FIFA i kultura korupcji

W pierwszej dekadzie XXI wieku w Międzynarodowej Federacji Piłkarskiej (FIFA) panowała kultura korupcji. Katarczycy doskonale wiedzieli, jak się w tych realiach poruszać, i dostali mundial.

Publikacja: 04.11.2022 10:00

FIFA i kultura korupcji

Foto: AFP

Wieczorem, po części oficjalnej, nastąpiło przejście do tego, co wszyscy bywalcy konferencji lubią najbardziej i na co czekają – bankietu. Niektórzy zostali podczas niego poinformowani, by jak już zjedzą i napiją się wina, zajrzeli jeszcze przed wyjściem do sali konferencyjnej, gdzie będą czekały na nich upominki. Wszyscy wiedzą, jak to wygląda: reklamówka z folderem, notes i długopis, może jakiś pendrive. Klasyka każdej konferencji w dowolnej branży.

Okazało się jednak, że w każdej brązowej kopercie oznaczonej nazwiskiem działacza było 40 tysięcy dolarów w gotówce (równowartość blisko 170 tysięcy złotych). Niektórzy bez słowa upychali pieniądze w kieszeniach i za pazuchami marynarek, inni nie wiedzieli, co myśleć o kopertach z gotówką. Robili zdjęcia, wysyłali je do prawników, pytali, czy powinni w ogóle te pieniądze brać. Zrobiło się wielkie zamieszanie.

Czytaj więcej

Sportowe pranie brudów

Karaiby się liczą

Opisana wyżej scena nie jest wyjęta z filmu o mafii. Wydarzenia te miały miejsce w Port of Spain – stolicy Trynidadu i Tobago – gdzie w 2010 roku kampanię wyborczą na prezydenta FIFA prowadził Katarczyk Mohamed bin Hammam. Spotkał się tam z przedstawicielami karaibskich federacji piłkarskich, by im przedstawić swój program wyborczy. W FIFA obowiązuje od lat ta sama zasada – jedno państwo, jeden głos. Nieważne, jak małe, jak bardzo pozbawione piłkarskich tradycji, czasem wręcz nawet piłkarskiej teraźniejszości. Głos pięciokrotnych mistrzów świata Brazylijczyków waży tyle samo, co wyspy Montserrat, której liga została po dziesięcioletniej przerwie odwieszona w 2016 roku, ale po rozegraniu jednego sezonu i zwycięstwie drużyny policji, znów nie było komu grać i rozgrywki do odwołania przerwano.

31 głosów karaibskich wysp to mocna karta przetargowa. Ameryka Południowa z takimi potęgami, jak Brazylia czy Argentyna, ma aż 21 głosów mniej. Wszyscy, którzy chcieli zajść wysoko w FIFA, przez cała lata wiedzieli, że zapewnienie sobie przychylności karaibskich państw może okazać się kluczowe.

Nie jest jasne, czy to bin Hammam sam wsadzał gotówkę do brązowych kopert, czy zrobili to za niego ludzie skompromitowanego szefa konfederacji Ameryki Północnej, Środkowej i Karaibów (CONCACAF) Jacka Warnera. Ważne jest, że wiadomość o łapówkach lotem błyskawicy dotarła do Europy i siedziby organizacji, która zarządza światową piłką. Czegoś takiego nigdy wcześniej ani nigdy później – nawet w FIFA – nie było. Koperty z Port of Spain uruchomiły całą lawinę zdarzeń.

Pierwszym i dość oczywistym było dożywotnie zawieszenie bin Hammama i uniemożliwienie mu startu w zaplanowanych na kolejny rok (2011) wyborach na prezydenta FIFA. Sepp Blatter stracił jedynego rywala i tym samym przez nikogo nie niepokojony został wybrany na czwartą kadencję.

Bin Hammam dorobił się fortuny na deweloperce, gdy po odkryciu złóż gazu ziemnego w połowie lat 70. Ad-Dauhę w ekspresowym tempie przekształcano z wioski rybackiej w nowoczesną metropolię najeżoną drapaczami chmur ze szkła i stali.

