Projekt ustawy, który skierował półtora tygodnia temu do Sejmu Andrzej Duda, zmierza do wzmocnienia pozycji prezydenckiego urzędu w sprawach dotyczących relacji Polski z Unią Europejską. Chodzi o kwestie obsady niektórych posad w UE przez polskich kandydatów, stanowisk rządu w dyskusjach na forum unijnym oraz udziału w obradach głów państw.
Nowe przepisy nakładałyby na Radę Ministrów obowiązek przedstawiania prezydentowi kandydatów na niektóre funkcje w UE. Chodzi konkretnie o członka Komisji Europejskiej (tj. komisarza), członka Trybunału Obrachunkowego, sędziego TSUE, rzecznika generalnego TSUE, członka Komitetu Ekonomiczno-Społecznego, członka Komitetu Regionów i dyrektora w Europejskim Banku Inwestycyjnym. Prezydent mógłby blokować te kandydatury, gdyby miał zastrzeżenia do osób zaproponowanych przez rząd. Według projektu Rada Ministrów musiałaby konsultować z prezydentem swoje stanowiska na posiedzenia Rady Europejskiej. To samo dotyczyłoby też priorytetów prezydencji Polski w UE. W projekcie przewidziano też przepis gwarantujący prezydentowi możliwość uczestniczenia w posiedzeniach Rady Europejskiej.
Ustawa kompetencyjna prezydenta Andrzeja Dudy
Prezydent uzasadnia swój projekt chęcią „sprawniejszego funkcjonowania władz na arenie międzynarodowej”. Zwraca też uwagę, że jest to ważne wobec faktu, że w pierwszym półroczu 2025 roku Polska będzie sprawowała prezydencję w UE.
Czytaj więcej
Prezydent próbuje sobie ustawowo zagwarantować wpływ na politykę europejską. Zdaniem ekspertów wbrew konstytucji i zdrowemu rozsądkowi.
Co o tym projekcie sądzą Polacy? W sondażu, przeprowadzonym przez United Surveys, zapytała o to Wirtualna Polska.