Jurij Andruchowycz: Mam pewność, że Ukraina tę wojnę wygra

Tragedia w Ukrainie zabiera życie ludzi, środowisko, kulturę, miasta, gospodarkę, wszystko. Dlatego przez cały czas należy dawać świadectwo. To nie powinno ginąć pod gruzami budynków i miast. To powinno być opowiadane, grane, śpiewane - mówi Jurij Andruchowycz, ukraiński pisarz i poeta.

Publikacja: 24.03.2023 10:00

Jurij Andruchowycz: Mam pewność, że Ukraina tę wojnę wygra

Foto: Nastya Telikova

Plus Minus: Książka „Radio Noc” powstała przed 24 lutego 2022 roku.

Tak, ukazała się w Ukrainie dokładnie w nocy 13 grudnia 2020 roku. Ponieważ był pandemiczny lockdown, spotkanie autorskie odbyło się online. Premiera powieści miała miejsce w nocnym eterze radiowym. Prawdziwe „Radio Noc”.

Zatem data premiery książki bezpośrednio nawiązuje do jej treści i do wydarzeń, które tam rozegrały się dokładnie 13 grudnia?

Taki właśnie mieliśmy zamiar. Wydawało się wtedy, że to trudny czas, a przecież jeszcze nie było obecnej wojny.

Mimo że „Radio Noc” to literatura ze wspaniałym językiem i wielością znaczeń, nie mogłam jej nie czytać przez pryzmat tego, co obecnie dzieje się w Ukrainie. Powieść zaczyna się zdaniem: „Jeśli Bóg jest naszym ojcem, to diabeł – nieodłącznym przyjacielem”, dalej pisze pan, że ten przyjaciel jest najbliższym kolegą z podwórka.

Obecnie wojna z Rosją jest głównym tematem naszego życia. Dlatego nie będę zaprzeczał, że to jedno z możliwych odczytywań powieści. Przecież pisałem ją w trakcie tej samej wojny, tylko że miała ona mniejszą skalę. Nie zaczęła się od aneksji Krymu czy pierwszych prowokacji w Donbasie. Moim zdaniem jej początkiem był Majdan w Kijowie w listopadzie 2013 r. Już wtedy obecność rosyjskich służb specjalnych była bardzo odczuwalna. Motyw rewolucji jest jednym z centralnych punktów mojej powieści. Majdan robi z Josypa Rotskiego prawdziwego bohatera. On przyjeżdża do swojej stolicy, żeby uczestniczyć w tej rewolucji. Nigdy nie zajmował się polityką, ale uznaje, że musi bronić najwyższej wartości – wolności, także swojej estetyki. Ten wątek dosyć ciasno wiąże „Radio Noc” z obecną sytuacją Ukrainy.

Bardzo ważna w pana książce jest muzyka. Można ją czytać, słuchając utworów, które główny bohater puszcza w radiu podczas swojej nocnej audycji.

Od dawna marzyłem, by napisać coś, co by brzmiało. Dosłownie. Nie tylko jako doskonały stylistycznie tekst, ale taki, który mieści w sobie prawdziwą muzykę. Pierwszy impuls do napisania tego pojawił się już w 2005 roku. Wyobraziłem sobie, że z jakiegoś powodu przestaję być pisarzem. Nie chcę lub nie mogę dalej tworzyć literatury. Stwarzam więc własną stację radiową, w której sam robię wszystko. Stacja działa tylko w nocy, a ja spędzam ten czas z nieznanymi mi słuchaczami i puszczam ulubioną muzykę. Bawiłem się tymi fantazjami, zastanawiając się, jakimi utworami można by wypełnić taką audycję. To było długie, powolne dojrzewanie.

Czytaj więcej

Kuba Szpilka: Prawda w Tatrach

Muzyka w pana książce uzupełnia tekst, dopowiada go. Bardziej na poziomie emocjonalnym niż wypowiedzianym wprost.

