Naczelny Sąd Administracyjny nie zmienia zdania w kwestii podatkowych skutków wymuszonej sprzedaży nieruchomości nabytej w spadku i konsekwentnie odmawia racji fiskusowi.
Sprawa dotyczyła podatniczki, która dostała w spadku po ojcu udział w nieruchomości. We wniosku o interpretację wyjaśniła jednak, że od razu musiała go sprzedać. Ojciec tuż przed śmiercią w 2017 r. podpisał notarialną umowę przedwstępną sprzedaży nieruchomości i pobrał 5 tys. zł zadatku. Transakcja miała zostać sfinalizowana do połowy stycznia 2018 r., ale ojciec zmarł nagle pod koniec 2017 r.
Kobieta tłumaczyła, że wraz z innymi spadkobiercami poinformowała potencjalnego nabywcę o tragedii, a ten nie zamierzał wycofać się z umowy, bo podjął już szereg decyzji życiowych i biznesowych. Spadkobiercy szybko przyjęli notarialnie spadek i bez zwłoki sprzedali przyrzeczoną nieruchomość.
Czytaj więcej
Otrzymanie spadku przez osoby fizyczne nakłada na nie wiele obowiązków podatkowych.
Problem w tym, że zgodnie z ustawą o PIT, gdy od końca roku nabycia mieszkania czy domu do ich odpłatnego zbycia nie mięło pięć lat, zasadniczo w grę wchodzi rozliczenie z fiskusem. Obecnie dla spadkobrania jest już oficjalna furka, bo termin ten liczy się dla posiadania przez spadkodawcę, ale nie dotyczyła spornej sprawy. Niemniej podatniczka uważała, że nie powinna płacić 19 proc. PIT.