Niemal 75-letni Tony Tetro, uznany w latach 80. XX w. za największego fałszerza dzieł sztuki, postanowił wraz z dziennikarzem Giampierem Ambrosim podzielić się historią swojego życia. Nie miał wykształcenia, czytał za to książki, zadawał pytania, szukał informacji, a przede wszystkim próbował aż do skutku. „Trzeba się uczyć, uczyć i jeszcze raz uczyć, ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć” – opisuje w książce, jednoznacznie podkreślając, że nigdy nie czuł się przestępcą, a do swojego zajęcia podchodził jak do normalnej pracy.

Jego opowieść to suma różnych sytuacji, momentów i emocji: czasu wielkiej biedy, ogromnego bogactwa, kokainowych imprez, a wreszcie lata procesów sądowych, medialnej wrzawy, pracy społecznej z dziećmi, aż do ustatkowania się i odnalezienia w nowej rzeczywistości. Obecnie jego fałszerstwa nie byłyby możliwe: za pomocą badań DNA i dendrochronologii (badania drewna) łatwo sprawdzić, skąd pochodzi deska, na której namalowano obraz. Jemu wystarczyła brązowa mieszanka niedopałków i wody destylowanej, aby postarzyć obraz.

Czytaj więcej

Brak chętnych na najdroższą willę na świecie. Jej mieszkance grozi eksmisja

Oprócz barwnego życiorysu książka dostarcza przede wszystkim opis procesu tworzenia dzieł sztuki z niczego, a także portret świata fałszerzy i jego reguł. Dla Tetry fałszerstwo było czymś w rodzaju łamigłówki. Wymyślał intrygujące sposoby uwiarygodnienia swoich obrazów. Starał się robić wszystko perfekcyjnie, jednocześnie zostawiając drobne wskazówki, które mogliby zauważyć tylko najwięksi znawcy.