W przeciwieństwie do większości wpływowych ludzi w Katarze bin Hammam nie pochodzi z rodziny królewskiej, tylko z klasy średniej, i można powiedzieć, że jak na tamtejsze standardy wszystko zawdzięcza sobie. Był jednym z pierwszych entuzjastów piłki nożnej w kraju. Inwestował w futbol i piął się coraz wyżej w strukturach. Najpierw lokalnie, co nie było trudne, bo Katar nigdy nie pokochał piłki nożnej, a z czasem i w azjatyckiej konfederacji. Wspierał Blattera, był jedną z kluczowych postaci jego świty w wyborach w 1998 roku, gdy Szwajcar doszedł do władzy, pokonując znacznie bardziej popularnego i wyżej ocenianego Szweda Lennarta Johanssona. Pojawiły się wtedy oskarżenia, że Katarczyk łapówkami załatwiał głosy dla swojego szefa, że w nocy poprzedzającej wybory chodził po pokojach hotelowych i skutecznie lobbował za Blatterem. Nigdy nie zostało mu to jednak udowodnione. Był lojalnym zwolennikiem i prawą ręką nowego prezydenta. Do czasu, aż nie postanowił rzucić swojemu mistrzowi wyzwania i nie zaczął ścigać się z nim o najważniejsze stanowisko w futbolu.

Luka w teorii

Czy aby jednak na pewno bin Hammam kopertami wypchanymi kasą w Port of Spain chciał przekonać do głosowania na siebie? Amerykański dziennikarz śledczy Ken Bensinger, autor książki „Czerwona kartka” o największej aferze korupcyjnej w historii FIFA, wskazuje, że ta teoria o Katarczyku kupującym głosy ma poważne luki. – Bin Hammam wręczał pieniądze ludziom, którzy zasiadali w Komitecie Wykonawczym FIFA. W tamtym czasie wskazywali oni gospodarzy mundiali, ale nie szefa organizacji. Ten jest wybierany przez przedstawicieli wszystkich związków. Po co Katarczyk miałby przekupywać ludzi, którzy nie mogli na niego głosować? To nie ma sensu.

Wiele osób znających FIFA, wiedzących, jak działała, twierdzi, że łapówki dotyczyły czegoś innego. Departament Sprawiedliwości USA wprost napisał, że istnieją przesłanki, aby stwierdzić, że bin Hammam chciał pieniędzmi, prezentami i różnymi przysługami zapewnić Katarowi prawo organizacji mistrzostw świata w 2022 roku. W Stanach panuje przekonanie, że zarówno Rosja, jak i Katar przekupywały oficjeli FIFA – mówi Bensinger w rozmowie z polskim wydawnictwem sportowym „Kopalnia”.

Co tak naprawdę chciał osiągnąć bin Hammam – nie wiemy. Nie tylko został dożywotnio wykluczony z piłkarskich struktur, ale za sprowadzenie na kraj infamii rodzina królewska objęła go nakazem milczenia. Od ponad dekady nie udzielił żadnego wywiadu, nie opowiedział swojej wersji wydarzeń. Jego firma budowlana jednak ma się wciąż doskonale – Kemco podzieliło się na siedem spółek, które w sumie dysponują kapitałem wynoszącym 206 milionów dolarów.

Czy magnat budowlany próbował kupić głosy dla siebie, czy raczej spłacał długi za głosowanie na Katar kilka miesięcy wcześniej, pozostaje otwartą kwestią, natomiast działania bin Hammama pokazują dobitnie dwie kwestie: że w FIFA panowała kultura korupcji i wszystko załatwiało się dzięki łapówkom i że modus operandum Katarczyków polegał na płatnościach wręczanych pod stołem i prezentach.

Czytaj więcej

Czy będziemy się wstydzić mistrzostw świata w Katarze?

Więcej łapówek

Phaedra Almajid jest dziś objęta programem ochrony świadków FBI. Wiemy, że mieszka gdzieś w Stanach Zjednoczonych, ale więcej szczegółów nie zostało ujawnionych. Almajid zajmowała się PR katarskiej kandydatury. W 2011 roku opowiedziała ze szczegółami brytyjskim mediom, jak podczas kongresu Konfederacji Piłkarskiej Afryki (CAF) w stolicy Angoli Luandzie trzech członków Komitetu Wykonawczego FIFA przyjęło łapówki od Katarczyków w wysokości 1,5 miliona dolarów każdy.

