Dlaczego tak się dzieje?
Bo Polacy są już obyci w świecie, mieszkali w różnych krajach Europy i widzą, że z migrantami bywają problemy. Dlatego ten temat jest na agendzie wyborczej. Referendum miałoby być wyrażeniem woli narodu, ale też zmotywowaniem ludzi, żeby poszli do urn. Wyobrażam sobie, że gdyby to referendum odbyło się razem z wyborami, to część osób może pójść na nie właśnie z powodu tego referendum.
A co z Konfederacją? Jeszcze rok temu wydawała się zmierzać pod próg wyborczy, tak dalece rozmijała się z nastrojami społecznymi wobec uchodźców z Ukrainy, a teraz wystrzeliła. Mieliśmy debatę Ryszarda Petru ze Sławomirem Mentzenem, podczas której młody lider Konfederacji kompletnie poległ, a mimo to notowania partii trzymają się mocno.
Pamięć polityczna wyborców jest krótka. Zapomnieli już, że Konfederacja miała zupełnie inny niż większość społeczeństwa stosunek do wojny w Ukrainie, do pomagania Ukraińcom itd. Konfederacja opiera się po części na takim typie wyborców, którzy kiedyś poparli Janusza Palikota. Są to osoby młode, kontestujące system polityczny. Dla takiej osoby nie jest ważne, jaki jego partia ma stosunek do uchodźców z Ukrainy i dlaczego niektórzy jej członkowie mieli otwarcie prorosyjskie wypowiedzi. To już nie stanowi przeszkody, bo jej wyborcy protestują przeciwko dotychczasowym partiom. Przeciwko temu, że od 30 lat cały czas jest Tusk i Kaczyński. Część sympatyków tej partii to są ludzie, którzy zrazili się do PO z tego powodu, iż partia Donalda Tuska stała się progresywna pod względem światopoglądowym. Część wyborców przeszła do Konfederacji z PiS – szczególnie ci wolnorynkowi, którzy widzą, że większość partii nastawiona jest na program socjaldemokratyczny w gospodarce. Zatem to jest mieszanka różnych wyborców, których łączy to, że są młodzi. To jest specyfika tego elektoratu. Dlatego przywódcy Konfederacji z góry mówią, że do starszych wyborców w ogóle nie adresują swojego programu.
Dlaczego tylko do młodych? Łatwiej nimi manipulować?
Młody człowiek nie myśli o tym, czy będzie miał emeryturę, z czego będzie żył na starość, tylko chce płacić niższe podatki. Przecież wiadomo, że niektóre propozycje Konfederacji są sprzeczne z rozsądkiem ekonomicznym, np. likwidacja składek na ubezpieczenia zdrowotne i emerytalne. Wszystko ładnie pięknie, tylko niech ktoś sobie obejrzy pierwszy lepszy filmy o Stanach Zjednoczonych i zobaczy, jak to może wyglądać – w każdym szpitalu głównym problemem jest to, czy ratować życie chorego, który nie ma ubezpieczenia. Ale wyborcy Konfederacji się nad tym nie zastanawiają. A im silniejsze są zakusy na to, żeby na scenie pozostały tylko PO i PiS, tym więcej wyborców zasila partię Mentzena.
Ale dlaczego przechodzą akurat do Konfederacji? Nie mogliby odejść do Trzeciej Drogi?
Mogliby, tylko Trzecia Droga jest w defensywie. Jawi się jako ta, która – jak mówiliśmy – za bardzo skleiła się z Donaldem Tuskiem. Zatem ci ludzie idą tam, gdzie widzą prawdziwą trzecią drogę.
Czy wyborcy Konfederacji zastanawiają się nad tym, co by oznaczało faktyczne dojście tej partii do władzy? Że np. mogłaby wyprowadzić nas z Unii Europejskiej i stracilibyśmy wszystkie przywileje, które z tego tytułu mamy?
Obawiam się, że oni tak nie rozumują. Głównie z powodów pokoleniowych. Nie muszą wyjeżdżać za granicę do pracy, bo rynek pracy mamy dzisiaj w Polsce bardzo dobry. Zresztą dla nich praca nie jest wartością, nie mają potrzeby akumulacji kapitału, mieszkają u rodziców, potrafią popracować kilka miesięcy, po czym rzucić posadę i przez pół roku żyć z oszczędności. Jest też prawdopodobne, że Unia ich w ogóle nie interesuje. Dla starszych pokoleń wejście do UE to były nowe możliwości, dla młodszych pokoleń nie wiąże się to z żadnymi konkretnymi zyskami. Podejrzewam, że gdyby Konfederacja powiedziała, że wychodzimy z Unii, bo będziemy mieć więcej wolności, to części jej wyborców w ogóle by to nie wzruszyło.
Zatem im silniejsza polaryzacja, tym wyższe poparcie dla Konfederacji?
Na dzisiaj tak się wydaje. Konfederacja złapała swój moment – potrafiła się zaprezentować jako alternatywa dla duopolu, co nie udało się Trzeciej Drodze.
Bogusław Sonik: Donald Tusk i glonojady
Od 2001 r. podejście do polityki ogromnie się zmieniło. W 2015 r. PiS doszło do władzy z narracją, że część społeczeństwa została wykluczona z podziału owoców transformacji i należy to zmienić. Od tego sposobu myślenia nie będzie już odwrotu. […] Filozofia zaciskania pasa w imię pomyślności przyszłych pokoleń nie da nikomu zwycięstwa wyborczego - mówi Bogusław Sonik, były poseł PO, obecnie bezpartyjny.
Dlaczego Suwerenna Polska nie uszczknęła wyborców Konfederacji? To oni się reklamowali jako ci, którzy trzymają najbardziej radykalnych wyborców przy Zjednoczonej Prawicy i powstrzymują ich przed odejściem do Konfederacji.
Suwerenna Polska jest w Zjednoczonej Prawicy, startuje z list PiS, zatem dla potencjalnych wyborców Konfederacji nie jest realną, wiarygodną alternatywą. Podczas wiecu PiS w Bogatyni pokazano jedność obozu rządzącego – wyciągnięto na scenę liderów mniejszych partyjek, żeby pokazać, że wszyscy są razem. Zatem Ziobro nie jest ofertą dla wyborców antysystemowych.
Czy PO przeskoczy PiS w notowaniach przed wyborami?
Dzisiaj powiem, że to jest mało prawdopodobne. PO może się zbliżyć do PiS, ale żeby wyjść na pierwsze miejsce, musiałaby zjeść pozostałe partie opozycyjne, z lewicą włącznie. Tymczasem Nowa Lewica ma dość stabilne notowania. Nawet po marszu 4 czerwca pogorszyły się tylko nieznacznie. Zatem połknięcie lewicy nie byłoby takie łatwe, a to oznacza, że wyprzedzenie PiS jest mało prawdopodobne.
Czy możliwe jest, że partia rządząca wymyśli coś, co zakończy grę jeszcze przed wyborami, tak jak w 2015 r. 500+ i obniżenie wieku emerytalnego?
Zawsze jest taka możliwość, ale nie wiem, czy jakakolwiek propozycja w sferze socjalnej w ten sposób by zadziałała. W tym obszarze dużo już zrobiono. Dlatego gdy PiS zaproponowało 800+, nie zrobiło to dużego wrażenia na wyborcach. Po tylu latach rządów i przy stabilniejszej sytuacji ekonomicznej Polaków trudno wymyślić takiego socjalnego game changera. W polityce wszystko jest możliwe, ale wydaje się, że PiS i inne partie mają ograniczone możliwości.