O to też mi chodziło. Chciałem, żeby czytelnicy odczuwali i mojego bohatera, i cały klimat tej powieści, i jakieś głębsze rzeczy, bardziej uczuciowo. Nie tylko przez „ratio”, ale i przez emocje. Muzyka jest oczywiście językiem, który w tej sprawie bardzo pomaga. Wśród utworów, które znalazły się w powieściowej audycji, były zarówno takie, o których myślałem od zawsze, jak i te, które pojawiły się w moim życiu w ostatniej chwili. Jednak najważniejsze było, aby między treścią powieści a muzyką powstawały więzi, zależności.

Słuchamy Davida Bowiego, Toma Waitsa, ale i twórców ukraińskiego pochodzenia: Lubomyra Melnyka i MaryVo.

To dwie kompozycje na fortepian. Utwór Lubomyra Melnyka otwiera audycję, drugi – „Somewhere Over There” MaryVo – ją zamyka. Co ciekawe, one pojawiły się na tej liście jako ostatnie. Lista była oczywiście dłuższa, z niektórych utworów zrezygnowałem, bo wydawało mi się, że inne po prostu są lepsze. Przeprowadziłem casting wśród wszystkich lubianych przeze mnie kompozycji.

Głównym bohaterem książki jest pianista Josyp Rotski, który musi ze swojej ojczyzny wyjechać. Pan nie wyjechał.

To była świadoma decyzja i nie żałuję żadnej sekundy. Zresztą jesteśmy jeszcze w środku tej historii, ale jestem pewien, że to było jedyne słuszne rozwiązanie. Emigracja mojego bohatera jest związana z tym, że rewolucja w jego kraju przegrywa. Jego ojczyzna zostaje rzucona w objęcia nowej dyktatury. Tam nie było już miejsca dla Rotskiego, bo reżim by go zniszczył. On nawet nie bardzo był w stanie decydować, czy zostać czy nie, ponieważ po licznych torturach zostaje ewakuowany przez zachodnich pośredników do krajów Unii Europejskiej. Moja sytuacja oczywiście jest inna. Nasz kraj skutecznie odpiera ataki. Ta wojna nie skończy się porażką Ukrainy, naszą katastrofą, tak jak skończyła się rewolucja w kraju Rotskiego. Dlatego właśnie ważne dla mnie jest zostać tutaj, w swojej ojczyźnie. Chociaż nawet tu, w Iwano-Frankiwsku, w moim domu, który jest dosyć daleko od prawdziwej wojny, jesteśmy świadkami i uczestnikami tego konfliktu. Oczywiście nie tak, jak nasi współrodacy mieszkający na przykład w Charkowie, Kijowie, Dnieprze czy Odessie. Jednak ważne jest, że jesteśmy tu z nimi, wszyscy razem.

W tej książce jest mnóstwo niedopowiedzeń, tajemnicy, którą czytelnik po trochu odkrywa. Widać, że postawił pan tutaj na kreację literacką, światy wyobrażone.

Bardzo cieszyło mnie stwarzanie własnego świata. „Radio Noc” na swój sposób odnosi się do rzeczywistości Ukrainy, jej sąsiadów i na przykład Szwajcarii. Jednak nie chciałem, by było to zbyt oczywiste. Potrzebowałem przede wszystkim historii z ucieczką i bohatera, który jest prześladowany, dlatego musi przez cały czas zmieniać miejsca swojego pobytu. Oczywiście w momencie, w którym pisałem tę powieść, wątek z ucieczką nie miałby sensu, gdyby chodziło o sytuację Ukrainy. Do opowieści potrzebowałem przegranej rewolucji, a tego nie dało się powiedzieć o naszym Majdanie. Natomiast o wydarzeniach w Białorusi – już tak. W ciągu ostatnich miesięcy przygotowania książki do druku (od sierpnia 2020 roku) zaczęły się masowe protesty u naszych sąsiadów. Najpierw wzrastająca liczba ludzi na ulicach, potem – brutalne represje władzy. Wydaje mi się, że dzięki temu, że nie wskazałem jednoznacznie, z jakiego kraju pochodzi Rotski, ta książka jest bardziej literacka i uniwersalna.

