Rafał Flis: Umiejętności współpracy są kluczowe

Bardzo negatywnie oceniam współczesną szkołę. Uważam, że przygotowuje ona nie do życia i pracy zawodowej, lecz jedynie do zaliczania testów - mówi Rafał Flis.

Publikacja: 07.12.2018 18:00

Rafał Flis: Umiejętności współpracy są kluczowe

Foto: AdobeStock

A praca domowa jest najgorszym elementem tej szkolnej układanki. Pół biedy, że młodzi ludzie przyswajają wiedzę encyklopedyczną. Skandalem jest to, że robią to w swoim czasie wolnym. Jestem przekonany, że nikt z dorosłych nie wytrzymałby we współczesnej szkole nawet miesiąca. Wszyscy wpadlibyśmy w depresję, dlatego też nie ma się co dziwić, że tak wielu młodych ludzi jej doświadcza.

Prognozy i raporty pokazują, że w przyszłości wszystkie czynności powtarzalne, niezależnie od tego, czy mówimy o pracy prawnika czy kierowcy tira, będą wykonywane przez roboty. Ale miną dekady, zanim roboty nauczą się pracy w zespole czy motywowania ludzi. Dlatego uważam, że dziś szkoła powinna się koncentrować właśnie na rozwoju kompetencji społecznych.

Proponuję, by zacząć od ograniczenia nauki na pamięć do czterech dni w tygodniu, a jeden dzień przeznaczyć na przygotowanie do życia i rynku pracy. Dajmy młodym czas na wymyślanie i realizację własnych projektów.

Jakie powinny być te projekty? Najlepiej jeśli połączymy trzy elementy. Po pierwsze, powinny być one prawdziwe, realizowane w rzeczywistym świecie. To ważne, bo wtedy przedsięwzięcie wywołuje emocje, które powodują, że ludzki mózg się uczy. Dlatego uczestnicy „Zwolnionych z teorii" nie tylko tworzą plan projektu, ale też wcielają go w życie. Po drugie, ważne, by projekt miał sens, był pożyteczny. Młody człowiek, 16-latek, który szuka partnerów dla swojego projektu, nie potrafi nawet pisać e-maili, pisze je tak, jak szkolną rozprawkę. Ale ponieważ cel projektu jest ważny, mimo braków warsztatowych otrzymuje wsparcie. Trzeci element to praca w zespole, czyli „nowy angielski". Umiejętności współpracy, które są kluczowe na rynku pracy przyszłości, człowiek nie nauczy się z książek ani na sali wykładowej.

Często słyszy się, że prace domowe to jedna z metod sprawdzania postępów uczniów w nauce. Ale jeśli koniecznie szkoła musi je mierzyć, to niech nie będą to kolejne indywidualne zadania, ale wspólne projekty. Nie musi to być od razu nasza olimpiada, ale też praca domowa w formie zadania robionego w grupie kilku osób.

Młodych ludzi też kręcą takie projekty. Znam przykład, gdy nauczycielka przedsiębiorczości z Lubina zaproponowała, by można jej przedmiot zaliczyć także poprzez projekt w „Zwolnionych". I większość uczniów wybrała właśnie to rozwiązanie. Ale to nie wszystkim się spodobało i w szkole pojawiła się kontrola z kuratorium.

Monitorujemy losy naszych olimpijczyków i widzimy, że zwykle 3,5 roku wcześniej niż ich rówieśnicy rozpoczynają karierę zawodową. Są też dwa razy częściej wybierani na staże organizowane przez Polską Radę Biznesu. To pokazuje, że ważna jest praktyka, a nie wkuwanie na pamięć.

Rafał Flis jest wiceprezesem olimpiady „Zwolnieni z teorii"

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

A praca domowa jest najgorszym elementem tej szkolnej układanki. Pół biedy, że młodzi ludzie przyswajają wiedzę encyklopedyczną. Skandalem jest to, że robią to w swoim czasie wolnym. Jestem przekonany, że nikt z dorosłych nie wytrzymałby we współczesnej szkole nawet miesiąca. Wszyscy wpadlibyśmy w depresję, dlatego też nie ma się co dziwić, że tak wielu młodych ludzi jej doświadcza.

Prognozy i raporty pokazują, że w przyszłości wszystkie czynności powtarzalne, niezależnie od tego, czy mówimy o pracy prawnika czy kierowcy tira, będą wykonywane przez roboty. Ale miną dekady, zanim roboty nauczą się pracy w zespole czy motywowania ludzi. Dlatego uważam, że dziś szkoła powinna się koncentrować właśnie na rozwoju kompetencji społecznych.

Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi