Piotr Łukasiewicz: Talibowie. Przekleństwo czy nadzieja Afganistanu

Talibowie chcieli w połowie lat dziewięćdziesiątych nowego porządku w Afganistanie, ale opierali się na starych kadrach w armii i wywiadzie dopóty, dopóki nie doczekali się własnych profesjonalistów w tych dziedzinach. W 2021 roku powtarzali etapy rozwoju swojego panowania w niemal identyczny sposób.

Publikacja: 25.03.2022 17:00

Piotr Łukasiewicz: Talibowie. Przekleństwo czy nadzieja Afganistanu

Foto: materiały prasowe

Azja Centralna i w ogóle świat islamski w latach dziewięćdziesiątych były obszarem działania wielu ruchów rewolucyjnych, które jednak różniły się zasadniczo od rewolucji talibów. Talibowie chcieli państwo przywrócić, a rewolucjoniści muzułmańscy w innych krajach chcieli istniejące państwa doprowadzić do upadku i założyć na nowo. Al-Kaida miała co prawda cele globalne, ale zamierzała przede wszystkim obalić porządek państwowy na Bliskim Wschodzie. Ważnym celem, widocznym również w deklaracjach Bin Ladena pisanych w afgańskich jaskiniach, było zniesienie monarchii Saudów i przegnanie amerykańskich wojsk z miejsc świętych: Mekki i Medyny. Hamas i Hezbollah, dwie ekstremistyczne i religijne organizacje palestyńskie, walczyły z Izraelem o uzyskanie jakiejś formy państwowości dla ich narodu na gruzach państwa izraelskiego. W latach dziewięćdziesiątych dawne radzieckie republiki: Kazachstan, Uzbekistan i Tadżykistan, były teatrem sporu między postkomunistycznymi świeckimi władzami a grupami, które usiłowały nadać tym państwom bardziej religijny, konserwatywny charakter.

Rewolucja talibów afgańskich w 1994 roku była raczej reakcją na upadek państwa afgańskiego i chaos wojny domowej niż ideowym pomysłem na zbudowanie nowej formy państwowości. Część talibskich komendantów po początkowych sukcesach w przywracaniu swoistej praworządności i stabilności sądziła, że do Afganistanu powinna wrócić władza królewska. Wygnany przez afgańskich republikanów w latach siedemdziesiątych król Zahir Szah przebywał przecież na uchodźstwie we Włoszech i nawet myślał o powrocie do kraju po upadku komunistów. Nigdy nie zrealizował tych zamiarów i ostatecznie pozostał na wygnaniu aż do rozpoczęcia okupacji amerykańskiej. Wrócił zresztą tylko po to, by w spokoju umrzeć na ojczystej ziemi w 2007 roku.

W 1996 roku talibowie po zdobyciu Kabulu mieli problem z odpowiedzią na pytanie, jakie państwo powinni założyć i jak chcą nim zarządzać. Nie sądzili, że staną przed problemami władzy w Afganistanie tak szybko, nie byli więc ideowo przygotowani do nowej roli. Nie mogli z oczywistych względów opierać się na świeckim typie państwa proponowanego Afganistanowi przez Rosjan i wdrażanego siłą przez ich miejscowych popleczników. Państwo komunistyczne było skompromitowane i zostało przez partyzantkę zniszczone. A mudżahedini z kolei w okresie 1992–1996 w ogóle państwa nie stworzyli. Zajęli się natomiast intensywną walką między sobą i niszczeniem i tak już zrujnowanego narodu. Talibowie z ich przykładu także nie zamierzali skorzystać.

Jedyną dostępną im tradycją były stosunki władzy i społeczeństwa znane ze wsi pasztuńskiej z głębokiego południa, z jej wszystkimi zasadami plemiennymi. Z kilku powodów również ten model zarządzania społeczeństwem nie był przydatny. Po pierwsze, pewna część młodzieży talibskiej wychowała się albo wręcz urodziła poza granicami Afganistanu, w obozach-miastach uchodźczych w Pakistanie. Choć ich rodziny podtrzymywały afgańskie tradycje i więzi społeczne, to jednak fakt zamieszkiwania w Pakistanie, czyli państwie jakościowo odmiennym od Afganistanu, pozbawiał ich łączności z tradycją wiejskiego południa afgańskiego. Pakistan był wówczas państwem ekstremalnie silnym, zwłaszcza wobec własnych obywateli. Krajem rządziła junta wojskowa, która egzekwowała władzę w brutalny sposób, szczególnie wobec bezbronnej ludności uchodźczej żyjącej na ubogim pograniczu. W obozach uchodźców zwyczaje plemienne regulujące stosunki społeczne ustępowały sile miejscowych dowódców wojskowych Pakistanu.

Po drugie, tradycje konserwatywnego południa Afganistanu podtrzymywane były przez pasztuńskie elity plemienne. Popalzajowie albo Barakzajowie rządzili całymi prowincjami, a wielu dawnych przywódców plemiennych niejako naturalnie stawało się komendantami polowymi i warlordami w czasach wojny domowej. W oczach talibów i coraz mocniej popierających ich mieszkańców wsi odpowiadali za zbrodnie wojny domowej, w tym przede wszystkim za organizowanie sieci posterunków drogowych rabujących podróżnych i napadających na kobiety.

Opieranie się zatem na tych wzorcach byłoby dla talibów do pewnego stopnia także kłopotliwe. Istniało wiele dowodów na aktywne zwalczanie przez talibów plemiennych tradycji, zwłaszcza pochodzących spoza ich bezpośredniego dziedzictwa kulturowego. Na przykład ważną plemienną tradycją na południu był badaal, czyli obyczaj wydawania córek za mąż za synów sąsiadów z innego klanu. Unikano w ten sposób sporów, które mogłyby prowadzić do krwawej wendety. Obyczaj aranżowania małżeństw wzmacniał również sojusz obu klanów i sprzyjał podniesieniu pozycji uczestniczących w nim rodzin.

Talibowie z różnych względów sprzeciwiali się temu obyczajowi. W 1997 roku maulawi Abdul Ali tak odpowiedział na pytanie słuchacza Radia Szaria o zmuszanie wdów do zamążpójścia: „Nie wolno zmuszać dorosłej kobiety do wychodzenia za mąż. Ojciec nie może zmuszać nawet młodej dziewczyny do zamążpójścia wbrew jej woli. Przecież prorok Muhammad, niech będzie błogosławiony, mówił, że takie wymuszane małżeństwa są nieważne".

Czytaj więcej

Ucieczka z kraju w obrazkach

Nie będzie mniejszości ani większości

Talibowie szczególną niechęć żywili zwłaszcza do tradycji plemiennych pochodzących spoza wsi pasztuńskich. Zwyczaje szyickich Hazarów albo Tadżyków traktowali w ogóle jako sprzeczne z islamem, czasami ocierające się o czary. Ten sam maulawi rozważał w talibskiej gazecie „Tolo-je" pytanie o to, czy zgodnie ze starożytnymi zwyczajami można podawać choremu wodę, w której wcześniej zanurzono ptasie gniazdo. Maulawi odpowiedział, że jest to praktyka zagraniczna, przyniesiona do Afganistanu przez obcych. Człowiek, który takie rzeczy praktykuje, bierze na siebie odpowiedzialność, jeśli chory umrze, i powinien zostać surowo osądzony. Jedzenie kurzu jest haram, czyli zakazane. Talibowie zakazywali też rozrywek mających źródła w wiejskich przesądach lub tradycjach uznawanych za magiczne, jak wiejska zabawa w „handel jajkami" albo walki psów.

Wszystkie dostępne im tradycje państwowe, czyli królewska, mudżahedińska czy nawet plemienna, okazywały się z różnych względów nieprzydatne przy tworzeniu nowego państwa. Pozostawała jeszcze tradycja oparta na szarii, czyli prawie bazującym na zasadach religijnych. Ale w ich przypadku była to szaria pomieszana z antykolonialnym nacjonalizmem, wziętym wprost z ruchów deobandyjskich, wywiedzionych jeszcze z czasów kolonialnych z Indii. „Naszą bazą jest islam. Postępujemy w zgodzie z jego nakazami. Można od nas oczekiwać wyłącznie rządów opartych na religii, jakiej naucza się w medresach. Będziemy ją stosować i wymuszać w każdej dziedzinie życia", głosiły odezwy w gazetkach drukowanych przez talibów w 1996 roku. Oznaczało to również, że talibowie nie będą tolerować innych źródeł legitymizacji władzy, nawet jeśli będą one zakorzenione w miejscowej tradycji. Mułła Omar, Emir Wiernych, dodawał w swoich odezwach, że do rządzenia nie będą potrzebne takie narzędzia jak Loja Dżirga, czyli zgromadzenie starszyzn plemiennych albo grup etnicznych. Talibowie zapewniali zresztą, że tworzone przez nich państwo nie będzie uznawało podziałów etnicznych do sprawowania władzy. „Nie będzie u nas ani mniejszości, ani większości", ogłosił minister informacji i kultury mułła Kwadratullah.