Według opowieści Almajid do pokoju hotelowego przyszli najważniejsi afrykańscy działacze piłkarscy – z szefem konfederacji Issą Hayatou na czele. Towarzyszyć mu mieli Jacques Anouma z Wybrzeża Kości Słoniowej oraz Nigeryjczyk Amos Adamu. W chwili, gdy artykuł ukazał się w „Mail on Sunday”, ostatni z wymienionych był już i tak zawieszony przez FIFA. Wcześniej bowiem, wraz z prezesem tajlandzkiej federacji, zostali potajemnie nagrani przez dziennikarzy innej angielskiej gazety („Timesa”), gdy godzili się głosować za wskazaną przez podstawionego lobbystę kandydaturą w zamian za 0,5 miliona funtów łapówki.

Almajid później swoje zeznania odwołała, a następnie – już po ucieczce do USA – stwierdziła, że została do tego odwołania zmuszona w obawie o zdrowie swoje i dzieci i że wszystko podtrzymuje. Gdy FIFA prowadziła swoje wewnętrzne śledztwo, które miało doprowadzić do oczyszczenia organizacji, Almajid współpracowała z wynajętym do tego celu byłym amerykańskim prokuratorem Michaelem Garcią. Swoją opowieść podtrzymała w filmach dokumentalnych o mundialu w Katarze.

Nie ma miejsca na przypadek

Katarczycy niczego nie pozostawili przypadkowi. Tam, gdzie się nie dało wręczyć klasycznej łapówki, decydowali się na bardziej zawoalowane działania. Jednym z głosujących za katarską kandydaturą był Marios Lefkaritis z Cypru – ten sam, który twierdził, że polsko-ukraińskie Euro zostało załatwione za pomocą łapówek, ale gdy przyszło co do czego, nabrał wody w usta i nie potrafił przedstawić żadnych dowodów. Tuż po głosowaniu rodzina Lefkaritisa sprzedała ziemię na Cyprze katarskiemu funduszowi. Qatar Investment Authority zapłacił 27 milionów euro – wedle ekspertów znacznie powyżej wartości rynkowej. Lefkaritis zaprzecza jednak, żeby cokolwiek w tej umowie było niezgodne z prawem.

W podobny sposób wykorzystywana miała być państwowa katarska telewizja Al Jazeera. „Sunday Times” przedstawił wyciek e-maili, z których wynikało, że zaledwie 21 dni przed wyborem organizatora mundialu 2022 Al Jazeera zaoferowała FIFA 400 milionów dolarów w zamian za prawa do transmisji mistrzostw. Wedle projektu kontraktu przysłanego do Zurychu dodatkowe 100 milionów miało wpłynąć na konto FIFA, jeśli to Katar zwyciężyłby w głosowaniu i został gospodarzem mundialu. E-maile zostały włączone przez szwajcarską policję do śledztwa w sprawie korupcji w FIFA. Śledztwa, które wlecze się niemiłosiernie i jego końca nie widać. Najważniejsze wyroki zapadną na pewno już po listopadowo-grudniowych mistrzostwach.

Także ten dotyczący wspominanego już Warnera. Jest on oskarżony o przyjęcie korzyści majątkowej w wysokości 1,5 miliona dolarów w zamian za głos w wyborach gospodarza mundialu. Pieniądze przelała firma zajmująca się PR katarskiej kandydatury – w transzach i nie na jego konto. Podejrzane przelewy dostali jego synowie oraz współpracownik. Wspólników sąd uznał za winnych, jednak wątek byłego szefa CONCACAF wciąż jest badany. Warner był tak opętany pieniędzmi, że bez mrugnięcia okiem przyjmował łapówki za rzeczy, których nie miał zamiaru zrobić. Wiadomo, że przed wyborem gospodarza mundialu 2010 dostał przelew i z RPA (tam odbyły się mistrzostwa świata), i z Maroka też walczącego o ten mundial. Dłużyło się też śledztwo Amerykanów, ale oni przynajmniej zdążyli z wyrokami przed mundialem. W kwietniu 2020 roku sąd orzekł, że zarówno Katarczycy, jak i Rosjanie dawali łapówki w zamian za głosy. Dwóch uznanych za winnych już nie żyje – Julio Grondona, który niepodzielnie rządził argentyńskim futbolem od 1979 roku, zmarł na stanowisku w 2014, a Nicolás Leoz z Paragwaju – kilka miesięcy przed wyrokiem. Trzecim winnym został uznany Ricardo Texeira z Brazylii, jednakże kraj pięciokrotnych mistrzów świata nie ma umowy o ekstradycji z USA. Sąd nie ujawnił wysokości łapówek.

