Grzywna w wymiarze 540 stawek dziennych po 70 zł każda, czyli w sumie 37,8 tys. zł – na taką karę skazał w piątek Sąd Okręgowy w Warszawie Jana Zbigniewa Potockiego. Taka liczba stawek jest największą, na jaką pozwala kodeks karny. Stawka dzienna 70 zł zaś to jedna z najwyższych, jakie w praktyce orzeka się w sprawach innych niż gospodarcze. Ponadto zasądzono wobec Potockiego 7,9 tys. zł tytułem zwrotu kosztów sądowych. Powód skazania? Nienawistne wypowiedzi o Ukraińcach i Żydach, na które pozwalał sobie mężczyzna znany z twierdzeń, że jest prawowitym prezydentem Polski.
Czytaj więcej
Ruszył proces Jana Zbigniewa Potockiego, uważającego się za legalną głowę polskiego państwa. Oskarżony jest o mowę nienawiści wobec Żydów i Ukraińców.
By zrozumieć jego roszczenia do tego urzędu, trzeba cofnąć się do 1972 roku do Londynu. Tam po śmierci prezydenta na uchodźstwie Augusta Zaleskiego doszło do sporu, kto jest jego prawnym następcą. Większość środowiska uznała za następcę Stanisława Ostrowskiego, jednak również inny polityk, Juliusz Nowina-Sokolnicki, przedstawił fotokopie dokumentu, że to on został wyznaczony na prezydenta przez Zaleskiego.
Czytaj więcej
Przybywa przypadków posługiwania się dokumentami wydawanymi przez samozwańczego prezydenta Polski.
Sokolnicki przed śmiercią miał przekazać nominację właśnie Janowi Zbigniewowi Potockiemu. Ten ostatni twierdzi, że wciąż obowiązuje konstytucja z 1935 roku, w związku z czym jest jedynym legalnym prezydentem. Uważa się też za hrabiego, co kwestionują przedstawiciele magnackiego roku Potockich. Jako głowa państwa wydaje dekrety i inne akty prawne, a nawet drukuje własne dowody osobiste. Jak pisaliśmy w czerwcu, przybywa przypadków posługiwania się nimi przez zwolenników Potockiego.