Nie kontestować nakazów Boga

Pomimo zapewnień o równości etnicznej oraz sprawiedliwym podziale władzy, przewaga Pasztunów była coraz bardziej widoczna. Pozostałe narody: Tadżycy, Uzbecy, Hazarowie i inne mniejszości, zostały niemal całkowicie wykluczone z władzy, poza takimi przypadkami jak tadżycki mułła Gjasuddin z północy, który do rady naczelnej (szury) talibów dostał się tylko dlatego, że młodość spędził w tzw. pasie pasztuńskim na południu kraju. Gubernatorzy prowincji, burmistrzowie miast, dyrektorzy departamentów w odtwarzanych bez pośpiechu ministerstwach byli Pasztunami, i to nawet w tych rejonach, gdzie dominowały inne grupy etniczne.

Talibowie, mimo że rozpoczynali marsz po władzę jako ruch rewolucyjny i walczący o spokój społeczny i stabilizację po wojnie domowej, szybko odtworzyli odwieczną prawidłowość afgańską: krajem mogą rządzić tylko Pasztuni. Dominacja ta historycznie wynikała z siły pasztuńskich plemion oraz władzy królewskiej, jaką od XVIII wieku nadali sobie i narzucili podbijanym ludom perskojęzycznym na północy obszaru zwanego Afganistanem. Początkowo Pasztuni sprawowali w Kandaharze imperialną władzę opartą na konfederacji plemion, a po wstąpieniu na tron Żelaznego Emira Abdura Rahmana w 1880 roku ogłosili formalnie Królestwo Afganistanu. Przed tą datą Pasztuni byli siłą ekspansywną, nastawioną na podbój terytorium, zwłaszcza ludności, której centra kulturowe pozostawały poza ścisłym terytorium afgańskim. Tadżycy afgańscy ciążyli ku księstwom tadżyckim Azji Centralnej, podobnie jak Uzbecy. Jedynie Hazarowie byli ludnością „stąd" i nie mieli zewnętrznych patronów ani odniesień. Przybyli do Afganistanu jako grupa etniczna jakieś osiemset lat temu wraz z migracją i ekspansją mongolską w kierunku stepów ukraińskich i ku Europie. Według legend mongolscy najeźdźcy przybyli tysiącami (perskie „hazar") do Afganistanu, osiedlili się w dolinach centralnego masywu Hindukuszu i być może jako jedyna prawdziwa konkurencja etniczna w Afganistanie stali się znienawidzonym rywalem dla Pasztunów.

Dopiero od momentu, kiedy król zasiadł w Kabulu, władza zajęła się sobą, czyli wzmocnieniem struktur. Konflikt etniczny pozostał jednak wpisany w strukturę państwa afgańskiego, a przez króla używany był do umocnienia państwa. Abdur Rahman zawdzięczał swój przydomek okrucieństwu wobec podbijanych ludów, zwłaszcza Hazarów, których traktował jako naród służących. Był twórcą polityki przesiedleń grup narodowościowych i tworzenia tzw. pasztuńskich kieszeni, miejsc w rodzaju kolonii na północy kraju. Te niewielkie kolonie były wspierane również przez jego następców, a w XXI wieku stały się ośrodkami talibskiej rewolty przeciwko Amerykanom. Miejsca takie jak Kunduz, Badachszan i Nuristan zostały podbite przez Pasztunów w XIX i na początku XX wieku, a później dawały wsparcie talibom aż do ich ostatecznego zwycięstwa w 2021 roku.

Talibowie starali się w pewien sposób powtarzać wzorce założycielskie państwa charakterystyczne dla Afganistanu. Wiek XX w Afganistanie jest historią prób wzmocnienia władzy centralnej w Kabulu w opozycji do władzy w prowincjach. Abdur Rahman radził sobie z problemem zbuntowanych plemiennych chanów, po prostu organizując wyprawy wojenne i pacyfikując wsie na prowincji. Posuwał się nawet, niczym szekspirowski Makbet, do trucia swoich wrogów, zbuntowanych chanów plemion na wschodzie kraju. Kolejni królowie, premierzy i prezydenci nie używali już trucizny, ale swoją pozycję w Kabulu zawdzięczali raczej kruchej równowadze sił na prowincji niż osobistej sile politycznej. Sowieci w czasie swojej obecności usiłowali to zmienić, ale świeckość nie przyjęła się w Afganistanie. Talibowie mieli podobny problem. Mułła Omar, nowy lider Afganistanu, użył symboliki Abdura Rahmana, który również nazywał się „emirem wiernych" przed stu laty. Omar podszedł jednak do tworzenia państwa talibów odmiennie niż poprzednicy: po prostu zrezygnował z Kabulu, a władzę świecką oddał „klerowi" islamskiemu. Utworzył w 1996 roku państwo teokratyczne.

Talibowie odrzucili partie polityczne i możliwość wybierania władz drogą głosowania. Uznali, że ukazów pochodzących od Boga nie może kontestować zmieniająca się większość wyborcza. Szariat stał się źródłem prawa nie tylko dlatego, że był uświęcony, ale również dlatego, że nie był zależny od bieżącej sytuacji politycznej i kruchej sympatii ludu afgańskiego, która ewoluowała wraz z szybkimi zmianami sytuacji wojskowej w czasie wojny domowej. Chaos społeczny był źródłem napięć, a obiektywność praw boskich (chrześcijanie nazwaliby je „prawem naturalnym") była niezmienna.

Rząd talibów oparty został na radach (szurach) maulawich i ulemów, którzy choć nie mieli niezbędnej do rządzenia wiedzy administracyjnej, technicznej lub ekonomicznej, gwarantowali minimalną trwałość wydawanych przez siebie wyroków. Wychodzili w ten sposób naprzeciw oczekiwaniom społecznym. Mimo trwającej wojny, najpierw z Sowietami, a później wojny domowej, ludzie w Afganistanie chcieli władzy, która rozstrzygałaby ich problemy prawne i społeczne, a dopiero w drugim rzędzie dbała o jakość opieki zdrowotnej, biurokracji i szkolnictwa. Potrzebni byli sędziowie do spraw majątkowych, matrymonialnych, kryminalnych, a do tego talibscy ulemowie nadawali się wystarczająco dobrze, stąd też początkowa koncentracja talibów raczej na policji religijnej, na urzędach w rodzaju „ministerstwa cnoty i przeciwdziałania występkowi" niż na administrowaniu Kabulem.

Czytaj więcej

Marcin Krzyżanowski: Afganistan to państwo dysfunkcyjne

„Małe Kabule" w USA

Mohammad Omar, Emir Wiernych, w Kabulu pojawił się zresztą jedynie raz po zwycięstwie swoich żołnierzy w 1997 roku. Według opowieści współpracowników Omar, mułła z głębokiej kandaharskiej wsi, nazwał stolicę swojego państwa „wielką dziwką" i siedzibą zorganizowanej prostytucji i oddalił się do Kandaharu, by już nigdy do stolicy nie zawitać. Nie obwołał się zresztą głową państwa, zachował tylko swój tytuł religijny, a obowiązki premiera scedował na rais-i-szura, czyli przewodniczącego rady, mułłę Muhammada Rabbaniego (bez związków z premierem mudżahedinów, profesorem Rabbanim). Władza należała do stale zwiększającej się liczby rad doradczych, bazujących na luźnej strukturze ruchu talibskiego. Władze państwa były odwzorowaniem władzy ruchu religijnego.

Nowy premier ogłosił na pierwszym spotkaniu z nielicznymi już wówczas dziennikarzami zagranicznych gazet w Kabulu, że nowa władza odwołuje wszystkich urzędników i ambasadorów poprzedniego reżimu i uznaje islam za fundament państwa. Ogłosił przy okazji amnestię dla żołnierzy walczących przeciwko talibom oraz dowodził słuszności morderstwa popełnionego na byłym prezydencie Nadżibullahu. Mułła Rabbani nie omieszkał przy okazji zaprosić króla Zahira Szaha przebywającego na wygnaniu we Włoszech do powrotu do kraju.

W październiku 1997 roku obwieszczono, że państwo będzie nosić nazwę Islamski Emirat Afganistanu. Zasięg władzy terytorialnej wciąż był ograniczony do większych miast, a w części prowincji miejscowi przywódcy plemienni lub etniczni sami ustalali skład rady. Działo się tak na przykład w Ghazni, gdzie przywódcy plemienia Andari przyjęli talibów, ale nie zmienili znacząco składu władzy gubernatorskiej, wybranej wcześniej na bazie porozumień wojskowych i plemiennych elit prowincji. Z biegiem miesięcy talibowie umacniali swoją pozycję wojskową również dzięki temu, że część dawnych kadr oficerskich wojska komunistycznego przyłączała się do nich i służyła im wiedzą wojskową oraz umiejętnościami dowódczymi. Niczym każda rewolucja w historii talibowie chcieli nowego porządku, ale opierali się na starych kadrach w armii i wywiadzie dopóty, dopóki nie doczekali się własnych profesjonalistów w tych dziedzinach. Jak zobaczymy później, w 2021 roku powtarzali etapy rozwoju swojego panowania w niemal identyczny sposób.

W czasie wojny domowej i na początku ich panowania z kraju uciekło 100 tysięcy osób, głównie Afgańczyków wykształconych za granicą. Niektórzy młodzi afgańscy studenci, którzy w Polsce zdobywali wykształcenie inżynierskie lub lekarskie w czasach komunizmu, wyjechali lub uciekli w połowie lat dziewięćdziesiątych do Europy. Niektórzy mieli wrócić do Kabulu już po zakończeniu władzy talibów w XXI wieku, ale ich brak w istotny sposób osłabił zdolności państwa talibskiego do wypełniania swoich funkcji. Po ich dojściu do władzy kolejne fale uchodźców dziesiątkowały afgańskie elity miejskie i tak już osłabione latami wojny domowej. Zdobycie władzy przez talibów było dla wielu Afgańczyków znakiem, że ich kraj nie jest miejscem do rozwoju intelektualnego i ambitnych planów życiowych. Wybierali więc emigrację i swoimi zdolnościami obdarowywali państwa, które zechciały ich przyjąć, zwłaszcza Stany Zjednoczone, gdzie w miastach powstawały w latach dziewięćdziesiątych kolejne „małe Kabule", przyciągające następnych Afgańczyków.

Czytaj więcej

Afganistan. Kobiety na łasce mężczyzn

Piotr Łukasiewicz

Pułkownik rezerwy, były ambasador Polski w Afganistanie (w latach 2012–2014). W 2019 roku był kandydatem Wiosny Roberta Biedronia w wyborach do Parlamentu Europejskiego.

Fragment książki Piotra Łukasiewicza, „Talibowie. Przekleństwo czy nadzieja Afganistanu", która ukazała się w marcu nakładem wydawnictwa WAM (Mando), Kraków 2022

Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji

Azja Centralna i w ogóle świat islamski w latach dziewięćdziesiątych były obszarem działania wielu ruchów rewolucyjnych, które jednak różniły się zasadniczo od rewolucji talibów. Talibowie chcieli państwo przywrócić, a rewolucjoniści muzułmańscy w innych krajach chcieli istniejące państwa doprowadzić do upadku i założyć na nowo. Al-Kaida miała co prawda cele globalne, ale zamierzała przede wszystkim obalić porządek państwowy na Bliskim Wschodzie. Ważnym celem, widocznym również w deklaracjach Bin Ladena pisanych w afgańskich jaskiniach, było zniesienie monarchii Saudów i przegnanie amerykańskich wojsk z miejsc świętych: Mekki i Medyny. Hamas i Hezbollah, dwie ekstremistyczne i religijne organizacje palestyńskie, walczyły z Izraelem o uzyskanie jakiejś formy państwowości dla ich narodu na gruzach państwa izraelskiego. W latach dziewięćdziesiątych dawne radzieckie republiki: Kazachstan, Uzbekistan i Tadżykistan, były teatrem sporu między postkomunistycznymi świeckimi władzami a grupami, które usiłowały nadać tym państwom bardziej religijny, konserwatywny charakter.

Pozostało 94% artykułu
Plus Minus
Kiedy będzie następna powódź w Polsce? Klimatolog odpowiada, o co musimy zadbać
Plus Minus
Filmowy „Reagan” to lukrowana laurka, ale widzowie w USA go pokochali
Plus Minus
W walce rządu z powodzią PiS kibicuje powodzi
Plus Minus
Aleksander Hall: Polska jest nieustannie dzielona. Robi to Donald Tusk i robi to PiS
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Prof. Marcin Matczak: PSL i Trzecia Droga w swym konserwatyzmie są bardziej szczere niż PiS