Ta była wielka rzeź. W jednej tylko bitwie nad Sommą zginęło milion ludzi. Do powszechnego użytku weszły gazy bojowe, czołgi i karabiny maszynowe. Szpitale pękały w szwach, a na cmentarzach brakowało miejsc.

W strategii ekonomicznej „War Hospital” warszawskiego Brave Lamb Studio gracze zarządzają taką placówką. Brudną, szarą, ponurą umieralnią, w której lekarze nie są w stanie uratować wszystkich potrzebujących. Mimo to próbują. Gracze mają do dyspozycji medyków trzech specjalności, sanitariuszy, pielęgniarki oraz inżynierów. Ludzie ci mają swoje przyzwyczajenia oraz preferencje, jedni regularnie się lenią, inni wolą pracować w samotności albo na odwrót, potrzebują towarzystwa. Wszyscy łatwo się męczą, a to oznacza, że trzeba im zapewnić zmienników.

Czytaj więcej

„Sowy”. Prowadź swoją sowę

Sam szpital składa się z kilku budynków o różnym przeznaczeniu. Ten najważniejszy to izba przyjęć, na której dokonuje się selekcji pacjentów. Niektórymi trzeba się pilnie zająć, szyć lub amputować, inni mogą poczekać, a następnymi nawet nie warto się zajmować. Obok znajduje się budynek chirurgiczny, zaraz potem rekonwalescencyjny, do tego cała masa pomniejszych gmachów z kantyną, punktem opatrunkowym czy apteką włącznie. Zarządzanie nimi, przerzucanie personelu i środków, takich jak bandaże czy lekarstwa, stanowi codzienność w „War Hospital”.

Jedyny problem z grą sprowadza się do jej monotonii. W pewnym momencie trzeba zacząć ją sobie dawkować. Uruchamiać od czasu do czasu, a wówczas się nie znudzi. I raz jeszcze przypomni, że wojna to zło.