Niby to jeszcze rok, choć czasy takie, że nie wiadomo, czy świat potrwa do piątku. Jeśli nie, to niepotrzebnie ZUS płaciłem, cholera jasna, zawsze się pośpieszę jak idiota. Jeśli potrwa, będę musiał jeszcze ten rachunek za gaz opłacić, no nie wiem, co lepsze. Gdyby jednak miał potrwać, to wybory – jako się rzekło – za rok. Choć czy premier dotrwa, zanim skończę pisać ten felieton, to głowy bym nie dał.
Czytaj więcej
Benjamin Button, Krzysztof Ibisz, moja żona. Młodnieją w takim tempie, że wkrótce będą rozkminiać TikToka. Świetnie się, skubani, odnajdują w tej dyktaturze gówniarzy.
Jednym z podstawowych atrybutów agentów z „Facetów w czerni” było urządzenie, które powodowało amnezję. Człowiek, który takie światełko zobaczył, zapominał na zawsze, że widział kosmitów, nie było więc powszechnej paniki i świat żył sobie, jak gdyby nigdy nic. Ech, za taki pistolecik to politycy wszystkich demokratycznych państw świata oddaliby wszystko. Niestety, wyborcy pamiętają. Nie wszyscy i niezbyt wiele, ale pamiętają. Receptą na ich pamięć może być wielokrotne wmawianie im, że jest dokładnie odwrotnie, niż pamiętają.
Donald Tusk korzysta z tego orgiastycznie. Dawny liberał nie ma żadnego problemu z tym, by powtarzać za razemitami, iż „mieszkanie prawem, nie towarem”. Czterodniowy tydzień pracy? Człowiek, który wydłużał wiek emerytalny, nie bez racji argumentując, że dłużej żyjemy, powinniśmy więc więcej pracować, dziś bez mrugnięcia okiem mówi, że to świetny pomysł i jego „pierwszą decyzją po objęciu rządów” będzie wprowadzenie takiego pilotażu. Dwudziestoprocentowa podwyżka dla każdego z budżetówki? Ależ owszem, czemu nie!