Tomasz Terlikowski: Politycy, nie opowiadajcie nam bajek!

„Nie traktujcie nas jak idiotów” – taki apel chciałbym skierować do polskich polityków w imieniu swoim własnym, a może także jakiejś części czytelników.

Publikacja: 02.06.2023 17:00

Donald Tusk w Sejmie, w czasie głosowania nad wetem Senatu do „lex Tusk”

Donald Tusk w Sejmie, w czasie głosowania nad wetem Senatu do „lex Tusk”

Foto: PAP/Leszek Szymański

To, że przekaz polityczny kierowany jest do twardych elektoratów, jest dla mnie jasne. Rozumiem też, że kampania wyborcza nie skłania do niuansowania przekazu, ale raczej do budowania narracji grubymi nićmi szytej. Chciałbym jednak gorąco zaapelować do szanownych posłanek i posłów, ze szczególnym uwzględnieniem tych, którzy odpowiadają za politykę informacyjną, żeby nie lekceważyli całkowicie tych wyborców, którzy coś tam – poza przekazem dnia – z polityki kojarzą.

Nie jestem prawnikiem, więc nie będę odnosił się do zapewnień o tym, że od decyzji powołanej właśnie do życia komisji ds. wpływów Rosji istnieje możliwość odwołania (to zrobili już inni). Ani do słów o tym, że takie komisje istnieją też w innych krajach. Tym niech zajmują się fachowcy. Ale trudno mi nie dostrzec, że także w innych kwestiach politycy i PR-owcy opowiadają nam bajki.

Czytaj więcej

Tomasz Terlikowski: Dlaczego przybywa osób niebinarnych?

Opowieści o tym, że komisja złożona z polityków (dodajmy: z jednej opcji, bo ci z drugiej już zapowiedzieli, że nie wezmą w niej udziału) nie będzie się zajmować polityką, ale rzetelnym ustaleniem prawdy, można włożyć między bajki. Politycy nie są od ustalania prawdy materialnej, a tym bardziej od nakładania kar.

Między bajki można włożyć także opowieści prezydenta Andrzeja Dudy o tym, że „powszechna opinia” czy „wrażenie” z przesłuchania medialnego jest źródłem adekwatnej wiedzy o polityce. 

Bujdą na resorach jest także przekonywanie, że jeśli politycy będą mieli szansę uderzyć w innego polityka aktami czy dochodzeniami, to nigdy, przenigdy tego nie zrobią. To trochę jakby przekonywać, że bokserzy nigdy nie biją się po twarzach, a piłkarze nigdy w życiu nikogo nie sfaulowali.

Między bajki można włożyć także opowieści prezydenta Andrzeja Dudy o tym, że „powszechna opinia” czy „wrażenie” z przesłuchania medialnego jest źródłem adekwatnej wiedzy o polityce. Każdy, kto ma minimalne pojęcie o przekazie medialnym, wie, że w spektaklach medialnych to, kto ma rację, a kto nie, ma akurat najmniejsze znaczenie. Liczy się wizerunek, sposób mówienia, styl zadawania pytań, a nawet ustawienia kamery. Ale nie prawda czy ustalenie faktów. Szczególnie dobrze widać to w obradach komisji sejmowych transmitowanych na żywo.

Czytaj więcej

Jan Filip Libicki: Religia w szkołach nie spełniła swojego zadania

Ale, tak dla porządku, jako nieodrodny symetrysta, byłbym wdzięczny opozycji, gdyby i ona nie opowiadała bajek. Jej oburzenie jest zrozumiałe (i dobrze, że zostało wyrażone), ale jako że przyglądam się polskiej polityce od prawie 30 lat, to mam świadomość, jak wygląda ona naprawdę. Pamiętam, że nawet jeśli politycy niezwykle mocno oburzali się na jakiś falandyzujący czy omijający prawo pomysł danego rządu, to jeśli już został on wykonany, to gdy już odbili władzę, z ogromną przyjemnością go wykorzystywali. Moralność sytuacyjna króluje w naszej polityce i w naszych mediach. I szczerze mówiąc nie widzę powodu, by tak nie miało być i tym razem, co akurat może mieć i swoje dobre skutki, bo może się okazać, że powołując ową komisję, PiS ukręcił bicz na siebie samego. Jeśli Zjednoczona Prawica przegra wybory, to o wiele łatwiej będzie powołać komisje, których głównym celem będzie jej rozliczanie i pozbawienie możliwości sprawowania funkcji publicznych bez czekania na wyrok sądu polityków partii przegranej. I wtedy trudno będzie krzyczeć, że tak nie wolno. Niemal pewne jest wtedy, że dla tych samych, którzy dziś twierdzą, że to, co robiła Zjednoczona Prawica podczas swoich rządów, było dobre, stanie się to nagle złe. I odwrotnie.

Nie ukrywam, że chciałbym w tej sprawie się mylić, ale lata śledzenia polityki nie nastrajają mnie pozytywnie. Obawiam się, że zmiana (kolejna i trzeba powiedzieć zła) stanie się w pewnym momencie standardem, tyle że opozycja i koalicja zamienią się miejscami. Oby tak nie było, ale uwierzę dopiero jak zobaczę.

To, że przekaz polityczny kierowany jest do twardych elektoratów, jest dla mnie jasne. Rozumiem też, że kampania wyborcza nie skłania do niuansowania przekazu, ale raczej do budowania narracji grubymi nićmi szytej. Chciałbym jednak gorąco zaapelować do szanownych posłanek i posłów, ze szczególnym uwzględnieniem tych, którzy odpowiadają za politykę informacyjną, żeby nie lekceważyli całkowicie tych wyborców, którzy coś tam – poza przekazem dnia – z polityki kojarzą.

Pozostało 90% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi