Donald Tusk jasno przyznał, że nie jest w stanie zmienić prawa aborcyjnego, a naciski, także medialne, na PSL nie przynoszą skutków. Wielokrotnie pisałem, dlaczego PSL nie ma żadnego interesu, by ulegać koalicyjnym partnerom, ale i koalicja nie ma też wielu powodów, by za bardzo naciskać na konserwatywną część swojego składu. I dlatego w sprawie aborcji – a wiele wskazuje, że i związków partnerskich – zmian legislacyjnych nie należy się spodziewać. Tyle że elektorat Koalicji Obywatelskiej i Nowej Lewicy nie jest w stanie zaakceptować obiektywnej sytuacji, a premier musi się liczyć z jego emocjami, dlatego postanowił coś zrobić. Problem polega na tym, że zrobił coś, co jest nieakceptowalne z przyczyn moralnych, niezgodne z polską konstytucją, ale także sprzeczne z zasadami praworządności. Wytyczne Ministerstwa Zdrowia są bowiem próbą faktycznej zmiany prawa, bez formalnych zmian prawnych, a za pomocą politycznych wytycznych i szantażu finansowego.
Czytaj więcej
Jeśli można powiedzieć, że coś się w Watykanie nie zmienia, to z pewnością jest to podejście do wojny w Ukrainie. Pokojowa frazeologia niezmiennie skrywa w sobie prorosyjskie podejście.
Dokument Ministerstwa Zdrowia podważa konstytucje
Dokument zaprezentowany przez Ministerstwo Zdrowia kompletnie pomija gwarantowane konstytucyjnie oraz przez wyroki trybunałów europejskich prawo do życia nienarodzonego człowieka, umożliwia aborcję do samego końca trwania ciąży, osłabia klauzulę sumienia lekarzy, odmawia możliwości weryfikacji zaświadczenia przez innego lekarza i de facto wprowadza aborcję – jeśli znajdzie się odpowiedniego lekarza – na życzenie. Nie jest to tylko moja opinia, bo podobną formułował chociażby prof. Andrzej Zoll. I wcale nie chodzi tu tylko o przekonania moralne, ale także o to, jak interpretowana dotychczas była polska konstytucja. Ta bowiem zakłada ochronę nie tylko wartości związanych ze zdrowiem i życiem kobiety, ale także tych związanych z prawem do życia nienarodzonego.
Tyle że elektorat Koalicji Obywatelskiej i Nowej Lewicy nie jest w stanie zaakceptować obiektywnej sytuacji, a premier musi się liczyć z jego emocjami, dlatego postanowił coś zrobić.
Obie te wartości mogą i powinny być „ważone”. Stąd nie każda kwestia zdrowotna, zarówno psychiczna, jak i fizyczna, może być prawną przesłanką do aborcji. I to powinno być doprecyzowane, a nie pozostawione tylko rozeznaniu jednego lekarza. Dlaczego? Bo tak się składa, że lekarz ma nie tylko aktualną wiedzę medyczną, do której odwołują się wytyczne, ale też możliwość jej interpretacji oraz własny światopogląd, a także osobiste poglądy etyczne. One nie wchodzą w zakres procedur medycznych, a mogą mieć znaczenie dla rozpoznania danego przypadku. I właśnie dlatego nie ma powodu, by takie decyzje podejmował samodzielnie jeden lekarz.