Dwa tysiące złotych – taką kwotę miesięcznie będą otrzymywać dzieci Polaków poległych w walkach w Ukrainie. Jak dowiedział się „Plus Minus”, premier Mateusz Morawiecki zdecydował o przyznaniu rent specjalnych, do czego – zgodnie z ustawą – ma prawo w „szczególnie uzasadnionych przypadkach”.
Decyzja jest pokłosiem śmierci kolejnych Polaków walczących z rosyjską inwazją. W sumie poległo ich już czterech. Nie wszyscy osierocili dzieci, jednak są też takie przypadki. Pieniądze mają być przyznawane do czasu pełnoletności lub zakończenia nauki szkolnej. To nie tylko wymierne wsparcie finansowe dla rodzin, ale też ważny gest symboliczny. Dotąd Polacy ryzykujący życie w walce z rosyjską inwazją nie mogli poczuć, że są traktowani przez polskie państwo jak bohaterowie. Wręcz przeciwnie – jak przestępcy, którzy w każdej chwili mogą trafić do więzienia.
Czytaj więcej
Grzegorz Braun grozi powieszeniem ministrowi zdrowia, opowiada się za batożeniem gejów i intronizacją Chrystusa na króla Polski. Partyjni koledzy uważają go za cenny nabytek, a dawni przyjaciele twierdzą, że w ogóle nie przypomina siebie sprzed lat.
Surowe przepisy
Konsekwencji prawnych obawiał się np. emerytowany polski oficer, który w Ukrainie jest dowódcą jednego z plutonów Międzynarodowego Legionu Obrony Terytorialnej, tego samego, w którym walczył poległy na początku grudnia Janusz „Kozak” Szeremeta. Pod koniec ubiegłego roku oficer odniósł rany na froncie, a działający przy premierze Zespół Pomocy Humanitarno-Medycznej zapewnił jego transport z Charkowa do Warszawy na leczenie. O tym, że boi się represji w Polsce, oficer mówił otwarcie.
Nie przesadzał, bo do takich właśnie wniosków prowadzi lektura kodeksu karnego, a ściślej artykułów 141 i 142. Pierwszy z nich głosi, że „kto, będąc obywatelem polskim, przyjmuje bez zgody właściwego organu obowiązki wojskowe w obcym wojsku lub w obcej organizacji wojskowej, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5”. Drugi przewiduje taką samą karę dla tego, kto „wbrew przepisom ustawy, prowadzi zaciąg obywateli polskich lub przebywających w Rzeczypospolitej Polskiej cudzoziemców do służby wojskowej w obcym wojsku”. Wspomniany oficer wystąpił o zgodę MON, ale do dziś jej nie otrzymał.