Pachnik, Prigan: Nie trzeba zmieniać wiele, żeby było lepiej

Wierzymy, że sędziowie, pełnomocnicy i pracownicy sekretariatów mogą dokonać cudu, jeśli nie zamkną się w bańkach oskarżeń, kto jest winien przewlekłości.

Publikacja: 11.01.2022 11:46

Pachnik, Prigan: Nie trzeba zmieniać wiele, żeby było lepiej

Foto: Adobe Stock

W obawie, że pierwszym noworocznym postanowieniem sędziów delegowanych do Ministerstwa Sprawiedliwości będzie kolejna nowelizacja procedury cywilnej, nieśmiało podpowiadamy, co dla dobra obywateli należy zmienić.

Sędziowie cywilni akcentują, że ich zdaniem przewlekłość wynika m.in. z konieczności poświęcenia nadmiaru czasu na przygotowanie się do rozprawy, pisanie uzasadnień oraz z braku wolnych sal sądowych. Wychodząc im naprzeciw, postulujemy:

Zakaz odraczania ogłoszenia wyroku

Ustanowienie zakazu odraczania ogłoszenia wyroku co do zasady, a w wyjątkowych okolicznościach możliwość odroczenia do trzech dni roboczych.

Wyjątek to dwie, trzy sprawy na sto, a dziś wyjątek według sędziów sądów cywilnych to kilkadziesiąt spraw na sto. Sędziowie nagminnie naruszają konstytucyjne prawo do sądu i świadomie doprowadzają do nieuzasadnionej zwłoki w wydaniu orzeczenia, łącznie z sędziami sądów odwoławczych.

Czytaj więcej

Sędzia Stępkowski: Każda zmiana w Sądzie Najwyższym urasta do rangi rewolucji

Przy likwidacji dzisiejszej regulacji skracamy proces o trzydzieści dni, gdyż sądy notorycznie nie wydają orzeczeń po zamknięciu rozprawy, ale odraczają je właśnie na trzydzieści dni, korzystając ochoczo z regulacji napisanej na ich życzenie.

Obowiązek ustalenia spornych okoliczności sprawy

Ustanowienie obowiązku ustalenia spornych okoliczności sprawy na pierwszym terminie rozprawy i precyzyjne określenie wniosków dowodowych do konkretnych spornych faktów. Ustalenie obowiązku, że o ile nie ma potrzeby przesłuchania świadków, pozyskania dodatkowych dokumentów, zlecenia opinii biegłego, przekazania sprawy do mediacji itp., sąd jest zobowiązany do wydania rozstrzygnięcia na tym samym terminie rozprawy. Dla przygotowanego do rozprawy sędziego oraz stron i ich pełnomocników powyższe nie powinno stanowić prawniczego wyzwania, ale być normą. Podążając za takim kształtowaniem procesu, ograniczamy ilość posiedzeń do niezbędnego minimum potrzebnego do wydania merytorycznego orzeczenia. Zwalniamy zatem tysiące wolnych terminów do wykorzystania w obecnej infrastrukturze sądowej (sal sądowych) także dla przyszłych sędziów pokoju. Nie chodzi bowiem o to, aby planować czynności techniczne sądu (plan rozpraw), ale aby realnie rozwiązywać sporne sprawy.

Co o sprawie wie sąd, strony i pełnomocnicy

Sędziowie twierdzą, że strony i ich pełnomocnicy są notorycznie nieprzygotowani do rozpraw, a strony i ich pełnomocnicy procesowi twierdzą odwrotnie: że to sędziowie. Należy zatem obowiązkowo weryfikować stan wiedzy o sprawie pomiędzy sędziami a stronami i ich pełnomocnikami. Proces ma służyć obywatelom, zatem obowiązek przygotowania się do rozprawy nie może być niczym nadzwyczajnym, tylko normalnym stanem rzeczy. Jak powtarzają na aplikacji adwokackiej, nie każdy musi być adwokatem, a zatem pisząc szerzej, nie każdy także musi być sędzią, jeśli nie radzi sobie z właściwym przygotowaniem się do rozprawy i obawia się konfrontacji w procesie ustnym ze stronami i ich pełnomocnikami (sic!).

