Mirosław Ochojski: Zły sposób na usprawnienie

Inwestycje widzi się jako „państwowe”, a nie „społeczne”.

Publikacja: 25.07.2023 09:00

Mirosław Ochojski: Zły sposób na usprawnienie

Foto: Adobestock

Parlament pracuje obecnie nad skierowanym przez prezesa Rady Ministrów projektem ustawy o zmianie ustawy o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko oraz niektórych innych ustaw. Ogromne kontrowersje budzi Dział VA: Szczególne rozwiązania dla niektórych inwestycji strategicznych – dodany do projektu po zakończeniu etapu konsultacji publicznych.

Zapisom stawiane są przede wszystkim dwa zarzuty: pierwszy dotyczy próby pozbawienia głosu społeczeństwa przy inwestycjach znacznie oddziałujących na środowisko, a drugi – ograniczenia ochrony obszarów Natura 2000.

Czytaj więcej

Polska wezwana przed TSUE ws. obszarów Natura 2000

Zgodnie z procedowanym projektem decyzją Rady Ministrów inwestycje strategiczne mogłyby zostać wyłączone z normalnego trybu poddawania pod ocenę środowiskową. Rząd według dość luźno zdefiniowanych kryteriów mógłby dla inwestycji o znacznym oddziaływaniu na środowisko wyłączyć stosowanie Działu III zmienianej ustawy, regulującego udział społeczeństwa w ochronie środowiska.

Ułatwienia, ale tylko dla inwestora publicznego

Wydaje się, że intencja projektodawcy jest jasna: łatwiejsze prowadzenie inwestycji strategicznych. Mogłoby się to wydawać uzasadnione, gdyby nie szerszy kontekst. Dla szczególnego trybu inwestycji publicznych zawsze jest jakieś uzasadnienie: odbudowa po drugiej wojnie światowej, wizja gospodarki planowej, odbudowa zaniedbanej w okresie komunistycznym infrastruktury, organizacja imprezy EURO 2012, budowa CPK, wojna w Ukrainie itd.

Przed organizacją w Polsce i Ukrainie Mistrzostw Europy w piłce nożnej w 2012 r. doszło do znaczącego zaostrzenia norm w tzw. specustawach, co miało pozwolić na szybkie osiąganie celów, a następnie przestać obowiązywać – ale nie stało się to do dnia dzisiejszego. Przeciwnie, tworzone są nowe specustawy, a nawet akty, które później rozwijają ich zapisy w kierunku ograniczenia społecznej partycypacji – jak np. ustawa o usprawnieniu procesu inwestycyjnego Centralnego Portu Komunikacyjnego, uchwalona 22 lipca 2022 r.

Od lat tendencja jest taka sama: ułatwianie inwestorowi publicznemu prowadzenia inwestycji. Przykładem tego jest rygor natychmiastowej wykonalności dla decyzji o zezwoleniu na wykonanie inwestycji drogowej, tzw. ZRID. Teoretycznie: w wyjątkowo uzasadnionych przypadkach inwestor może żądać natychmiastowego wydania nieruchomości, których nie jest właścicielem.

W praktyce okazuje się, że każda inwestycja prowadzona przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad jest wyjątkowo pilna i każdej decyzji ZRID, o którą ta instytucja wnosi, nadaje się rygor natychmiastowej wykonalności.

Koszt tego ponoszą dotychczasowi właściciele: nieruchomości są zajmowane z dnia na dzień, na długo przed wypłatą odszkodowania za wywłaszczenie, a nawet przed ustaleniem jego wysokości.

Udział społeczeństwa

Ustawodawca dopuszcza odjęcie konstytucyjnie chronionego prawa własności dla wykonania inwestycji publicznej. Co do zasady, to założenie nie budzi wątpliwości. Przecież kilka szczególnie upartych osób nie może szkodzić większej społeczności. Niestety, można odnieść wrażenie, że w procesie inwestycji publicznych w Polsce społeczeństwo uznaje się za ich największe zagrożenie. Inwestycje są postrzegane bardziej jako państwowe niż społeczne.

Konsultacje społeczne prowadzone w toku procesu uzyskiwania decyzji środowiskowej (DŚU) przez inwestora publicznego są dziś praktycznie jedyną przestrzenią, w której obywatel ma prawo wyrazić swoje zdanie o kształtowaniu jego najbliższego otoczenia. Jest to tylko opinia, która nie ma charakteru prawotwórczego. Teraz i to opiniowanie ma zostać ograniczone. Już dziś inwestorzy ustawowy obowiązek wykonują po macoszemu, często utrudniając społeczeństwu wypowiedzenie się w sprawie. Niejednokrotnie słyszy się o ogłoszeniach wywieszanych na 14 dni na tablicach ogłoszeń w siedzibach organów, o faktycznym braku wiedzy o toczącym się procesie i zerowym odzewie. Rzetelne zbieranie opinii publicznej jest traktowane jak zbędna uciążliwość.

Mimo to znane są przykłady zmiany planów przebiegu dróg: Dolina Rospudy, czy zakopianka. W pierwszym przypadku udało się ocalić cenne siedliska, a w drugim – uniknąć części wywłaszczeń. Stało się to możliwe w efekcie burzliwych protestów. Szkoda, że nie dzięki rzetelnym konsultacjom.

Kto lepiej zna lokalne potrzeby?

Osoby bezpośrednio dotknięte inwestycją publiczną swoją akceptację lub jej brak mogą wyrazić tylko w sposób wynikający z ustawy o udostępnieniu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko. Czynnik społeczny ma prawo oczekiwać, że będzie traktowany przez publicznego inwestora jako pełnoprawny partner. Któż lepiej zna potrzeby środowiska lokalnego od mieszkańców regionu?

Wywłaszczenia nieruchomości na cele publiczne są najdalej idącą ingerencją w konstytucyjnie chronione prawo własności. Ich szczególny charakter powinien być objęty każdą możliwą kontrolą. Z obawą należy obserwować kolejne ułatwienia służące inwestorom, a umniejszające udział właściciela nieruchomości w postępowaniach bezpośrednio dotyczących jego interesu.

Autor jest prokurentem w Kancelarii Prawnej INLEGIS Kołodziej Nogala sp. k.

Parlament pracuje obecnie nad skierowanym przez prezesa Rady Ministrów projektem ustawy o zmianie ustawy o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko oraz niektórych innych ustaw. Ogromne kontrowersje budzi Dział VA: Szczególne rozwiązania dla niektórych inwestycji strategicznych – dodany do projektu po zakończeniu etapu konsultacji publicznych.

Zapisom stawiane są przede wszystkim dwa zarzuty: pierwszy dotyczy próby pozbawienia głosu społeczeństwa przy inwestycjach znacznie oddziałujących na środowisko, a drugi – ograniczenia ochrony obszarów Natura 2000.

Pozostało 89% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Szef stajni Augiasza
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Premier, komuna, prezes Manowska i elegancja słów
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Konstytucyjne credo zamiast czynnego żalu
Rzecz o prawie
Witold Daniłowicz: Myśliwi nie grasują. Wykonują zlecenia państwa
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Wybory okazją do zmian