Podpisana przez prezydenta ustawa z 9 czerwca o zmianie ustawy o Sądzie Najwyższym ma być spełnieniem określonych w Krajowym Planie Odbudowy i uzgodnionych z Komisją Europejską kamieni milowych w przywracaniu w Polsce zasad praworządności. Nieodległa przyszłość pokaże, czy tak się stanie, chociaż już dziś można powiedzieć, że ta ustawa nie usuwa wad w sposobie powoływania sędziów do KRS, bo w ogóle nie zajmuje się tą problematyką, ani też nie zmienia zasadniczo reguł odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów. A są to kwestie fundamentalne w sferze praworządności, o których wielokrotnie wypowiadały się Trybunały europejskie. Ulega wprawdzie likwidacji sama Izba Dyscyplinarna, ale osoby w niej będące mogą pozostać w Sądzie Najwyższym, chyba że zdecydują się przejść w stan spoczynku.
Wątpliwa skuteczność
Stawia to pod znakiem zapytania skuteczność tej ustawy w przywracaniu praworządności, choć nie można nie zauważyć jej pozytywnych aspektów. Także praktyka stosowania przepisów ustawy, w tym tych, które dają daleko idące uprawnienia pierwszej prezes SN w kształtowaniu polityki personalnej, może być istotne dla oceny ustawy pod kątem spełniania przez nią oczekiwań KE w zakresie powrotu do praworządności.
Czytaj więcej
Pierwsza prezes Sądu Najwyższego zwróciła się do prezesów poszczególnych izb o wskazanie kandydatów na sędziów, którzy będą w okresie przejściowych orzekać w sprawach dyscyplinarek sędziowskich.
Zapewne w celu uniknięcia krytyki zawartej w orzeczeniach Trybunałów europejskich pod adresem dotychczasowych rozwiązań legislacyjnych, które zagrażają niezawisłości sędziowskiej, ustawa z 9 czerwca zawiera także przepisy wprowadzające mechanizm kontroli (test) niezawisłości i bezstronności sędziowskiej, ale tylko na przyszłość, a nie wstecz, choć projekt prezydencki taką możliwość wstecznego badania rozstrzygniętych już spraw przewidywał. Sejm usunął jednak zapis proponowany przez prezydenta, pozostawiając stosowanie testu niezawisłości i bezstronności wyłącznie do nowych spraw.
Już jednak na pierwszy rzut oka widać, że ustawodawca albo nie rozumie, czym jest niezawisłość, a czym bezstronność, i łączy je bezwiednie ze sobą, albo rozumiejąc istotę tych pojęć i różnic między nimi, celowo dokonuje ich połączenia, tworząc kolejny już obszar chaosu prawnego. Żadna z tych ewentualności nie świadczy dobrze o ustawodawcy. Tej negatywnej oceny nie zmienia uzasadnienie do tych przepisów, że ich celem jest zapewnienie uczestnikom postępowania sądowego gwarancji procesowych, że nie występują żadne zastrzeżenia do bezstronności i niezawisłości sędziego orzekającego w sprawie.