane z protestami aktywistów budzą w dużej części opinii publicznej kontrowersje.

Stałość prawa a dynamizm społeczny

Poza tymi częściami UZ, co do których przesądzono, że są niezmienialne (zob. tzw. „klauzula wieczności” – Ewigkeitsklausel w zw. z art. 79 ust. 3 UZ), niemal wszystko co możliwe, było modyfikowane. Statystycznie zmieniony został co drugi artykuł UZ. Na zmiany te złożyło się około 60 ustaw nowelizujących, zaś ostatnie modyfikacje pochodzą z grudnia 2022 roku. Jednak nacisk ze strony społecznej nigdy nie był tak silny i skonsolidowany, jak w przypadku artykułu 20a UZ, który w wersji obecnie obowiązującej został wprowadzony od 1 sierpnia 2002 roku, i który przewiduje, że państwo, w poczuciu odpowiedzialności wobec przyszłych pokoleń, chroni w ramach porządku konstytucyjnego naturalne warunki życia i zwierzęta poprzez ustawodawstwo, a stosownie do ustaw i prawa, przez władzę wykonawczą i wymiar sprawiedliwości. Artykuł ten został pierwotnie dodany ustawą z 1994 roku i był owocem długotrwałej debaty nt. polityki ochrony środowiska, toczącej się w latach 80-tych w Bundestagu.

W dzisiejszej debacie ujawnia się także wiele postulatów związanych ze zmianami klimatycznymi, które wymagają interwencji ustrojodawcy, tak by na poziomie aktu konstytucyjnego przekładać cel ochrony środowiska na inne wartości konstytucyjne i prawa podstawowe (Grundrechte) (chodzi np. o postulaty partii Zielonych, którzy chcą wprost wprowadzić do art. 20a UZ zakaz uwzględniania w miksie energetycznym energii jądrowej). Postuluje się także przydanie częściom natury osobowości prawnej jako konstytucyjnie uznawanych subiektywnych praw przyrody. O ile debata publiczna w Polsce jest wprost przeciwna debacie niemieckiej w temacie energii atomowej, o tyle drugi postulat wydaje się słusznie podnoszony. W Polsce warto zwrócić uwagę na artykuł naukowy oraz głosy eksperckie Prof. J. Bieluka, który jeszcze kilka lat przed katastrofą ekologiczną na Odrze postulował wyposażenie rzeki Odry w osobowość prawną.

Deutschland AG 2.0 i aktywiści

Kurs obrany w Niemczech jest klarowny: Niemcy maja utrzymać swoją pozycję polityczno-gospodarczą jako „siłowni Europy” („The Economist”), a zarazem umocnić zaplecze socjalne państwa za pomocą transformacji gospodarczo-energetycznej (motoryzacyjna metaforyka jest niemal odruchowa – podczas spotkania kanclerza O. Scholza z prezydentem E. Macronem, kiedy E. Macron stwierdził, że Francja i Niemcy są jak „dwa bijące serca Europy”, przy czym O. Scholz niejako instynktownie dodał „jak dwa silniki Europy”). Niemcy w sposób świadomy i długodystansowy budują Deutschland AG 2.0 w wymiarze pozytywnym jako zrewidowany, nowy model reńskiego kapitalizmu, odpowiedzialnego społecznie i socjalnie (również na poziomie prawnego włączenia w zarządzanie związków zawodowych dzięki instytucji Mitbestimmung) oraz rozwojowo zrównoważony. Władztwo publiczne stało się instytucjonalne i sprofesjonalizowane do granic biurokratyzmu. Dalej, choć w innym wymiarze, uwzględnia ono w procesach decyzyjnych przedstawicieli wielkiego biznesu (dość powiedzieć, że kanclerzowi podczas wizyty w Chinach towarzyszyli prezesi największych niemieckich koncernów).

Budowa społeczeństwa obywatelskiego i zaangażowanego powiodła się, jednak ramy instytucjonalne wydają się nie w pełni nadążać za dynamizmem współczesnych przeobrażeń. Zarówno w Niemczech, jak i w Polsce szeroko stosowane stają się interwencje w procesie przez organizacje proekologiczne i środowiskowe, jednakże zupełną terra incognita jest z punktu widzenia polskiego prawa korporacyjnego fenomen aktywistycznych akcjonariuszy. Zjawisko aktywistycznego akcjonariusza pojawiło się w Niemczech już kilkadziesiąt lat temu i stało się wyzwaniem dla wielu dużych, notowanych giełdowo spółek, liderów w swoich branżach. Na próbę wystawione zostały niekiedy znane i utrwalone modele corporate governance. Patrick Brückner w swojej tegorocznej, wybitnej monografii („Aktivistische Aktionäre”) zwraca nawet uwagę na konieczność zmian w prawie pod tym względem. O ile w polskim realiach dostrzega się już szeroko aktywizm proekologiczny, o tyle wykorzystanie struktury spółki kapitałowej i mechanizmów z nią związanych do wywierania nacisku na koncerny, by te szerzej uwzględniały zrównoważony rozwój i potrzeby lokalnych społeczności jest instrumentem dotychczas w Polsce niedostrzeżonym przez komercjalistów. Dlatego też należy zwrócić uwagę praktyki i piśmiennictwa prawniczego na zagadnienie dotąd omijane.

