Czy jacyś normalni ludzie rzeczywiście ubierają się w ten sposób lub kupują takie ubrania, czy też ta moda istnieje tylko w jakimś zamkniętym wszechświecie, gdzie interesuje tylko tych, którzy już w nim są? (…) Ludzie z całego świata gromadzą się na tym Tygodniu Mody, a targi te są uważane za na tyle ważne, że pisze o nich »New York Times«. Ale całość przypomina jakiś rodzaj sztuki ulicznej/performance Banksy’ego, gdzie tylko ci, którzy żartują, doceniają, że to tylko żart”, napisał czytelnik dziennika „New York Times” w komentarzu pod reportażem z październikowego Fashion Week (Tygodnia Mody) w Paryżu.
Inny komentarz: „Nie ma absolutnie żadnego związku pomiędzy tą absurdalnie kosztowną modą a prawdziwym życiem. Jedyne, do czego się odnosi, to sposób, w jaki bogaci marnują pieniądze, oraz wynikająca z tego potrzeba udowodnienia, że jest się wystarczająco bogatym, aby zmarnować tyle pieniędzy”.
Coraz rzadziej to, co widzimy na pokazach mody, ma coś wspólnego z tym, w co się ubieramy. Moda to dziś bardziej spektakl, forma popkultury bliższa rozrywce niż szyciu ubrań. „Fashiontainment” żywi się internetem, influencerami, festiwalami, youtuberami, imprezami, wałkuje bez końca zdjęcia i wciąż łaknie nowości. Jednak nawet ten nieustający sieciowy feed potrzebuje od czasu do czasu nowych wydarzeń na żywo, w realu, i to koniecznie z górnej półki. Czymś takim są właśnie Fashion Week, które w ciągu ostatnich 20 lat z imprez profesjonalnych, branżowych stały się spektaklami, które podziwiać może publiczność na całym świecie.
Dla branży i dla przemysłu ważne są cztery tygodnie mody: w Paryżu, Mediolanie, Nowym Jorku i Londynie. W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że stolicy Francji udaje się podtrzymać niezagrożoną pierwszą pozycję. Paryski tydzień prêt-à-porter (gotowe do noszenia) uchodzi za imprezę najważniejszą, prestiżową, wyznaczającą kierunki. Mediolan stał się komercyjny; stare włoskie marki starają się jak najwięcej wyciągnąć ze swego potencjału, nie tracąc całkiem twarzy, ale wiadomo, że tutaj wszystko kręci się wokół logo. Gucci, Prada, Diesel...
Nowy Jork jest dla branży kreatywnej i dla snobów z Europy wyrocznią w sprawie młodych talentów, dla handlowców drzwiami do ogromnego rynku. Londynowi udaje się nie stracić awangardowego zacięcia i jednocześnie podtrzymać mit „old England”, który wciąż ma duże wzięcie handlowe. Kratka Burberry działa...