Wielu nowożytnych myślicieli, takich jak Immanuel Kant, Fiodor Dostojewski, Leszek Kołakowski, Jan Paweł II, podkreślało, że społeczeństwa pozbawione odniesienia do Boga duchowo i moralnie obumierają.
Kant uważał, że indywidualne i publiczne przekonanie o istnieniu Boga jest koniecznym postulatem rozumu – brak tego przekonania oznacza, że nie ma miejsca na moralność. Podobnie myślał Dostojewski. Swoich przekonań nie wywodził on jednak z formalnych i abstrakcyjnych przesłanek. Używał języka literatury. Głód wiary w Boga dostrzegał w ludzkim dramacie, w moralnej słabości człowieka, uwikłaniu ideologicznym oraz w potrzebie odkupienia winy i zbrodni.
Celem preambuły Konstytucji RP nie jest rozstrzygnięcie sporu o istnienie Boga, lecz równe traktowanie wierzących i niewierzących
Kołakowski, porzucając marksizm, zafascynowany chrześcijańską mistyką, szukał racji, które tłumaczyłyby sens religii. W oryginalny sposób nawiązywał między innymi do filozofii Kanta, wskazując, że formy i symbole języka religijnego są równie nieodzowne dla myślenia jak pojęcia – obydwie kategorie są różnymi przejawami racjonalności. Pierwsze bezpośrednio ujmują i symbolicznie tłumaczą doświadczenie duchowe i moralne, drugie zaś pozwalają budować i interpretować zjawiska przyrodnicze, są też potrzebne w filozofii. Kołakowski we właściwy sobie sposób doszedł do wniosku, że zniszczenie religijności skutkuje obumieraniem racjonalności i etyki. Mottem jego przekonania pozostało słynne zdanie z „Braci Karamazow", że „jeśli Boga nie ma, to wszystko wolno".
Przekonania narodu
Stanowisko Kołakowskiego stało w opozycji nie tylko wobec marksizmu, ale również wobec scjentyzmu i skrajnego racjonalizmu, który negował racjonalną etykę odwołującą się do pojęcia Boga. Wyraźny głos w tej sprawie zabrał również Karol Wojtyła, polemizując z koncepcją tzw. etyki niezależnej profesora Tadeusza Kotarbińskiego. Twierdził on, że opiera się ona na zawężonym rozumieniu racjonalności. Jan Paweł II nawoływał do uwzględnienia problematyki Boga w myśleniu o człowieku. Jednocześnie przypominał, że wiara musi odwoływać się do rozumu, bo bez niego trudno mówić o rozumieniu objawienia. Ślepa religijność staje się fundamentalizmem, który nie potrzebuje teologii i filozofii, ponieważ sam dla siebie jest objawieniem. Papież zachęcał też do dialogu ze światem, sam rozmawiał z przedstawicielami innych kultur i światopoglądów.