Ale czy emocje związane z rewolucją przedstawioną w pana książce są odbiciem uczuć, których doświadczał pan podczas Euromajdanu?

Ważne były dla mnie emocje i atmosfera. Nie byłoby tej powieści i tego wątku w niej, gdybym nie jeździł podczas Majdanu do Kijowa, nie spędził tam połowy z tych 90 dni jego trwania. Będąc tam, wiedziałem, że nie mogę zapomnieć, muszę rejestrować te uczucia: trwogę i bicie serca, lub po prostu okoliczności: mróz, odwilż, ich znaczenie dla każdej barykady. Obserwowałem wszystko dokładnie, choć nie zawsze to notowałem. Na szczęście okazało się, że w mojej pamięci zostało całkiem sporo. To mi się potem bardzo przydawało podczas pisania powieści.

Teraz też tak pan robi?

Mam nadzieję, że tak. Nigdy nie prowadziłem dzienników, nie notuję w trakcie wydarzeń, ale mam nadzieję, że pamięć pracuje, szczególnie ta, która jest pamięcią uczuć. To na pewno ze mną zostanie.

Czytaj więcej

Anna Król. Taterniczki - odważne i kruche

Josyp Rotski gra na barykadach na fortepianie. Czy poprzez sztukę można wygrywać wojny, wygrywać rewolucję?

Niestety, nie da się ani zatrzymać wojny za pomocą pieśni, symfonii czy wiersza, ani nie da się jej wygrać. Konflikt zbrojny rządzi się swoimi prawami – to inny kosmos. Ale sztuka może uczestniczyć w konflikcie, może uczynić silniejszym, otworzyć nowe sensy wojny. To jest jednak zawsze praca z tożsamością oraz z czymś bardzo indywidualnym. Dlatego mam nadzieję, że utwory, które powstają podczas trudnych momentów historycznych, zachowują w sobie pewne kody i emocje. One mają siłę. To jest ważne nie tylko dziś, ale będzie i w przyszłości…

…ważne zarówno dla pana czytelników w Ukrainie, jak i dla tych spoza niej. Sztuka może być nośnikiem wrażeń, które powodują współodczuwanie. Jesteśmy bliżej tego świata właśnie poprzez literaturę czy muzykę.

Nie zapominajmy, że artysta, na przykład pisarz, jest w tych sytuacjach także świadkiem. A te utwory, które zostawia, są świadectwami. Tragedia w Ukrainie zabiera życie ludzi i niszczy życie w jego podstawach, niszczy środowisko, kulturę, miasta, gospodarkę, wszystko. Dlatego przez cały czas należy dawać świadectwo. To nie powinno ginąć pod gruzami budynków, pod gruzami miast. To powinno być opowiadane, grane, śpiewane. Ważne, żeby było dostatecznie dużo świadków i ich świadectw.

Czy „Radio Noc” jest czytane w Ukrainie? Czy spotyka się pan z ukraińskimi czytelnikami?

W pierwszej części życia tej książki, czyli w czasach przed rosyjską inwazją, odbyło się wiele spotkań. Zawsze było mnóstwo ludzi. Moderator pierwszego spotkania, pisarz i filozof Wołodymyr Jermołenko, nazwał „Radio Noc” powieścią akustyczną. Bardzo mi się to spodobało. Korzystałem zatem z tej akustyczności, kiedy podczas spotkań razem z muzykami podawaliśmy ten tekst. Oczywiście ukraińska recepcja bardzo się zmieniła po 24 lutego 2022 r. Wszystko się zmieniło. To, co powstało przed tą datą, trochę odeszło na drugi plan. W nowej sytuacji powstaje już nowa literatura. Ale nie straciłem kontaktu z moimi czytelnikami, bo wciąż występuję w wielu miejscach. Na tych spotkaniach czytam też swoje nowe teksty. Zatytułowałem je „Fragmenty przyszłej książki, która prawdopodobnie nigdy nie będzie napisana”. Cieszę się, że „Radio Noc” dla wielu czytelników pozostaje jedną z najważniejszych moich książek. Niebawem z przyjaciółmi z zespołu Karbido zaprezentujemy oddzielny program na podstawie tej powieści. Zespół już stworzył podkład muzyczny pod jej pierwszą część i nawet mamy za sobą już pierwsze koncerty, między innymi w filharmonii w Hamburgu. Będzie ciąg dalszy. „Radio Noc” się nie kończy.

