Czasy są bardzo trudne, a trwająca wojna Rosji i Ukrainy sprawia, że wstyd się przyznać do bycia miłośnikiem literatury rosyjskiej. Tak, uwielbiam dzieła naszego sąsiada. Wychował mnie Dostojewski. Często też szukam ciekawych pisarzy w sąsiadujących z nami państwach. Nieraz wybieram się w literacką podróż do Czech lub dalej aż do Skandynawii czy Bułgarii. Z tego ostatniego kraju pochodzi genialny autor Georgi Gospodinow. Świetną książką jest jego „Schron przeciwczasowy”. Z jednej strony opowiada o nostalgii i przeszłości, a z drugiej o tym, jak bardzo chcielibyśmy powtórzyć to wszystko, co się wydarzyło. To absolutnie niebywała lektura warta przeczytania.

Fascynuje mnie literatura żydowska, głównie ze względu na język. W tym kontekście myślę tutaj głównie o Amosie Ozie oraz Isaaku Bashevisie Singerze. Tutaj również wyróżnia się Franz Kafka, który mimo że był pisarzem niemieckojęzycznym, to jednak te elementy żydowskie były bardzo widoczne. Literatura żydowska przypomina nam, że naszą ojczyzną jest język oraz przestrzeń w kulturze, a nie skrawek ziemi na mapie. Pisał o tym – skądinąd pisarz węgierski – Sándor Márai.

Czytaj więcej

Tomasz Terlikowski: Polska wymusza na Ukrainie przyjęcie swojej perspektywy

Ostatnio postanowiłem sobie odświeżyć „Albo-albo” Sørena Kierkegaarda. W ostatnim czasie czytałem również Johna Steinbecka. Wróciłem do jego „Podróży z Charleyem. W poszukiwaniu Ameryki”. Przeczytałem również serię książek Amerykanki Marilynne Robinson. Pierwszy tom jej cyklu powieściowego „Gilead” dotyczy pastora, który z nostalgią wspomina dzieje swojego rodu i przekazuje tę wiedzę synowi. Ta proza pokazuje niezwykle trudną historię Stanów z tzw. pasa rdzy. Są to świetne książki, jako ciekawostkę dodam, że jest to ulubiona autorka Baracka Obamy. Robinson potrafi niesamowicie wplatać w swoją twórczość idee wielkich myślicieli chrześcijańskich, np. Jana Kalwina czy Karla Bartha. Na dodatek robi w kapitalny sposób, a to w literaturze prawdziwa rzadkość.

Czy książki papierowe przejdą do historii? Nie jest to łatwe pytanie, sam przyznaję, że czytam książki w formie klasycznej, jak i na nośnikach cyfrowych. Robię tu pewnego rodzaju podział na teksty, które można czytać w formie nowoczesnej, jak np. wszelkiego rodzaju powieści. Z kolei poezja, dramat, wielka literatura, teksty naukowe czy dotykające sfer filozoficznych lub teologicznych zasługują, aby być uwiecznione w formie papierowej. Czytnik jest bardzo praktycznym rozwiązaniem, zwłaszcza dla kogoś, na kogo – tak jak na mnie – żona krzyczy, kiedy przyniosę kolejną książkę do domu. Jednak nie jest to dobre rozwiązanie na wszystko. Uważam, że obie formy pozostaną, jedna drugiej całkowicie nie wyprze. Sam fakt, że możemy wziąć książkę do ręki i ją powąchać, jest istotnym elementem czytania.