Dotyczy to także spraw odwoławczych i nagminnego nakłaniania stron do rezygnacji z referowania sprawy. A w tym referacie jak na dłoni widać, jaki jest stan wiedzy sędziego referenta.

Czas to zmienić dla dobra obywateli i wprowadzić obowiązek ustalania stanu spornego sprawy, a w rozprawach odwoławczych, aby każdy z sędziów (nie tylko referent) wypowiedział swój pogląd na sprawę i wskazał swoje wątpliwości natury faktycznej i prawnej. Wszak proces cywilny jest procesem ustnym, a strona w procesie ustnym powinna się dowiedzieć, co o jej sprawie sądzi sędzia, który wyda wyrok. Dziś niestety strony wychodzą z sal rozpraw i pytają się pełnomocników, co się właściwe wydarzyło, mimo że znany jest im język polski.

Zwięzłe uzasadnienia

Gdyby sędziowie w procesie ustnym ustalali sporne okoliczności sprawy, a sędziowie sądów odwoławczych dzielili się swoimi wątpliwościami natury faktycznej i prawnej, to uzasadnienia pisemne mogłyby być lapidarne, a szerzej, strona mogłaby swoje wątpliwości rozwiać, odsłuchując przebieg rozprawy.

Jeżeli jednak dziś w procesie cywilnym sędzia jest „niemy" (wypowiada się de facto jedynie w formie pisemnego uzasadnienia) i do tego w procesie ustnym, to mamy taki, a nie inny stan postępowania cywilnego w Polsce.

Gdyby sędziowie potrafili przyjaźnie dla stron, ustnie przekonywać do swoich racji, to strony mogłyby otrzymywać tylko precyzyjne uzasadnienia. Uzasadnienia pisemne byłyby ograniczone do wskazania, co było sporne między stronami i jakie wnioski dowodowe zaoferowano, aby udowodnić racje stron w pierwszej części. A w drugiej sąd wskazałby, co go przekonało i doprowadziło do wydanego orzeczenia. Ewentualnie także do wskazania, jakie wnioski dowodowe oddalił i z jakiej przyczyny.

Co więcej, dobre przekonujące uzasadnienie ustne mogłoby spowodować, że apelacji w procesie byłoby znacznie mniej. Nie należy przy tym czerpać z procedury karnej. Napiszemy wprost: formularze uzasadnień to porażka walki o czytelne i zrozumiałe uzasadnienia.

Obowiązkowy adres do e-doręczeń

W Polsce już ponad dwa miliony osób korzystają z platformy ePuap oraz wiele milionów korzysta z podpisów kwalifikowanych. A zatem dla nich doręczenia elektroniczne to norma. Co więcej, z uwagi na dużą mobilność obywateli korzystanie z algorytmu dotyczącego doręczeń na adres zamieszkania (adres zameldowania) jest oczywiście zawodne i nieprzystające do zmieniającego się świata. W 1964 r. adres zamieszkania, przy komunistycznej woli kontrolowania obywatela i jego miejsca pobytu był poprawny z punktu widzenia jego skuteczności. Dziś nie przystaje do rzeczywistości i jest zawodny. Czas z tym reliktem skończyć i już dla wyżej wskazanej grupy zmienić sposób doręczeń. Jeżeli zatem świadek, strona, biegły, pełnomocnik posiada ePuap to jest to pierwsza forma doręczenia, a dopiero gdy go nie ma, to adres zamieszkania.

Docelowo jednak każdy obywatel Polski powinien posiadać elektroniczny adres do doręczeń. Skoro e-recepta działa, to i e-doręczenia zadziałają.