Silnie wybrzmiewa w niej też ostra krytyka zachodnioeuropejskiego podejścia do Ukrainy.

Krytyka jest wymierzona przede wszystkim w zachodnią klasę polityczną, czyli w przedstawicieli elit tak zwanego zachodu kolektywnego. Dziś widzę ich działalność bardziej pozytywnie niż wtedy, gdy ta książka powstawała. Zmienili się po prostu ludzie. Poprzednia generacja jest moim zdaniem odpowiedzialna za tę wojnę, za bezkarność Rosji. Na oczach Zachodu Putin stawał się coraz bardziej agresywny i to mu przebaczano. Motywacje takiego stanowiska elit są oczywiście wiadome: tańszy gaz i tzw. architektura bezpieczeństwa. Okazało się jednak, że było to błędne myślenie, bo wspierało agresora w jego chęci zmiany światowego porządku.

O tych poważnych sprawach pisze pan lekko, ironicznie, z olbrzymim poczuciem humoru.

Tak, mimo powagi tematów ta książka moim zdaniem jest całkiem niezłą rozrywką literacką. Chciałem pisać tak, żeby trudno było się od niej oderwać. Zdarzali się czytelnicy, którzy tak mocno zanurzyli się w świat „Radia Noc”, że przegapiali stacje metra, zapominali o czymś ważnym. Humor jest nieodłączną częścią mojego sposobu pisania. Taki jestem. Z tym że to raczej nie jest typ humoru, od którego wybucha się śmiechem. To raczej humor wewnętrzny, powodujący, że człowiek uśmiecha się w swojej duszy.

Czytaj więcej

Mikołaj Grynberg: Odbierają mi prawo do bycia Polakiem

Jak pan widzi swoje życie w najbliższym czasie?

Konflikt rosyjsko-ukraiński to długi i nużący proces, trwa od stuleci. Tym razem chyba zbliża się ku swojemu końcowi. Mam pewność, że agresor zostanie rozbity, ukarany i że Ukraina tę wojnę wygra. Ale nie jestem w stanie powiedzieć, ile czasu, strat, ofiar i ile wysiłków będzie koniecznych, by to się ziściło. To wielkie wezwanie historyczne. Wolność jest ważniejsza niż inne wartości. Dla Josypa Rotskiego, tak jak i dla Ukrainy, wolność jest warta tego, żeby walczyć i wygrywać.

Jurij Andruchowycz (ur. 1960) jest ukraińskim pisarzem i poetą. Tłumaczem m.in. dzieł Rilkego, Szekspira i Pasternaka.

Aldona Łaniewska-Wołłk jest dziennikarką Polskiego Radia.

Plus Minus: Książka „Radio Noc” powstała przed 24 lutego 2022 roku.

Tak, ukazała się w Ukrainie dokładnie w nocy 13 grudnia 2020 roku. Ponieważ był pandemiczny lockdown, spotkanie autorskie odbyło się online. Premiera powieści miała miejsce w nocnym eterze radiowym. Prawdziwe „Radio Noc”.

Pozostało 98% artykułu
Plus Minus
Kiedy będzie następna powódź w Polsce? Klimatolog odpowiada, o co musimy zadbać
Plus Minus
Filmowy „Reagan” to lukrowana laurka, ale widzowie w USA go pokochali
Plus Minus
W walce rządu z powodzią PiS kibicuje powodzi
Plus Minus
Aleksander Hall: Polska jest nieustannie dzielona. Robi to Donald Tusk i robi to PiS
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Prof. Marcin Matczak: PSL i Trzecia Droga w swym konserwatyzmie są bardziej szczere niż PiS