Czytaj więcej

Czy Barcelona ma problem z Messim. Czy Messi z Barceloną?

Syndykat przestępczy

Były agent FBI Michael Gaeta, który odegrał kluczową rolę w gromadzeniu dowodów w amerykańskim śledztwie, mówił: – Z tego, co do tej pory zostało ujawnione, wyłania się obraz FIFA na wzór syndykatu przestępczego w stylu mafii. Gaeta wiedział co mówi, gdyż wcześniej zajmował się rozbijaniem kryminalnych klanów w Nowym Jorku. – Waham się nieco przed użyciem tego terminu, bo to porównanie jest prawie obraźliwe dla mafii – dodawał.

FIFA pierwszej dekady XXI wieku to królestwo korupcji, kolesiostwa i przelewów na wysokie sumy na konta rodzin i znajomych futbolowych bonzów. To było tak powszechne i tak wszechogarniające, że nawet kraje zachodnich demokracji się do tego dostosowywały. Dzięki wewnętrznemu śledztwu FIFA („Raport Garcii”) wiemy, że w 2008 roku na spotkaniu z czołowymi działaczami FIFA ówczesny brytyjski premier David Cameron i następca tronu książę William (formalnie jest zwierzchnikiem federacji piłkarskiej) sugerowali, że głosowanie na Anglię zostanie odpowiednio wynagrodzone i zapamiętane. Łapówki mieli dawać także Australijczycy rywalizujący z Rosją o mundial 2018.

Nie tylko organizacja wielkich turniejów, ale także kontrakty telewizyjne, sponsorskie, nawet umowy na ubieranie poszczególnych reprezentacji – wszystko to było załatwiane za pomocą łapówek, prezentów, różnego rodzaju dziwnych umów. Tak ten system opisuje Bensinger w rozmowie z „Kopalnią”: – FIFA działała na zasadach mafijnych: jeśli nie będziesz grał według zasad, system cię wypluje. Dobrym przykładem jest Harold Mayne-Nicholls, były szef chilijskiej federacji piłkarskiej. Pochodził z bogatej rodziny i był kompletnie niezainteresowany kasą. Odmawiał brania łapówek, otwarcie sprzeciwiał się mistrzostwom świata w Katarze. Stanowił więc ogromny kłopot. Jeśli wszyscy biorą kasę pod stołem, to jeden uczciwy jest zagrożeniem dla całego systemu. Jak w filmie „Serpico” z Alem Pacino. Co się więc stało z Mayne’em-Nichollsem? Ktoś wyśledził, że jego bratanek pojechał na wakacyjny obóz treningowy z katarską Aspire Academy. Albo w ogóle nie zapłacił za te wakacje, albo zapłacił pół ceny. Zostało to użyte jako argument, żeby w 2015 roku usunąć Mayne’a-Nichollsa ze stanowiska i tym samym z FIFA. Podobna historia wydarzyła się w Urugwaju. Tam także znaleziono jakiś pretekst, aby pozbyć się czystego gościa ze stanowiska, bo tacy ludzie stanowili problem. Korupcja była tak powszechna, że mówiono o niej niemal w sposób otwarty. Blatter oczywiście najchętniej zasłaniał się korporacyjną nowomową, a z jego słów nic nie wynikało. Nawet jednak on miewał chwile szczerości. Przyciśnięty podczas jednej z konferencji prasowych i postawiony pod pręgierzem pytań o katarską korupcję w końcu wydukał: – Nie wiem, czy Katarczycy płacili łapówki, ja nic nie widziałem, ale w futbolu, aby zdobyć prawo do organizacji mistrzostw świata, wszystko jest możliwe.

Infantino czuwa

Oczywiście oprócz pieniędzy podawanych pod stołem Katarczycy zadbali też o legalny lobbing. Począwszy od wycieczek dla działaczy i dziennikarzy, podczas których mieli się oni przekonać, że nie taki Katar straszny, jak go zachodnie media malują, poprzez pokrycie wszystkich kosztów organizacji kongresu Afrykańskiej Konfederacji Piłkarskiej w Angoli (podczas którego mieli przekupić trzech afrykańskich działaczy).

