Anna Nowacka-Isaksson: Nie wszyscy mogą tłumaczyć

Szwedzki aparat sprawiedliwości aż w połowie wszystkich rozpraw korzysta z usług tłumaczy przysięgłych.

Publikacja: 20.09.2022 10:00

Anna Nowacka-Isaksson: Nie wszyscy mogą tłumaczyć

Foto: Adobe Stock

Trudno też sobie wyobrazić, by mógł funkcjonować bez tego rodzaju specjalistów. Nierzadko bowiem sędzia nie rozumie, co mówi podejrzany, ani też powód. Musi się wtedy zdać na kompetencję tłumacza przysięgłego, który jest zobligowany do przestrzegania różnych reguł oraz zasad bezstronności i uczciwości.

Okazuje się jednak, że na prawie połowie procesów w sądach rejonowych brakuje tłumaczy przysięgłych w wielu językach, np. w dari, którym się mówi w Afganistanie lub w największym języku Kurdów, kurmandzi. W efekcie z powodu fatalnego tłumaczenia rozprawę trzeba podjąć od początku, bo pracę wykonywała osoba niekompetentna. W ubiegłym roku cały proces przeciwko Irakijczykowi z Östersund przeprowadzono na nowo właśnie z tego powodu. W apelacji spostrzeżono, że przesłuchanie w sądzie rejonowym pozostawiało wiele do życzenia i rozprawę cofnięto do pierwszej instancji. Nadal istnieje ryzyko, że ktoś może zostać skazany, choć jest niewinny – komentował adwokat oskarżonego skutki niekompetencji tłumaczy.

Czytaj więcej

Anna Nowacka - Isaksson: Nieetyczni prawnicy suto wynagradzani

W 2019 r. sąd apelacyjny ruszył z procesem 15-latka Asada Ali w Marsta. Nastolatek usłyszał wyrok siedmiu lat więzienia za uduszenie chłopca. W instancji odwoławczej sędziowie, którzy słuchali nagranych zeznań złożonych w sądzie rejonowym, przerwali przesłuchanie. Ocenili bowiem, że tłumaczenie było poniżej krytyki, ale nie dlatego, że władali językiem tigrini. To tłumacz miał wyraźnie trudności w wyrażaniu się, i co gorsza, nie rozumiał pytań prokuratora i obrony.

Nie tylko jednak tłumaczenia słabej jakości są zagrożeniem dla praworządności i aparatu sprawiedliwości.

Są też kwestie ideologiczne, gdy tłumacz uważa, że to nie szwedzkie prawo powinno obowiązywać w królestwie, tylko zasady szariatu.

Na trop skandalicznych przypadków trafili dziennikarze audycji „W imieniu prawa”, którzy zweryfikowali procedury z udziałem tłumaczy, przeciwko którym zgłoszono oskarżenia o złamanie zasad obowiązujących w sądach i na policyjnych przesłuchaniach.

Prawnik z biura adwokackiego Juridikkonsulterna zetknął się w sieci z filmikiem, na którym mężczyzna głosił wyższość szariatu nad prawem szwedzkim i apelował do muzułmanów o niegłosowanie w parlamencie. Mężczyzną okazał się przysięgły tłumacz prawa będący członkiem panislamskiej organizacji Hizb ut Tahrir. Ugrupowanie opisuje siebie jako zrzeszenie zmierzające do utworzenia drogą pokojową islamskiego kalifatu i jest uważane przez wiele krajów za organizację terrorystyczną. Prawnik, który ten filmik obejrzał, skierował sprawę do Kolegium Izb, które sprawuje kontrolę nad tłumaczami przysięgłymi. Uznał bowiem, że tłumacz przysięgły wyznający kontrowersyjne wartości nie powinien wykonywać swojej profesji, uwarunkowanej zaufaniem władz. Inni przysięgli tłumacze odmawiali współpracy z nim z powodu jego przekonań. W sprawie wypowiadała się także Policja Bezpieczeństwa, która skonstatowała, że islamistyczny i antysemicki Hizb ut Tahrir chce rekrutować osoby pracujące w aparacie sprawiedliwości, by uzyskać dostęp do poufnych informacji i móc wywierać wpływ na społeczeństwo.

Po prawie roku kolegium odebrało mu prawo tytułowania się tłumaczem przysięgłym. Poszkodowany jednak złożył apelację i sąd administracyjny przyznał mu w końcu rację. Stwierdził, że decyzja kolegium nie koliduje z europejską konwencją praw człowieka i konstytucją kraju, jest jednak w sprzeczności ze szwedzką wolnością słowa i wolnością zrzeszania się.

Teraz tłumacz wystąpił z żądaniem do kanclerza ds. praworządności o 1, 4 mln koron zadośćuczynienia za straty finansowe z powodu niemożności wykonywania zawodu przez prawie rok (choć mógł pracować jako tłumacz bez tytułu) i za zniesławienie. Jest też nadal członkiem islamistycznego Hizb ut Tahrir.

Były też obiekcje wobec tłumacza, bo w czasie procedury o azyl wyrażał się pozytywnie o Putinie i o wojnie w Ukrainie. Urząd Migracyjny uznał, że złamał zasady bycia bezstronnym, dlatego nie powinien pracować w swojej profesji. Kolegium Izb nie wszczęło jednak badania w sprawie.

Trudno też sobie wyobrazić, by mógł funkcjonować bez tego rodzaju specjalistów. Nierzadko bowiem sędzia nie rozumie, co mówi podejrzany, ani też powód. Musi się wtedy zdać na kompetencję tłumacza przysięgłego, który jest zobligowany do przestrzegania różnych reguł oraz zasad bezstronności i uczciwości.

Okazuje się jednak, że na prawie połowie procesów w sądach rejonowych brakuje tłumaczy przysięgłych w wielu językach, np. w dari, którym się mówi w Afganistanie lub w największym języku Kurdów, kurmandzi. W efekcie z powodu fatalnego tłumaczenia rozprawę trzeba podjąć od początku, bo pracę wykonywała osoba niekompetentna. W ubiegłym roku cały proces przeciwko Irakijczykowi z Östersund przeprowadzono na nowo właśnie z tego powodu. W apelacji spostrzeżono, że przesłuchanie w sądzie rejonowym pozostawiało wiele do życzenia i rozprawę cofnięto do pierwszej instancji. Nadal istnieje ryzyko, że ktoś może zostać skazany, choć jest niewinny – komentował adwokat oskarżonego skutki niekompetencji tłumaczy.

Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Szef stajni Augiasza
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Premier, komuna, prezes Manowska i elegancja słów
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Konstytucyjne credo zamiast czynnego żalu
Rzecz o prawie
Witold Daniłowicz: Myśliwi nie grasują. Wykonują zlecenia państwa
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Wybory okazją do zmian