Koncert na dwoje aktorów

„Powodzenia, Leo Grande” to film o seksie w doborowej obsadzie. Bez pruderii i bez wulgarności.

Publikacja: 15.07.2022 17:00

„Powodzenia, Leo Grande”, reż. Sophie Hyde, dystr. Forum Film Poland

„Powodzenia, Leo Grande”, reż. Sophie Hyde, dystr. Forum Film Poland

Foto: Forum Film Poland

Najpierw zaskoczenie – 63-letnia Emma Thompson, bohaterka klasycznych dzieł Jamesa Ivory’ego i Kennetha Branagha, laureatka Oscarów za kostiumowe role w „Powrocie do Howards End” i „Rozważnej i romantycznej”, teraz gra w filmie o seksie. Z tym że „Powodzenia, Leo Grande” Sophie Hyde nie ma nic wspólnego z porno, choć jest filmem odważnym.

Dojrzała kobieta wchodzi do hotelowego pokoju. Widać, że czuje się niezręcznie. Przegląda się w lustrze: brązowa garsonka w stylu vintage, staromodna bluzka, spod której prześwitują ramiączka czarnego stanika. Z lodówki Nancy wyciąga małą buteleczkę. Wódka? Whisky? Poprawia włosy. W barze obok hotelu sympatyczny młody mężczyzna dopija kawę, wrzuca do plecaka komórkę i duży brulion, po czym wychodzi na ulicę. Leo wygląda jak student, który właśnie wybiera się na zajęcia. Ale nie idzie na uniwerek, za chwilę zadzwoni do drzwi hotelowego pokoju.

Nancy jest starzejącą się nauczycielką religii, wdową, która wychowała dwójkę dzieci, ale nigdy z mężem nie przeżyła orgazmu. Leo jest kulturalny, wrażliwy, inteligentny i skrywający niejedną tajemnicę. Stanowi zaprzeczenie potocznych wyobrażeń o sexworkerach, chłopakach do wynajęcia na godziny. Można go zamówić przez internet. Leo zna swój fach. Doskonale wie, komu potrzebny jest mocny seks, a komu przytulenie, potrzymanie za rękę i chwila rozmowy. „Powodzenia, Leo Grande” to zapis ich czterech spotkań.

Twórcy filmu w niełatwy sposób mówią o kobiecej seksualności, o jej budzeniu się wtedy, gdy ciało już nie jest tak piękne, a rutyna dni i nocy każe zapomnieć o wielkich uniesieniach. Ale to nie jest jedyne tabu, jakie przełamują. „Nie jestem pewna, czy wiedziałam, co to znaczy być matką i czy byłam nią” – mówi Nancy. Przyznaje, że nie ma kontaktu z dziećmi. Starszy syn ją „nudzi”, córka żyje w Barcelonie wśród artystów. To wyznanie porusza w Leo głęboko skrywane emocje. On sam nie ma z matką kontaktu. Odwróciła się od niego, gdy był nastolatkiem. Teraz na potrzeby rodziny Leo utrzymuje, że pracuje na platformie wiertniczej na Morzu Północnym. Ale rozumie więcej, niż się wydaje. Może chciałby bronić dzieci Nancy? Może wie, jak to jest być mało kochanym?

Reżyserka Sophie Hyde opowiada o tym wszystkim bez pruderii, ale też bez wulgarności. A Emma Thompson szokuje odwagą i bezpretensjonalnością. Nie boi się nagości, brzydoty. Potrafi pokazać zmieszanie, wstyd i tę chwilę, kiedy budzi się do życia. Kiedy zbliżenie z drugim człowiekiem nie jest już próbą wypisanych na kartce pozycji wyszukanych w internecie, ale naturalną potrzebą, odnalezieniem radości, pełni życia. Wszystko okrasza niewymuszonym, naturalnym humorem.

Nie jest łatwo przyciągnąć uwagę widzów, proponując im dwie godziny rozmów między dwójką aktorów. Ale takie filmy, kumulując emocje, potrafią fascynować. Jak kiedyś „Pojedynek” (inny tytuł to „Detektyw”) Josepha L. Mankiewicza z 1972 r. z Laurence’em Olivierem i młodym wówczas aktorem Michaelem Caine’em. Jak po 35 latach adaptacja tego samego dramatu Anthony’ego Shaffera w reżyserii byłego męża Emmy Thompson – Kennetha Branagha. Michael Caine tym razem zagrał starszego z mężczyzn, młodszym był Jude Law. Starzejący się, bogaty autor kryminałów i początkujący, bezrobotny aktor toczyli ze sobą walkę o kobietę, ale też o dominację, poczucie siły – bezwzględną rywalizację między mądrą starością i buńczuczną młodością. W Polsce w filmie „Baby są jakieś inne” Marek Koterski zamknął jeszcze na dodatek swoich bohaterów w samochodzie. Takie filmy, z umiejętnie stopniowanym napięciem, robią wielkie wrażenie. I są popisem aktorskim.

Czytaj więcej

Cannes. Blichtr i pozory empatii

W „Powodzenia, Leo Grande” razem z Emmą Thompson znakomity duet aktorski tworzy Daryl McCormack. Mają do dyspozycji inny materiał – tu nie chodzi o dominację, lecz o życie, o otwieranie się. O rozmowę z drugim człowiekiem, ale przede wszystkim ze sobą. Te cztery spotkania zmienią ich obydwoje. Już nie muszą się dalej spotykać. Dali sobie bardzo dużo. Znacznie więcej, niż zakładał kontrakt.

Najpierw zaskoczenie – 63-letnia Emma Thompson, bohaterka klasycznych dzieł Jamesa Ivory’ego i Kennetha Branagha, laureatka Oscarów za kostiumowe role w „Powrocie do Howards End” i „Rozważnej i romantycznej”, teraz gra w filmie o seksie. Z tym że „Powodzenia, Leo Grande” Sophie Hyde nie ma nic wspólnego z porno, choć jest filmem odważnym.

Dojrzała kobieta wchodzi do hotelowego pokoju. Widać, że czuje się niezręcznie. Przegląda się w lustrze: brązowa garsonka w stylu vintage, staromodna bluzka, spod której prześwitują ramiączka czarnego stanika. Z lodówki Nancy wyciąga małą buteleczkę. Wódka? Whisky? Poprawia włosy. W barze obok hotelu sympatyczny młody mężczyzna dopija kawę, wrzuca do plecaka komórkę i duży brulion, po czym wychodzi na ulicę. Leo wygląda jak student, który właśnie wybiera się na zajęcia. Ale nie idzie na uniwerek, za chwilę zadzwoni do drzwi hotelowego pokoju.

Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi