"Wszechświat. Biografia": Wszechświat jak ludzkie życie

Czytając Paula Murdina, czytelnik ma wrażenie, że Wszechświat nie ma dla niego większych tajemnic. Jest to złudzenie osiągalne tylko dla dobrych popularyzatorów.

Publikacja: 09.09.2022 17:00

"Wszechświat. Biografia": Wszechświat jak ludzkie życie

Foto: materiały prasowe

Wielki Wybuch był momentem narodzin Wszechświata, ale trafniejsze byłoby chyba stwierdzenie, że była to chwila jego poczęcia. Okres istnienia kosmicznej kuli ognia najtrafniej można porównać do rozwoju embrionalnego. (…) Od osiągnięcia wieku 380 tysięcy lat można go już uważać za dziecko, ponieważ zaczął się rozwijać jak istota ludzka, powoli dojrzewał i coraz bardziej przypominał znany nam kosmos” – Paul Murdin, astronom z Cambridge, widzi we Wszechświecie żywą istotę, a skoro tak, dozwolone jest napisanie jej biografii. „Po dzieciństwie i czasie dojrzewania rozpoczął się dłuższy etap, w którym Wszechświat przypomina dojrzałą, powoli starzejącą się osobę”, przekonuje w innym miejscu.

Czytaj więcej

„Diabelski pakt”: Hitler, Stalin dwa bratanki

Książka Murdina to najlepsza praca astronomiczno-kosmologiczna, jaką czytałem od dawna. Zgodnie z wymogami biografii autor przyjął porządek chronologiczny i najpierw opisał początki Wszechświata, potem jego dalszy rozwój, a w końcu rozmaite fenomena przynależne do jego porządku, które zna doskonale – od półwiecza zajmuje się czarnymi dziurami, supernowymi i gwiazdami neutronowymi. Jest nawet współodkrywcą pierwszej czarnej dziury i kiedy opowiada, jak te kosmiczne żarłoki pożywiają się wszelką materią, można odnieść wrażenie, że czytamy o monstrualnych smokach czy innych potworach.

Choć książka obejmuje najnowszy stan wiedzy, to fani tematu nie dowiedzą się wielu rzeczy nowych. Za to Murdin oferuje materiał w postaci skondensowanej, uporządkowanej, pisze jasno jak dla ucznia podstawówki, dzięki czemu czytelnik ma wrażenie, że wszystko ogarnia i że Wszechświat nie ma dla niego większych tajemnic. Jest to złudzenie osiągalne tylko dla dobrych popularyzatorów. Murdin bierze nas za rękę i oprowadza po królestwie wielkich energii, olbrzymich obiektów, gdzie wszystko trwa eony, a odległości są naprawdę astronomiczne.

Niby więc Murdin nowinek nie przedstawia, ale przy okazji głównego wywodu oferuje wiele ciekawostek. Oto w rejonie gwiazdozbioru Erydana w kosmicznym mikrofalowym promieniowaniu tła wykryto rozległą „zimną plamę”. Prawdopodobieństwo samorzutnego jej powstania wyliczono na 2 proc., niektórzy naukowcy więc są zdania, że to skaza pozostała po zetknięciu się naszego Wszechświata z innym. Byłoby to jakby miejsce styku dwóch baniek mydlanych w ramach koncepcji wieloświata, w którym takie wszechświaty jak nasz oraz całkiem odmienne idą w miriady i przebywają obok siebie jak piana w balii praczki.

Czytaj więcej

Smutne życie komika

Innym niezwykle ciekawym przypadkiem jest gwiazda wyeksmitowana z centrum naszej Galaktyki, związana najpierw w układzie podwójnym, który w wyniku działania potężnej grawitacji czarnej dziury został rozerwany. Towarzysz naszej gwiazdy skończył w przepastnej gardzieli owego żarłoka, ona zaś sama wystrzeliła ze swej orbity i obecnie gna ku przestrzeni międzygalaktycznej. Kiedy tam wpadnie za jakieś 100 mln lat zakończy żywot jako czerwony olbrzym, a potem mgławica planetarna. Los tej gwiazdy przypomina los człowieka: najpierw pół życia w rodzinie, potem kataklizm i samotna starość w kosmicznej pustce.

Na zakończenie Murdin przedstawia prequel i sequel do biografii Wszechświata, czyli pisze, co było przed Wielkim Wybuchem i jak zakończy się żywot naszego bohatera. Tu po raz pierwszy spotkał mnie zawód, gdyż Murdin jako zdyscyplinowany naukowiec nie pozwala sobie na odstępstwa od ortodoksji naukowej. Kłopot w tym, że nikt nie wie, co było przed Big Bangiem.

Wielki Wybuch był momentem narodzin Wszechświata, ale trafniejsze byłoby chyba stwierdzenie, że była to chwila jego poczęcia. Okres istnienia kosmicznej kuli ognia najtrafniej można porównać do rozwoju embrionalnego. (…) Od osiągnięcia wieku 380 tysięcy lat można go już uważać za dziecko, ponieważ zaczął się rozwijać jak istota ludzka, powoli dojrzewał i coraz bardziej przypominał znany nam kosmos” – Paul Murdin, astronom z Cambridge, widzi we Wszechświecie żywą istotę, a skoro tak, dozwolone jest napisanie jej biografii. „Po dzieciństwie i czasie dojrzewania rozpoczął się dłuższy etap, w którym Wszechświat przypomina dojrzałą, powoli starzejącą się osobę”, przekonuje w innym miejscu.

Pozostało 83% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi