Dziś na te sceny sprzed czterech lat patrzymy z obrzydzeniem. Widok, jak Władimir Putin otwiera piłkarskie mistrzostwa świata, wita kibiców w „otwartej, gościnnej i przyjacielskiej Rosji", w zderzeniu z fotografiami z Buczy, Mariupola czy Irpienia budzi oburzenie. Zdjęcia z meczu otwarcia, gdy w loży honorowej bawi się u boku prezydenta FIFA Gianniego Infantino i księcia koronnego Arabii Saudyjskiej Muhammada ibn Salmana, są porażające. A przecież telewizje całego świata transmitowały te umizgi, Rosja już od ponad czterech lat okupowała Donbas i było to po aneksji Krymu. 7 tysięcy osób zdążyło zginąć, ponad 6 tysięcy odniosło rany, półtora miliona Ukraińców musiało opuścić swoje domy. Tymczasem Putin szeroko otwierał ramiona przed 3 milionami kibiców, którzy przyjechali do Rosji i wydali w niej ponad dwa miliony dolarów. Świat klaskał, a dziś ma kaca i ze wstydem wspomina wydarzenia sprzed czterech lat. Najchętniej zapomniałby, że coś takiego miało miejsce, ale zostały zdjęcia i filmy. Pytanie, czy za cztery lata równie wstydliwe nie będzie wspomnienie mistrzostw świata w Katarze?
Czytaj więcej
Talibowie chcieli w połowie lat dziewięćdziesiątych nowego porządku w Afganistanie, ale opierali się na starych kadrach w armii i wywiadzie dopóty, dopóki nie doczekali się własnych profesjonalistów w tych dziedzinach. W 2021 roku powtarzali etapy rozwoju swojego panowania w niemal identyczny sposób.
Książęce łapówki
Odbędą się one na przełomie listopada i grudnia, nie tylko wywracając do góry nogami blisko stuletnią tradycję, ale też dezorganizując sezony ligowe i prawdopodobnie czyniąc spustoszenie w organizmach zawodników. Katarskie pieniądze okazały się dla FIFA jednak na tyle kuszące, że światowa federacja przesunęła zdawałoby się święty termin rozgrywania mundialu, byle tylko mógł się odbyć w Zatoce Perskiej.
Kontrowersje dotyczą niemal wszystkiego, co z tym mundialem związane. Zaczęły się w momencie wyboru tego najmniejszego w historii gospodarza tego turnieju. W FIFA od dawna panowała kultura korupcji. W zasadzie żadna decyzja w ostatnich latach rządów Seppa Blattera i jego przybocznych nie była czysta. Wielkie turnieje dostawali ci, którzy znali zasady gry i umieli się w tym systemie poruszać. Stacje telewizyjne, które wygrywały przetargi, z reguły pod stołem przekazywały decydentom wypchane po brzegi koperty. FIFA była do tego stopnia przeżarta korupcją, że gdy Anglicy starali się o organizację mistrzostw świata, sam książę William z ówczesnym premierem Davidem Cameronem obiecywali działaczom piłkarskim korzyści majątkowe. Członek brytyjskiej monarchii był gotów się zniżyć do wręczania łapówek piłkarskim działaczom, gdyż tego wymagał od niego system.
Wielkie sprzątanie w FIFA rozpoczęło się, gdy do gry weszły FBI i amerykańskie służby, które nakłoniły do współpracy Chucka Blazera, wieloletniego sekretarza generalnego Konfederacji Ameryki Północnej i Karaibów (CONCACAF), który z łapownictwa uczynił wręcz sztukę. Blazer przez ponad dekadę nie płacił żadnych podatków, a że w Stanach Zjednoczonych to przestępstwo wyjątkowo surowo ścigane, to jedyną szansą zmarłego w 2017 roku olbrzyma o wyglądzie Świętego Mikołaja była współpraca i zdemaskowanie układów w FIFA. Osobą, którą musiał wsypać, był jego wieloletni przyjaciel, szef CONCACAF, człowiek najdłużej zasiadający w Komitecie Wykonawczym FIFA, Jack Warner.