Nie minął tydzień od ogłoszenia wyników wyborów, a opozycja – a za chwilę przyszły rząd – rozpoczęła festiwal studzenia nastrojów związanych z szybką realizacją obietnic kampanijnych. Oficjalny powód? Większa, niż zakładano, dziura budżetowa. Problem polega na tym, że gdy Donald Tusk przyrzekał realizację „100 konkretów”, nie uzależniał ich od stanu finansów państwa. Program miał być opłacony z „uczciwości, kompetencji i dobrej reputacji przyszłego rządu”. Wycofanie się z dotychczasowego kursu polityki socjalnej może być dla PiS najkrótszą drogą powrotu do władzy.
Mam wrażenie, że w polskiej opozycji od dłuższego czasu walczą ze sobą dwa wilki. Jeden chce zawyć na cały głos, że „PiS to rozdawnictwo” i skończyć z socjalem, drugi – bardziej cichy i pragmatyczny – twierdzi, że „co zostało obiecane, nie będzie zabrane”, a nawet coś się jeszcze można dołożyć. Bo jednak trudno rządzić w państwie, w którym obywatele przyzwyczaili się do bezpośrednich transferów gotówkowych, a one same – wbrew obawom o konsekwencje społeczne 500+ – nie skończyły się wzrostem skali patologii i demoralizacją matek Polek.
Czytaj więcej
Jeśli Donald Tusk chce za cztery lata wygrać, musi postępować ostro wobec oddających władzę.
Po części jest to zasługa Lewicy, w największej mierze PiS, ale przez ostatnich osiem lat – z neoliberalnego – dyskurs o polskiej gospodarce zamienił się w solidarystyczno-socjalny. Ile było w tym PR, ile myślenia życzeniowego i jaka była realna skala upodmiotowienia najsłabszych grup obywateli, to osobna kwestia, ale nawet Platforma Obywatelska, a za nią reszta opozycji, w końcu musiała taktycznie skapitulować. Miarą tej kapitulacji było „sprawdzam”, które Donald Tusk zaproponował Jarosławowi Kaczyńskiemu w sprawie rewaloryzacji 500 do 800+, które miałoby być wprowadzone nie od stycznia, ale już od czerwca.
Są ważniejsze sprawy
Czy nowa władza, gdy przejmie stery państwa, okaże się konsekwentna i podniesie to świadczenie już w listopadzie, wypłacając zaległą różnicę? Śmiem wątpić. Swoją wątpliwość opieram na tempie wycofywania się rakiem z innych odważnych zapowiedzi kampanijnych. Wakacje kredytowe? Jak twierdzi Izabela Leszczyna, typowana na ministra finansów – „pod znakiem zapytania”, bo „są ważniejsze sprawy”. 60 tys. kwoty wolnej od podatku? – My mamy świadomość, że budżet świeci pustką i wysokim deficytem. Z takimi postulatami będzie problem – tłumaczy w Radiu ZET Paulina Hennig-Kloska z Polski 2050. – Stan finansów publicznych określi, co jest możliwe w krótkim okresie, a co nie – dodaje w RMF Ryszard Petru, również z Polski 2050, zaznaczając, że ponieważ nowy rząd będzie koalicyjny, część obietnic „trzeba będzie odłożyć w czasie”.