Aktywiści obejmują pakiety akcji choćby w spółkach paliwowych, takich jak Shell, Total, czy BP („Die Zeit” z 17.05.2023 r.). Aktywiści wystawiają na próbę nawet duże transakcje typu M&A, korzystając z usług pełnomocniczo-doradczych w zakresie głosowania pakietami akcji (proxy advisors), wpływają na zmianę piastunów zarządów, czy rad nadzorczych, czy dążą do transformacji działalności spółki jako przedsiębiorstwa („Handelsblatt” z 20 stycznia 2023 r.). Peter Köhler zauważa, że po powściągliwości w okresie pandemicznym kampanie tzw. „hałaśliwych akcjonariuszy” nasilają się skokowo, co nie leży w interesie spółki, czy też reszty akcjonariatu. W większości koncernów nie zostały jednak wypracowane „dobre praktyki” w tym zakresie. Kompetencyjność akcjonariuszy mniejszościowych w związku z ich aktywnością korporacyjną została szeroko wyklarowana w orzeczeniu BGH (Federalny Trybunał Sprawiedliwości) z 20 marca 1995 roku ws. Girmes (sygn. akt II ZR 205/94).

Prawa akcjonariuszy mniejszościowych są silnie ukorzenione, a aktywność akcjonariuszy w Niemczech wzrasta podobnie jak w Stanach Zjednoczonych, Korei Południowej, czy Japonii. Co jednak ciekawie, summa summarum w Europie aktywność w tym obszarze spadła najniżej od 2015 roku. Mechanizm ten wydaje się mieć wielką przyszłość, przy czym nie został jeszcze dostrzeżony w sferze postulatywności de lege ferenda, ani wykorzystany przez łączące kapitał organizacje środowiskowe.

Powiedzieć można, że w wypracowanym podziale na akcjonariuszy aktywnych i pasywnych (tzw. „racjonalnie apatycznych”), a więc dużych akcjonariuszy nadających tempo spółce oraz akcjonariuszy drobnych, czy funduszowych, nasilać może się potencjał konfliktu w ujęciu horyzontalnym, tj. między tymi grupami inwestorskimi. Przykład niemiecki wskazuje, że jedynie kwestią czasu jest, kiedy semantyczna dwuznaczność słowa „akcja” w polszczyźnie nabierze nowego, nierozerwalnego znaczenia: a więc słowo „akcja” jako rodzaj papieru wartościowego stanie się powiązane z „akcją protestacyjną” – formą wyrażenia społecznych, dynamicznych aspiracji.

Z kolei trwale obecna jest inna dwuznaczność semantyczna w języku niemieckim – Gesellschaftsvertrag to zarówno „umowa społeczna”, jak i „umowa spółki”.

Autor jest radcą prawnym, absolwentem Szkoły Prawa Niemieckiego przy WPiA UW oraz SPN przy WPiA UAM

Na 23 i 24 maja przypadają kolejno rocznice: obwieszczenia przez Radę Parlamentarną (Parlamentarischer Rat) oraz wejścia w życie Ustawy Zasadniczej Republiki Federalnej Niemiec z 1949 roku. O ile akt konstytucyjny pomyślany był na początku jako prowizoryczny, czy wręcz w nawiązaniu do art. 146 UZ - blankietowy, stosunkowo szybko został w duchu społeczno-politycznego konsensu uznany za regulację przyszłościowo-dyrektywną i docelową. Owa docelowość nie oznaczała oczywiście, że procesy prawne, polityczne, społeczne, czy gospodarcze wstępują w fazę klarownie zamykającą pewien etap w sensie separatywnego istnienia RFN i NRD. Przeciwnie – UZ z 1949 roku stała się prawnym prologiem i punktem odniesienia dla wielu wyzwań przeobrażeniowych w modernizowanym RFN i postkomunistycznym NRD.

Pozostało 93% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Pragmatyczna krótka pamięć
Rzecz o prawie
Łukasz Wydra: Teoria salda lepsza od dwóch kondykcji
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe tylko z nazwy
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Aplikacja rozczarowuje
Rzecz o prawie
Konrad Burdziak: Czy lekarze mogą zaufać wytycznym w sprawach aborcji?