„Wednesday”: Szkoła dla dzieci makabrycznych

Niespodzianki nie było – wyprodukowany przez Tima Burtona serial „Wednesday” okazał się rozrywką na wysokim, choć bardzo mrocznym poziomie.

Publikacja: 16.12.2022 17:00

„Wednesday”: Szkoła dla dzieci makabrycznych

Foto: materiały prasowe

Musiało się tak skończyć. Tim Burton uchodzi przecież za miłośnika czarnego humoru oraz specjalistę od dziwolągów i odludków. W kinie debiutował filmem o Pee-Wee Hermanie, dorosłym dziecku będącym alter ego kontrowersyjnego amerykańskiego komika Paula Reubensa. Publiczność oczarował, ale też trochę zniesmaczył; wielu widzów nie wiedziało, jak traktować groteskowego bohatera. W kolejnych filmach, „Soku z żuka”, a zwłaszcza „Edwardzie Nożycorękim”, Burton rozwijał te fascynacje. Potrafił wydobyć z samotników piękno i uczynić atrakcyjnymi na tle kolejnych upiornych wersji naszego świata. Rodzina Addamsów wydawała się dla niego stworzona.

Czytaj więcej

„Minecraft: Portal Dash”: Z ekranów na plansze

Wymyślił ją tuż przed drugą wojną światową Charles Addams, jeden z ilustratorów współpracujących z „New York Timesem”. Narysował satyryczną, mroczną wersję przeciętnej amerykańskiej rodziny. Głową domu był dość prosty, korpulentny Gomez, całkowite przeciwieństwo szczupłej i dystyngowanej Morticii. Obydwoje w swobodny sposób wychowywali dwójkę dzieci – Pugsleya i Wednesday. Przekazali im w genach skłonność do makabry i olbrzymie pokłady czarnego humoru. Tę kompanię z czasem uzupełnili łysy i garbaty wuj Fester, lokaj Lurch – do złudzenia przypominający monstrum Frankensteina – wreszcie żywa, choć pozbawiona reszty ciała ręka. Ot, pokłosie niezwykłej popularności horrorów w czasach tuż po wielkim kryzysie.

Dla małego ekranu pierwsza odkryła ich telewizja ABC, która w latach 60. nakręciła przebojowy serial. Dekadę później konkurencyjna NBC przygotowała serię kreskówek o Addamsach. To właśnie na tych produkcjach wychował się Tim Burton i dlatego też był głównym kandydatem do wyreżyserowania filmu kinowego. Ostatecznie wybrał pracę na planie „Powrotu Batmana”, a upiorną rodzinkę przeniósł na wielki ekran Barry Sonnenfeld. Burton w jednym z wywiadów obiecał, iż kiedyś zajmie się Addamsami. Pewnie nie spodziewał się, że poczeka na to aż 30 lat.

Serial „Wednesday” koncentruje się na nastoletniej latorośli Addamsów, ponurej, choć zdolnej dziewczynie, która wylatuje z każdej szkoły, do której trafi. Zrozpaczeni rodzice postanawiają zapisać ją do placówki, którą sami ukończyli – akademii Nevermore. Już od pierwszych scen przypomina ona Hogwart z serii o Harrym Potterze. Uczniowie noszą mundurki i podzieleni są na kasty (w tym syren i wilkołaków!), a w okolicy dzieje się coś bardzo niepokojącego… Wednesday to postać, której nie sposób nie polubić dzięki jej inteligencji. Każda jej wypowiedź skrzy się sarkazmem i jest dowodem trzeźwego spojrzenia na życie. Dziewczyna celnie punktuje wszelkie absurdy rzeczywistości i sprawdza się też jako nastoletnia detektyw. Szybko bowiem wpada na trop intrygi sięgającej czasów, gdy w okolicy palono czarownice. Serial staje się więc filmem grozy, komedią i kryminałem, czerpiąc z każdego z tych gatunków co najlepsze.

Czytaj więcej

Walczyć albo wziąć nogi za pas

Wrażenie robi też formalna strona widowiska. Mroczne, gotyckie wnętrza Nevermore z sekretnymi komnatami mają swój klimat, podobnie jak odgrywane na wiolonczeli kompozycje Vivaldiego czy Metalliki. Niemałe znacznie mają też kolory, które budują nastrój wielu scen i podrzucają kolejne tropy interpretacyjne. Nie przez przypadek połowa pokoju Wednesday skąpana jest w czerniach, podczas gdy druga jego część, należąca do jej zakochanej w social mediach współlokatorki, mieni się wszystkimi kolorami tęczy.

Tim Burton otrzymał pełną swobodę artystyczną i stworzył produkcję w swoim stylu. I właśnie za ten styl pokochali ją widzowie.

Michał Zacharzewski, zdalaodpolityki.pl

Musiało się tak skończyć. Tim Burton uchodzi przecież za miłośnika czarnego humoru oraz specjalistę od dziwolągów i odludków. W kinie debiutował filmem o Pee-Wee Hermanie, dorosłym dziecku będącym alter ego kontrowersyjnego amerykańskiego komika Paula Reubensa. Publiczność oczarował, ale też trochę zniesmaczył; wielu widzów nie wiedziało, jak traktować groteskowego bohatera. W kolejnych filmach, „Soku z żuka”, a zwłaszcza „Edwardzie Nożycorękim”, Burton rozwijał te fascynacje. Potrafił wydobyć z samotników piękno i uczynić atrakcyjnymi na tle kolejnych upiornych wersji naszego świata. Rodzina Addamsów wydawała się dla niego stworzona.

Pozostało 83% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi