Tomasz Terlikowski: Czasami to, co najtrudniejsze nadaje najwięcej sensu

Każde pokolenie musi opowiedzieć sobie chrześcijaństwo i Ewangelię na nowo. A moc zamknięta w postaci Jezusa sprawia, że za każdym razem jest to opowieść nieco odmienna.

Publikacja: 23.12.2022 17:00

Tomasz Terlikowski: Czasami to, co najtrudniejsze nadaje najwięcej sensu

Foto: Adobe Stock

W świeckim, popkulturowym, marketingowym kalendarzu liturgicznym Boże Narodzenie zajmuje godne miejsce obok Halloween, walentynek czy Black Friday. Ze swoim skupieniem na domu, uroczystych posiłkach i prezentach idealnie wpisuje się w styl nie tyle nawet naszego życia, ile globalnych strategii handlowych. Chrześcijaństwa w tym wszystkim pozostaje niewiele. Choinki, bombki, krasnale (bo tym w istocie jest obecnie Santa Claus) i światełka już do swoich źródeł nie odsyłają, a szopki – nawet jeśli gdzieniegdzie są jeszcze obecne – są coraz częściej okazją jedynie do obejrzenia żywych zwierząt.

Czytaj więcej

Tomasz Terlikowski: Opowieści o świętych naszych czasów

To wszystko jednak tylko zewnętrzne oblicze tych świąt, ich otoczka, na której niekiedy się zatrzymujemy. Jeśli jednak sięgnąć głębiej, to nawet spod zwałów komercji, światełek i bombeczek wydostać się da piękno i znaczenie tych świąt. Na pierwszym poziomie są one bowiem przecież świętowaniem wspólnoty, rodziny, bliskości. Nie zawsze udanym, ale zawsze istotnym celebrowaniem spotkania, przebaczenia, dzielenia się. Gest łamania się opłatkiem zawiera w sobie to wszystko. Wspólnota stołu, posiłku odsyła zaś do tego, co pozostaje pierwszą Liturgią, pierwszym celebrowaniem spotkania nie tylko ze sobą, ale i z ostatecznym Sensem naszego istnienia.

Historie Narodzenia Pańskiego – jeśli pozbawić je magicznej czy ludowej oprawy – opowiadają nam o naszym życiu. To, co ważne i wyjątkowe, pojawia się w życiu wbrew naszym oczekiwaniom i wystawia nas na ogromną próbę. Ani Miriam, ani Józef zapewne nie liczyli na to, by musieć wychowywać Syna Bożego. Ona pewnie nie chciała mierzyć się z faktem, że jej narzeczony może ją oddalić, a ją samą może spotkać nawet ukamienowanie za urodzenie nieślubnego dziecka. A on, żydowski mężczyzna tamtych czasów, przecież musiał chcieć mieć własnego, biologicznego syna. I musiał liczyć się z opinią mieszkańców niewielkiej miejscowości, która doskonale wiedziała, bo wtedy ludzie też umieli liczyć, że Jezus począł się, zanim zamieszkali razem. Ale przyjęli wyzwanie. To, co nieprzewidziane i trudne. I ich postawa uświadamia nam, że i w naszym życiu niekiedy najtrudniejsze wydarzenia mogą nadawać mu najwięcej sensu.

Gest łamania się opłatkiem zawiera w sobie to wszystko. Wspólnota stołu, posiłku odsyła zaś do tego, co pozostaje pierwszą Liturgią, pierwszym celebrowaniem spotkania nie tylko ze sobą, ale i z ostatecznym Sensem naszego istnienia.

Obraz Boga, jaki wyłania się z tamtej historii, to obraz Kogoś, kto jest niezmiernie blisko człowieka, kto wydaje się całkowicie w ludzkie ręce, pozwala się przewijać, karmić, kogo trzeba bronić przed światem. To nie jest Bóg odległy, obcy, pozbawiony zainteresowania naszym życiem, ale Ktoś, kto staje obok nas, okazuje nam całkowitą solidarność w naszym życiu, kto wędruje obok nas. „Nie takiego bowiem mamy arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz doświadczonego we wszystkim na nasze podobieństwo, z wyjątkiem grzechu” – wskazuje autor Listu do Hebrajczyków. Bóg chrześcijan, Druga Osoba Trójcy Świętej, jak wierzymy, ciężko pracował, uczył się, poddany był cierpieniu. Ojciec przez Niego okazał solidarność stworzeniu, ukazał, że nigdy i w niczym nie jesteśmy sami.

Czytaj więcej

Cerkiewna piąta kolumna

Solidarność Boga z naszym cierpieniem to już nie jest motyw Bożego Narodzenia. Sięga tak daleko, że Jezus idzie na krzyż i tam woła do Ojca: „Boże, mój Boże, czemuś mnie opuścił”. Bóg-człowiek doświadcza porzucenia przez Boga Ojca, doświadcza ateizmu, samotności, odrzucenia. To jeden z najbardziej niesamowitych obrazów teologii chrześcijańskiej, który wywraca wszystko do góry nogami. Solidarność Boga idzie tak daleko, że – aby być blisko, być razem – doświadcza On sam całkowitego odrzucenia i samotności. To nie jest Bóg, który magicznymi sztuczkami chce odwrócić zło, On dar wolności traktuje poważnie. To Ktoś, kto jest z nami zawsze, nawet w najtrudniejszych doświadczeniach, nawet gdy sami Go widzieć nie chcemy.

W świeckim, popkulturowym, marketingowym kalendarzu liturgicznym Boże Narodzenie zajmuje godne miejsce obok Halloween, walentynek czy Black Friday. Ze swoim skupieniem na domu, uroczystych posiłkach i prezentach idealnie wpisuje się w styl nie tyle nawet naszego życia, ile globalnych strategii handlowych. Chrześcijaństwa w tym wszystkim pozostaje niewiele. Choinki, bombki, krasnale (bo tym w istocie jest obecnie Santa Claus) i światełka już do swoich źródeł nie odsyłają, a szopki – nawet jeśli gdzieniegdzie są jeszcze obecne – są coraz częściej okazją jedynie do obejrzenia żywych zwierząt.

Pozostało 87% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi