Słuchamy Davida Bowiego, Toma Waitsa, ale i twórców ukraińskiego pochodzenia: Lubomyra Melnyka i MaryVo.
To dwie kompozycje na fortepian. Utwór Lubomyra Melnyka otwiera audycję, drugi – „Somewhere Over There” MaryVo – ją zamyka. Co ciekawe, one pojawiły się na tej liście jako ostatnie. Lista była oczywiście dłuższa, z niektórych utworów zrezygnowałem, bo wydawało mi się, że inne po prostu są lepsze. Przeprowadziłem casting wśród wszystkich lubianych przeze mnie kompozycji.
Głównym bohaterem książki jest pianista Josyp Rotski, który musi ze swojej ojczyzny wyjechać. Pan nie wyjechał.
To była świadoma decyzja i nie żałuję żadnej sekundy. Zresztą jesteśmy jeszcze w środku tej historii, ale jestem pewien, że to było jedyne słuszne rozwiązanie. Emigracja mojego bohatera jest związana z tym, że rewolucja w jego kraju przegrywa. Jego ojczyzna zostaje rzucona w objęcia nowej dyktatury. Tam nie było już miejsca dla Rotskiego, bo reżim by go zniszczył. On nawet nie bardzo był w stanie decydować, czy zostać czy nie, ponieważ po licznych torturach zostaje ewakuowany przez zachodnich pośredników do krajów Unii Europejskiej. Moja sytuacja oczywiście jest inna. Nasz kraj skutecznie odpiera ataki. Ta wojna nie skończy się porażką Ukrainy, naszą katastrofą, tak jak skończyła się rewolucja w kraju Rotskiego. Dlatego właśnie ważne dla mnie jest zostać tutaj, w swojej ojczyźnie. Chociaż nawet tu, w Iwano-Frankiwsku, w moim domu, który jest dosyć daleko od prawdziwej wojny, jesteśmy świadkami i uczestnikami tego konfliktu. Oczywiście nie tak, jak nasi współrodacy mieszkający na przykład w Charkowie, Kijowie, Dnieprze czy Odessie. Jednak ważne jest, że jesteśmy tu z nimi, wszyscy razem.
W tej książce jest mnóstwo niedopowiedzeń, tajemnicy, którą czytelnik po trochu odkrywa. Widać, że postawił pan tutaj na kreację literacką, światy wyobrażone.
Bardzo cieszyło mnie stwarzanie własnego świata. „Radio Noc” na swój sposób odnosi się do rzeczywistości Ukrainy, jej sąsiadów i na przykład Szwajcarii. Jednak nie chciałem, by było to zbyt oczywiste. Potrzebowałem przede wszystkim historii z ucieczką i bohatera, który jest prześladowany, dlatego musi przez cały czas zmieniać miejsca swojego pobytu. Oczywiście w momencie, w którym pisałem tę powieść, wątek z ucieczką nie miałby sensu, gdyby chodziło o sytuację Ukrainy. Do opowieści potrzebowałem przegranej rewolucji, a tego nie dało się powiedzieć o naszym Majdanie. Natomiast o wydarzeniach w Białorusi – już tak. W ciągu ostatnich miesięcy przygotowania książki do druku (od sierpnia 2020 roku) zaczęły się masowe protesty u naszych sąsiadów. Najpierw wzrastająca liczba ludzi na ulicach, potem – brutalne represje władzy. Wydaje mi się, że dzięki temu, że nie wskazałem jednoznacznie, z jakiego kraju pochodzi Rotski, ta książka jest bardziej literacka i uniwersalna.