FIFA pierwszej dekady XXI wieku to królestwo korupcji, kolesiostwa i przelewów na wysokie sumy na konta rodzin i znajomych futbolowych bonzów. To było tak powszechne i tak wszechogarniające, że nawet kraje zachodnich demokracji się do tego dostosowywały. Dzięki wewnętrznemu śledztwu FIFA („Raport Garcii”) wiemy, że w 2008 roku na spotkaniu z czołowymi działaczami FIFA ówczesny brytyjski premier David Cameron i następca tronu książę William (formalnie jest zwierzchnikiem federacji piłkarskiej) sugerowali, że głosowanie na Anglię zostanie odpowiednio wynagrodzone i zapamiętane. Łapówki mieli dawać także Australijczycy rywalizujący z Rosją o mundial 2018.
Nie tylko organizacja wielkich turniejów, ale także kontrakty telewizyjne, sponsorskie, nawet umowy na ubieranie poszczególnych reprezentacji – wszystko to było załatwiane za pomocą łapówek, prezentów, różnego rodzaju dziwnych umów. Tak ten system opisuje Bensinger w rozmowie z „Kopalnią”: – FIFA działała na zasadach mafijnych: jeśli nie będziesz grał według zasad, system cię wypluje. Dobrym przykładem jest Harold Mayne-Nicholls, były szef chilijskiej federacji piłkarskiej. Pochodził z bogatej rodziny i był kompletnie niezainteresowany kasą. Odmawiał brania łapówek, otwarcie sprzeciwiał się mistrzostwom świata w Katarze. Stanowił więc ogromny kłopot. Jeśli wszyscy biorą kasę pod stołem, to jeden uczciwy jest zagrożeniem dla całego systemu. Jak w filmie „Serpico” z Alem Pacino. Co się więc stało z Mayne’em-Nichollsem? Ktoś wyśledził, że jego bratanek pojechał na wakacyjny obóz treningowy z katarską Aspire Academy. Albo w ogóle nie zapłacił za te wakacje, albo zapłacił pół ceny. Zostało to użyte jako argument, żeby w 2015 roku usunąć Mayne’a-Nichollsa ze stanowiska i tym samym z FIFA. Podobna historia wydarzyła się w Urugwaju. Tam także znaleziono jakiś pretekst, aby pozbyć się czystego gościa ze stanowiska, bo tacy ludzie stanowili problem. Korupcja była tak powszechna, że mówiono o niej niemal w sposób otwarty. Blatter oczywiście najchętniej zasłaniał się korporacyjną nowomową, a z jego słów nic nie wynikało. Nawet jednak on miewał chwile szczerości. Przyciśnięty podczas jednej z konferencji prasowych i postawiony pod pręgierzem pytań o katarską korupcję w końcu wydukał: – Nie wiem, czy Katarczycy płacili łapówki, ja nic nie widziałem, ale w futbolu, aby zdobyć prawo do organizacji mistrzostw świata, wszystko jest możliwe.
Infantino czuwa
Oczywiście oprócz pieniędzy podawanych pod stołem Katarczycy zadbali też o legalny lobbing. Począwszy od wycieczek dla działaczy i dziennikarzy, podczas których mieli się oni przekonać, że nie taki Katar straszny, jak go zachodnie media malują, poprzez pokrycie wszystkich kosztów organizacji kongresu Afrykańskiej Konfederacji Piłkarskiej w Angoli (podczas którego mieli przekupić trzech afrykańskich działaczy).
Przy katarskim mundialu szybko pojawiła się wielka polityka. Do dziś owiana legendami jest kolacja, do jakiej doszło u prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy’ego. Dziewięć dni przed wyborami gospodarza mundialu do Pałacu Elizejskiego został zaproszony Michel Platini – wówczas szef Europejskiej Federacji Piłkarskiej (UEFA). Kiedy były genialny francuski piłkarz przybył do pałacu, odkrył, że Sarkozy zaprosił również Tamima al-Thaniego, wówczas syna emira Kataru, obecnie emira, a także ówczesnego premiera, szejka Hamada bin Jassima. To podczas tej kolacji miały zostać załatwione dwie sprawy: Platini miał usłyszeć, że w interesie Francji jest głosowanie na Katar, z kolei szejkowie mieli wykupić ukochany klub Sarkozy’ego – Paris Saint-Germain, co się oczywiście stało, zaledwie pół roku po wyborze emiratu na gospodarza mundialu. Platini oczywiście zarzekał się, że nikt mu nie powiedział wprost, iż ma głosować na Katar. Dzień przed wyborami w rozmowie z „Guardianem” przyznał jednak, że zmienił zdanie i nie odda głosu na USA, jak zamierzał, lecz poprze pierwszy w historii arabski mundial.
Katar zawarł także niezwykle lukratywną umowę z Rosją na inwestycję w pola naftowe na Półwyspie Jamalskim. Mowa o miliardowych kontraktach wykraczających daleko poza futbol. Katarczycy wciąż są wobec Rosjan lojalni. Kilkanaście dni temu szefowie komitetu organizacyjnego wypowiadali się, jak bardzo Rosja im pomaga w organizacji i jak chętnie dzieli się swoją wiedzą i doświadczeniem. – Powiem coś szalonego, ale czasem mniej demokracji jest lepsze dla zorganizowania dobrych mistrzostw świata – powiedział w 2013 r. podczas konferencji prasowej sekretarz generalny FIFA Jerome Valcke (oskarżany, że to Katarczycy kupili mu willę na Sardynii w zamian za pomoc w nabyciu praw telewizyjnych do mundiali w 2026 i 2030 dla ich telewizji BeIN Sports). Te słowa wypowiadał w pełni świadomie, atakowany przez dziennikarzy, że FIFA brata się z krajami autorytarnymi, które nie szanują podstawowych praw człowieka. – Kiedy masz silną głowę państwa, która może o wszystkim jednoosobowo decydować, jak prezydent Putin w 2018 r., to dla nas, organizatorów, współpraca z kimś takim jest łatwiejsza niż w kraju takim jak Niemcy, gdzie trzeba wszystko negocjować – mówił ku zdumieniu dziennikarzy.