Mediacja tak, ale po ustaleniu co jest sporne

Dziś mediacja w Polsce jest niechętnie wybierana przez strony, a receptą na to ma być wprowadzenie przymusu. Wydaje się, że istnieje dość prosty sposób, aby zwiększyć ilość spraw skierowanych do mediacji. I znów wszystko zależy od sędziego. Dziś w algorytmie działania sędziego zakodowane jest wypowiadanie nic nieznaczących formułek nakłaniających strony do mediacji na każdym etapie procesu. Co, jak wiemy, nie przynosi oczekiwanego skutku.

Warto zatem wprowadzić zasadę, że sędzia obowiązkowo ma nakłaniać strony do mediacji zaraz po ustaleniu spornych okoliczności sprawy. Gdyż to jest ten moment, gdy strony zdają sobie sprawę ze swojej pozycji procesowej i przewidują z dużym prawdopodobieństwem wynik sprawy, obserwując oczywiście zachowanie się sędziego. Gdyby do tego dołożyć dość klarowną wizję zakończania sprawy wypowiedzianą przez sędziego referenta właśnie w tym momencie, to w naszej ocenie skłonność do mediacji wzrosłaby lawinowo.

Dziś po wymianie pism procesowych, braku ustalania spornych okoliczności sprawy i „niemym" zachowaniu sędziego strony stoją na takich samych stanowiskach, jak w pozwie i odpowiedzi na pozew.

Proces ustny, nie pisemny

Paradoksalnie przespanie przez nowelizatorów postępowania cywilnego okresu rozwoju społeczeństwa w zakresie pisemności procesu jest dla nas dobrą informacją.

Komputer, internet, programy do sporządzania dokumentów i programy prawnicze skutecznie zlikwidowały indywidualne myślenie o sprawie, a proces cywilny stał się kalką myśli zapisanych przez innych prawników.

Łatwość stosowania przy pisaniu uzasadnień orzeczeń kombinacji przycisków kopiuj-wklej w połączeniu z brakiem zasad logiki obniżyło jakość pism procesowych oraz pisanych uzasadnień.

Dlatego bez żalu należy porzucić niezapisaną w kodeksie postępowania cywilnego zasadę pisemności i powrócić do zasady ustności z dodatkiem dokumentowania do minimum czynności procesowych w formie pisemnej.

Dziś, podobnie, jak w międzywojniu, głos na sali rozpraw powinien mieć fundamentalne znaczenie.

Przy dobrze zaplanowanych algorytmach czynności sądowych opartych na istniejącej infrastrukturze informatycznej i zcyfryzowaniu kilku fragmentów procesu cywilnego można poradzić sobie z przewlekłością postępowania do końca 2023 roku.

Więcej wzajemnego zaufania

Na koniec dodamy, że czas jest sprzyjający, aby cuda dotknęły także procesu cywilnego. Wierzymy, że jesteśmy w stanie wspólnie to zrobić, jako sędziowie, pełnomocnicy i pracownicy sekretariatów, ale do tego trzeba dialogu, wzajemnego zrozumienia i zaufania, a nie zamykania się w swoich bańkach oskarżeń co do przyczyn przewlekłości postępowań sądowych w Polsce. Tego właśnie państwu polskiemu i polskiemu wymiarowi sprawiedliwości życzymy w Nowym Roku 2022.

Autorzy są adwokatami

W obawie, że pierwszym noworocznym postanowieniem sędziów delegowanych do Ministerstwa Sprawiedliwości będzie kolejna nowelizacja procedury cywilnej, nieśmiało podpowiadamy, co dla dobra obywateli należy zmienić.

Sędziowie cywilni akcentują, że ich zdaniem przewlekłość wynika m.in. z konieczności poświęcenia nadmiaru czasu na przygotowanie się do rozprawy, pisanie uzasadnień oraz z braku wolnych sal sądowych. Wychodząc im naprzeciw, postulujemy:

Pozostało 95% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Szef stajni Augiasza
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Premier, komuna, prezes Manowska i elegancja słów
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Konstytucyjne credo zamiast czynnego żalu
Rzecz o prawie
Witold Daniłowicz: Myśliwi nie grasują. Wykonują zlecenia państwa
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Wybory okazją do zmian