Przy katarskim mundialu szybko pojawiła się wielka polityka. Do dziś owiana legendami jest kolacja, do jakiej doszło u prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy’ego. Dziewięć dni przed wyborami gospodarza mundialu do Pałacu Elizejskiego został zaproszony Michel Platini – wówczas szef Europejskiej Federacji Piłkarskiej (UEFA). Kiedy były genialny francuski piłkarz przybył do pałacu, odkrył, że Sarkozy zaprosił również Tamima al-Thaniego, wówczas syna emira Kataru, obecnie emira, a także ówczesnego premiera, szejka Hamada bin Jassima. To podczas tej kolacji miały zostać załatwione dwie sprawy: Platini miał usłyszeć, że w interesie Francji jest głosowanie na Katar, z kolei szejkowie mieli wykupić ukochany klub Sarkozy’ego – Paris Saint-Germain, co się oczywiście stało, zaledwie pół roku po wyborze emiratu na gospodarza mundialu. Platini oczywiście zarzekał się, że nikt mu nie powiedział wprost, iż ma głosować na Katar. Dzień przed wyborami w rozmowie z „Guardianem” przyznał jednak, że zmienił zdanie i nie odda głosu na USA, jak zamierzał, lecz poprze pierwszy w historii arabski mundial.

Katar zawarł także niezwykle lukratywną umowę z Rosją na inwestycję w pola naftowe na Półwyspie Jamalskim. Mowa o miliardowych kontraktach wykraczających daleko poza futbol. Katarczycy wciąż są wobec Rosjan lojalni. Kilkanaście dni temu szefowie komitetu organizacyjnego wypowiadali się, jak bardzo Rosja im pomaga w organizacji i jak chętnie dzieli się swoją wiedzą i doświadczeniem. – Powiem coś szalonego, ale czasem mniej demokracji jest lepsze dla zorganizowania dobrych mistrzostw świata – powiedział w 2013 r. podczas konferencji prasowej sekretarz generalny FIFA Jerome Valcke (oskarżany, że to Katarczycy kupili mu willę na Sardynii w zamian za pomoc w nabyciu praw telewizyjnych do mundiali w 2026 i 2030 dla ich telewizji BeIN Sports). Te słowa wypowiadał w pełni świadomie, atakowany przez dziennikarzy, że FIFA brata się z krajami autorytarnymi, które nie szanują podstawowych praw człowieka. – Kiedy masz silną głowę państwa, która może o wszystkim jednoosobowo decydować, jak prezydent Putin w 2018 r., to dla nas, organizatorów, współpraca z kimś takim jest łatwiejsza niż w kraju takim jak Niemcy, gdzie trzeba wszystko negocjować – mówił ku zdumieniu dziennikarzy.

Dziś Valcke, Blatter, Warner czy Teixieria są już poza FIFA. Po aferach z wyborem Rosji i Kataru zmieniono system wybierania gospodarzy mundialu, rozwiązano skompromitowany Komitet Wykonawczy i zastąpiono go Radą FIFA. Śledztwo Garcii, chociaż raport nie został nigdy oficjalnie ujawniony w całości, miało oczyścić tę stajnię Augiasza. Ale następcą Blattera został Gianni Infantino i ze swojego domu w Ad-Dausze, który wciąż nie wiadomo kto opłaca, podobnie jak ekskluzywną szkołę jego dzieci w stolicy Kataru, pilnuje interesów FIFA.

Autor jest założycielem magazynu „Kopalnia” i ekspertem Viaplay.

Wieczorem, po części oficjalnej, nastąpiło przejście do tego, co wszyscy bywalcy konferencji lubią najbardziej i na co czekają – bankietu. Niektórzy zostali podczas niego poinformowani, by jak już zjedzą i napiją się wina, zajrzeli jeszcze przed wyjściem do sali konferencyjnej, gdzie będą czekały na nich upominki. Wszyscy wiedzą, jak to wygląda: reklamówka z folderem, notes i długopis, może jakiś pendrive. Klasyka każdej konferencji w dowolnej branży.

Pozostało 97% artykułu
Plus Minus
Kiedy będzie następna powódź w Polsce? Klimatolog odpowiada, o co musimy zadbać
Plus Minus
Filmowy „Reagan” to lukrowana laurka, ale widzowie w USA go pokochali
Plus Minus
W walce rządu z powodzią PiS kibicuje powodzi
Plus Minus
Aleksander Hall: Polska jest nieustannie dzielona. Robi to Donald Tusk i robi to PiS
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Prof. Marcin Matczak: PSL i Trzecia Droga w swym konserwatyzmie są bardziej szczere niż PiS