"Kościuszko. Rysa na pomniku?": Wiele twarzy Naczelnika

Równolegle do głośnego „Kosa” w kinach, dostajemy znakomitą książkę Sławomira Leśniewskiego. Pokazuje ona Tadeusza Kościuszkę jako człowieka z krwi i kości, odpowiednio ważąc proporcje popularyzatorskie i historyczne.

Publikacja: 02.02.2024 17:00

"Kościuszko. Rysa na pomniku?": Wiele twarzy Naczelnika

Foto: GL Archive/Alamy/be&w

Andrzej Tadeusz Bonawentura Kościuszko. Bohater zmagań o niepodległość Stanów Zjednoczonych. Waleczny oficer w wojnie o obronę Konstytucji 3 maja. Wódz podczas pierwszego z wielkich polskich powstań narodowych. Jeden z tych, którym dane było wzrastać w ostatnich latach istnienia Rzeczypospolitej, patrzeć na jej rozpad i słabość, ale i kształcić się w filozofii nowego poglądu na świat i człowieka. Postać tyleż dla Polaków ikoniczna, ileż zmitologizowana. I wcale nie tak dobrze znana. Udowadnia to na kartach swojej książki Sławomir Leśniewski.

Kościuszko był postacią o wiele bardziej złożoną, niż może się wydawać. Wykraczał znacząco poza ramy, w jakie wpisała go tradycja. Leśniewski umiejętnie dał temu liczne przykłady, jednocześnie tyleż trafnie, co i z pewnym przekąsem poddając ocenie prace poszczególnych historyków i publicystów. Czyż bowiem powszechnie wiadomo o tym, że najdłużej pozostający w służbie pułkownik armii Stanów Zjednoczonych podczas wojny o niepodległość nie mógł po zwycięstwie doprosić się zaległego żołdu? Albo że dwukrotnie odmawiano mu ręki kobiet, które kochał? Czy zawsze na polach bitew podejmował jedynie trafne decyzje? Albo czy obce były mu czysto ludzkie sprawy, takie jak dążenie do pomnożenia nie tylko sławy, ale i dóbr jak najbardziej materialnych?

Leśniewski nie ukrywa, że jego dzieło nie zostało napisane z myślą o dekonstrukcji legendy Naczelnika w sukmanie. Nie idzie drogą na skróty, jaką aż nazbyt często podążają inni popularyzatorzy historii. Opiera się pokusie, by tanim chwytem nagłego odwrócenia proporcji bohaterstwa i tchórzliwości, odwagi i strachu, męstwa i zdrady przyciągnąć do siebie spragnione sensacji rzesze czytelników. Raczej bawi się w anatoma dawno minionych dni, rozkłada na czynniki pierwsze mniej znane wątki z życia polskiego wodza.

Czytaj więcej

„Betonowy umysł”: Twarde, partyjne głowy

Książka jest zatem formą autorskich rozważań nad postacią Tadeusza Kościuszki. Wysoki poziom wykorzystania źródeł, w tym pamiętników z epoki, umiejętny dobór argumentów, ale i kunszt pisarski Leśniewskiego stanowią niewątpliwie o jej zaletach. Kolejną jest sposób podejścia autora do historii: wiele z zadanych przezeń pytań nie zostaje opatrzonych odpowiedziami.

W książce znajdą coś dla siebie zarówno apologeci, jak i krytycy Kościuszki. Ci pierwsi przeczytają o jego niemałym geniuszu w dowodzeniu artylerią, prawym i niezłomnym charakterze, postępowych (na tamte czasy) poglądach na los bliźniego. Krytycy znajdą rozdziały o przywarach generała, błędach na polach bitew zakończonych m.in. katastrofą armii powstańczej pod Maciejowicami, ale i o kontrowersyjnym wiernopoddańczym hołdzie złożonym carowi przez złamanego klęską Naczelnika. Słowem: jedni i drudzy wezmą do ręki książkę napisaną uczciwie i w dobrym stylu. A inni, ci, dla których dotąd Kościuszko był jedynie znanym z nazwiska bohaterem, poznają człowieka z krwi i kości, o zmiennej fortunie życia.

Godzi się zauważyć, że książka ma jedną, choć zaskakującą słabość. Chodzi mianowicie o jej podtytuł. „Rysa na pomniku?”. Zwrot ten jest – jak sądzę – wyjątkowo nieprzystający do ciekawej treści. Sławomir Leśniewski nie tylko nie zburzył „pomnika” Kościuszki (czego zresztą zapewne wcale nie chciał). Przywrócił mu natomiast ludzką twarz bowiem przecież poza służbą wielkim sprawom ówczesnego świata, z wolnością i równością na pierwszym miejscu, nigdy nie przestał być człowiekiem. I właśnie w umiejętności przelania tego fenomenalnego procesu Leśniewski może upatrywać największej zalety swojej najnowszej pozycji książkowej.

Andrzej Tadeusz Bonawentura Kościuszko. Bohater zmagań o niepodległość Stanów Zjednoczonych. Waleczny oficer w wojnie o obronę Konstytucji 3 maja. Wódz podczas pierwszego z wielkich polskich powstań narodowych. Jeden z tych, którym dane było wzrastać w ostatnich latach istnienia Rzeczypospolitej, patrzeć na jej rozpad i słabość, ale i kształcić się w filozofii nowego poglądu na świat i człowieka. Postać tyleż dla Polaków ikoniczna, ileż zmitologizowana. I wcale nie tak dobrze znana. Udowadnia to na kartach swojej książki Sławomir Leśniewski.

Pozostało 86% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi