Zostawiają po sobie podziurawioną, pustą i wypaloną ziemię, ogłuszonych ludzi o pustych oczach. Jeśli uda im się przeżyć. „Trzeci dzień, jak oglądam swoją twarz bez oka i z czymś w rodzaju talerza zamiast połowy łba. W sumie czuję się tak zwyczajnie, jakby pryszcz wyskoczył na nosie. Choć wciąż jeszcze jest strasznie” – napisał ukraiński adwokat i spadochroniarz Masi Najem po operacji w szpitalu, do którego trafił z Donbasu z ciężką raną. Naturalizowany na Ukrainie Afgańczyk urodzony w Kabulu jest bratem Mustafy, dziennikarza, na którego wezwanie w listopadzie 2013 r. Ukraińcy wyszli na Majdan. Protestowali przeciw zerwaniu przez ówczesnego prezydenta Wiktora Janukowycza rozmów o stowarzyszeniu Ukrainy z Unią Europejską.
Mustafa zaczął rewolucję, która szybko zamienia się w wojnę ukraińsko-rosyjską i wciągnęła jeszcze w 2016 r. jego brata, kijowskiego adwokata.
„Lepiej ode mnie dostosowuje się (do sytuacji) tylko Face ID na moim iPhonie. Już na drugi dzień po operacji odblokował aparat, rozpoznawszy mnie bez oka” – ponuro żartował ze szpitalnego łóżka. „Pierwszego dnia jeszcze udawał, że nie poznaje mnie, nie, nie. Tylko nie utrata oka. Ale na drugi dzień ten wysokotechnologiczny niechluj zrozumiał, że i tak może być”.
Czytaj więcej
Ludzie rozumni, racjonalni przyjmują atomowy atak jako coś strasznego, katastrofę. Ale ja mogę sobie wyobrazić taki scenariusz, że Putin chce wejść do światowej historii jako ten, który nie zląkł się rozpoczęcia wojny atomowej. Rozmowa z Jurijem Felsztyńskim, historykiem.
Z chłopaków nie zostawało nic
Masi jest jednym z dziesiątków tysięcy ukraińskich ofiar wściekłej wojny. Utknąwszy na froncie w miejscu, nie mogąc złamać ukraińskiego oporu, rosyjska armia zaczęła zasypywać obrońców setkami tysięcy pocisków artyleryjskich. – Rozmawiałem dzisiaj z ukraińskim żołnierzem, który był w Donbasie od 2014 r. Teraz awansował na dowódcę. Został ranny pociskiem z 82-milimetrowego moździerza i dwa kawałki metalu utknęły w nim. Trzy tygodnie temu dowodził 60 żołnierzami. Dzisiaj zostało 20; 40 zginęło lub zostało rannych – opisywał jedną z kijowskich rozmów amerykański fotograf Christopher Miller.