Traumatyczne dziedzictwo związane z wprowadzeniem komunizmu zostało nakreślone w 2017 r. przez Piotra Zarembę w książce „Zgliszcza. Opowieści pojałtańskie”. Zaowocowało to kilkunastoma historiami, w których odnajdujemy autentyczne wydarzenia i postaci. W 2023 r. powstał oparty na scenariuszu autora książki Teatr TV „Praski Reytan” w reżyserii Tomasza Drozdowicza. Teraz dostaliśmy słuchowisko radiowe „Pani Chorążyna” w ujęciu Jerzego Machowskiego, emitowane w radiowej Jedynce.
Tłem dla opowieści o tytułowej Chorążynie (posłance do Krajowej Rady Narodowej, a potem na Sejm Ustawodawczy) są zmagania PSL-u Mikołajczyka z instalującymi się w kraju władzami komunistycznymi. To czas oporu Polaków wobec nadciągającej sowietyzacji oraz rozbudzonych nadziei na uratowanie choćby namiastki niezależności. Hanna Chorążyna (w świetnej interpretacji Pauliny Gałązki) jest przykładem osoby poddanej ciężkim próbom, ale niepoddającej się przeciwnościom. Słuchacz poznaje ją jako energiczną działaczkę społeczną, „wojenną wdowę”, która wobec zbliżających się wyborów do sejmu chce zaangażować się po stronie ludowców. Wysłana do Wrocławia ma za zadanie walczyć z „nieuchronnym”. Samotnie musi zmagać się z UB, jak i uciekać się do rozlicznych forteli, by obronić listy wyborcze przed delegalizacją. W starciu z przeciwnikiem wynik musi być przesądzony. Jednak tragizm Chorążyny nawet na tle brutalnych czasów powojnia jest wyjątkowy. We Wrocławiu spotkała Bolesława Zachariasiewicza i wydawało się, że jest to wielka miłość. Niestety, okazała się największą pomyłką – zamiast szczęścia zrodziła ból i rozgoryczenie.
Czytaj więcej
Poruszający spektakl o „pękniętych życiorysach”. Bez patosu i nachalnego dydaktyzmu, dość typowego w próbach zmierzenia się z rodzimym stalinizmem.
Osią słuchowiska jest rozgrywka między Chorążyną a Julią Brystygier (Lidia Sadowa), sławetną dyrektorką V Departamentu Ministerstwa Bezpieczeństwa. Chorążyna jest częścią układanki, jaką był plan eliminacji lub podporządkowania niezależnych od komunistów ośrodków politycznych. Nie ma tu jednak miejsca na strach, jest raczej wiara, że mimo wszystko można ocalić resztki wolności.
Polityczka PSL, usiłująca poprawić los wiejskich kobiet, to ciekawy przykład osoby o lewicowych skłonnościach, która jednak rozumie, czym grozi komunizm i mimo początkowych złudzeń nie ulega pokusom współpracy z nim. Dostajemy ważne przypomnienie w dzisiejszych czasach, kiedy niektórzy przedstawiają rodzący się system dyktatury jako masową rewolucję dającą masom emancypację. To fałszywa perspektywa.